Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

1 stycznia 2016
Kolejny rok. Za oknem słychać śmiechy ludzi, wystrzał fajerwerków. Ogółem rzecz biorąc słychać jedno wielkie szczęście. Gdy jednak przekroczy się próg tego miejsca, już sam zapach odpycha człowieka. Odór smutku, samotności i bezsilności uderza w Ciebie niczym kulka w łeb. Dookoła tylko wrzask nowych. Przyzwyczają się za tydzień lub dwa. Jednak krzyki nie ustępują, chyba że któraś pielęgniarka ruszy swoją otyłą dupę i rozda tabletki uspokajające. Nie robią tego często. Boją się nas. Jednak człowiek najbardziej powinien bać się samego siebie.

14 stycznia 2016
Znów wylądowałam w tej przeklętej izolatce. Nikt nic nie rozumie. Zwłaszcza lekarze, którzy nigdy nie byli w tamtym świecie. Tam jest zupełnie inaczej. Nie ma ludzi, którzy z Ciebie szydzą, nie musisz się o nic martwić. To tak jakby z pleców wyrastały skrzydła. Jedyny pozytyw mojego obecnego położenia to cisza. Mogę ją burzyć i budować od nowa. Wystarczy szeptem ją przywołać, a ona znika. Wystarczy słuchać bicia swojego serca, oddechu i już jej nie ma. Można się również kompletnie wyłączyć. Przejść w stan uśpienia, tak jak było to tam. W tym innym, piękniejszym świecie.

27 stycznia 2016
Nareszcie znów będę mogła się tam znaleźć. Niby jestem na odwyku, ale i tak mam swoje sposoby na zażycie chociaż małej dawki. Ochroniarze raczej nie przeszukują zbyt dokładnie osób odwiedzających, więc za każdym razem Zuza coś mi przemyca. Tym razem trafiło na dwie dawki opium. Musi starczyć mi na cały miesiąc.

29 stycznia 2016
Nie wychodzę z pokoju. Ściślej mówiąc, nie wychodzę z łazienki, bo ciągle przytulam deskę klozetową. Musiałam się czymś zatruć ze stołówki. Wczorajsza dawka była zbyt mała, bym miała jakiekolwiek nieprzyjemności. Nie wzięłam nawet jednej ósmej z tego, co dostałam, czyli naprawdę bardzo mało.

4 lutego 2016
Nie spałam po raz kolejny. Opium jest na wyczerpaniu, a dodatkowe wrzaski w nocy mi w tym nie pomogły. Podobno była to kolejna osoba na głodzie. Nikt nie zmrużył oka, ale jednak nikt również nie miał odwagi zobaczyć, co się dzieje. Każdy wie, że może być następny. To jego wrzaski możemy usłyszeć. To mogę być też ja. To ja mogę po raz kolejny zostać zamknięta w izolatce. To ja mogę być po raz kolejny uznana za zagrożenie. To nie moja wina. To wszystko wina lekarzy. Oni są zbyt głupi, by zrozumieć.

10 lutego 2016
Od kilku dni nie brałam. Próbuję nad sobą panować, chociaż tak naprawdę mam ochotę krzyczeć, drapać i tym podobne. Boję się. Tak bardzo się boję, że znów stracę panowanie nad własnym ciałem i umysłem. Nie chcę nikomu robić krzywdy. Nie chcę. Tak naprawdę jestem tylko potworem. Chcę tam wrócić, chcę tam zostać, a nie konać w tej umieralni.

12 lutego 2016
Wyszłam do ludzi. Siedziałam na świetlicy, mając nadzieję, że to odwróci moją uwagę od braku jakiejkolwiek dawki. Rozmawiałam z Marzeną, która w przeciwieństwie do mnie daje sobie radę. Jest silna, nie tak jak ja. Mówiła, że w pewnym momencie będzie dobrze, że muszę w to uwierzyć. Zaczęłam krzyczeć, że nigdy nie było, nie jest i nie będzie dobrze. Uderzyłam ją. Jest mi wstyd. I moją karą znów jest to miejsce pełne ciszy.

13 lutego 2016
Pielęgniarka przyszła podać mi leki, bo znów straciłam kontrolę nad sobą. Czekała aż się uspokoję, po czym podeszła do mnie i pogłaskała po głowie. Nazwała mnie biednym dzieckiem, mówiła, że nie zasłużyłam na taki los. Pani Basia, bo tak miała na imię, odpięła moje ręce i pomogła mi usiąść. Patrzyłam się na nią bez słowa, ona pewnie też się mnie bała. Pewnie też wiedziała we mnie potwora, ale mimo to nie uciekła. Była inna niż te wszystkie tłuste baby.

20 lutego 2016
Zuza znów przyniosła towar. Znowu opium. Mogłaby się bardziej postarać i przynieść coś nowego, ale wolę nie narzekać. Jeszcze przestanie mi cokolwiek dawać, a dla mnie to jest niczym powietrze dla innych ludzi. Tylko to przynosi radość. Świat, który nas otacza, tak naprawdę nie zasługuje na nawet gram ludzkiej uwagi. Tylko nikt nie potrafi tego zrozumieć. Wszyscy widzą tylko swoje telefony, a gdy przekracza się próg mojej umieralni, którą wielu nazywa odwykiem, wszystko się zmienia. Nie masz dostępu do internetu, a to, co sprawiało, że chciało Ci się żyć, ma zostać Ci odebrane. Odbierają Ci tlen, zabijają Cię. Dlatego po raz kolejny wolę uciec do mojego rajskiego ogrodu. Do mojego prywatnego Edenu

1 marca 2016
Nie wiedziałam, że tak to się skończy. Znowu miałam wizytę u lekarza. Znowu rodzice myślą, że wszystko będzie jak dawniej. Znów wrócę do domu pełna optymizmu, znów będę miała dziesiątki przyjaciół, znów będę miała dobre oceny. Znów będę robić wszystko byle tylko być tą samą Anią, którą byłam dawniej. Myślą, że zburzą dwa lata, kiedy wychowywałam się sama. Żyłam bez nich i będę żyć bez nich. To nie oni mnie wychowali. Nie chce wracać do domu, gdzie każdy postrzega mnie jako „ćpunkę". Jednak czy to obchodziło ich już wtedy? Gdzie byli, gdy cały mój świat zmienił się o 360 stopni? Byłam dla nich niczym. Byłam córką, której tak naprawdę nie mieli.

10 marca 2016
Brakuje mi tego uczucia. To tak jakby zabrano mi część mnie, zabrano mi połowę serca i duszy. Chyba została już ze mnie tylko połowa człowieka i ciało, które jest tylko odzwierciedleniem tego, jak się czuję. Przekrwione oczy, blada skóra, spękane usta i gardło zdarte od ostatnich krzyków. Mówią, że jeśli będę walczyć wszystko wróci do czasów zanim to się zaczęło. A może ja wolę, żeby było tak jak na początku? Kiedy mogłam razem z Dawidem siedzieć w pokoju i przenosić się do innego świata. Do świata, gdzie każdy był szczęśliwy. Zostawały ślady na ciele, bo przecież to rzecz oczywista, ale warto zapłacić taką cenę. Jeśli głębiej się nad tym zastanowić ciało mamy tylko na jakiś czas, na moment, ulotną chwilę. Z uczuciami i ogarniającą wtedy euforią jest zupełnie inaczej. Ulatniają się, gdy wracamy do rzeczywistości. Wszystko się sypie. Umiera dusza, jak i ciało. A w takim stanie się wznosisz.

26 marca 2016
Wrzeszczałam w nocy. Zuza pierwszy raz nie przyszła. Mam dość tego miejsca. Czemu wszystko nie może wrócić do normalności? Czemu nie mogę wrócić do Dawida? On jeden zawsze się o mnie troszczył. To on pokazał mi ten świat. Był moim mentorem kimś, komu mogłam ufać, a teraz nie wiem nawet co się z nim dzieje. Może tak jak ja siedzi gdzieś zamknięty? Nienawidzę tego miejsca. To ono zniszczyło mi całe życie! Zniszczyło wszystko...

1 kwietnia 2016
Wczoraj dostałam drgawek. Już od dawna nic nie brałam. Potrzebuję tego, to jest częścią mnie. Jestem pod stałą kontrolą. Wszystko mnie boli, jednak nic nie mogę powiedzieć. Nikt nic nie musi wiedzieć. Łatwiej będzie im żyć w nieświadomości.

4 kwietnia 2016
Przyszła do mnie pani Basia. Dawno jej nie widziałam. Rzadko tu bywa. Jeśli już się zjawia, jest kilkadziesiąt osób ważniejszych niż ja. Czy w ogóle ktoś mnie kiedyś zauważy? Chcę być ważna. Przydzielono mi wolontariusza. Nie chcę go. Nie chcę kolejnej osoby, która będzie się mnie bała.

11 kwietnia 2016
Dzisiaj miała być wizyta wolontariusza, jednak nic z tego nie wyszło. Od trzech dni jestem w izolatce. Nie potrafię przestać krzyczeć. Rzucałam się po łóżku, drapałam pielęgniarki i lekarza. Jest mi tak bardzo wstyd... Czemu ja muszę być potworem? Jeśli Boże, gdzieś tam jesteś, czemu tak bardzo mnie nienawidzisz? Co ja takiego złego zrobiłam? Odpowiesz mi kiedyś, a może naprawdę jesteś tylko Mikołajem dla dorosłych?

28 kwietnia 2016
Nikogo do mnie nie wpuszczają. Zuza nadal nie przyszła. Martwię się o nią. Co, jeśli ktoś jej coś zrobił? Boję się. Należy do mojej jedynej rodziny. Chcę do nich wrócić. Mam dość tego, że wszystko mnie boli, mam dość mojego istnienia w rzeczywistości. Dlaczego taka jestem? Jeśli nie krzyczę to płaczę. Nie daję już rady, jestem za słaba.

5 maja 2016
Moja izolacja od ludzi ma się wkrótce skończyć. Wolontariusza na szczęście nie mam. Są ważniejsi ode mnie. Mam mieć terapię grupową, ale nie mam sił nawet wstać z łóżka. Czuję się tak, jakby wszystko miało się skończyć. Najgorsza jest jednak świadomość, że umrę samotnie. Bez Dawida. Bez Zuzy. Bez nikogo. Tak właśnie wygląda śmierć?

21 maja 2016
Każdy oddech jest męczarnią. To tak jakby za każdym razem nabierając tlen, ktoś wbijał mi miliony szpilek w płuca. Nie daję rady. Przepraszam.

16 czerwca 2016
Ból mija. Może to dzięki lekom? Może zbliżam się do końca? Nie wiem. Nadal nie mam sił, by się podnieść. Czemu to wszystko musiało się wydarzyć? Dzisiaj kończę siedemnaście lat. Jednak jestem inną Anią. Czy ja w ogóle mogę się nazwać jeszcze Anią? Kim jestem? Chcę wrócić. Tylko tyle, a być może aż tyle.

20 czerwca 2016
Ból osłabł, ale nadal nie ustąpił. Wzięli mnie na badania. Pewnie myślą, że nadal coś biorę. Jednak Zuza nie była u mnie od dawna. Wiem, że ona już odeszła. Nigdy by mnie nie zostawiła. Była jak siostra, której nigdy nie miałam. Teraz nie mam nikogo. Dawid o mnie zapomniał, Zuza nie żyje. Oby teraz była moja kolej. Mam dość tego życia. Żałuję, że wtedy z nim poszłam. Może byłoby inaczej.

1 lipca 2016
Byłam na terapii grupowej. Wszyscy coś powiedzieli tylko nie ja. Nie znam ich. Są mi obcy. Pewnie mają mnie za potwora jak wszyscy. Chcę do domu. Do Dawida, do Zuzy i do całej reszty. Nie daję już rady. Jestem słaba, jestem za słaba, by żyć dalej.

19 lipca 2016
Ból powoli mija. Lekarze mówią, że mój organizm przyzwyczaja się do braku „szkodliwych substancji". Jednak czy zastanowili się nad tym, co ja sądzę. Może dla mnie to nie była szkodliwa substancja. Może to ona pozwalała mi żyć? Stwierdzili, że rezygnują z terapii grupowej. Jeden pozytyw dzisiejszych rozmów. Lekarze, psychiatrzy i inne białe fartuchy to tylko ludzie, którzy pomagają, bo muszą. Nie robą nic z własnej woli. Są marionetkami, które robią to, co im się nakaże.

22 lipca 2016
Jeśli nie terapia, jakieś leki czy izolatka to wolontariusz. Tak było dzisiaj. Chłopak rok starszy ode mnie. Był taki inny od wszystkich ludzi, którzy są tutaj codziennie. Pełny energii, radości i optymizmu. Zupełnie odmienny od wszystkich moich przyjaciół. Nie odzywałam się przez te dwie godziny. Patrzyłam tylko w jego ciemne oczy. Skojarzyły mi się z czekoladą. Zanim jeszcze tutaj trafiłam często, gdy nie miałam co robić, siadałam nad jeziorem i zjadałam tabliczkę. Jego blond włosy przypomniały mi letnie słońce, radość dzieci na placu zabaw, uśmiechy zakochanych chodzących wieczorem po parku. Tęskniłam za tym. Ludzie zawsze byli dla mnie jedną wielką zagadką. To, co było w nich nieodkryte wydawało mi się najpiękniejsze. On również się taki wydawał. Jedna wielka zagadka licząca około metr dziewięćdziesiąt wzrostu. Obiecałam sobie, że ją odkryję i tak właśnie się stanie.

29 lipca 2016
Alan. Tak właśnie ma na imię ciemnooki chłopak. Jego druga wizyta zaskutkowała powierzchowną wymianą informacji. Nie pytał o moje życie. Byłam mu za to wdzięczna. Nie chciałam, aby widział mnie tak jak wszyscy, a w tych osobach znalazłam się również ja. Chciałabym być jak on. Normalna.

3 sierpnia 2016
Płakałam w nocy. Ból i bezradność są tym, co nie daje mi spać po nocach. Nie chcę pomocy pielęgniarek. Chcę, aby ktoś mi pomógł z czystych intencji, a nie zarobkowych. W życiu powinno się wybrać czy jest się za mamoną, czy za człowiekiem. Niestety dla wielu wybór jest zbyt prosty. Tutejszy personel nawet nie kryje swojego wyboru. Widać to po tych fałdach tłuszczu i niechęci do pacjentów.

6 grudnia 2016
Kiedy Alan przyszedł dzisiaj do mnie po szkole zapytał, co bym chciała na te mikołajki. Odpowiedziałam, że wszystkie narkotyki, jakie są na świecie. Był zdziwiony. Wytłumaczyłam mu, że gdyby na świecie nie było żadnej z tych substancji, nie byłoby ludzi jak ja. Jednak odpowiedział, że ludzka głupota nie zna granic i jeśli nie narkotyki to mogło być coś gorszego. Miał rację. Społeczeństwo nigdy nie będzie lepsze dopóki my, ludzie, nie będziemy chcieli zmiany.

1 stycznia 2017
Dzisiaj właśnie zamykam ten rozdział. Próbuję żyć na nowo. Bez ćpania, bez nowych blizn na sercu i duszy. Jednak wiem, że to zostanie ze mną na zawsze. Ilekroć spojrzę na własne ciało, przypomnę sobie każdy dzień z nałogiem. 12 miesięcy na odwyku i dawna ja. Tyle kosztował mnie mój błąd, ale nie tylko mój. To jest błąd nas wszystkich, ludzi. A teraz już dla ciebie jest za późno o 12 łez i gdybyś nawet cofnął czas, 12 kropel dzieli nas. Tych kilka łez sprawiło, że na nowo odnalazłam się
choć minął smutek straconych dni,
nie zapomnę Ci 12 moich łez...

Ania miała 15 lat, kiedy to wszystko się zaczęło. Skończy studia i zostanie psychologiem. Będzie robić wszystko, by nikt nie popełnił jej błędu. Jednak ten zamknięty rozdział pozostanie z nią na zawsze. To każdy z nas musi chcieć zmiany, nikt w pojedynkę nie da rady naprawić tego świata. Każdy z nas musi chcieć podnieść swoją tłustą dupę z fotela i zacząć zmieniać ten chory świat. Ani pomógł Alan, ale na świecie są jeszcze miliony takich osób. Kto w takim razie pomoże im? Czy ktoś z nas odłoży telefon i otrze chociaż jedną z 12 łez? Nikt nie zapomni żadnej z nich. Zostają na zawsze, nie odchodzą. I szukając między słowami tego pamiętnika każdy zauważy coś innego. Wystarczy tylko dokładnie szukać sercem...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro