Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 15

Per Hubi

Zamiast jechać do domu pojechałem do starego mieszkania Karola. Mam dosyć wszystkiego, jego, tego chorego syfu który między nami krąży.
Zacząłem bardzo źle czuć się psychicznie, mógłbym nawet powiedzieć że złapała mnie depresja.
Dlaczego dla Karola tam trudno jest przyznać się i powiedzieć prawdę? Czy dla niego to serio takie ciężkie? Nie potrzebuje tego gościa w swoim życiu,chce tak to będzie miał.
Mimo tego w środku siebie czuję jakbym  został sam, dla nikogo nie znaczył, chłopak mimo wszystko był dla mnie ważny a odwala takie akcje.
Gdy dotarłem na miejsce, wysiadłem z samochodu zamykając go pilotem. W powolnym tempie zacząłem iść w stronę mieszkania Karola.
W mojej głowie zaczęły pokazywać się czarne myśli, chciałbym zniknąć, zapaść się pod ziemię i zostać niewidzialny. Czy wtedy Karol by mnie zauważył? Czy gdybym sobie coś zrobił,zniknął  to czy chłopak  by zmądrzał? Czy w ogóle coś dla niego znaczę?
Wszedłem do środka kluczem który Karol zapomniał mi wysłać,mój umysł był w czarnej chmurze gdzie nie było widać nic.  Jestem wyczerpany psychicznie. Wiem, zapewne tylko wyolbrzymiam sprawę ale jednak od pewnego czasu chce z nim porozmawiać ale co z tego jak chłopak ma to gdzieś.

- pierdolony Kuter - powiedziałem na głos i rzuciłem kluczami od podłogę.

Zacząłem roztrzęsiona chodzić po mieszkaniu, przez moje głupie myśli zaczynam bardzo źle się czuć. Moje ręce się trzęsą jakby były zrobione z galarety a moje serce zaraz mi wyjdzie z klatki piersiowej.
Zacząłem szukać jakiś leków,cokolwiek co sprawiłoby że poczułabym się lepiej. Niestety, w kuchni nic nie znalazłam a gdy wszedłem do łazienki odrazu odpuściłem tam szukania.
Wszędzie był wielki burdel, potykałem się o rzeczy które leżały na podłodze. Chłopak mimo tego że coś tam posprzątał to jednak nie było to perfekcyjnie zrobione.
Gdy wszedłem do sypialni zacząłem grzebać w szafkach czegoś co mnie uspokoi. Na dnie szafy znalazłem żyletkę...zaraz żyletkę!?

- co jest kurwa!?- spytałem zdziwiony na głos biorąc narzędzie do ręki.

Po co chłopakowi te ostrze? Czy Karol się tnie? Jakie ma jeszcze tajemnice wobec mnie?
Usiadłem na łóżku, te zjawisko sprawiło że czułem się gorzej niż poprzednio.
Zacząłem wariować w środku, słyszałem w myślach głos który mówi,, zrób to! Pokaż Karolowi jak się czujesz!,,. W pewnym momencie stawał się ten głos o wiele głośniejszy. Z moich oczu leciały łzy, obraz rzeczywistości zaczął mi się rozmazywać.
W końcu nie wytrzymałem,podwinałem rękawy i zrobiłem to. Po chwili po mojej dłoni zaczęła lecieć krew i kapała na podłogę. To przez ciebie Karol!

Per Karol

Super, zjebałem wszystko jak zawsze. Hubert się na mnie obraził i zapewne jest u siebie, Karolina mnie zdradziła,nawet nie chce o niej myśleć.  Gdy wymawiam jej imię sprawia że chce mi się wymiotować. W takim razie wygląda na do że jestem sam, każdy z ważnych dla mnie osób się oddaliło.
Mam niby Ernesta i Piotrka ale nie mam do nich zaufania. W pewnych momentach czuję jakby się ze mną przyjaźnili tylko po wysiwtlenia. Czuję się tak źle psychicznie,nie wiem kompletnie co mam zrobić.
Siedziałem w swoim pokoju i leciały mi łzy z oczu.
Świadomość że straciłem Huberta,mojego najlepszego przyjaciela sprawia że chce mi się ryczeć. Zapewne chłopak mi wybaczy ale jednak,zapewne jest na mnie wściekły i szybko się do mnie nie odezwie.

-stary - powiedział wystraszonym głosem Ernest w biegający mi do pokoju - Zobacz, Doknes wysłal mi zdjęcie i napisał że to twoja wina wiesz coś o tym? - pokazał mi zdjęcie,to co zobaczyłem aż mnie wystraszyło.

Zdjęcie przedstawiało rękę najprawdopodobniej Huberta  całą zakrwawiona. Poczułem strach i wielkie poczucie winy.
Próbowałem w tle znaleźć jakieś wzazowki gdzie on może być,muszę go uratować! 
Zauważyłem w tle mój wazon który stoi w sypialni, szybko ogarnąłem że jest w moim starym mieszkaniu.
Bez zastanowienia wybiegłem z mojego pokoju i pobiegłem do przedpokoju. Chłopaki patrzyli na mnie jakbym naprawdę poważnego coś się stało. Właśnie że stało,Hubert może sobie coś zrobić poważnego!
Z butami na nogach wybiegłem z bazy, nawet za sobą nie zamknąłem drzwi tylko szybko odpaliłem samochód,wsiadłem do środka oraz odpaliłem silnik. Nawet nie myślałem aby zapiąć pasy, jedynie co zrobiłem to szybko zacząłem jechać w stronę mojego starego mieszkania.
Droga na szczęście była bez korków. Gdy dotarłem na miejsce szybko wysiadłem z samochodu. Kliknąłem przycisk na pilocie aby nikt nie ukradł nam samochodu i pobiegłem w stronę mojego mieszkania.
Niestety,mam bardzo słabą kondycję przez to szybko poczułem zmęczenie. Jednak nie podawałem się, musiałem jak najszybciej dostać się do Huberta.
Gdy byłem już w mieszkaniu zacząłem szukać chłopaka. Wszedłem do sypialni i zobaczyłem go. Siedział na łóżku, jego rękę była cała we krwi a on tylko się na nią patrzył. Na podłodze zauważyłem moja żyletkę,jak on ją znalazł? W sumie,to teraz nieistotne.
Szybko wyjąłem apteczkę która miałem akurat w sypialni. Gdy się przeprowadzałem tutaj do mieszkania pomyślałem że sypialni to idealne aby były takie rzeczy.
Gdy wziąłem wszystkie potrzebne rzeczy do opatrzenia ran,ukleknąłem przy nim i zacząłem się zajmować jego ręka

-czemu to zrobiłeś?- zapytałem delikatnie

-  znalazłem to w twoich rzeczach i postanowiłem użyć,czuję się tak źle Karol psychicznie i to z twojej winy - powiedział i spojrzał na mnie. Chłopak miał całe oczy zalane łzami,zauważyłem w jego oczach pustkę, jakby tam w środku był kompletnie nieobecny

-jestem debilem..- powiedziałem pod nosem.

- zdejmij swoją bluzę,dam ci moja - oznajmiłem i zdjąłem z siebie bluzę. Chłopak nic nie odpowiedział tylko delikatnie zdjął cześć ubioru. Pomogłem mu bo doskonale wiedziałem że ciężko jedna ręka się rozebrać. 

-aaaa,boli! - krzyknął z bólu gdy przez przypadek uderzyłem go łokciem w rękę

- przepraszam,niechcący - uśmiechnąłem się delikatnie do chłopaka i pomogłem mu założyć moja bluzę, ja byłem w samej podkoszulce - teraz lepiej wyglądasz,wracajmy  do bazy

- po co? - zapytał i wytarł swoje łzy o rękaw

-a mamy tutaj siedzieć?

-czemu się tniesz? - zapytał prosto z mostu

- Hubert to jest dł....

-czemu do cholery?! - spytał podnosząc głos

-nie chce o tym gadać - spojrzałem na niego ale jego mina była wściekła - dobra,powiem Ci - westchnąłem - kiedyś miałem problem ze swoimi emocjami i dlatego szukałem sposobu aby sobie,,ulżyć,,. To był jedyny dobry pomysł ale po czasie zrozumiałem że to jest głupie,bezsensowne. - wyjaśniłem

-aha,niech Ci będzie. Nie mam ochoty już brąć z tobą w jakiekolwiek rozmowy - chłopak wstał z łóżka

-chodź do Karoliny, zapomniałem coś jej powiedzieć - przypominałem sobie że z nią nie zerwałem

-po co? - zapytał patrząc na mnie

-na twoich oczach powiem jej że z nią zrywam też - odpowiedziałem na jego pytanie

-no Oki, coś czuję że nie będziesz miał tyle odwagi tchórzu - pokazał mi język a ja w środku poczułem ulgę.

Uśmiechnąłem się bo to oznacza że moja przyjaźń z Hubertem jednak będzie dalej trwać.
Wyszliśmy wspólnie z mojego mieszkania, Hubert dał mi klucz od domu i zamknąłem drzwi.
Plus z Karolina jest taki że mieszka na tym samym osiedlu co ja więc dużo chodzić nie będziemy musieli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro