Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział czterdziesty czwarty

Killer rozglądał się po salonie, będącym polem walki. Nigdzie nie było widać Fatal Errora.

W tym momencie ze schodów zbiegli Dream i Nightmare. Dreama znowu zaczęła pokrywać maź.

-wracamy!- krzyknął Nightmare.

Wszyscy po kolei przerywali walkę i biegli w stronę wyjścia. Killer rozejrzał się po raz ostatni i także ruszył w stronę drzwi.

Słońce właśnie wschodziło, świecąc prosto w oczy uciekających.

Kiedy wszyscy byli już na zewnątrz Killer zatrzymał się i zmierzył spojrzeniem cały budynek. Coś mu nie pasowało. Wcześniej ledwo uszli z życiem. Tym razem poszło za łatwo.

-pozwolili nam uciec- powiedział cicho Killer, po czym odwrócił się w stronę reszty grupy- stójcie!

Wszyscy spojrzeli na niego.

-o co chodzi?- zapytała Chara.

-oni pozwolili nam uciec- odparł Killer.

-jest nas więcej niż ostatnio- powiedział Ink.

-ostatnio ledwo uszliśmy z życiem, a teraz nikt nie został nawet ranny- wtrącił się Cross- coś tu ewidentnie jest nie tak.

-uciekajmy jak najszybciej- powiedział Sans.

Ink otworzył portal, po czym pokazał trzeciej grupie umówiony wcześniej znak, oznaczający odwrót.

Po chwili wszyscy zniknęli w portalu.

*****

Fatal, Insanity, Axe, Color, Blackberry i Epic stali nad ciałem Core. Nie potrafili uwierzyć w to, że osoba, zawsze mająca drugi plan, potrafiąca z łatwością przewidzieć ruchy przeciwnika dała się zabić.

-więc...teraz ja tu dowodzę- powiedział Fatal.

-osoba, z którą współpracowałeś przez bardzo długi czas leży martwa, a ty myślisz tylko o tym, że teraz ty dowodzisz?- rzekł Epic, patrząc na Fatala.

-tak, a co?- odparł Fatal.

Wszyscy pokręcili głowami.

-teraz, kiedy nie ma Core, zniszczymy ich. Denerwowało mnie to jej powstrzymywanie się przed śmiałą akcją- powiedział Fatal.

Epic, Color i Blackberry wymienili spojrzenia. Wiedzieli, że jeżeli chcą wprowadzić plan w życie, muszą działać szybko.

*****

-dziękuję- powiedział cicho Dust. Jego głos był ledwo słyszalny przez to, że starał się jak najbardziej schować czaszkę w bluzie.

Wszyscy zajęli miejsca w salonie. Znowu trzeba było przynosić krzesła z kuchni, gdyż było wiele osób.

-nie dziękuj, Dust- odparł Cross- to raczej my powinniśmy przeprosić, że to tyle trwało.

-z każdym dniem coraz bardziej traciliśmy nadzieję, że żyjesz- rzekł cicho Killer- ja nawet...bałem się ją mieć.

Undyne dźgnęła palcem Papyrusa, a potem Sansa i ruchem głowy pokazała im, by poszli za nią.

Sans i Papyrus poszli za Undyne, a Toriel, Honey, Ink, Blue, Chara i Asriel poszli w ich ślady. Czuli, że Bad Guys i Dream chcą być teraz sami.

-dlaczego to zrobiłeś?- zapytał Killer, patrząc na Dusta- dlaczego mnie uratowałeś?! Powienieneś się teleportować i mnie zostawić!

Z oczu Killera płynęły od dawna powstrzymywane łzy, ale nie wstydził się ich. Pozwalał im płynąć swobodnie. Chciał, by Dust zobaczył, jak się czuł. Chciał, by Dust zobaczył te łzy i zrozumiał, co mu zrobił, ratując go.

-chciałem, byś przeżył- powiedział cicho Dust, patrząc w podłogę- z naszej dwójki to ty powinieneś przeżyć. Może o tym nie wiesz, ale ty i Horror podtrzymujecie ducha drużyny, jesteś ważniejszy niż ja. To dzięki waszej dwójce jest zawsze wesoło. Poza tym jesteś lepszą osobą niż ja.

-ratując mnie złamałeś tego ducha, o którym mówisz- odparł Killer- obwiniałem siebie o twoją śmierć, idioto. Nie potrafię się już śmiać, nie potrafię żartować. Nie potrafię być tym, kim byłem.

-przepraszam- powiedział Dust.

-proszę, nie ratuj mnie więcej- rzekł cicho Killer.

Dust nie odpowiedział.

-skąd wiedzieliście, że żyję?- zapytał Dust po długiej chwili ciszy.

-zauważyłem, że dziura w bluzie jest z boku. Nie było możliwości, byś dostał tamtą kością. Poza tym na bluzie nie było pyłu- odparł Cross.

-później Color przyznał się Killerowi, że pracuje dla Core- powiedział Horror- od niego dowiedzieliśmy się, gdzie jesteś i, że ciągle żyjesz. A także o duszy Errora.

-co zrobimy z duszą Errora?- zapytał Dream, który ciągle delikatnie trzymał duszę.

Wszyscy uciekli wzrokim gdzieś w bok. Nikt nie wiedział, co z nią zrobić.

-teoretycznie, skoro dusza żyje, to Error nie umarł- rzekł cicho Dust.

-sugerujesz, że możemy go odzyskać?- zapytał Nightmare.

-jeden cud już się wydarzył- powiedział Horror, patrząc na Dusta- czy próbując odzyskać Errora nie będziemy żądać od losu zbyt wiele?

-los wcześniej żądał od nas więcej, niż mogliśmy dać- odparł Killer- każdy z nas miał trudną przeszłość. Mówiąc szczerze, żyjemy tylko dlatego, że powstało Bad Guys. Dlatego mamy prawo żądać od losu powrotu Errora.

-Horror ma rację. Nie powinniśmy żądać zbyt wiele- powiedział Dream.

Nightmare spojrzał na brata.

-z jednej strony fakt, nie powinniśmy żądać wiele od losu, ale z drugiej, skoro odzyskaliśmy Dusta możemy liczyć na jeszcze jeden cud.

-to jest coś zupełnie innego- odparł Dream- Dust nie zginął, w przeciwieństwie do Errora. Nie powinniśmy łamać praw śmierci.

Cross wstał i spojrzał na Dreama.

-to dzięki Errorowi ciągle żyjesz, Dream. Akurat tobie powinno najbardziej zależeć na tym, by go odzyskać- rzekł Cross- to dzięki jego poświęceniu masz drugą szansę.

Dream schylił głowę. Teraz dopiero zdał sobie sprawę z tego, ile tak naprawdę zawdzięcza Errorowi. Dzięki niemu miał drugą szansę, by być z bratem. Miał szansę, by naprawić błędy przeszłości.

I wykorzystał ją najlepiej jak mógł.

-a co, jeżeli coś pójdzie nie tak?- zapytał Dream- pamiętajcie, że dusze Errora i Nighta nadal łączy Dług Życia. Co, jeżeli Night przez to...- Dream nie potrafił dokończyć zdania. Znowu miał przed oczami twarz brata, gdy Core zacisnęła dłoń na duszy Errora.

-jestem gotów podjąć to ryzyko- rzekł Night, patrząc na każdego po kolei- jestem mu to winny.

-nie rób tego, Night- poprosił Dream- możesz zginąć.

Nightmare spuścił wzrok. Wiedział, że jest to ogromne ryzyko, ale był gotów je podjąć.

Nie chciał jednak umrzeć. Wtedy Dream na pewno pogrążyłby się w negatywnych emocjach i by się przemienił. A do tego nie mógł dopuścić.

Spojrzał na duszę, a potem na brata. Musiał dokonać wyboru.

Podjąć ryzyko i odzyskać Errora, czy zignorować szansę, która się pojawiła.

Gdyby chodziło tylko o jego życie, bez wachania podjąłby to ryzyko. Jednak musiał wziąć pod uwagę fakt, że jeżeli zginie, odbije się to na Dreamie.

A do tego nie mógł dopuścić.

Dream był dla niego najważniejszy.

-jak wielkie jest ryzyko?- zapytał Nightmare.

-nie wiemy- odparł Killer.

Night westchnął.

-musimy się dowiedzieć jak najwięcej. Jeżeli ryzyko będzie duże, nie zrobię tego ze względu na ciebie- rzekł Nightmare, patrząc na Dreama.

Jeżeli będzie musiał wybierać pomiędzy bratem a przyjacielem, zawsze wybierze brata.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro