Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdzial 19

Per Karol

Ktoś wszedł do domu i zaczął nas wołać Szczerze? Bardzo się przestraszyłem. Ktoś wpada do nas do mieszkania i zna nasze imiona,czy to nie jest dziwne?

( macie na górze  zdjęcie Łukasza )

- CHŁOPAKI ERNEST I PIOTREK JEST W SZPITALU LUDZI SŁYSZELIŚCIE !?- zaczął krzyczeć na cały dom przez co doskonale go usłyszeliśmy na górze.

- idziemy na dół?- spytał Hubert patrząc na mnie

- chodź stary, czuję kłopoty

Oboje z Hubertem wyszliśmy z mojego pokoju. Odrazu skierwaliśmy się na schody i poszliśmy na panter. Okazało się że do bazy wbił Łukasz, nasz ziomek z bazy który czasami do nas wbija na nagrywki.

- co się stało? - zapytałem gdy byliśmy już na dole

- mieli wypadek, są podobno w ciężkim stanie. Jakiś palant im wyskoczył i uderzył w nich - powiedział Łukasz który widać było że był roztrzęsiony tą sytuacją

- co ty gadasz? - spytał zszokowany Hubert - ale wyjdą z tego cało?

-nie wiem, chodzicie zawioze was do szpitala. Nie ma czasu do stracenia! - powiedział chłopak

Tak jak postanowił Łukasz tak zrobiliśmy. Wraz z Damianem założyliśmy kurtki i buty. Łukasz przez tą sytuację już był gotowy do wyjścia więc cały czas na nas czekał.
Wyszliśmy z bazy a ja zamknąłem drzwi na klucz. Weszliśmy do samochód i pojechaliśmy do szpitala. Siedziałem z Doknesem z tyłu a prowadził Łukasz.

- czy to dobry pomysł aby on w takim stanie prowadził?- zapytał Hubert

- fatalny pomysł - skomentowałem zapinając pasy

- poradzę sobie, zamknąć się tam z tyłu!

Wraz z Hubertem już nic się nie odzywaliśmy. Chyba nie chce dodatkowo stresować i denerwować Łukasza. Nie sądziłem że chłopak aż tak będzie się przejmować chłopakami. Może naprawdę oni są bardzo złym stanie? Mam nadzieję że wyjdą z tego bez szwanku.
Popatrzyłem kątem oka na Huberta. Po jego twarzy  widziałem strach,wiem doskonale że chłopak zawsze się przejmują w takich sytuacjach.

- będzie dobrze,nie martw się - poklepałem chłopaka po ramieniu aby go pocieszyć - ej Lukasz jak to się stało dokładnie?

- co wiem to że jechali i Ernest stracił panowanie nad kierownica nie wiadomo jakim cudem. Potem z naprzeciwka jechał samochód, walnęli w niego i koniec historii - opowiedział Łukasz - jesteśmy na miejscu

Łukasz zaparkował samochód najbliżej wejścia. Droga minęła dość szybko, na szczęście mamy bardzo blisko szpital i nie musieliśmy jeździć na drugi koniec miasta.
Wszyscy razem wyszliśmy z samochod, odrazu zaczęliśmy kierować się w stronę szpitala. Pierwszy szedł Łukasz, który zapewne doskonale wiedział gdzie mamy się udać.
Gdy weszliśmy do środka już odrazu poczułem zapach starszych ludzi, śmierci oraz chorób które były w powietrzy. Nienawidzę tego miejsca, zawsze mam przykre wspomnienia z nimi.
Lukasz poszedł do receptonistki aby dowiedzieć się gdzie są nasi przyjaciele. Szybko mu to zajęło bo po chwili dołączył się do nas.

- jest w sali 23 Ernest a Piotrek już wychodzi - oznajmił

Po chwili zobaczyłem Piotrka który szedł w stronę wyjścia, recepcjonistka miała rację. Podbiegłem do chłopaka bo zapewne nawet nas nie widział

- elo mordo - przywitałem się z Piotrkiem gdy udało mi się go zatrzymać

- siema, miałem do ciebie dzwonić właśnie

- nie musiałeś bo już jesteśmy - uśmiechnąłem się do chłopaka - idziemy do Ernesta

-co? myślałem że Ernest jest w bazie - spytał zdziwiony

-co? - zapytał Łukasz gdy podszedł do nas wraz z Hubertem

-no Ernest uciekł z miejsca zdarzenia poprostu gdzieś pobiegł i mnie zostawił. Sądzę że był w szoku i dlatego tak zrobił - wyjaśnił Piotrek

-ale receptonistka powiedzila że jest w sali 23 - powiedział Łukasz

- to może go znaleźli, chodźmy w takim razie

Poszliśmy z chłopakami do sali gdzie znajdował się Ernest. Była ona na drugim piętrze więc musieliśmy użyć windy aby się do niego dostać.
Gdy byliśmy już na odpowiednim poziomie zaczęliśmy szukać sali. O dziwo sala była tuż przed naszym nosem więc weszliśmy do środka. Odrazu przed naszymi oczami okazał się obraz nieprzytomego Ernesta. Z moich oraz Piotrka oczu leciały łzy, widać że chłopak jest w ciężkim stanie.

-ej ziom baza bez Ernesta to nie baza - powiedzialem przez łzy podchodząc do łóżka

-zgadzam się - powiedział Łukasz poklepując mnie po plecach

-Karol nie płacz - powiedział Hubert

-co? NIE Płacz?- spytałem zdziwiony - Człowieku to Mój NAJLEPSZY PRZYJACIEL A TY MOWISZ NIE PŁACZ?! - zacząłem na niego krzyczeć

-Karol to nie jego wina - spróbował Piotrek mnie uspokoić

Wtedy Hubert wyszedł z sali. Jednak nie obchodziło mnie to, teraz to Ernest jest ważny i powinniśmy go wspierać aby się obudził.
Po chwili zaczęło mi się robić słabo, świat zaczął zbyt szybko krążyć.Usłyszalem jak chłopaki mnie wołają i poczułem krew która leci mi z chyba głowy. Po tym nie czułem już nic, straciłem przytomność. Zobaczyłem jak lecę i widzę wszystkie wpomnienia które mi się zdarzyły. Czy ja jestem w niebie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro