Rodział 8
Dziś wtorek. Taki dziwny dzien. Lekcje mam po prostu nudne, że z chęcią poszłabym na wagary. Ale nie mogę, obiecałam. Ta koleżanka Percy 'ego zaczyna mnie wkurzać! Ciągle za nim chodzi. Nie może sie od niego odczepić.
Po lekcjach poszłam z Nadią na spacer. Zdziwiła mnie pytając o to, ale sie zgodziłam. Mam nadzieje że dyrektorka nie będzie zła.
- podoba ci sie tu ? – spytała po długiej ciszy
- może być. Coś się stało, że tak nagle chciałaś ze mną rozmawiać ? Cały dzień mnie olewałaś.
- wiem. Przepraszam. Po prostu mam dość dziewczyn z sierocińca i chciałam sie przejść. Nie wiem czy wiesz ale my nie możemy wychodzić poza teren sierocińca. Tylko gdy ktoś z opiekunów lub sprzątaczek z nami wyjdzie.
- aha. Czyli po prostu wykorzystałaś mnie.
- tak. Jesteś zła ?
- nie. Też chciałam sie wyrwać. Pomyśleć.
- o twoim chłopaku?
- ta...
- dam ci dobra rade. Zrób tak żeby mało czasu spędzał z Anabel. Tą blondynka która ciągle za nim łazi.
- dlaczego ? Nie będę odbierać mu przyjaciół. A i tak nie wiem co do niego czuje.
- Anabel jest zła. Takiej osoby jeszcze nie spotkałaś. Mnie jako pierwszą zniszczyła.
- jak to ?
- zakochałyśmy sie w tym samym chłopaku. Była moją przyjaciółką i odpuściłam. Ale on mnie kochał i pocałował mnie w jej obecności. Próbowałam do niej przemówić, przepraszałam. Po tygodniu zemściła sie. Wyzywała mnie. Zniszczyła mi reputacje. Ośmieszała...
- ten chłopak nadal tutaj chodzi ?
- tak.
- to czemu z nim nie jesteś ?
- powiedziała ze jak sie do niego zbliżę to mnie zabije.
-aha. Fajnie.
- dlatego uważaj.
- nie musisz sie martwic. Może u mnie to tylko zauroczenie.
Jeszcze kilka minut rozmawiałyśmy i wróciłyśmy do sierocińca.
Zobaczyłam że Anabel jest z Percym. Przegięła. Chce cos zrobić ale... No właśnie ale...
Nie zwracając na nikogo uwagi udałam sie do pokoju. Trochę posiedziałam i zaczęłam odrabiać lekcje. Jak prawie zawsze ktoś zapukał do drzwi. Myślałam ze Percy, ale to była Nadia.
- cos sie stało ?
- jest z nim.
- wiem. Ale nie chce robić scen. Wszystko dobrze ?
-ta...
- Jak chcesz to możesz zostać i pomóc mi z fizyką.
-serio ?
- jasne.
* wieczorem
Trochę posprzątałam. Chcę udać sie do pokoju, ale ktoś mnie zatrzymuje. Jest ciemno.
- mam dla ciebie smutną informacje kotku.
- yyy... Anabel?
- a kto inny ? Od dziś jestem dziewczyna Percy ego. Wiec proszę trzymaj sie od niego z daleka, albo spotka cie ten sam los co Nadie. .
- chyba cie cos pogięło. Myślisz, że sie ciebie boję ? Będę rozmawiać z Percym kiedy chce i gdzie chce i ty nie masz nic do tego.
Poszłam do pokoju, a raczej pobiegłam i przez zbieg okoliczności wpadłam na Percy' ego.
- wszystko okey ? Coś sie stało ?
- jak nie chcesz mnie widzieć to wystarczyło powiedzieć, a nie nasyłać swoja dziewczynę.
Pobiegłam do pokoju i dopiero w tedy zorientowałam się że płaczę. Rzuciłam się na łóżko i płakałam jak małe dziecko przez pół nocy. Nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam sie późno. Wiedziałam, że ktoś mnie zabije. To było pewne. Najszybciej jak umiałam ubrałam sie i wybiegłam z pokoju. ZDJĘCIE
Niespodziewanie wpadłam na dyrektorkę.
-czemu nie na lekcji ?
- przepraszam. Zaspałam.
- zaspałaś czy przepłakałaś cala noc?
- skąd pani...
-zawsze pierwsze dni są trudne. Możesz sobie odpuścić dziś zajęcia. Jesteś pewnie zmęczona. Zrób sobie dzień wolnego.
- dziękuję. Bardzo dziękuję.
- mam do ciebie tylko jedno małe zadanie. Na ostatnim piętrze jest pokój 234. Chciałabym żebyś go odwiedziła. Może czegoś sie dowiesz.
- ale przecież tam nikt nie mieszka. A wszystkie książki są w bibliotece.
- obyś sie nie zdziwiła.
Poszła sobie. Nie mam pojęcia o co jej chodzi, ale wykonałam polecenie. Poszłam do tego pokoju.
Jest inny. Taki jasny i dziecięcy. Nagle spostrzegłam pewna dziewczynkę siedzącą przy oknie. Ma chyba z 15lat. Czy to jest duch ? Boje się. Po wczorajszym nie wiem czego mogę sie spodziewać.
- yyy.. Hej ?- powiedziałam niepewnie
Obróciła głowę. Nie jest zombi ani nie przypomina ducha. Ale pozory mogą mylić.
Powiedziała: kim jesteś ?
- Kaja. Uczennica, sprzątaczka i opiekunka. Nie powinnaś być w szkole ?
- nie. Nie chodzę do szkoły.
- ile masz lat ? Może ci pomoc?
- to ty potrzebujesz pomocy. Nie jesteś pewna co do swoich uczuć. Przestraszyła cie Anabel. Ale to nie powinno stać ci na przeszkodzie.
- kim jesteś ? - zapytałam zdziwiona
- nie jestem duchem. mieszkam tutaj od roku. Wszędzie mam dostęp. Mam na imię Lorita. Jestem kaleką.
- ale dlaczego tutaj jesteś? Nie powinnaś być z innymi dziećmi ?
- nie. Nie chce. Za bardzo sie boje.
- czego ?
- Anabel.
- dlaczego ?
- znasz historie Nadii ?
Przytaknęłam.
- ten chłopak to mój brat. To przeze mnie pocałował Nadie. Ona jedna mnie polubiła. Kiedy Anabel skończyła sie wyżywać na Nadii, zaczęła na mnie. Pewnego dnia zrzuciła mnie ze schodów. Omal nie wpadłam pod samochód. Tylko Nadia zna prawdę, bo to widziała.
- aha. Przykro mi.
- mi tez. Ale pewnie przyszłaś sie czegoś dowiedzieć.
- kim jest tak właściwie Anabel ?
- córką bogaczy. Ma problemy psychiczne. Nie chciała być w psychiatryku wiec wylądowała tutaj. Trzeba na nią uważać.
- jakbym tylko mogła...
- co ?
- jakbym nie dala obietnicy to bym ja zabiła.
- on cie kocha i ty go też, choć temu zaprzeczasz. Jakby miedzy wami nie było chemii to byś nie płakała w nocy.
Jeszcze trochę z nią porozmawiałam i poszłam sie przejść. Las jest ładny szczególnie o tej porze roku. Cieszę sie ze niedługo zima i święta.
Wieczorem wróciłam do sierocińca. Jako ostatnia zjadłam kolacje i ruszyłam do pokoju. Po drodze zatrzymała mnie Nadia i dała notatki z lekcji. Ucieszyłam się, że ktoś o mnie pamięta.
Zaczęłam wszystko przeglądać aż niespodziewanie wyleciała mała kartka: KAJA. KOCHAM CIE. NIE JESTEM Z ANABEL. PROSZE DAJ MI SZANSE. SPOTKAJMY SIE W BIBLIOTECE O 20. PERCY.
Spojrzałam na zegarek. 19: 55. Szybko pobiegłam do biblioteki udając ze szukam jakiejś książki historycznej. Po pól godzinie odpuściłam.
Wróciłam do pokoju. Ku mojemu zdziwieniu nie było kartki. Przejrzałam wszystko- nie ma. Czy to mi sie tylko wydawało?
Najszybciej jak mogłam przepisałam wszystkie lekcje i oddalam je Nadii. Położyłam sie na łóżku i ni stad ni zowąd zauważyłam kolejną kartkę:
MYSLAŁAŚ ŻE CIE KOCHA? MYLISZ SIĘ. ZNISZCZĘ CIE. ON JEST MÓJ. ZAPAMIETAJ TO.
Myślałam, że znowu sie rozpłaczę. Jak ona weszła do mojego pokoju ? Może przez nie uwagę nie zamknęłam drzwi...?
溆a?4"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro