Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Co by było gdyby Broman zakochała się w Aresie, czyli małe Aresiątka


OGŁOSZENIA PARAFIALNE!!!

Ja... Nie mam do was słów... Ten temat podesłała Little_Otis.

I teraz pytanie do was, na które żądam odpowiedzi. 

Czy wy chcecie mnie na serio sparować z Aresem?! Tak to wygląda... XD Nie tylko tutaj, ale również w drugiej książce.

Little_Otis nasze dzieci będą cię gnębiły do końca życia. O bosze... Co ja gadam, dobra do dzieła! I nie będzie żadnej sceny +18, wybijcie to sobie z głowy! :D Ja bym się na tym ośmieszyła! 

KONIEC OGŁOSZEŃ PARAFIALNYCH!!!

*Broman siedzi na kanapie i ogląda film akcji. Nagle Ares przeskakuję i siada obok niej, radośnie się uśmiechając*

Ar – Hej, Brom!

*Dziewczyna spojrzała na niego zszokowana*

B – O co ci chodzi?

*Bóg spojrzał na nią zdezorientowany*

Ar – Ee.. A o co ma mi chodzić?

B – Ostatnio jesteś dla mnie miły, zbyt miły, aż wkurwiająco miły! 

Ar – A to źle?

*Powiedział i posłał jej promienny uśmiech. Dziewczyna spojrzała na niego z pogardą i wstała, rzucając mu pilota*

B – Miłego oglądania!

Ar – Ej! No czekaj!

*Krzyknął i złapał ją za rękę. Broman wyrwała się i pobiegła do swojego pokoju. Bóg westchnął i poszedł do Afrodyty. Zapukał, a gdy usłyszał zaproszenie, wszedł i zamknął za sobą drzwi. Bogini odłożyła szczotkę na stolik i podeszła do Aresa*

Af – W czym mogę ci pomóc?

Ar – No bo... Ch- chodzi o-o Br...

*Zająknął się i zrobił cały czerwony. Afrodyta spojrzała na niego spode łba*

Af – Jak ja mam ci pomóc, skoro ty nie możesz się wysłowić?

*Ares wziął głęboki wdech i w końcu wykrztusił*

Ar – Ja się chyba zakochałem w Broman...

Af – Że co?!

*Krzyknęła na cały Olimp i spojrzała na niego z niedowierzaniem. Ares zrobił się czerwony niczym dorodny burak*

Af – Jaja sobie ze mnie robisz?!

Ar – Nie, mówię prawdę!

Af – Pff... To mamy problem. 

Ar – Co ty nie powiesz, Sherlocku?!

*Warknął i usiadł zrezygnowany na łóżku. Afrodyta westchnęła i podeszła do niego*

Af – Dobra... Pomogę ci.

Ar – Yupi!

*Wyskoczył do góry i przytulił mocno Afrodytę, prawie ją przy tym miażdżąc. Bogini stęknęła i odsunęła się od boga wojny*

Af – No dobra.. To idź do niej i porozmawiaj!

Ar – Przecież ona...

Af – Ja jestem boginią miłości i mówię, żebyś poszedł z nią porozmawiać i to w tej chwili!

Ar – Okej...

*Uniósł ręce do góry i poszedł do pokoju Broman. Zapukał i wszedł do środka. Dziewczyna spojrzała na niego znad książki i skrzywiła się*

B – Po coś przylazł?

Ar – Porozmawiać...

*Broman zachłysnęła się powietrzem i zaczęła rechotać. Ares spojrzał na nią z pogardą*

Ar – Co w tym śmiesznego?!

B – W-wszystko!

*Zaczęła się śmiać jeszcze głośniej. Bóg wojny westchnął i przełożył sobie Broman przez ramię. Dziewczyna zaczęła się szamotać*

Ar – Przestań!

B – Puść mnie! Co ty robisz?!

Ar – Zaraz się dowiesz!

B – Nie! Puść mnie, ćwoku!

*Zaczęła się szarpać jeszcze bardziej. Ares westchnął i wrzucił ją do pokoju treningowego. Broman wstała wściekła i spojrzała na boga z pogardą, który zamknął drzwi na klucz*

B – Wypuść mnie!

Ar – Nie! Musimy porozmawiać!

B – Nie mam ochoty z tobą gadać!

Ar – No weź! To jest naprawdę ważne...

*Powiedział i spojrzał na Broman błagalnie. Dziewczyna westchnęła i spojrzała na niego spode łba*

B – No dobra...

Ar – Najpierw walka!

B – Aresie!

Ar – Jak wygram to zrobisz coś dla mnie, okej?

*Broman spojrzała na niego z mordem w oczach*

B – Przecież ty zawsze wygrywasz!

Ar – To nie widzę przeszkody...

*Uśmiechnął się szeroko i rzucił miecz Broman. Dziewczyna sprawnie go złapała i posłała mu tajemnicze spojrzenie*

B – Popełniłeś błąd...

*Aresowi spełzł uśmiech z twarzy. Broman zaatakowała. Zrobiła szybkie cięcie, uchyliła się w lewo i kopnęła boga w kolano. Ares syknął z bólu i padł na podłogę. Dziewczyna chciała go przebić na wylot, ale bóg podciął jej nogi*

B – Cholera!

*Ares kopnął ją w żebra i złapał za nadgarstki, przyciskając do podłogi. Broman spojrzała na niego z pogardą jednocześnie ciężko dysząc od wysiłku i bólu*

Ar – No widzę, że Artemida cię czegoś nauczyła!

B – Puszczaj!

Ar – Obiecałaś, że coś dla mnie zrobisz...

*Broman uśmiechnęła się chamsko*

B – Nie przysięgałam na Styks.

Ar – Trudno... Nie musiałaś.

*Dziewczyna spojrzała na niego lekko zdziwiona. Ares uśmiechnął się*

B – O co ci chodzi?

Ar – Bo ja...

*Zaczął się jąkać w bardzo umiejętny sposób. Broman uniosła jedną brew i parsknęła śmiechem widząc minę Aresa*

B – Ale z ciebie idiota...

Ar – Ty jesteś jeszcze gorsza!

B – Dobra.... Puść mnie, bo na najchudszych nie należysz, bałwanie!

*Spojrzała na niego z pogardą i zaczęła się wyrywać. Ares posłał jej rozbawione spojrzenie*

Ar – Przecież ci się nie uda!

B – Warto próbować, więc byłabym wdzięczna, gdybyś...

*Nie skończyła, ponieważ Ares ją pocałował. Po chwili odsunął się od niej, a Broman spojrzała na niego zszokowana. Bóg posłał jej lekki uśmiech*

Ar – Ja...

B – Co ty robisz?!

*Krzyknęła i spojrzała na niego z mordem w oczach. Bóg puścił ją i pomógł wstać*

Ar – No ja się w tobie zakochałem...

*Powiedział lekko się rumieniąc. Dziewczyna cofnęła się o krok do tyłu i spojrzała na niego zdumiona*

B – Błagam powiedz mi, że żartujesz i to jest po prostu jakieś zadanie!

Ar – Co? Nie! Mówię serio!

*Broman złapała się za głowę*

B – Ale ja ciebie nie kocham!

*Aresowi opadły ramiona. Podszedł do drzwi, otworzył je za pomocą klucza i wyszedł. Broman stała nadal w miejscu*

B – Afrodyta!

*Bogini weszła do pokoju i spojrzała na dziewczynę z furią w oczach*

Af – Dlaczego go tak potraktowałaś?! Dlaczego go okłamałaś?!

B – Co? Ja go nie kocham!

*Krzyknęła i założyła ręce. Afrodyta westchnęła i oparła się o framugę*

Af – Jestem boginią miłości... Wiem, gdy ktoś kłamie w jej sprawie!

B – Nie! Nie kocham go!

Af – Macie wiele wspólnego.

B – Wcale nie!

Af – Eh... Lubisz walczyć, a szczególnie mieczem. Potrafisz się mu postawić, a większość kobiet go się po prostu boi. On to uwielbia, a w szczególności to jak się z nim drażnisz! Dorównujesz mu nawet ostatnio w walce...

B – To nie ma nic wspólnego z...

Af – Ależ ma! Kochasz go, ale boisz się do tego przyznać!

B – Przestań! Nie będę tego słuchała!

*Podeszła do drzwi, ale Afrodyta je zablokowała. Bogini spojrzała na dziewczynę spode łba*

Af – Nigdzie nie idziesz... Nie uciekniesz od tego co czujesz.

B – Ja nic do niego nie czuje!

Af – Przestań! Widać, że to nieprawda. Powiedz to!

B – Nie! Przesuń się!

Af – Powiedz!

B – NIE!

Af – Teraz!

B – No dobra! Kocham go! Zadowolona?!

*Krzyknęła i osunęła się na podłogę. Zadowolona bogini podeszła do niej i pomogła wstać*

Af – Idź do niego..

B – Niee... Nie mogę.

*Wyrwała się Afrodycie i pobiegła do swojego pokoju. Zamknęła je na klucz i usiadła na łóżku*

B – Po kiego chuja ja to powiedziałam...

Ar – Czyli, że mnie okłamałaś...

*Broman wyskoczyła z łóżka i podbiegła do drzwi, które były zamknięte*

B – I po co ja je zamykałam!

*Ares podszedł do dziewczyny i oparł się jedną dłonią o drzwi. Broman spojrzała na niego ze złością*

Ar – Czyli, że mnie kochasz!

B – Wynocha z mojego pokoju...

Ar – Uwielbiam jak się wkurzasz...

B – Przywalę ci za chwilę jak w kilka sekund nie znikniesz!

Ar – To ty tak okazujesz miłość?

*Uśmiechnął się widząc minę dziewczyny. Broman spojrzała na niego z pogardą*

B – Tak! To znaczy... Nie!

Ar – Aha! Czyli jednak!

B – N-nie...

Ar – Wymiękasz!

B – Wal się!

*Ares uśmiechnął się szerzej*

Ar – Po prostu mi to powiedz...

B – Chyba kpisz!

Ar – A co boisz się mnie?

*Broman prychnęła*

B - Ciebie to najwyżej staruszki się mogą bać na przystanku autobusowym...

Ar – Dzięki...

B – A proszę! Teraz wypad!

Ar – Dobra powiem szczerze, bo wiem, że się nie przyznasz. Jesteś zbyt uparta... Boisz się co pomyśli ktoś inny, bo przecież my się ciągle kłócimy i próbujemy zabić, a tutaj nagle się kochamy. Tylko, że to widać i nie możesz od tego...

*Dziewczyna zarumieniła się i pocałowała go, a gdy się odsunęła uderzyła go w twarz. Bóg spojrzał na nią ze zdziwieniem*

Ar – Ej!

B – Skoro chcesz być moim chłopakiem to powinieneś się przyzwyczajać do tego!

*Uśmiechnęła się i wyminęła boga, który nadal się trzymał za prawy policzek. Ares posłał się uwodzicielski uśmiech*

Ar – Czyli, że...

B – Tak... Kocham cię.

*Ares wyskoczył do góry i zderzył się z sufitem. Padł na podłogę. Broman spojrzała na niego z pogardą*

B – Ja nie wiem jak to możliwe, że ja się zakochałam w takim debilu...

*Bóg momentalnie wstał z podłogi i zrobił pozę na supermana*

Ar – Bo jestem seksowny...

*Dziewczyna strzeliła facepalma i posłała mu spojrzenie spode łba*

B – Idź już sobie...

Ar – Ale... Czy poszłabyś ze mną na randkę?

*Ares uśmiechnął się słodko, a Broman westchnęła i przytaknęła, cicho się śmiejąc*

B – Tak, pójdę...

*Bóg wyskoczył znowu do góry i ponownie zderzył się z sufitem. Dziewczyna pokręciła głową z niedowierzaniem i parsknęła śmiechem*

B – Nade mną mieszka Atena, więc radzę ci wiać...

Ar – A ty mi nie pomożesz? Jesteś moją dziewczyną!

B – Co nie znaczy, że nie chcę zobaczyć jak Atena każe ci się uczyć.

Ar – Podła jesteś...

B – Trudno...

At – Dlaczego ja ciągle słyszę jakieś huki, krzyki i puki?!

*Bogini weszła do pokoju i spojrzała na Aresa, nadal leżącego na podłodze. Westchnęła i zerknęła na Broman*

At – Współczuję ci, że jest twoim chłopakiem.

*Dziewczyna zakrztusiła się powietrzem*

B – A skąd ty to wiesz?!

At – Afrodyta...

B – No tak.

At – Idziemy Aresie!

*Złapała go za ucho i zaczęła prowadzić w stronę wyjścia. Ares popatrzył na Broman i krzyknął za nim wyszedł*

Ar – Dzisiaj o 19? Kino i restauracja?

B – Tak! Czemu nie?

Ar – Super!

At – Chodź!

*Pociągnęła go jeszcze mocniej i wyprowadziła z pokoju. Broman westchnęła i położyła się na łóżku. Do pomieszczenia weszła zadowolona Afrodyta*

Af – Wiedziałam! Miłej randki!

*Powiedziała i spieprzyła zanim oberwała doniczką w głowę*

B – Eh...

*Godzina 18 : 30*

Ar – Broman!

*Bóg ubrany był w czarno – czerwoną, skórzaną kurtkę oraz czarne jeansy. Włosy były w miarę uczesane. Dziewczyna zbiegła po schodach i stanęła przed Aresem, który patrzył na nią uśmiechnięty*

Ar – Czemu nie ubrałaś sukienki?

*Broman posłała mu spojrzenie pełne pogardy. Była ubrana  czarne jeansy oraz białą bluzę*

B – Wybacz, ale nie jestem z tej partii dziewczyn co się stroją przed lustrem na randkę.

Ar – I tak nie wyglądasz źle...

B – Ja przynajmniej uczesałam porządnie włosy!

Ar – Eh... Chodźmy może!

B – Skoro tak prosisz...

*Oboje wyszli i spędzili miły wieczór, prawie miły. Film okazał się być świetny, natomiast restauracja istną tragedią. Ares musiał dopłacić za zniszczenie 2 stolików i żyrandola. Na koniec poszli razem do parku i usiedli na ławce. Broman westchnęła*

B – Po cholerę go uderzyłeś? Przecież dosypał ci soli!

Ar – Ale mi chodziło, żeby dosypał soli do jedzenia, a nie na moją głowę!

B – To mogłeś sprecyzować...

Ar – Eh... Zamknij się już..

*Pocałował Broman i uśmiechnął się*

B – Mhm... Było przyjemnie...

*10 LAT PÓŹNIEJ*

B – Ares!

Ar – Co?

B – Gdzie jest nasza córka?

*Dziewczyna weszła do salonu i spojrzała na boga, który bawił się z synem*

Ar – To nie ja jej pilnowałem...

B – Jak nie?!

Ar – Nasza córka jest na tyle...

*Nagle ze schodów zeskoczyła 8 latka w długich czarnych włosach. Miała oczy koloru zielonego. Trzymała mini – włócznię i zaczęła latać po całym salonie. Broman spojrzała na Aresa z pogardą*

B – Nie wnikam... Zoe!

*Dziewczynka podbiegła do matki i zaczęła dzióbać włócznią, która była z pianki. Broman uśmiechnęła się*

B – Idź podźgaj Willa...

Ar – I to ja źle wychowuje dzieci...

*Zoe uśmiechnęła się i podbiegła do brata. Chłopczyk również miał czarne włosy oraz zielone oczy*

W (Will) – A ja nie dostałem broni!

*Ares westchnął i dał mu piankowy miecz. Broman uniosła brew do góry*

B – Ja źle wychowuję?

Ar – Daj spokój, skarbie!

*Wstał i pocałował dziewczynę, po czym usiadł na fotelu. Broman westchnęła i spojrzała na dzieci, które lały się po głowach piankową bronią*

B – Eh... Dobrze, że przynajmniej z pianki...

=====================================================================

Macie wy zachłanne pastuchy! Wybaczcie, ale nie potrafię chyba pisać takich rozdziałów... Ale przynajmniej się pośmiałam ze swojej głupoty jak to pisałam xD 

Jakby ktoś pytał... Zoe i Will są bliźniakami xD

Następny rozdział będzie jutro o mnie i o mojej pierwszej przygodzie z magicznymi zawieszkami xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: