37
Pov Nicole
Staram się odsunąć od Harry'ego, ale on bardzo mocno trzyma moją głowę i napiera na moje wargi. Pod przymusem zaczynam więc oddawać ten pocałunek. Wiem, że właśnie zdradzam mojego męża i to jeszcze z jego własnym ojcem, ale nic nie mogę na to poradzić. Jestem zbyt słaba na Harry'ego.
Gdy Harry wreszcie łaskawie puszcza moją głowę to automatycznie robię kilka kroków dalej odsuwając się od niego.
- Teraz nie waż się kłamać, że nic nie poczułam. Gdybyś naprawdę nie chciała tego pacałunku to dłużej byś mi się opierała. A ty szybko mi uległaś, nawet szybciej niż się tego spodziewałem.
Spuszczam wzrok, bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że on ma rację, może nie całkowitą, ale trochę prawdy w jego słowach jest.
- Wyjdź stąd. Nie chcę cię już więcej oglądać - muszę to przerwać jeszcze teraz gdy nad tym panuje. Jeśli on dalej będzie mnie nachodził i całował to jeszcze zrobię coś czego nie powinnam. Nie mogę do tego dopuścić.
- Oczywiście, że chcesz. Pozwoliłaś tu zostać Niall'owi tylko dlatego, że jest ci go żal. Wiesz, że on sobie sam by nie poradził. Do niczego on się nie nadaje.
- Przestań! - przerywam mu. Nie powinien tak mówić o swoim synu. Tak nie można.
- Przecież wiesz, że to prawda. Jesteś od niego młodsza, ale i tak musisz za niego o wszystkim myśleć. On zajmuje się jedynie studiami, a i tak pewnie jego wyniki nie są zadawalające. No niestety, ale mój syn właśnie taki jest. Nie zasługuje na ciebie, ale ja już tak. Będę umiał cię uszczęśliwić, sprawić, że będziesz się ciągle uśmiechała - zapewnia mnie patrząc mi prosto w oczy.
Chwyta mnie za dłonie. Mam ochotę się od niego odsunąć, ale coś mnie przed tym powstrzymuje. Sama już siebie nie rozumiem.
- Chociaż Niall twierdzi, że cię kocha, ale to nie jest prawda. Zostaw go, a zobaczysz, że on w niedługim czasie znajdzie sobie kogoś innego. Wasze małżeństwo to zwykły kaprys. Spodobałaś mu się i żeby mieć cię na wyłączność postanowił cię do siebie uwiązać. Udało mu się.
- Co ty tu robisz? - do moich uszu dociera głos Nialla. Próbuję puścić dłonie Harry'ego, ale on mi na to pozwala. - Jakim prawem nachodzisz moją żonę.
Na szczęście udaje mi się zrobić kilka kroków w tył.
- Chcę jedynie z nią porozmawiać, bo z tobą jest to niemożliwe.
- Wyjdź stąd i już nigdy nie wracaj. Mam już cię dość, robisz wszystko żeby zrujnować moje życie. Dlaczego? - Niall podchodzi do mnie i dzięki temu czuję się trochę pewniej.
- Chcę cię jedynie uświadomić, że nie masz prawa jej zadręczać. Zacznij wreszcie brać za siebie odpowiedzialność - komunikuje, a następnie wychodzi.
- Dobrze, że już sobie poszedł. Długo tu był?
- Nie.
- To dobrze. Widziałem rano, że byłaś smutna to postanowiłem, że wrócę szybciej i widzę, że bardzo dobrze zrobiłem - mówi i mnie do siebie przytula.
Harry zbyt namieszał mi w głowie.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro