Rozdzial 102
Per Karol
Jechałem jakieś 4h i jestem przed domem Huberta. Zaparkowałem samochód i z niego wyszedłem potem podszedłem do drzwi i zapukałem po chwili otworzyła mi jego mama
-dzień dobry ja po Huberta
- dzień dobry Karolu już wejdź - wszedłem do środka - jest w swoim pokoju
Poszedłem po schodach na górę i otworzyłem drzwi do jego pokoju i potem Wszedłem. Zobaczyłem że śpi na łóżku po chwili do pokoju weszła jego mama
K:niech pani weźmie walizkę a ja go spróbuję wziąść na ręce i zanieś do samochodu
M:dobrze
Jego mama wzięła walizkę, podszedłem do Huberta i delikatnie wziąłem go na ręce i w takim stylu wyszedłem z jego domu. Mama jego otworzyła mi przednie drzwi ja go tam posadziłem delikatnie i otworzyłem tylne drzwi
-niech pani tu wsadź walizkę i niech przyniesie buty jego to jak się obudzi to założy - oznajmiłem
Jego mama wróciła do domu i po kilku sekundach przyszła z butami położyła je na tylnie siedzenia
-mam pytanie czy ty naprawdę byłeś z Hubertem? - spytała
-nie
-dobrze ale może spróbujcie być ze sobą
-jestem hetero, przykro mi musimy już jechać dowidzenia
Zamknąłem tylne drzwi wsiadłem na miejsce kierowcy i pojechałem. Po godzinie Hubert się obudził
-Karol? - spytał zaspanym głosem
- Hubert obudziłeś się już
- pamiętam to że poszedłem spać na łóżku nie w aucie
-no przyjechałem po ciebie ty spałeś więc zaniosłem cię do samochodu a jak się czujesz?
-tak jak się czułem wcześniej - odpowiedział
-oby ci szybko minęło
-bo nie chcesz ze mną przybywać czy jak?
-wiesz że nie o to chodzi
-a my będziemy mieszkać z twoją dziewczyna? - spytał
- już nie moja dziewczyna, rozstaliśmy się przed wyjazdem
-jak to? - spytał zdziwiony
-tak wyszło, ten związek był taki se więc no
-ale ty masz pecha do dziewczyn
-ten pech już mnie wkurza
- to gdzie jedziemy?
-do mojego mieszkania w bloku
-tam gdzie wcześniej mieszkałeś?
-nieee gdzie indziej, idź może jeszcze spać co?
-nie chce mi się - spojrzał przez okno
- właśnie jak chcesz to masz buty z tyłu więc se załóż jak chcesz
-a zatrzymasz się na stacji gdzieś?
-no dobrze za 10 minut będzie a po co chcesz abym się zatrzymał?
-założę buty i zapalić - odpowiedział
-co zapalić? .. Nie zaraz nie będziesz nic palić nawet o tym nie myśl, od kiedy ty palisz?
- palę wtedy kiedy mam ochotę a ta ochota naprawde mam rzadko ale teraz mam więc se kupie paczkę - odpowiedział i się uśmiechnął
-nawet o tym nie myśl
-ale jestem dorosły
-dobra to się nie zatrzymuje
-no zatrzymaj się chce do toalety jeszcze - oznajmił
Po 5 minutach dotarliśmy, zaparkowałem samochód a Hubert złożył buty i poszedł do środka stacji. Wyszedłem z samochodu aby rozprostować kości. Po jakieś 5 minutach Hubert podszedł do mnie i wyjął z kieszeni paczkę papierosów
-chcesz jednego? - spytał
-nawet nie próbuj tego brać do ust
-czemu? mam ochotę
-chodź jedziemy
-nie, ja chce zapalić - włożył papierosa do ust i go zapalił
-to już mnie pocałuj niż masz to brać do ust , weź to zgaś
-nie - wypuścił dym z ust
- zgaś to bo chce już jechać
-skończę palić to pojedziemy
- ty to robisz na złość mi czy jak?
nie porostu chciałem zapalić ty tak nigdy nie miałeś?
-nie
-dziwny jesteś
Po chwili nie wytrzymałem, zabrałem mu tego papierosa i wyrzuciłem go
-mam krótka cierpliwość - uśmiechnąłem się
-czemu to zrobiłeś?
-już Ci mówiłem teraz śmierdzisz
-czy całowanie dalej jest aktywne?
-byłoby gdybyś nie brał tego do ust
-dobra jedziemy?
Podeszliśmy do samochodu potem wsiadlismy i pojechaliśmy dalej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro