Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44


Pov Nicole

Harry wychodzi po dwóch godzinach, a ja nareszcie mam trochę czasu dla siebie. Oczywiście lubię jego towarzystwo, ale wkurza mnie też tą swoją nadopiekuńczością. Dla niego chyba byłoby najlepiej gdybym całe dnie spędzała w łóżku by nic nie stało się mi ani dziecku. A ja lepiej wiem co jest lepsze dla mojej córeczki.

Kolejny raz słyszę dzwonek do drzwi. Jestem pewna, że Harry znowu tu wrócił z byle powodu. Otwieram drzwi i gdy widzę kto stoi po drogiej stronie to szybko chcę je zamknąć, ale intruz wdziera się do środka.

Nic nie poradzę na to, że Niall jest silniejszy.

- Tęskniłaś za mną kochanie? - pyta się mnie. Zamyka drzwi, a następnie zaczyna iść w moją stronę. Jestem prawie w szóstym miesiącu, więc na pewno zauważył mój odmienny stan.

-  Jak mnie tu znalazłeś? - to mieszkanie znajduje się daleko od tego poprzedniego, więc nie chcę mi się wierzyć, że po prostu zobaczył mnie gdzieś w sklepie i w ten sposób zdobył mój adres zamieszkania.

- W ogóle nie powinienem był cię szukać, bo przecież jesteś moją żoną, ale ty chyba o tym zapomniałaś skoro postanowiłaś związać się z moim ojcem. I dodatkowo pozwoliłaś żeby on zrobił ci bachora - mówi ze złością.

Czyli on myśli, że to jest dziecko Harry'ego. Nie jest dobrze.

- Wyjdź stąd - proszę go. Wiem, że moje nadzieję na to, że on sobie tak po prostu pójdzie są nikłe, ale warto spróbować.

Jego wzrok jest jednak ciągle skierowany na mój brzuch. Nie chcę nawet myśleć co on teraz myśli.

- Jak mogłaś mnie tak potraktować. Ja cię kocham, a ty z moim własnym ojcem, który postanowił zrujnować moje życie. A ty mu w tym pomogłaś, może nie świadomie, bo nie chcę wierzyć, że zaplanowałaś to sobie, nie jesteś do czegoś takiego zdolna - w jego głosie jest wściekłość.

Nie chcę mu teraz mówić o tym, że jest ojcem mojego dziecka. Skoro jest tak zaślepiony nienawiścią, że sam się takiej prostej rzeczy nie domyślił to nie zamierzam go uświadamiać.

- Proszę cię wyjdź, chcę zostać sama - mówię przestraszonym tonem chociaż chcę brzmieć stanowczo.

- Chcesz się mnie pozbyć żeby zadzwonić po mojego ojca. Ja jednak nie pozwolę mu cię znowu odebrać. Cieszył się z tobą przez kilka miesięcy. Zabrał mi ciebie, a teraz ja zrobię mu to samo.

Nie podobają mi się jego słowa i to bardzo.

- Mnie i twojego ojca nic nie łączy. On jedynie czasem mnie odwiedza - wybucha głośnym śmiechem. Co jeszcze bardziej mnie przeraża.

- Czyli chcesz mi powiedzieć, że ten dzieciak jest jeszcze kogoś innego. Z iloma mnie zdradzałaś?

- Z nikim.

- To skąd to dziecko? Przecież nie z powietrza, mów z kim sypiałaś!

- Tylko z tobą. To twoje dziecko! - wykrzykuje. Musiałam mu to powiedzieć, nie mogę narażać mojego dziecka.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro