3
Pov Nicole
- Sądzę, że popełniliśmy wielki błąd nie jadąc w żadną podróż poślubną. Praktycznie od razu po naszym ślubie wróciliśmy do obowiązków, nie miałem nawet czasu żeby się tobą nacieszyć. Chciałbym teraz wyjechać w jakieś dalekie miejsce tak bym był tylko z tobą. A tak to widzimy się tylko rano i wieczorem - śmieje się na jego słowa. Niall trochę za bardzo tragizuje.
- Jak będziesz mniej chodził z kolegami do barów lub klubów to będziemy więcej czasu spędzać razem.
Na jedno moje wyjście na miasto z znajomymi Niall zalicza takich z dziesięć. Przy książkach też go często nie widzę i nie mam pojęcia jakim cudem uda mu się skończyć te prawo.
- Zaledwie kilka razy mnie nie było. A ty nie poszłaś ze mną, bo musiałaś się uczyć. Widziałem kilka tych twoich książek z psychologii i nie wiem jak ty to wszystko rozumiesz - komunikuje mi dalej leżąc na łóżku. Ranne wstawanie nie jest dla niego. Chociaż do ósmej brakuje zaledwie kilka minut, więc nie można powiedzieć, że jest jakoś bardzo wcześnie.
- Zawsze mnie to interesowało. Zrobić ci jakieś śniadanie czy będziesz jeszcze spał? - pakuję do swojej torby kilka najpotrzebniejszych książek. Niestety dziś jest ten dzień, w którym mam najwięcej zajęć.
- Sam sobie później zrobię. A nie dasz rady się wyrwać jakoś w południe? Jest piątek może udałoby się nam gdzieś pojechać na weekend - robi maślane oczy.
Gdyby nie to, że ostatnio opuściłam kilka dni przez chorobę to możliwe, że dałabym mu się przekonać. Te studia są dla mnie bardzo ważne, więc nie mogę sobie pozwolić na kolejne nieobecności.
- Dobrze wiesz, że nie - podchodzę do niego i daję mu szybkiego buziaka w usta, a następnie wychodzę.
***
Do południa mijają mi wszystkie najgorsze lekcje. Cieszę się, że one tak szybko mi zleciały i teraz pozostały tylko te przyjemniejsze. Jeszcze tylko sześć godzin i wracam do Nialla.
Jak idę do sali na górze to zostaje zaczepiona przez jedną z moich koleżanek Lucy.
- Niall czeka na ciebie na dworzu - mówi do mnie po tym jak się przywitałyśmy.
- Dzięki - odpowiada jej z uśmiechem chociaż wewnątrz jestem wściekła na mojego męża, że kolejny raz mnie nie posłuchał.
Albo ja stałam się jakaś przewrażliwiona, albo on stał się jeszcze bardziej lekkomyślny niż wcześniej.
Idę na plac i jak tylko opuszczam ten budynek to zostaje mocno przytulna przez Nialla. Zabiera on ode mnie torbę i prowadzi mnie w kierunku jego auta.
- Ale ja muszę zaraz wracać do sali - tłumacze mu, ale on najwyraźniej mnie nie słucha. Otwiera mi drzwi i chcąc nie chcąc wchodzę do samochodu.
- Nic nie musisz. Skoro nie chciałaś ze mną jechać po dobroci to musiałem cię uprowadzić. Jedziemy do cudownego hotelu - informuje mnie z wielkim uśmiechem.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro