2
Pov Harry
Nicole nie poczuła się lepiej po tych lekach, które jej podałem. A nawet wydaje mi się, że jej gorączka wzrosła. Proponowałem jej także, że wezwe lekarza, ale ona mi kategorycznie odmówiła. Nie chcę się z nią kłócić, więc nie nalegałem.
Robię jej herbatę, zamierzam trochę z nią posiedzieć, bo to jest też pretekst żeby ją poznać. Nie może być aż tak zła skoro Niall tak szybko i bardzo się w niej zakochał to musi być jakaś wyjątkowa. Sama ładna buźka nie wystarczyłaby żeby tak zauroczyć mojego wiecznie zmieniającego dziewczyny syna.
Jak wchodzę do pomieszczenia to zauważam, że ona znowu zasnęła. Przykrywam ją bardziej, bo widać, że jest jej zimno.
Szkoda, że wcześniej nie spróbowałem nawiązać z nią jakichkolwiek relacji może wtedy by nie doszło do tego całego ślubu.
***
Niall wraca dopiero późnym wieczorem. Wielokrotnie do niego dzwoniłem, ale ani razu nie raczył odebrać ode mnie żadnego połączenia.
- I jak tam moja Nikki? - pyta się mnie. Znam go dobrze i wiem, że coś pił. Jak głupi wierzyłem, że on ma ważną rzecz do załatwienia, ale on jak zwykle postanowił się zabawić.
- Nadal źle się czuję, o czym byś wiedział gdybyś odbierał ode mnie telefon.
- Nikki do mnie nie dzwoniła - czyli on umyślnie nie odpowiadał na moje apele. Jak mogłem myśleć, że on chociaż trochę wydorośleje. To chyba nigdy nie nastąpi.
- Bo nie ma na to siły. Powinieneś z nią zostać, podobno tak bardzo ją kochasz - wcale bym się nie zdziwił gdyby Niall'owi te silne i płonne uczucie tak szybko przeszło. Szkoda tylko tej dziewczyny, której pewnie prędzej czy później złamie serce.
- Bo tak jest. Nikki jest dla mnie najważniejsza i nie waż się tego nigdy podważać.
Pov Nicole
Zostaje obudzona przez delikatne głaskanie po policzku. Z trudem podnoszę powieki i widzę Nialla. Uśmiecha się do mnie.
- Bardzo za tobą tęskniłem moja piękna - mówi i nachyla się nade mną żeby mnie pocałować, ale ja odwracam głowę. - O co chodzi? - pyta zmartwiony.
- Nie chcę byś się ode mnie zaraził. Wystarczy już, że ja jestem chora. Nie chcę byś też cierpiał.
- No to sobie najwyżej razem pochorujemy. Jeśli będę mógł leżeć obok ciebie to mogę znosić największe katusze - zbliża swoją twarz do mojej i krótko mnie całuję. Mimo, że mam katar to i tak wyczuwa od niego woń alkoholu.
- Gdzie byłeś kochanie?
- Na uczelni, a potem trochę wyszłem z kolegami do baru, ale wróciłem do ciebie jak najszybciej się tylko dało, bo ty skarbie jesteś dla mnie najważniejsza. Jutro przez cały dzień jestem tylko twój - kolejny raz zaczyna mnie całować tym razem jednak głębiej.
Nasz pocałunek zostaje jednak przerwany przez głośne trzaśnięcie drzwiami.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro