rozdział trzydziesty ósmy
Wszyscy byli na miejscu zbiórki równo o wyznaczonej porze.
-znaleźliście coś?- zapytał Nightmare.
-ślady- powiedziała Undyne.
-nie były to ślady żadnego z Sansów- rzekł Papyrus- podejrzewamy Gastera. Stał w tamtych krzakach i się niecierpliwił. W pewnym momencie się teleportował.
-obserwował nasza walkę z Fatalem i czekał na odpowiedni moment- powiedział Cross.
-my znaleźliśmy linkę Fatala- rzekł Horror- i szczątki mojej siekiery.
-my nic- odezwała się Chara.
-podobnie my- rzekł Honey i spojrzał na Toriel.
-my też nic- powiedział Blue.
Przez chwilę panowała cisza, przerywana tylko szelestem liści i śpiewem ptaków.
-nic już tutaj nie znajdziemy- rzekła Chara.
Wszyscy się z nią zgodzili.
*****
Od rozpoczęcia poszukiwań wskazówek, co do miejsca przebywania Dusta minął już tydzień.
Papyrus, Toriel, Undyne i Honey zwiedzali bazę Bad Guys. Światło, wpadające przez liczne, duże okna oświetlało ciemny korytarz, nadając mu ciepły charakter.
Po jakimś czasie okna zastąpiły drzwi po obu stronach korytarza.
-wchodzimy?- zapytała Undyne, pokazując na jedne z drzwi.
-nie wiem, czy powinniśmy- rzekła Toriel- mam wrażenie, że tam nie powinno się wchodzić.
-nikt się nie dowie- odparła Undyne- poza tym zakazane pomieszczenia są najciekawsze.
-wejdźmy tam- powiedział Honey, otwierając drzwi, po czym od razu wszedł do pomieszczenia. Reszta grupy weszła za nim.
-jest tu brudniej niż u Sansa w pokoju- odezwał się Papyrus, rozglądając się- a myślałem, że to nie możliwie.
-w tym kurzu można rysować- mruknęła Undyne, patrząc na wszechobecny kurz.
-nikt tu od dawna nie wchodził- powiedział Honey, pokazując na kurz pokrywający podłogę- raz tylko weszły tu dwie osoby.
Honey pokazał na ślady pokryte mniejszą warstwą kurzu, niż reszta podłogi.
-wygląda, jakby ten pokój przestał być używany nagle, jakby jego właściciel po prostu zniknął- rzekła Toriel.
-myślicie, że to jego pokój, wiecie, jak mu było.... Errora? Bo pokój Dusta raczej nie byłby tak zakurzony...- powiedziała Undyne.
-chyba tak, jak myślisz, Honey?- rzekł Papyrus, patrząc na przyjaciela- Honey?
Honey stał przy stoliku, stojącym pod oknem
W ręku trzymał zdjęcie. Zakurzone szkło w ramce przetarł rękawem, by lepiej przyjrzeć się fotografii.
-co się stało?- zapytał Papyrus, podchodząc do niego, po czym spojrzał na zdjęcie.
Przedstawiało ono Bad Guys. Killer próbował wypchnąć Horrora z kadru, Dust robił Crossowi "rogi" z palców, Nightmare patrzył w obiektyw, a jedna z jego macek wystawała poza obszar zdjęcia. Nad grupą na linkach wisiał czarny szkielet noszący czarną bluzę. Na twarzy miał niebieskie kreski.
-więc to tak wyglął Error- powiedział Papyrus, patrząc na zdjęcie.
-oni wyglądają tak...zwyczajnie- rzekł Honey- zupełnie jak my. Wyglądają jak normalne szkielety cieszące się życiem.
-a jak mają wyglądać?- zapytała Undyne.
-nie wiem- odparł Honey- spodziewałem się raczej...czegoś innego. Nie wiem, jak to ująć.
-strachu?- zapytała Toriel- przemocy? Mroku?
Honey skinął głową.
-spodziewałem się ponurej atmosfery, pełnej strachu. A tutaj...czuć dom. Oni...przypominają mi mnie, Blue i naszych przyjaciół- Honey pokazał na zdjęcie- widać, że są...byli wesołą grupą.
Nagle z korytarza doszedł odgłos kroków. Ktoś stanął w drzwiach, zasłaniając światło z korytarza.
-Killer, jesteś tutaj?- zapytał Horror, po czym zauważył, kto znajduje się w pomieszczeniu- kto pozwolił wam tutaj wchodzić!
-nikt nie pozwolił, ale też nikt nie zabronił- odparła Undyne.
-już wychodzimy- rzekła Toriel- nie wiedzieliśmy, że nie można tutaj wchodzić.
Toriel ruszyła w stronę wyjścia. Za nią poszła Undyne.
-czyj to pokój?- zapytał Papyrus.
-nieważne- warknął Horror, po czym przeniusł wzrok na Honeya. Zauważył, co ten trzyma w ręce- zostaw to! Nie możecie niczego tutaj dotykać!
Horror podbiegł do Honeya i wyrwał mu z ręki zdjęcie, po czym odstawił je na stolik.
-idźcie stąd!- krzyknął Horror, pokazując na drzwi.
Honey i Papyrus natychmiast opuścili pomieszczenie. Horror stał jeszcze chwilę, rozglądając się w poszukiwaniu poprzestawianych przedmiotów, po czym również wyszedł z pokoju.
*****
Cross ze złością zrobił siódmą już długą, pionową dziurę w ścianie. Każda dziura oznaczała kolejny dzień poszukiwań.
To już siódmy dzień i nie mają żadnego tropu, gdzie Core i jej drużyna mogli zabrać Dusta. Niektórzy nawet zaczęli myśleć, że to tylko złudna nadzieja. Cross słyszał rozmowy po kątach, szepty, szczególnie Bad Time Trio.
Z Killerem było coraz gorzej. Obwiniał się o to, co stało się Dustowi i żadne słowa nie mogły tego zmienić.
Cross westchnął i założył bluzę Dusta. Ciągle ją nosił. Czuł, że przez to w pewien sposób Dust jest obok.
Wiedział, że Dust żyje, ale nie mógł znaleźć na to dowodów. Miał tylko to przeczucie.
Spojrzał w okno. Słońce niedawno wstało. Wyszedł z pokoju.
Rozglądał się po ciemnym korytarzu. Wrócili już do bazy. Cała grupa zgodnie stwierdziła, że mogą bezpiecznie wrócić. Poza tym gdy jest się w tyle osób w zamku jest wygodniej niż w małym domku.
Cross pokręcił głową. Do niedawna w życiu by nie pomyślał, że kiedyś będzie tutaj ktoś oprócz Bad Guys...i później Dreama.
Ale w życiu nie pomyślałby, że będą tutaj Bad Time Trio, Ink, Blue i osoby z klasycznej linii czasu.
Wszedł do kuchni, mając nadzieję, że nikogo tam nie będzie. Na jego nieszczęście siedział tam Sans.
Po cichu podszedł do blatu i nastawił wodę na herbatę.
-nie przywitasz się?- zapytał Sans.
Cross pokręcił głową. Sans westchnął.
-musisz przestać. Nie odzywanie się i izolowanie nic nie da- rzekł Sans.
Cross spojrzał na niego.
-nie rozumiesz. On był moim przyjacielem. Jedną z niewielu osób, na których naprawdę mi zależy. A teraz wpadł w ręce Core i nie wiadomo, co ona mu robi!
Sans zacisnął pięści.
-wiem, jak to jest tracić przyjaciół jednego po drugim. Wiele razy patrzyłem na śmierć wszystkich moich przyjaciół. Ale zobacz, dałem radę, pozbierałem się. I ty też dasz radę.
Cross spojrzał na Sansa jak na idiotę.
-ukrywasz depresję za fałszywym uśmiechem i kiepskimi żartami.
-fakt- mruknął Sans- nam, Sansom chyba pisana jest depresja, ile byśmy się nie starali, by było dobrze.
Cross zrobił dwa kubki herbaty i postawił jeden przed Sansem.
-życie to jedno wielkie pasmo nieszczęść- westchnął Cross.
-w zupełności się z tobą zgadzam- rzekł Sans, podnosząc kubek z herbatą.
W tej chwili do pomieszczenia wszedł Horror.
-widzieliście Killera?- zapytał Horror.
-pewnie znowu gdzieś poszedł. Ostatnio często tak robi- rzekł Sans.
-znowu włączył mu się tryb uciekania z bazy na cały dzień- mruknął Cross.
-ciekawe gdzie chodzi- powiedział Horror.
*****
Był gotowy. Całą noc spędził na wymyślaniu wiarygodnych kłamstw, zawierających malutkie ziarnko prawdy.
Wiedział, że by kłamstwo było dobre, musi zawierać odrobinę prawdy. Wtedy będzie idelanie pasowało pomiędzy fakty.
Wcześniej improwizował, ale chyba udało mu się przekonać Core, że to, co powiedział to prawda.
Zastanawiał się, czy inni go szukają. Wiedział, że zapewne uznali go za zmarłego, ale miał nikłą nadzieję, że ktoś zorientuje się, iż na bluzie nie ma jego pyłu.
Chciał, by ktoś zakończył jego pobyt tutaj. W ten, czy inny sposób.
Sam coraz częściej zastanawiał się, jak zakończyć to wszystko, jednak na razie nie znalazł sposobu.
Wiedział, że niedługo skończą mu się wiarygodne kłamstwa i jego śmierć będzie jedyną opcją, by Core nie dostała informacji.
Oparł głowę o zimną ścianę. Znowu przeszedł go dreszcz. Miał już tego wszystkiego dosyć. Chciał to skończyć, umrzeć szybko i bezboleśnie.
Jednak jakaś jego mała część nie potrafiła tego zrobić. Zawsze go powstrzymywała, ilekroć był już bliski.
Ta mała część chciała przetrwać. Chciała znowu zobaczyć słońce, chmury, trawę, a przede wszystkim resztę Bad Guys i Dreama. Ta mała część chciała znowu kraść czekoladę Crossa, śmiać się z kłótni Killera i Horrora, drażnić się z Nightem.
A także dotrzymać obietnicy, złożonej Dreamowi.
Obiecał mu, że po spotkaniu z Core rozpoczną naukę panowania nad emocjami.
I bardzo chciał dotrzymać tej obietnicy.
A także doczekać chwili, gdy oficjalnie zaproszą Dreama do grupy. Mieli to zrobić po spotkaniu z Core. Bardzo chciał powitać Dreama jako oficjalnego członka Bad Guys.
Ale nie doczekał tej chwili. Zastanawiał się, czy już to zrobili, czy jednak jeszcze z tym czekają.
Ta mała część, która nie straciła nadziei utrzymywała go przy życiu i nie pozwalała się poddać. Tylko dzięki niej wytrzymywał, gdy przychodziła Core z Fatalem, a czasem z kimś jeszcze.
Nie zawsze używali duszy, by wydobyć z niego informacje. Dusza Errora by tego nie wytrzymała, była zbyt delikatna. Wtedy używali "innych środków".
Ale nie dostawali nic.
Czasami, gdy po ich wizycie odpływał, miał wrażenie, że resztkami świadomości zarejestrował szkieleta w kapturze, stojącego w rogu pomieszczenia i kilka linek, którymi się bawił.
*****
Core stała ze spuszczoną głową. W tym momencie chciała być gdziekolwiek, byle nie tutaj.
-bardzo mnie denerwuje twoje postępowanie- powiedział szkielet, skryty w cieniu- przymknąłem oko na twój drobny bunt w postaci wzięcia duszy Errora, mimo, iż powiedziałem, że on ma przeżyć.
Core mruknęła coś niezrozumiałego.
-nie przerywaj mi- warknął szkielet- jednak teraz znowu robisz wszystko po swojemu.
-uważam, że tak będzie lepiej- szepnęła Core.
Szkielet westchnął.
-pozwolisz mu uciec- rzekł szkielet.
-c-co?- zapytała Core.
-pozwolisz mu uciec z duszą Errora- odparł szkielet- niech ktoś udaje, że jest zdrajcą i zorganizuje jego ucieczkę.
-ale jaki jest w tym sens?- zapytała Core, lekko zdezorientowana.
-nie muszę ci mówić wszystkiego- warknął szkielet- i lepiej dla ciebie by plan się udał.
Core!Frisk przełknęła głośno ślinę. Wiedziała, że z jej rozmówcą nie ma żartów.
-tak- powiedziała cicho.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro