Ukrywana prawda, złość oraz Ares jako odrzucony narzeczony
OGŁOSZENIA PARAFIALNE!!!
Na początek informacja, dlaczego nie było mnie tak długo. Jest to związane ze szkołą i treningami. Nie wyrabiam się po prostu, a wena i chęć pisania też nie przychodzą jak widać często.
Po drugie kilku zadań oczywiście nie zostało wypełnionych, bo nie miałam na nie pomysłu, ale starałam się jakoś... Dać wytłumaczenie do każdego.
Po trzecie macie dawać MAX 4 PYTANIA LUB ZADANIA!
Po czwarte tak pamiętam o konkursach! Spokojnie!
A po piąte i ostatnie tym razem nie chce mi się przekopiowywać pytań, więc od razu życzę wam miłego czytania!
KONIEC OGŁOSZEŃ PARAFIALNYCH!!!
=========================================================
*Broman przekręca się na drugi bok i po chwili otwiera oczy. Głośno krzyczy i spada z łóżka, przy okazji zaplątując się w kołdrę. Szybko się z niej wyplątuje i wstaje*
B - Co ty robisz w moim łóżku, matole?!
*Patrzy na niego przestraszona. Ares unosi brew*
Ar - Nie widać? Spałem z tobą...
B - Nie, nie, nie! Ja poszłam spać bez ciebie i nie wypiłam absolutnie nic wczoraj przed tym jak się położyłam!
Ar - A pewna tego jesteś?
*Uśmiechnął się i wstał z łóżka Broman*
B - Tak! Jakim prawem wszedłeś do mojego łóżka?
Ar - To nie ja powinienem ci na to pytanie odpowiedzieć.
*Posyła jej znaczący uśmiech i wychodzi z pokoju. Broman stoi jak wryta i patrzy po sobie*
B - Chyba jestem cała w sensie fizycznym, a w psychicznym... Niekoniecznie!
*Wzdryga się lekko i szybko przebiera, po czym schodzi na dół do kuchni. Siada przy stole obok Yaki*
B - Hej...
*Czarnowłosa kryje uśmiech i patrzy na Broman uważnie*
Y - Hej, jak się spało? Przyjemnie ci było?
B - Jak miało mi...
*Zamiera i patrzy na przyjaciółkę. Po chwili wstaje i uderza dłonią w stół rozwścieczona*
B - Kazałaś mu wejść do mojego łóżka?!
*Yaki przestaje jeść i patrzy na Broman z lekkim strachem*
Y - To było tylko zadanie...
B - Zadanie?!
*Krzyczy zła i wychodzi, trzaskając drzwiami. Yaki patrzy oszołomiona, a po chwili do kuchni wchodzi Ares z raną na głowie. Czarnowłosa unosi brwi*
Y - Broman?
Ar - Tak! Uderzyła mnie moim własnym mieczem!
Y - To jak ty pilnujesz własnej broni, imbecylu?
Ar - Grzeczniej smarkulo!
*Grozi jej palcem. Podchodzi do lodówki i wyjmuje z zamrażarki paczkę z lodem. Przykłada ją sobie do rany i zamyka kopniakiem drzwiczki. Yaki głośno wzdycha*
Y - Nie trzaskaj tak, bo w końcu lodówka się...
*Ares odskoczył na bok, patrząc jak lodówka się przewraca z głośnym hukiem, a całe jedzenie ląduje na podłodze obok niego. Yaki spojrzała na boga z pogardą i wstała*
Y - Chciałam powiedzieć, żebyś nie trzaskał, bo lodówka się przewróci...
Ar - Co ty nie powiesz?
*Patrzy na nią ze złością. Yaki przewraca oczami i się uśmiecha po chwili*
Y - A tak na marginesie dobrze ci radzę, posprzątaj to zanim przyjdzie tutaj Zeus.
Ar - Bo co?
Y - Bo chyba nie chcesz skończyć tak jak Apollo, prawda?
*Uśmiecha się wrednie i patrzy na skołowanego boga*
Ar - Ja... Ja... Ja... Ja...
Y - Płyta ci się zacięła czy pieniążek muszę włożyć w odpowiedni otwór?
*Zakłada ręce i uśmiecha się jeszcze szerzej. Ares potrząsa głową i uderza Yaki paczką lodu w policzek. Dziewczyna trzyma się za obolałe miejsce*
Y - Ja nie jestem Broman, że można mnie walić po twarzy bez przerwy! Masz to posprzątać, albo powiem Zeusowi, że jesteś chętny do zabawy...
Ar - Ej no bez takich...
*Unosi ręce w geście poddania i zaczyna błyskawicznie sprzątać kuchnię. Yaki dyskretnie wszystko nagrywa, a gdy bóg kończy polerować podłogę, chowa kamerę. Ares wstaje i patrzy na Yaki z mordem w oczach*
Ar - Pasuje?
Y - Jak najbardziej, a teraz jak już przestałeś udawać pokojówkę to odpowiesz na kilka pytań.
Ar - To walisz...
*Yaki zakasa rękawy koszuli i przygotowuje się do uderzenia boga. Ares odskakuje z piskiem i kuli się*
Ar - Chodziło mi o zadania!
*Mówi o oktawę wyższym głosem. Yaki parska śmiechem i patrzy w telefon*
Y - Niech ci będzie, ale ta pierwsza opcja bardziej mi się podobała! Tak czy siak... Jak wrażenia po spaniu obok Broman?
*Ares uśmiecha się i porusza znacząco brwiami*
Ar - A jak myślisz?
Y - Że ci się podobało?
Ar - Zgadłaś!
*Yaki kręci głową z niedowierzaniem, a Ares nadal się uśmiecha niczym pedofil spod Biedronki*
Y - Ubierz koszulkę z pacyfką i śpiewaj : ,,Pokój wszystkim''
*Zakłada ręce i patrzy na boga wyczekująco. Ares wzdycha i pstryka palcami. Po chwili ma na sobie czarną koszulkę z krótkim rękawem, a na niej nadrukowana biała pacyfka. Bierze głęboki wdech, ale Yaki szybko zatyka mu usta dłonią*
Y - Poczekaj z tym swoim pianiem do czasu, aż skończę zadawać ci zadania!
*Ares burknął coś niezrozumiale*
Y - Nie rozumiem co mówisz.
*Patrzy z głupim uśmiechem na twarzy. Bóg spogląda na nią z mordem w oczach, a dziewczyna odsuwa rękę*
Ar - Mogę cię uderzyć?
Y - A mam zawołać Zeusa, aby się tobą zajął?
Ar - Jakie jest kolejne zadanie?
*Udaje zaciekawionego. Yaki parska śmiechem*
Y - Jeżeli chcesz pooglądać nieskończoną wojnę z wielkim rozlewem krwi, to obejrzyj Grę o Tron.
Ar - Oglądałem! Mogę powiedzieć, że umrzę...
*Yaki uderza go w twarz i podcina nogi. Bierze patelnie i zaczyna uderzać leżącego boga raz po raz. Po chwili kończy, odstawia patelnię na miejsce i wyciera wyimaginowany pot z czoła. Ares drżącą ręką chwyta się blatu i podnosi się, ociekając ichorem, który leciał mu z twarzy*
Ar - I to ja jestem potworem?
Y - To cię nauczy, że się nie spojleruje, kretynie!
Ar - Ale ja nic nie powiedziałem jeszcze!
Y - I nie masz prawa tego powiedzieć, a jeżeli się dowiem to czytelnicy znajdą cię i..
Ar - Rozumiem, nie kończ!
*Zamyka jej buzię dłonią i po chwili puszcza. Yaki posyła mu pogardliwe spojrzenie i zerka ponownie w telefon*
Y - Ooo... Mam tutaj ciekawe zadanie, ale Broman nie będzie szczęśliwa.
Ar - To ja z chęcią go wysłucham!
*Patrzy na nią z błyskiem w oku. Yaki już ma zamiar powiedzieć o co chodzi, ale do kuchni wpada Lucy i wymierza oskarżycielsko palec w Aresa*
L - Wiesz, że dzisiaj ode mnie oberwiesz, kmiocie?
*Bóg odchylił głowę zdziwiony i po chwili wybuchnął głośnym śmiechem*
Ar - Od ciebie?! Słuchaj kochanienka...
*Lucy zrobiła się lekko czerwona i wyjęła miecz. Ares przyjął pozycję sumo, patrząc na dziewczynę spode łba. Yaki usiadła na blacie i zaczęła jeść popcorn*
L - A tobie co?
*Mówi zaskoczona i uderza płazem swojego miecza w nos Aresa. Bóg złapał się mocno za krwawiące miejsce i obrzucił morderczym spojrzeniem Lucy*
Ar - Jesteś martwa, ty bezużyteczny pachołku!
Y - Uuuu! Ale ci dowalił...
*Mówi z pełną buzią kukurydzy. Lucy kręci głową z niedowierzaniem. Do kuchni wchodzi Broman*
B - Yaki przepraszam nie chciałam tak...
*Milknie, widząc całą sytuację. Strzela głośnego facepalma i podchodzi do córki Hadesa. Wyrywa jej miecz z dłoni i uderza w tył głowy. Rzuca w Aresa bronią, która wbija się w jego nogę. Na koniec Broman zakłada ręce i patrzy na Yaki, która miała usta otwarte ze zdumienia*
Y - Eee...
B - Po pierwsze : Lucy postaraj się nie zginąć dzisiaj na Olimpie. Po drugie : Aresie przestań jęczeć, wyciągnij miecz i go oddaj grzecznie gościowi. Po trzecie i ostatnie : Yaki jakim ty prawem znowu wpierdalasz beze mnie popcorn?! Chyba rozmawiałyśmy na ten temat tak?
*Ares wyjął miecz i rzucił go Lucy, która obrzuciła Broman morderczym spojrzeniem i wyszła z kuchni. Yaki zeszła z blatu i odłożyła paczkę z kukurydzą na bok. Uniosła brew i pokazała na Aresa*
Y - Po pierwsze : Bo mogę! Po drugie : Co z tego, że gadałyśmy na ten temat? Po trzecie i ostatnie : Jak mogłaś przerwać? Akcja się rozkręcała!
B - Bo nie mam tego w scenariuszu!
Y - Jaki scenariusz?! Przecież ty...
B - Bo nie dostaniesz wypłaty!
*Yaki spojrzała na nią zaskoczona*
Y - Ty mi nie płacisz!
B - No tak...
*Kiwa głową z powagą. Patrzy na leżącego Aresa i sięga po miecz. Yaki łapie ją szybko za ręke i wykopuje z kuchni*
Y - Później wyjaśnie!
*Zamyka drzwi i opiera się o nie. Ares unosi brew i przekrzywia lekko głowę*
Ar - Dlaczego to zrobiłaś?!
Y - Masz się oświadczyć Broman!
*Mówi cicho. Bóg błyskawicznie wstaje i pstryka palcami. Jego zakrwawiony strój zmienia się w czarny garnitur z muszką. Wyjmuję z wazonu obok kwiaty i się uśmiecha. Yaki pochyla lekko głowę do przodu i otwiera buzię ze zdumienia*
Y - A... Pierścionek?
Ar - A tym się zaraz zajmę!
Y - Miałeś śpiewać jeszcze!
*Bóg odsunął Yaki od drzwi i wyszedł. Dziewczyna wyrzuciła ręce do góry*
Y - Co za idioci! Dom pełen palantów!
*U BROMAN*
*Wchodzi na strzelnicę i opiera o framugę drzwi. Obserwuję Artemidę oraz Dionioza*
B - Dionizosie, odłóż ten łuk, bo sobie krzywdę zrobisz!
*Bogini przestała strzelać i spojrzała na boga wina, a po chwili strzeliła facepalma. Dionizos zaplątał się w cięciwę od łuku. Broman pokręciła głową i podeszła do boga, który rzucił jej mordercze spojrzenie*
Di - Ani słowa...
B - Jeszcze nic nie powiedziałam, a uwierz mi mam wielką ochotę i jeżeli nie chcesz bym zrobiła zdjęcia i porozsyłała po Olimpie to odpowiedź wystarczająco mądrze na moje pytanie, ty pulchna rodzynko.
*Artemida uśmiechnęła się pod nosem i wystrzeliła kolejną serię strzał. Dioniozos próbował zabić dziewczynę wzrokiem, ale udało mu się tylko głośno westchnąć*
Di - Zdejmiesz to ze mnie, idiotko?!
B - A to było do mnie czy do Artemidy, rodzynko?
Di - Nie jestem rodzynką!
B - Nie? A czasami mówisz tak nieskładnie, że mam wrażenie, że twój mózg się jeszcze bardziej pomarszczył niż rodzynka...
*Bóg wina w jednym momencie rozerwał cięciwe wokół głowy i złapał Broman za koszulkę. Dziewczyna zamarła, ale po chwili szeroko się uśmiechnęła i pomachała mu dłonią przed twarzą. Bóg uniósł brew*
Di - Według ciebie to, że zaraz cię zabije jest zabawne?
B - Bardzo...
*Zaczyna go dźgać w policzek i czochrać po włosach. Bóg posyła jej pogardliwe spojrzenie i puszcza. Broman uśmiecha się jeszcze szerzej*
Di - Jeżeli jeszcze raz mnie dotkniesz to będziesz pływała w zoo jako delfin!
B - Dobrze! Wezmę specjalnie lekcje od Zeusa, a teraz zamknij jadaczkę na kilka sekund, bym w końcu mogła zadać to jakże nurtujące wszechświat pytanie!
*Dionizos spojrzał na nią wyczekująco*
B - Tak więc... Skoro jesteś bogiem wina, a wino jest z winogron, a suszone winogrona to rodzynki, to jesteś bogiem rodzynek? Chociaż po części?
*Spojrzała na niego zaciekawiona. Bóg uniósł brew i wziął głęboki oddech. Broman wstrzymała powietrze*
Di - Nie.
*Dziewczyna zaczęła znowu oddychać i spojrzała na Dionizosa zła. Przysunęła się do niego bliżej i szepnęła*
B - Nie tak się umawialiśmy...
*Bóg uważnie na nią spojrzał i wyjął z kieszeni scenariusz. Zaczął go kartkować. Zatrzymał się na dziesiątej stronie*
Di - Przecież tutaj jest napisane co innego!
*Broman zerknęła w scenariusz*
B - Ty masz jakieś luki w mózgu?
*Oboje zmierzyli się morderczymi spojrzeniami. Dionizos uderzył Broman w głowę scenariuszem i schował go do kieszeni. Dziewczyna pomasowała sobie głowę i spojrzała na niego po raz kolejny wyczekująco*
Di - Co?
B - No powiedz to!
Di - Nie skompromituje się w taki żałosny sposób!
*Broman zaśmiała się cicho*
B - Zaplątałeś się w cięciwe od łuku! To było żałosne...
Di - Żałosne jest to, że ty nadal mieszkasz na Olimpie, herosko.
*Dziewczyna zamarła w połowie ruchu. Artemida przestała strzelać i złapała Dionizosa za kark, po czym wywaliła ze strzelnicy. Broman spojrzała na boginię oszołomiona*
B - Jestem herosem...?
A - Nie jesteś! Zapomnij o tym co powiedział. Spędza zbyt wiele czasu wśrod herosów to mu się mózg przegrzewa. Masz coś dla mnie?
*Broman uważnie spojrzała na Artemidę i przytaknęła niepewnie*
B - Tak mam...
A - Słucham więc!
*Bogini uważnie na nią spojrzała. Broman spojrzała na telefon i przytaknęła*
B - Ola277 pyta się czy jeżeli kochasz Hadesa to doczeka się boskiego rodzeństwa?
*Artemida założyła ręce i uniosła brew do góry*
B - Czyli nie odpowiesz na to pytanie?
*Bogini pokręciła powoli głową*
B - A ja jestem bliska śmierci?
*Artemida potaknęła i sięgnęła po łuk, zawieszony na ramieniu. Broman szybko wyciągnęła ręce przed siebie*
B - Nie musisz od razu się męczyć!
*Krzyknęła i spojrzała lekko przestraszona na boginię. Nagle zamarła i strzeliła facepalma*
A - Sądzisz, że jestem słaba?
*Bogini błyskawicznie zdjęła łuk i wycelowała strzałą w Broman. Dziewczyna wstrzymała powietrze i pokręciła głową*
B - Nie miałam tego na myśli...
*Unosi ręce do góry*
Zo (ZbawcaOlimpu) - Hej Bro!
*Podeszła bliżej i uśmiechnęła się do Artemidy*
Zo - Pomogę ci zabić Broman jeśli mi pozwolisz!
*Bogini spojrzała na nią i się uśmiechnęła. Broman spiorunowała dziewczynę spojrzeniem*
B - Jak możesz?!
Zo - Nawet nie wiesz ile ja mogę...
*Broman zbladła i szybko wyjęła z kieszeni szklaną piłeczkę. Rzuciła nią o podłogę, powodując pojawienie się zasłony dymnej. Dziewczyna cicho wyszła ze strzelnicy i pobiegła w kierunku pokoju gier*
*U YAKI*
Y - Rodzynko!
*Dionizos pojawił się przed Yaki i spiorunował wzrokiem*
Di - Czego?! Już odpowiedziałem na wszystkie pytania!
Y - Nieprawda! Ja mam jeszcze jedno dla ciebie. Broman musiała go nie zauważyć jak kopiowała.
*Bóg z głośnym sykiem wypuścił powietrze i spojrzał na dziewczynę*
Di - Mów byle szybko...
Y - Najlepsze twoim zdaniem wino?
Di - Wszystkie, które wyprodukowałem.
*Yaki spojrzała na niego jak na idiotę*
Y - Czyli...?
Di - Jesteś zbyt młoda i niedoświadczona, by wiedzieć o takich sprawach.
*Odwrócił się i odszedł w kierunku swojego pokoju. Yaki ponownie wyrzuciła ręce do góry*
Y - No co za...
*Głośno wzdycha i zaczyna szukać Afrodyty. Idzie w stronę jej pokoju i zamiera, słysząc krzyki dochodzące z biblioteki. Wchodzi do środka i zauważa kłócącą się boginię piękności wraz z Lucy*
Y - O co wy się...
*Yaki patrzy na włosy córki Hadesa i unosi brew. Przenosi wzrok na Afrodytę i kręci głową*
Af - Ale przecież tak ci ładnie, skarbie!
L - Od kiedy różowe włosy pasują do czarnego ubioru?! To po pierwsze, a po drugie nie nazywaj mnie tak!
*Mówi czerwona ze złości. Yaki podchodzi bliżej i zabiera Lucy miecz z ręki. Podkłada go pod gardło Afrodyty i się lekko uśmiecha*
Y - Zmień kolor jej włosów na ciemnobrązowy i to już!
*Bogini posłała jej pogardliwe spojrzenie. Pstryknęła palcami, a włosy Lucy zmieniły się z powrotem na naturalny kolor. Yaki oddała jej miecz*
Y - Idź pobaw się z jakimś bogiem...
*Lucy uważnie spojrzała na Yaki*
L - Pobawić...?
Y - Jeżeli wolisz słowo dręczyć to proszę bardzo.
L - Poczekaj, ale...
Y - Bez ale! Wypad z pokoju!
*Wyszczerzyła się do Lucy i wyrzuciła ją z pomieszczenia. Spojrzała na Afrodytę i cofnęła się o krok*
Y - To była nagła sytuacja! Afrodyto, odłóż to!
*Chowa się za regałem, unikając sztyletu. Cicho wzdycha i patrzy w telefon*
Y - Afrodyto, dlaczego zesłałaś na Madeline32 trądzik?
Af - Bo miałam taką zachciankę!
*Rzuca pilniczkiem, który trafia w książkę obok głowy Yaki. Dziewczyna cicho wzdycha*
Y - Czyli pomyliłaś zaklęcia?
Af - Taak...
*Dziewczyna wychyliła głowę i wyjęła pilniczek z książki. Szybko uchyliła się przed kolejnym sztyletem, a następnie rzuciła w boginię pilnikiem. Wybiegła zza regału w kierunku drzwi. Otworzyła je i zaczęła biec w stronę salonu*
*U BROMAN*
*Wbiega do pokoju gier i potyka się o wybrzuszenie w dywanie. Upada z hukiem i ryje twarzą podłogę z ogromną gracją. W pokoju rozległy się głośne śmiechy. Broman podnosi wzrok. Dostrzega Hermesa, siedzącego na automacie do gry w Pacmana, Demeter spożywającą owsiankę oraz Atenę, która próbowała zamordować spojrzeniem Broman. Dziewczyna szybko wstała i otrzepała ubranie*
B - To się właśnie moi drodzy nazywanie wejście smoka!
He - Chyba wejście debila...
*Broman piorunuje go spojrzeniem i po chwili uśmiecha się słodko*
B - Błaźnie, nadal masz ochotę zgwałcić Atenę jak wiele lat temu?
*W dłoni Ateny pojawiła się włócznia, na której się swobodnie oparła. Uważnie spojrzała na Hermesa, prawdopodobnie chcąc, przewiercić go spojrzeniem*
At - Czekam na tą jakże niezwykle ciekawą odpowiedź.
*Mówi lodowato i zerka na Broman. Dziewczyna uśmiecha się do skołowanego boga podróżników*
He - Ja... No wiesz!
B - No wiem! Na pewno nadal masz ochotę.
*Porusza znacząco brwiami. Atena ściska mocniej włócznię, a Hermes unosi palec*
He - Nieprawda! Ja wcale nie chcę! No może trochę... Lub bardzo.
*Demeter odłożyła miskę na bok i spojrzała z rozbawieniem na boga*
D - Myślę, że masz mniej niż pięć sekund na ucieczkę z tego pokoju.
B - Teraz już trzy sekundy.
He - Ale...
At - Zero!
*Hermes pisnął jak mała dziewczyna i wyskoczył przez okno, przy okazji je rozbijając. Broman westchnęła*
B - Teraz mamy witraż ala Hermes...
At - No właśnie, a wracając do tego co się wczoraj działo...
*Przenosi wzrok na Broman i celuję w nią włócznią. Dziewczyna cofa się o krok do tyłu*
B - To był Ares!
Ar - Wzywałaś mnie?
*Atena z brzękiem opuściła włócznię na podłogę, a Demeter wybałuszyła oczy. Broman zdziwiona odwróciła się i uniosła brew*
B - Dlaczego masz na sobie garnitur, a w dłoni trzymasz kwiaty?
Ar - Bo mam do ciebie ważną sprawę.
*Powiedział z uśmiechem na twarzy. Broman szybko schowała się za Ateną. Bogini posłała jej lodowate spojrzenie i postawiła przed bogiem wojny*
B - No dobra mów...
*Mówi z irytacją i zakłada ręce. Ares podał jej kwiaty i uśmiechnął się*
Ar - Dla ciebie!
*Broman zawahała się, ale wzięła bukiet i uniosła brew*
B - A więc...?
*Zamilkła i uważnie spojrzała na Aresa. Bóg ukląkł na jedno kolano i wyciągnął z kieszni czerwone pudełeczko. Broman zbladła, ale po chwili uśmiechnęła się szeroko. Ares otworzył pudełeczko, a w środku znajdował się pierścionek zaręczynowy z niebieskim kamieniem. Broman uśmiechnęła się jeszcze szerzej i lekko podskoczyła do góry*
Ar - Wyjdziesz za mnie?
*Spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem. Dziewczyna podeszła do niego bliżej i spojrzała na niego z błyskiem w oku*
B - Ależ oczywiście...
*Ares wstrzymał powietrze i zaczął nagle skakać do góry. Broman wyszczerzyła się do niego i w jednej chwili zmieniła swój wyraz na kamienny*
B - Że nie...
*Bierze od niego pierścionek i wsadza mu do buzi. Otwiera drzwi i wykopuje go z pokoju. Na pożegnanie rzuca mu bukiet, którym trafia w jego twarz. Zatrzaskuje drzwi i uśmiecha się szeroko. Atena i Demeter kiwają z uznaniem głowami*
D - Idź do Afrodyty i się pochwal, że złamałaś mu serce.
B - On nie ma serca!
*Zza drzwi rozległ się głośny płacz i odgłos uderzania się kwiatkami po twarzy. Broman uśmiechnęła się szeroko*
B - I właśnie dlatego było warto! A teraz wróćmy do pytań. Najpierw Demeter!
*Bogini spojrzała na nią znudzonym wzrokiem. Broman szybko zerknęła w telefon*
B - NellyDucane pyta się czy nauczysz ją robić owsiankę.
*Demeter wstała błyskawicznie i wybiegła z pokoju z okrzykiem bojowym po starogrecku. Przy okazji potrąciła Broman, która upadła na podłogę z hukiem. Dziewczyna pokręciła głową i wstała. Spojrzała na Atenę i zaczęła się rozglądać. Uśmiechnęła się głupkowato*
B - Źle to rozegrałam...
*Biegnie w kierunku drzwi. Atena łapie ją i przygważdża do ściany*
B - Moje żebra...
*Łapie powietrze i próbuje odsunąć od siebie Atenę*
At - Zamknęłaś mnie w pokoju wraz z Apollinem! Czy ty wiesz, że on ryczał całą noc?!
B - Zeus go zgwałcił to czego oczekiwałaś?! Że będzie go po nogach całował?! Puszczaj mnie!
At - Dlaczego...?
*Przystawia włócznię przy policzku Broman. Dziewczyna wstrzymuje powietrze i delikatnie odsuwa głowę na bok. W tym samym momencie do pokoju wchodzi Lucy*
L - Oj zabłądziłam...
*Patrzy na Broman i Atenę. Po chwili lekko się uśmiecha*
L - Źle to rozegrałaś tak?
B - Coś w tym stylu...
*Mruczy pod nosem. Lucy cicho wzdycha i patrzy uważnie na boginię*
L - Ateno puść ją, bo sama się zaraz udusi. Broman oddychaj...
*Dziewczyna zaczyna łapczywie łapać powietrze i patrzy na lekko zdezorientowaną Atenę. Odpycha ją do tyłu, po czym chowa się za plecami Lucy*
L - A ja myślałam, że ty jesteś odważniejsza!
B - Jestem! Mieszkanie z nimi pod jednym dachem jest aktem odwagi!
*Córka Hadesa przewróciła oczami i spojrzała na Atenę, która schowała włócznię*
At - O co chodzi?
L - Możesz poszukać mi jakiejś encyklopedii? Albo nie... Wytłumacz mojej nauczycielce od matmy jak się liczy, bo na sprawdzianie pominęła mi dwa punkty.
At - Nie będę latała po takie bzdety!
*Mówi oburzona. Broman wymienia znaczące spojrzenie z Lucy*
B - Matematyka to dla ciebie jakiś nieważny bzdet?
*Atena zrobiła się lekko czerwona i spiorunowała dziewczynę wzrokiem*
At - Coś jeszcze masz, bo muszę gdzieś lecieć...
B - Tak! Musiałaś stworzyć te bestie zwane pająkami?!
*Lucy lekko się wzdrygnęła*
At - A co boisz się?
*Założyła ręce i uśmiechnęła się lekko. Broman i Lucy wymieniły ponownie szybkie spojrzenia i pokręciły głowami*
B - Nie skąd...
At - Właśnie widzę, a teraz do widzenia.
*Znika z pokoju. Broman patrzy na Lucy i się szeroko uśmiecha*
B - Na serio pomyliłaś pokoje?
L - Nie, ale chciałam zobaczyć jak Atena cię morduję.
*Broman posyła jej pogardliwe spojrzenie, a Lucy kłania się i wybiega z pokoju. Dziewczyna wychodzi za nią i idzie w stronę basenu*
*U YAKI*
*Wchodzi do salonu i marszczy czoło. Patrzy na Herę, śpiącą na Hadesie. Yaki podchodzi do nich cicho i szpera w torbie. Wyciąga trąbkę i przystawia bardzo blisko twarzy bogini. Dmucha mocno, a pod wpływem głośnego dźwięku Hera spada z boga i ląduje na podłodze. Dziewczyna głośno się śmieję, widząc zdezorientowaną minę Hadesa oraz czerwoną ze złości boginię*
Her - Powinnam cię w tym momencie zabić, śmiertelniku!
Y - Odezwała się stara torba, która na liczniku ma ponad trzytysiące...
*Hera wstała i zmierzyła Yaki morderczym spojrzeniem*
Her - Naprawdę...
Y - Wiem, że ci przykro.
Her - Tak! Czekaj, że co...?
*Hades wygodniej kładzie się na kanapie i obserwuje wymianę zdań z zainteresowaniem. Hera patrzy na Yaki zszokowana*
Her - A dlaczego ma być mi przykro?
Y - Z powodu bycia tak starą oraz zdradzenia Zeusa z Hadesem.
*Uśmiecha się szeroko i schyla się przed uderzeniem w twarz*
Y - Powtarzam po raz drugi dzisiaj! Jeżeli chcecie kogoś lać po mordzie to nie mnie, a Broman!
Her - Ją to patelnią...
H - Albo młotkiem.
*Yaki przewraca oczami i wyciąga z torby żółty mikrofon w pikachu. Kilka razy w niego uderza i zaczyna mówić*
Y - SweetStrawbery oraz NellyDucane proszone są o natychmiastowe stawienie się na sali rozpraw!
*Wyłącza mikrofon i jakby nigdy nic chowa go do torby z powrotem. Hades i Hera patrzą na nią zaskoczeni*
H - Dlaczego pikachu...?
Y - Bo lubię jak kwiatki rosną w świetle księżyca.
*Siada na fotelu i się uśmiecha, widząc zszokowaną minę boga. Do pokoju wchodzą dwie dziewczyny i spoglądają na Yaki*
Ne (NellyDucane) - Ty nas wołałaś?
Y - Tak, więc zadawajcie szybko swoje pytania, bo jeszcze jest sporo roboty.
*Nelly podchodzi do Hery i patrzy na nią uważnie*
Ne - Wiesz, że za każdym razem kiedy widzę twoje imię to czuję się jakbym oglądała Grę o Tron z bratem, który reprezentuje wszystkich ludzi na świecie pokazując Cecsei, a ja mam ochotę płakać bo mam wrażenie, że nikt cię nie rozumie kiedy odebrałaś Percy'emu i Jasonowi wspomnienia, musiałaś zaryzykować i dlatego uważam, że jesteś odważna tylko inny cię nie rozumieją. Właśnie dlatego jesteś moją ulubioną boginią. Co ty na to?
*Yaki uniosła brew i spojrzała na lekko zdezorientowaną boginię*
Her - Em... Dziękuję, bardzo mnie to cieszy.
Y - Hades! Zapisz w kalendarzu, że Hera komuś podziękowała!
*Bóg wstał i wyjął kalendarz z torby Yaki. Hera błyskawicznie mu go zabrała i pogroziła dziewczynie*
Her - Zaraz ktoś będzie dziękował mnie za to, że ciebie tutaj nie będzie.
*Nelly i Yaki wymieniły spojrzenia*
Y - Już nic nie mówię, psze pani...
Ne - Ja się stąd usunę zanim stanę się świadkiem zbrodni. Idę szukać Seniora...
*Wychodzi z pokoju i trzaska drzwiami. Czarnowłosa głośno wzdycha*
Y - Żadnego szacunku do drewna... Strawbery chciałaś coś od Hadesa, nie?
S - Owszem...
*Podchodzi do boga i uważnie go obserwuje. Hades nie został jej dłużny i zlustrował ją spojrzeniem od góry do dołu*
H - Czego pragnie?
S - Widziałam dzisiaj twoją córkę i kazała ci przekazać, że jej matka składa pozew rozwodowy co ty na to?
*Hades wyjął zza pleców czarne okulary i założył je*
H - Będę mógł zaszaleć...
Y - Szczególnie z Herą!
H - Nie drzyj się tak, idiotko!
*Mówi szybko. Zeus wszedł do salonu i spojrzał na Yaki*
Z - Co z Herą?
Her - Nie waż...
Y - Ona cię zdradza z Hadesem.
*Yaki szybko zrobiła krok do tyłu i zaczęła obserwować sytuację. Zeus spojrzał cały czerwony na Hadesa. Wokół głowy boga zmarłych pojawiły się chmury burzowe, z których spadł deszcz. Hera uniosła brew*
Z - To ja składam przysięgę, że cię nie będę zdradzał przez miesiąc i śpie na balkonie podczas deszczu, a ty mnie z nim zdradzasz?!
H - Mokro mi...
*Yaki uśmiechnęła się, widząc przemoczonego boga. Zeus założył ręce i wskazał palcem na żonę*
Z - Mam tego dość!
Y - Przypomnę tylko, że to nie był pierwszy raz...
Z - Tak! Chwila... Że co proszę?
*Patrzy na dziewczynę i unosi brew. Hades, gdy to usłyszał spojrzał na swojego brata i wykmnął się z pokoju niezauważenie. Hera tylko pokręciła głową i usiadła na kanapie znudzona. Zeus zrobił się cały czerwony*
Y - Dobra! Zluzuj portki... Później się będziesz gniewać. Najpierw zadania.
Z - No ale...!
Y - Nie dyskutuj ze mną, żarówko. Masz powtórzyć z Herą przysięgę małżeńską, a...
*Zamarła, widząc wzrok bogini oraz Zeusa. Przytaknęła szybko*
Y - Oczywiście możemy to przełożyć na inny termin. Em... Może na za tydzień, co?
*Szybko zabiera Herze kalendarz i wpisuje wydarzenie. Wyrzuca długopis za siebie przy okazji, zrzucając na podłogę figurkę z podobizną Apollina. Chowa kalendarz do torby i uskakuję przed wychodzącą boginią, która trzasnęła drzwiami. Zeus spojrzał na Yaki*
Z - Czego chcesz?
Y - Em... W sumie tak patrzę i zostawię te zadania jak się już wszyscy zbierzemy.
Z - Czyli mogę się oddalić?
Y - Potrzebujesz mojej zgody...?
*Uśmiecha się delikatnie i patrzy na niego rozbawiona. Zeus zrobił się lekko czerwony*
Z - Niee... Ja po prostu sądzę, że powinienem cię poinformować zanim wyjdę.
Y - Dlatego zadałeś mi pytanie? Nie powinieneś raczej oznajmić tego, że wychodzisz?
Z - To były pytania retoryczne?
*Yaki unosi brew do góry*
Y - Wiesz w ogóle co znaczy to pojęcie?
Z - Które?
*Patrzy lekko zaskoczony. Dziewczyna bierze głęboki oddech i bez słowa wychodzi z pomieszczenia*
*U BROMAN*
*Wbiega na basen i skacze na obie nogi. Rozgląda się uważnie dookoła i idzie ostrożnie*
B - Halooo... Glonku? Gdzie jesteś?
*Broman staje przy krawędzi zbiornika i rozluźnia się*
B - Wychodzi na to, że będę musiała go szukać. Znowu...
*Krzywi się i idzie w stronę wyjścia*
P - ZA NARNIĘ!!!
*Krzyczy i skacze z trampoliny na bombę do basenu. Broman odwraca się i zostaje oblana wodą od stóp do głów. Głośno wzdycha i przeciera twarz przy głośnym śmiechu boga*
B - To wcale nie jest zabawne!
P - Ależ jest!
*Mówi rozbawiony. Broman piorunuje go wzrokiem*
B - Wyłaź z wody, wodoroście!
*Posejdon wychodzi z wody przy okazji znowu ochlapując Broman. Rzuca jej ręcznik na głowę i zaczyna wycierać kolistymi ruchami. Dziewczyna patrzy na niego zszokowana*
B - No co ty robisz?
P - Wycieram włosy...
B - Pogięło cię? Zrobisz mi szopę na głowie!
*Chwilę się z nim siłuje i zdejmuję ręcznik. Rzuca go na podłogę i robi obrażoną minę*
B - Nie dotykaj moich włosów!
P - Wyglądasz jak napuszona wiewiórka.
B - Wcale tak nie wyglądam!
*Mówi zła na boga i zakłada ręce. Posejdon czochra ją po włosach i odskakuje od uderzenia*
P - No dobra! Już nie bedę. Mów co chcesz.
*Broman nadal piorunuje go wzrokiem, ale zerka na sekundę w telefon*
B - Czy możesz zmieniać stan skupienia wody? Skoro ciało ludzkie ma w sobie około siedemdziesięciu procent wody, a biorąc pod uwagę krążenie wody w przyrodzie to znaczy, że możesz kontrolować ludzk typu złamać rękę itp.?
*Posejdon spojrzał na dziewczynę z uśmiechem i złapał za nadgarstek*
P - Sprawdzimy...
B - Co? Nie! Puść mnie!
*Broman zamyka oczy i szarpie się mocno. Macha ręką, a bóg w jednej chwili znajduję się w basenie. Broman otwiera oczy i patrzy zszokowana na basen, a nastepnie na swoje ręce. Posejdon wynurzył się i jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił. Uważnie spojrzał na dziewczynę i wyszedł z basenu*
B - Jak ja to...?
P - To był Zeus.
B - Ale przecież...
P - Jakie jest kolejne zadanie bądź pytanie?
*Zabiera jej szybko telefon i przegląda zadania. Oddaje po chwili komórke i patrzy wyczekująco. Broman nadal patrzy na niego zszokowana*
Nd - Bro?!
*Nelly wchodzi na basen i spogląda na dziewczynę zdziwiona. Posejdon kręci ledwo zauważalnie głową*
B - Hej... Zadaj pytanie temu ciołkowi, a ja idę szukać Apolla i Nike.
P - Są na boisku od koszykówki.
*Broman robi zdziwioną minę*
B - Mamy boisko na Olimpie?
P - No tak... Wszystkie. Od piłki ręcznej, siatkówki. Mamy stadion i lodowisko.
*Dziewczyna patrzy lekko zszokowana i kiwa powoli głową. Wychodzi z basenu i idzie w kierunku boiska. Nelly zerka na Posejdona*
P - Nie zadawaj tylko durnych pytań, dobrze?
Nd - Nie obiecuję! Co byś zrobił gdybyś dowiedział się, że jestem twoją córką i mam tak jakby romans z Apollem?
P - To bym prawdopodobnie... Chwila, że co proszę?! Jak zobaczę cię z tym żelkożercą to ci nogi z dupy powyrywam!
Nd - Em... Ale nie słyszałeś dobrze pytania? Powiedziałam ,,jakby''.
*Szybko ratuje sytuację. Bóg uważnie ją obserwuję i pokazuję na drzwi*
P - Wyjdź stąd szybko zanim wylądujesz za oknem radośnie machając nogami oraz rękami w powietrzu.
*Nelly patrzy na niego i ucieka w podskokach z pomieszczenia*
*U BROMAN*
*Wchodzi na boisko od koszykówki po kilku dłuższych minutach szukania. Rozgląda się z podziwem po ogromnej sali wypełnionej siedziskami dla widzów*
Ap - Broman!
*Dziewczyna spogląda w stronę boga i łapie w ostatniej chwili piłkę. Unosi brew i odrzuca mu ją*
B - Gdzie Nike?
Ap - Na koszu...
*Broman marszczy czoło i przenosi wzrok na drugi kosz. Siedziała na nim bogini, trzymająca drugą piłkę*
B - Przecież ci się nie uda.
*Nike posyła jej znaczące spojrzenie i rzuca. Broman obserwuję piłkę, która czysto wpadła do kosza. Dziewczyna unosi brwi lekko zaskoczona*
B - Em... Jesteś boginią! To proste dla ciebie!
Ni - Jestem po prostu lepsza i tyle...
*Broman unosi palec i wzdycha po chwili. Nike zlatuje powoli z kosza, a Apollo podchodzi do dziewczyny z piłką. Uważnie ją obserwuję i uderza piłką w głowę. Broman łapie się się szybko za bolące miejsce*
B - Co was ostatnio wzięło na lanie mnie po mordzie!
Ap - To nie nasza wina! Twoja twarz przyciąga uderzenia...
B - Żebyś się nie zdziwił czyja...!
Ni - Ekhm... Kłócicie się jak stare, dobre małżeństwo. Nic dziwnego, że niektórzy czytelnicy was shipują.
*Uśmiecha się szeroko, zadowolona z siebie. Apollo posyła zaciekawiony wzrok Broman, która przewróciła oczami*
Ap - Ty i ja...
B - Nie rozwijaj się! Przejdziemy do pytań! Nike, Madeline32 pyta się, czy pograsz z nią na konsoli.
*Broman podnosi wzrok znad telefonu i rozgląda się dookoła zdziwiona*
B - Gdzie Nike?
Ap - Poleciała już do tej... Madeline?
*Drapie się po głowie. Dziewczyna wzdycha głośno*
B - Ciekawa rozmowa, nie ma co, a teraz... Auć!
*Łapie się za głowę i odwraca. Patrzy dookoła zdezorientowana, szukając osoby, która ją uderzyła. Nelly natychmiast pojawia się koło Apollina, podaje mu żelki i uważnie się rozgląda czy Broman tego nie widziała. Znika tak szybko jak się pojawiła, a bóg błyskawicznie chowa paczkę do kieszeni. Dziewczyna wzdycha i pocierając nadal obolałe miejsce, odwraca się do Apollina*
B - Co tak cieszysz japę?
Ap - Wesołych Świąt!
*Broman mruży oczy zdziwiona i unosi brew po chwili*
B - Aha... To tyle w temacie : ,,Czy Apollo ma mózg?''.
Ap - Naprawdę masz taki...
B - A więc...!
*Przerywa mu i piorunuje go wzrokiem. Zagląda do telefonu. Nagle przed Broman i Apollinem pojawia się Lucy*
L - Apollo, chcę ci podziękować za lekcje...
*Bóg zatyka jej buzię dłonią i wyciąga rękę. Kiwa zachęcająco*
Ap - Kasa...
*Lucy posyła mu wściekłe spojrzenie. Broman unosi brwi i odsuwa na krok*
B - Biedak...
*Lucy gryzię go w dłoń i uderza płazem miecza w głowę. Apollo łapie się szybko za bolące miejsce i zasłania rękami, gdy dziewczyna chce go przebić. Broman chwyta rękę córki Hadesa w ostatniej chwili*
B - Ekhm... Nie wbijamy ostrych narzędzi w bogów.
L - Co? A ty niby możesz?!
B - Ja mogę, bo ja jestem reżyserem! A teraz do widzenia!
*Pokazuje palcem na drzwi i czeka, aż Lucy wyjdzie. Dziewczyna unosi brwi, chowa miecz i wychodzi lekko oburzona z pomieszczenia. Broman strzepuje ręcę zadowolona i patrzy na zdziwionego boga*
B - No dobrze to może w końcu ja poprowadzę tą książkę, tak więc...
*Do pomieszczenia wbiega LyraOracle i podbiega do Apollina. Broman strzela głośnego facepalma i patrzy z irytacją na całą sytuację*
B - A wszyscy mają w dupie reżysera...
Lo (LyraOracle) - Tato, walnij jakieś porządne haiku! Dam ci za to żelki, proszę!
*Apollo bierze głęboki wdech, a Broman rzuca się na niego i zatyka usta*
B - Nie waż się nawet!
Lo - Czemu nie chcesz mu pozwolić, aby mówił?
B - Bo jak zacznie mówić jedno haiku to będzie później paplał przez cały tydzień!
Lo - Ale...
B - Nie wiesz, to się nie udzielaj! Dawaj tą paczkę żelków!
*Lyra wyciąga z torby paczkę i podaje Broman, która wciska żelki do buzi Apollina i wstaje*
B - Jak komuś powiesz, że dałam ci te żelki zamiast nadal pilnować, byś ich nie jadł to obiecuję, że cię zamorduje. Teraz wstawaj i marsz do salonu, rekrucie!
*Krzyczy ostatnie słowa, a bóg wybiega z pomieszczenia niczym złodziej goniony przez babcię, która uderzała go torbą po głowie. Lyra unosi brew i również spieprza z pomieszczenia. Broman się uśmiecha szeroko zadowolona*
B - No to teraz najcięższe zadania dnia...
*Wzdycha i wychodzi z pomieszczenia. Idzie w stronę salonu*
*U YAKI*
*Czarnowłosa wbiega do salonu i łapie od razu za ręcę Herę i Afrdytę. Otwiera kopniakiem drzwi do kuchni i wpycha je do środka. Obie boginie piorunują dziewczynę wzrokiem*
Her - Co to ma znaczyć?
Af - Dołaczam się do pytania.
Y - Nie spinajcie się tak, bo macie poważne zadanie! Musicie zaaranżować ślub Broman i Apollina.
*Hera i Afrodyta spojrzały po sobie z błyskiem w oku. Przytaknęły po chwili*
Her - Nie martw się...
Af - Wszystko już od dawna jest gotowe!
*Yaki spojrzała na nie zdziwiona i uniosła brew*
Y - Jak?
Her - Czasami podglądamy zadania...
Af - I tym razem też tak się stało!
*Boginie uśmiechnęły się tajemniczo i wyszły z kuchni. Yaki głośno westchnęła*
Y - Ja zaczynam się poważnie bać skoro oni mogą podglądać nasze zadania...
*Wychodzi z kuchni i obserwuję Broman, która wyciągnęła strzelbę spod stolika i wystrzeliła w sufit, aby uciszyć bogów. W pokoju zapanowała cisza*
B - No! A teraz słuchać mnie, bo w końcu bym chciała odpocząć, a jest już późno!
Ap - Ale...
*Broman wycelowała w niego strzelbą. Apollo padł z piskiem na ziemię*
B - Dziękuje! A teraz pytanie do wszystkich bogiń, czy wasza ciąża też trwa dziewięć miesięcy?
*Uśmiecha się lekko i chowa strzelbę pod stolikiem. Boginie spojrzały po sobie*
B - Em...? Dostanę...
Her - Młotkiem po głowie?
*Uśmiecha się niewinnie. Broman posłała jej mordercze spojrzenie*
B - Tak jak ty wczoraj od Hefajstosa?
Y - Broman...
*Yaki strzela facepalma, a Broman unosi ręce z uśmiechem. Hera próbuje ją zamordować spojrzeniem*
B - Przecież ja tylko żartuje! Dobrze to jaka jest odpowiedź na moje pytanie?
At - Nie... Nie trwa.
*Mówi dobitnie. Broman kiwa z powagą głową*
B - Dziękuję, chociaż miałam nadzieję o otrzymanie odpowiedzi od kogoś...
Y - Broman!
*Zakłada ręcę. Dziewczyna wzdycha z irytacją i przytakuję do przyjaciółki*
B - Już nie będę! Przepraszam Ateno! To w takim razie...!
*Yaki spycha ją ze stołu i łapie szybko telefon. Ignoruje mordercze spojrzenie Broman i czyta pytanie*
Y - Zeusie, zabroń Aresowi zarywać do Broman pod groźbą odebrania nieśmiertelności.
Z - Ale czemu? Ja lubię...
*Broman wstaje i otrzepuję się. Dyskretnie pokazuje Zeusowi płytkę z nagraniem i się uśmiecha w jego stronę*
B - Co mówiłeś?
*Bóg mruży oczy i odchrząkuję po chwili. Przenosi wzrok na lekko skołowanego Aresa*
Z - Słyszałeś zadanie, więc nie wolno ci podrywać tego dziecaka.
B - Dzieciaka?
*Unosi brwi i chcę coś powiedzieć, ale Yaki szybko zatyka jej buzię. Ares przewraca oczami i zakłada ręce*
Ar - Zgoda...
*Mruczy cicho pod nosem. Zeus dotyka dłonią ucha i lekko się wychyla do przodu*
Z - Nie dosłyszałem!
Ar - Zgoda! Nie będę tego robił!
*Mówi zły, siadając ciężko na kanapie. Zeus przytakuję zadowolony i przenosi szybko wzrok na Broman, która odsunęła dłoń przyjaciółki*
B - Dzięki za pomoc, a teraz kolejne pytanie. Yaki, skoro zabrałaś mi komórkę to może poprowadzisz dalej?
Y - Taki miałam zamiar...
*Uśmiecha się lekko i szybko zerka na ekran*
Y - Broman, masz walnąc Apolla za to, że zjadł żelki SweetStrawbery.
*Dziewczyna patrzy na nią uważnie i po chwili wzdycha, idąc w stronę boga*
B - Mogłaś powiedzieć wcześniej to bym go zastrzeliła i byłoby po problemie!
Ap - Czekaj moment! Przecież to nie byłem ja!
*Broman unosi brew niezbyt przekonana i cicho parska śmiechem. Uderza boga w twarz i podcina mu nogi. Wraca do Yaki i zakłada ręce z uśmiechem. Apollo cicho jęczy i wstaje, trzymając się za policzek*
Ap - Faktycznie ma mocny prawy sierpowy...
Ar - Mówiłem!
B - A ty się lepiej nie odzywaj!
*Piorunuje go szybko wzrokiem. Ares podnosi ręce do góry w geście poddania. Yaki po chwili się uśmiecha*
Y - Broman przysięgnij na Styks, że powiesz ,,tak''.
*Dziewczyna mruży oczy i kręci głową*
B - Ostatnio jak przysięgałam to trafiłam na randkę z Aresem zwanym potocznie palantem!
Ar - Ja to słyszę...
B - Miałeś słyszeć!
*Mówi lekko oburzona. Yaki w tym czasie cicho wzdycha i uderza ją poduszką w głowe. Broman patrzy na nią spode łba*
Y - Uwierz to nie będzie żadna randka.
*Uśmiecha się, a Broman po dłuższej chwili przytakuję i ze znudzeniem składa przysięgę*
B - Pasuję?
Y - Oczywiście, Bro! Teraz masz iść do Artemidy i przeprosić ją za wszystko co jej zrobiłaś inaczej...
B - Inaczej co?
*Mówi przez zaciśnięte zęby. Yaki się lekko uśmiecha i pokazuje na plecy Broman, która się odwróciła*
B - Ej...
*Unosi ręce do góry, gdy ZbawcaOlimpu celuję w nią łukiem*
Y - Albo ona cię zastrzeli.
B - Czyli jednym słowem był w tym haczyk!
Y - Jak zawsze.
*Mówi spokojnie i patrzy na nią uważnie. Broman po chwili wzdycha i podchodzi do bogini, która założyła ręce, uśmiechając się*
Art - Słucham?
B - Jestem zmuszona ci to powiedzieć, więc przepraszam za wszystko co ci zrobiłam.
*Mówi spokojnie, a Artemida czochra jej włosy. Broman mruży oczy*
B - Rozumiem, że przyjmujesz...
Art - Tak, a teraz zejdź mi z oczu.
*Broman przewraca oczami i wraca do Yaki, poprawiając włosy. Yaki się uśmiecha szeroko*
Y - Było tak ciężko?
B - Ledwo mi to przez gardło przeszło! Będę musiała później jęzor płukać...
*Czarnowłosa kręci głową z niedowierzaniem*
Y - Co ciebie dzisiaj ugryzło?
B - Mnie? To ja dzisiaj dostaje po mordzie od każdego...
*Siada na kanapie oburzona pytaniem przyjaciółki i zakłada ręce. Yaki unosi brwi*
Y - Jadłaś dzisiaj tosty?
B - Wywaliłaś mnie z kuchni to jak miałam zjeść?!
*Mówi zła i odwraca od niej głowę*
Y - I wszystko jasne... Posejdonie, przyznaj się do Broman na oczach wszystkich.
*Posejdon zesztywniał, a Broman od razu przeniosła na niego wzrok. Wszyscy bogowie zaczęli patrzeć w sufit*
B - Jestem jego córką...?
Y - Broman spokojnie...
B - Jakie spokojnie! Jestem tutaj od kilku dobrych miesięcy, a on... A dobra!
*Wstaje i macha ręką. Chcę już wyjść z pokoju, ale zamiera i zerka nad swoją głowę. Patrzy na niebieski trójząb. Przenosi wzrok na boga*
P - Bro...
B - Nie odzywaj się do mnie jasne? Tak czy siak dziękuję wszystkim, że postanowili również wszystko przede mną ukrywać.
*Opiera się o ścianę, czekając na kolejne zadania. Yaki zauważa złość Broman i już idzie w jej stronę, ale zatrzymuję się, widząc morderczy wzrok dziewczyny*
B - Zadawaj te pytania i nie próbuj do mnie na razie podchodzić jasne?
*Yaki przez krótką chwilę się nie odzywa i przytakuję smutno. Wchodzi znowu na stół, ignorując uważne spojrzenia bogów*
Y - Broman jeżeli Posejdon się do ciebie przyzna to bogowie mają wezwać Percy'ego...
B - Nie.
*Mówi twardo i obserwuję Yaki, która uniosła brew*
B - Nie wykonam dzisiaj już żadnego zadania. Możecie się razem bawić ile chcecie. W ukrywanie prawdy również.
*Broman mówi wręcz dobitnie ostatnie zdanie i wychodzi, trzaskając drzwiami. Yaki patrzy zszokowana w miejsce, gdzie przed chwilą stała dziewczyna i przenosi wzrok na bogów*
Y - Nie widzę tego dobrze...
Her - A co z tym ślubem?
*Hera wraz z Afrodytą zrobiły niezadowolone miny. Yaki popatrzyła na nie z lekką złością*
Y - Kiedy indziej! Zdążycie jeszcze do tego stopnia ją ośmieszyć, a teraz siadać, bo będę dawała ostatnie już pytania i zadania.
*Wszyscy bogowie po chwili przytaknęli. Dziewczyna popatrzyła w ekran telefonu i westchnęła*
Y - Smutno wam chociaż trochę, że Obama nie będzie prezydentem USA? No... nie będzie już tych reklam od plusa, co parę lat temu, typu: Ile ma? Oba-Ma!
Z - Uwielbiałem tą reklamę...
Ap - Sam ją przecież wstawiłeś do telewizji, a później...
Z - Byłem wtedy młody i głupi!
Y - Przecież to było kilka lat temu Zeusie i mogę ci zapewnić, że młody to ty na pewno wtedy nie byłeś, a głupim to nadal pozostałeś.
*Uśmiecha się szeroko, patrząc na czerwonego już boga. Posejdon parska cichym śmiechem*
P - Dobrze powie...
Y - A ty się tak nie ciesz, bo masz cudowne zadanie. Na oczach Percy'ego i Ateny pocałuj Annabeth i po wszystkim powiedz Ann, że za to może kopnąć cię w krocze.
*Posejdon od razu spochmurniał, a Atena założyła ręce*
P - A nie mogę strzelić focha jak Broman?
Y - Ona miała akurat świetny powód, a to zadanie będzie twoją karą, więc...?
*Bóg mórz głośno westchnął i pstryknął palcami. Przed nim pojawili się Percy wraz z Annabeth*
Pe - Znowu jakieś durne zadanie...?
P - A żebyś wiedział i naprawde to jest tylko zadanie. Nic więcej!
Pe - Ale o co chodzi?
*Posejdon westchnął i pocałować Annabeth, po czym szybko się odsunął. Percy spojrzał na swojego ojca zszokowany, a później na córkę Ateny*
P - I możesz...
*Annabeth nawet nie czekając nawet na koniec zdania, kopnęła boga w czułe miejsce i spojrzała na Atenę, która przytaknęła i przeniosła dwójke herosów z powrotem do Jupitera. Posejdon zapiszczał, padając na podłogę. Yaki schowała kamerę*
Y - Może to poprawi Broman humor? Dobra tak czy siak, teraz będą bardziej praktyczne zadania.
*Wszyscy bogowie wydali jęk niezadowolenia, lecz zamilkli patrząc na wchodzącego do pokoju chłopaka. Yaki odwróciła się i przyjrzała mu się*
Y - Kim jesteś?
U - Usher...
*Yaki uniosła brew i spojrzała w telefon*
Y - Czyli... Masz pytanie do bogów, tylko dobrze ci radzę po zadaniu go, uciekać.
*Chłopak przytaknął i podszedł bliżej, uważnie się wszystkim przyglądając*
U - Jak to możliwe, że jestem synem Artemidy?
*Bogowie otworzyli szerzej oczy i przenieśli błyskawicznie wzrok na boginię łowów, która uniosła brwi wysoko*
Art - Długa historia?
Z - Przecież przysięgałaś i...
Art - Mówię, że to długa historia jasne? Koniec tematu!
*Yaki szybko pokazała chłopakowi by wyszedł z pokoju. Usher przytakuje i wymyka się z pomieszczenia. Zeus zakłada ręce*
Z - Chciałbym wiedzieć skąd ty masz tyle tych dzieci!
Art - Nie musimy o tym rozmawiać...
*Mówi stanowczo i patrzy na Yaki wyczekująco. Dziewczyna szybko przytakuję i wzdycha*
Y - Posejdonie możesz wezwać tutaj Trytona?
P - Nie jestem w stanie...
*Mówi nadal piskliwym głosem. Yaki parska śmiechem i kręci głową*
Y - Annabeth naprawde mocno kopie! Tak czy siak... Nikt się teraz na pewno nie będzie przenosił do twojego królestwa, więc zostało nam jeszcze kilka zadań. Tak czy siak nie rozumiem do końca tego od... Amy_jackson72. Czytam to któryś raz z kolei i niestety nadal nie kapuję.
*Drapie się po głowie kilka razy i wzdycha*
Y - Następnym razem może, a teraz zadanie do Zeusa i Aresa. Odwiedźcie CHB i na oczach co najmniej 3/4 obozowiczów w strojach słoika z masłem orzechowym i słoika z galaretką, zatańczcie i zaśpiewajcie "It's peanut butter jelly time"! Ma to trwać pięć minut minimum!
*Zeus i Ares spojrzeli po sobie zażenowani*
Z - Kto za co?
Y - Ty jako masło orzechowe, a Ares galaretkę.
*Bogowie znowu popatrzyli po sobie czerwoni na twarzy, ale przytaknęli i westchnęli po chwili*
Ar - Zgoda, a skąd mamy wziąć te stroje?
Af - A stąd...
*Pstryka palcami, a na bogach pojawiają się odpowiednie stroje. Yaki robi zdjęcie telefonem i się uśmiecha*
Y - A teraz kierunek Obóz Herosów, albo ostatnie zadanie! Do bogiń dziewic...
Her - Ekhm...
*Yaki zamiera i wpatruje się w boginię*
Her - Czytałam to zadanie i jeżeli je zadasz to obięcuję, że ta osoba, która je zadała i ty będziecie umierać długo i boleśnie.
*Czarnowłosa schowała ostrożnie telefon do kieszeni i wyjęła scenariusz. Zrobiła szybkie poprawi*
Y - Nelly nie bądź zła, ale jeszcze chcę pożyć, a ty na pewno też.
*Z uśmiechem chowa scenariusz, a zadowolona bogini wychodzi z pokoju. Podobnie jak reszta bogów z wyjątkiem Zeusa oraz Aresa, którzy wraz z Yaki przenieśli się na trwające w tym momencie ognisko. Spojrzeli po sobie i zaczęli skakać dookoła, śpiewając piosenkę. Yaki zaczęła wszystko nagrywać, a zaskoczeni herosi po chwili śmiać i śpiewać razem z nim. W tym czasie kolor ognia zrobił się tęczowy na znak radości. Po ponad pięciu minutach zdyszani bogowie ukłonili się przy głośnych oklaskach i przenieśli wraz z Yaki na Olimp. Zeus oraz Ares padli na podłoge zmęczeni, a dziewczyna uśmiechając się wyszła z pomieszczenia i zapukała do pokoju Broman*
Y - Otworzysz mi?
B - Nie, daj mi spokój.
Y - Broman powinnaś się cieszyć! Jesteś herosem!
*Drzwi otwierają się po chwili, ukazując zła córkę Posejdona. Yaki lekko się cofa*
B - Mam gdzieś to czy nim jestem czy nie! Mogłaś mi powiedzieć!
Y - Zakazano mi...
B - Świetnie, więc życzę ci dobrej nocy.
*Zatrzaskuje drzwi przed nosem Yaki i zaklucza je. Dziewczyna spuszcza głowę i wraca do swojego pokoju. W tym samym czasie natomiast Broman kładzie się na łóżku i przytula do siebie Edwarda. Chowa twarz w jego futerku i po dłuższej chwili zasypia, pogrążona w myślach*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro