Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7



Jakoś wieczorem byliśmy na miejscu. Okolica jest spokojna i nawet ładna. W czasie podróży nie odzywaliśmy sie do siebie. Czy to coś znaczy ?

Na miejscu przywitała nas miła pani. Powiedziała o naszych obowiązkach szkolnych jak i tych co tutaj mamy robić. Dużo tego ale jakoś trzeba temu podołać.

Pokój mam jasny i mały. Dwa lóżka, dwie szafy i dwa biurka. Jeszcze nie mam współlokatorki. Dyrektorka powiedziała ze przybędzie w styczniu. Jeszcze dużo czasu. Myślę ze oswoję sie jakoś z tym wszystkim.

Teraz siedzę przy oknie, patrzę na las. Ciemny i tajemniczy. Jak ja...

Czy to dzieje sie naprawdę ? Do tej chwili nie mogę uwierzyć, że go pocałowałam. Co to w ogóle było ? Sama nie wiem. On to czuje, a ja ? Też? Tyle pytań... Nie znam odpowiedzi.

Nagle ktoś zapukał do drzwi. Percy wszedł.

- jeszcze nie spisz?

- nie. Nie mogę zasnąć.

- aha. Mogę sie przysiąść?

- jasne.

Przez chwile panowała cisza.

- jak sie czujesz ?- spytał brunet

- po czym ?

- po tym wszystkim.

- nie wiem.

- powinnaś sie położyć. Jesteś zmęczona.

- nie jestem.

- okey, jak chcesz.

Pocałował mnie w policzek i wyszedł.

Położyłam się i szybko zasnęłam.

Rano obudziłam sie o 8. Mam dzień wolny od zajęć lekcyjnych ale nie od obowiązków służącej i opiekunki. Szybko ubrałam sie i poszłam do stołówki. 

Po kilku minutach trafiłam na miejsce. Zjadłam i zabrałam sie za sprzątanie tego miejsca. Dzieci nie potrafią uszanować...

Swoją prace skończyłam dopiero wieczorem. Perey'ego nie widziałam od wczoraj. Na pewno jest zajęty.

Jutro idę do szkoły. Trochę sie boję. Cały czas się nie uczyłam a teraz trzeba. I to jeszcze liceum i matura. I później... Nie wiem nawet co...

Nagle wszedł Percy. Ucieszyłam sie w duchu, ale twarz nadal miałam zamyśloną.

- jak po pracy?

- jakoś żyje.

Usiadł obok i przytulił mnie. Nie wiem dlaczego to zrobił ale zrobiło sie miło. Kilka minut siedzieliśmy w milczeniu. Trzyma moja rękę. Tak trochę dziwnie, ale nawet fajnie.

- robi sie późno, a jutro szkoła.

- ta...

Spojrzał tylko na mnie i... Myślałam, że znowu mnie pocałuje ale on tylko wstał. Chyba spostrzegł, że jestem zamyślona. Nie chce dawać mu nadziei ale nie chce też go ranić.

Wstałam i przytuliłam sie do niego. Chciałam mieć kogoś przy sobie. Ale bardziej przyjaciela niż chłopaka. I nagle stało się coś czego nigdy w życiu bym się nie spodziewała. Spojrzał mi w oczy, jego twarz zbliża się powoli, moje serce coraz szybciej bije. Boję się. Taka niepewna, niezdecydowana. Wszystko idzie powoli.

Obróciłam swoją głowę i przytuliłam się do niego. Łzy zaczęły lecieć. Wiem, że teraz na pewno się ode mnie odsunie.

- Nie płacz. Przepraszam. Nie będę już się narzucać. ... Kaja?

- Nie wiem...

- Idź spać. Jutro szkoła.

Przytuliłam się do niego jeszcze raz i widziałam jak odchodzi. Zostałam sama.

Poranek jest ładny. Słońce świeci. Pierwszy dzień w nowej szkole. Ciekawe co to będzie. Szybko ubrałam się, poszłam na stołówkę, a potem pędem do szkoły. Omal bym się spóźniła na pierwszą lekcję. Do szkoły mam kilka koków .

Każdy się przedstawił, ale i tak nie zapamiętałam wszystkich imion. Nie widzę Percy'ego. Boję się o niego. Siedzę w drugiej ławce od okna z Nadią.

Na przerwie ona mnie zaczepiła.

- Hej. To ty jesteś nową opiekunką, tak ?

- Tak.

- Aha, tak tylko pytam.

- Spoko.

Niespodziewanie spostrzegłam Percy'ego z jakąś laską. Zabiję go. Zaraz... Przecież ja nie wiem co do niego czuję. Dlaczego chce go zabić. Niech robi co chce. Jego życie.

Dzień minął luźno. Mniej więcej wszystkich kojarzę. Dziś po kolacji będę czytać książki dzieciom. Będzie ciekawie.

.....

Podczas czytania nie mogłam ich uspokoić. Wierciły się, nie słuchały. Jak to dzieci... Nagle dostrzegłam znajomą twarz-Percy.

- Chyba coś ci się nie udaję. Pomóc ci ?

- Nie. Dam sobie radę.

- Jak chcesz.

Po kilku minutach oswoiłam te dzieci i skończyłam czytać, a on stał w rogu i się śmiał. 

Muszę Ci powiedzieć, że zbliżam się do końca :D 

Niewidzialna56

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro