Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IV

Wyszliśmy na zewnątrz. Halt kazał nam spróbować zapamiętać drogę, którą idziemy, bo w miejscu, do którego nas prowadzi będziemy prawie zawsze trenować. Jesteśmy na miejscu. Mężczyzna położył przed nami dwa zawiniątka i kazał je rozpakować. Odwinęłam materiał i moim oczom ukazał się dziwnie zbudowany łuk i strzały. Nie widziałam tylko jednej rzeczy... Tylko nie pamiętam jak to się nazywa. Gilan od razu wziął do ręki swój łuk.
- Mogę go wypróbować? - spytał.
- Śmiało. - albo mi się wydaje albo Halt znowu jest czymś rozbawiony tak jak wtedy przy sytuacji z Blaise'm, ale tym razem nie jestem pewna. On zdecydowanie za dobrze ukrywa emocje. Gilan nałożył strzałę na cięciwę łuku po chwili ją naciągając. Halt kazał mu spróbować trafić w pień drzewa, oddalony od nas z jakieś 120 metrów. Chłopak wycelował wprost na swój cel. Gdy tylko zwolnił cięciwę łuku, widziałam jak go upuszcza i łapie się za przed ramię. Musiało boleć... Rozpędzona cięciwa uderzyła wprost na odsłoniętą skórę przedramienia, chłopaka. Gdy zabrał od urazu rękę, zobaczyłam, że ma całą czerwoną.
- Na przyszłość może wam się przydać. - powiedział obojętnie Halt, rzucając nam coś w stylu ochraniacza na przed ramię. Mówiłam, że nie pamiętam jak to się nazywa. 

*****

Ćwiczyliśmy strzelanie całe popołudnie i muszę przyznać, że to trudniejsze niż sądziłam, a łuki zwiadowcze zdecydowanie różnią się od tych na polowanie. Nasz trening strzelecki wygląda tak: Gilan i ja mamy po trzy tarcze ustawione w różnych odległościach. Pierwsze były ustawione o 100 metrów od nas, drugie o 150, a trzecie o 200. Mieliśmy starać się trafić w środek tarczy i nie mogliśmy celować dwukrotnie pod rząd do tej samej tarczy. Dość słabo nam szło. W pewnym momencie stwierdziłam, że to bez sensu i chciałam się poddać, ale... Nie wiem. Czułam, że jak bym to zrobiła to... Bym kogoś zawiodła? Nie tylko siebie, ale kogoś jeszcze. Dawno nie czułam takiego uczucia... Z tego wszystkiego zaprzestałam ćwiczeń. Po prostu stałam i patrzyłam się w trawę. Gilan chyba to zauważył.
- Layla, co jest? - Huh? Wyrwał mnie tym z zamyśleń.
- N-nic, zamyśliłam się za bardzo. - wymusiłam uśmiech i wróciłam do ćwiczeń. Jednak zanim oddałam strzał...
- Nie patrz tylko na odległość i wiatr. Musisz jeszcze wziąć pod uwagę, że jest takie coś jak grawitacja przez, którą strzała opada. - jak on to robi? Też chce tak umieć się skradać. A wracając do ćwiczeń... Fakt, bardzo mądra ja (wyczuj ten sarkazm) zapomniała o tak błachej rzeczy przez to strzała wbijała się niżej celu... Poprawiłam mój błąd i już mi wychodziło. No... Może nie każdy strzał, ale i tak więcej niż przedtem. Halt powiedział też Gilanowi co robi źle i jak wreszcie zaczęło nam wychodzić na jakieś 95%, to mogliśmy wracać do chatki. Jutro będziemy się uczyć kamuflażu! Przynajmniej tak zakomunikował nam Halt, ale najpierw będziemy musieli coś zrobić. Ciekawe co...

*****

Wróciliśmy. Jest już dosyć późno. Zjedliśmy kolację i postanowiłam przyszykować się do spania. Rozpuściłam włosy i zdjęłam bluzę pod, którą miałam koszulkę na ramiączka. Zapomniałam chyba wspomnieć, że mam pokój z Gilanem. Bo chatki pomieszczeniowo są przygotowane na wypadek jednego ucznia. Więc musieliśmy donieść jedno łóżko. Wracając... Gdy byłam już w samej koszulce (noi spodenkach, które miała wcześniej na sobie dop. Aut.) Usłyszałam ciche skrzypnięcie drzwi. Spojrzałam na nie. W wejściu stał Gilan, wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
- Um... ziemia do Gilana. - zaczęłam machać mu ręką przed twarzą i pstrykać palcami. Po chwili się ocknął z tego transu.
- Sorka. - wyraźnie się speszył, bo odwrócił głowę. Aallbo chce coś ukryć. Nie wiem czy chce wiedzieć o co mu chodzi... Wyszłam z pomieszczenia się spytać coś Halta. Niestety nie mogłam go znaleźć.
- Gilan? Wiesz może gdzie poszedł Halt? - powoli wracałam do naszego pokoju.
- Powiedział, że jedzie na wieczorną przejażdżkę z Abelardem.
- Z Abelardem? - powtórzyłam
- No z jego wierzchowcem. - wytłumaczył mi. Przeszłam przez próg od naszej izby. Kiedy odchyliłam drzwi, zobaczyłam Gilana bez koszulki. Usilnie próbowałam ukryć rumieniec, ale mi chyba to nie wychodzi. Chłopak widząc moje zmieszanie tą całą sytuacją uśmiechnął się. Usiadłam na swoim łóżku i od razu poczułam jaka jestem śpiąca. Stwierdziłam, że spytam się Halta jutro o tą sprawę. Teraz chcę spać. Położyłam się i odwróciłam plecami do chłopaka.
- Dobranoc. - powiedziałam krótko.

*****



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro