rozdział czterdziesty czwarty
Killer rozglądał się po salonie, będącym polem walki. Nigdzie nie było widać Fatal Errora.
W tym momencie ze schodów zbiegli Dream i Nightmare. Dreama znowu zaczęła pokrywać maź.
-wracamy!- krzyknął Nightmare.
Wszyscy po kolei przerywali walkę i biegli w stronę wyjścia. Killer rozejrzał się po raz ostatni i także ruszył w stronę drzwi.
Słońce właśnie wschodziło, świecąc prosto w oczy uciekających.
Kiedy wszyscy byli już na zewnątrz Killer zatrzymał się i zmierzył spojrzeniem cały budynek. Coś mu nie pasowało. Wcześniej ledwo uszli z życiem. Tym razem poszło za łatwo.
-pozwolili nam uciec- powiedział cicho Killer, po czym odwrócił się w stronę reszty grupy- stójcie!
Wszyscy spojrzeli na niego.
-o co chodzi?- zapytała Chara.
-oni pozwolili nam uciec- odparł Killer.
-jest nas więcej niż ostatnio- powiedział Ink.
-ostatnio ledwo uszliśmy z życiem, a teraz nikt nie został nawet ranny- wtrącił się Cross- coś tu ewidentnie jest nie tak.
-uciekajmy jak najszybciej- powiedział Sans.
Ink otworzył portal, po czym pokazał trzeciej grupie umówiony wcześniej znak, oznaczający odwrót.
Po chwili wszyscy zniknęli w portalu.
*****
Fatal, Insanity, Axe, Color, Blackberry i Epic stali nad ciałem Core. Nie potrafili uwierzyć w to, że osoba, zawsze mająca drugi plan, potrafiąca z łatwością przewidzieć ruchy przeciwnika dała się zabić.
-więc...teraz ja tu dowodzę- powiedział Fatal.
-osoba, z którą współpracowałeś przez bardzo długi czas leży martwa, a ty myślisz tylko o tym, że teraz ty dowodzisz?- rzekł Epic, patrząc na Fatala.
-tak, a co?- odparł Fatal.
Wszyscy pokręcili głowami.
-teraz, kiedy nie ma Core, zniszczymy ich. Denerwowało mnie to jej powstrzymywanie się przed śmiałą akcją- powiedział Fatal.
Epic, Color i Blackberry wymienili spojrzenia. Wiedzieli, że jeżeli chcą wprowadzić plan w życie, muszą działać szybko.
*****
-dziękuję- powiedział cicho Dust. Jego głos był ledwo słyszalny przez to, że starał się jak najbardziej schować czaszkę w bluzie.
Wszyscy zajęli miejsca w salonie. Znowu trzeba było przynosić krzesła z kuchni, gdyż było wiele osób.
-nie dziękuj, Dust- odparł Cross- to raczej my powinniśmy przeprosić, że to tyle trwało.
-z każdym dniem coraz bardziej traciliśmy nadzieję, że żyjesz- rzekł cicho Killer- ja nawet...bałem się ją mieć.
Undyne dźgnęła palcem Papyrusa, a potem Sansa i ruchem głowy pokazała im, by poszli za nią.
Sans i Papyrus poszli za Undyne, a Toriel, Honey, Ink, Blue, Chara i Asriel poszli w ich ślady. Czuli, że Bad Guys i Dream chcą być teraz sami.
-dlaczego to zrobiłeś?- zapytał Killer, patrząc na Dusta- dlaczego mnie uratowałeś?! Powienieneś się teleportować i mnie zostawić!
Z oczu Killera płynęły od dawna powstrzymywane łzy, ale nie wstydził się ich. Pozwalał im płynąć swobodnie. Chciał, by Dust zobaczył, jak się czuł. Chciał, by Dust zobaczył te łzy i zrozumiał, co mu zrobił, ratując go.
-chciałem, byś przeżył- powiedział cicho Dust, patrząc w podłogę- z naszej dwójki to ty powinieneś przeżyć. Może o tym nie wiesz, ale ty i Horror podtrzymujecie ducha drużyny, jesteś ważniejszy niż ja. To dzięki waszej dwójce jest zawsze wesoło. Poza tym jesteś lepszą osobą niż ja.
-ratując mnie złamałeś tego ducha, o którym mówisz- odparł Killer- obwiniałem siebie o twoją śmierć, idioto. Nie potrafię się już śmiać, nie potrafię żartować. Nie potrafię być tym, kim byłem.
-przepraszam- powiedział Dust.
-proszę, nie ratuj mnie więcej- rzekł cicho Killer.
Dust nie odpowiedział.
-skąd wiedzieliście, że żyję?- zapytał Dust po długiej chwili ciszy.
-zauważyłem, że dziura w bluzie jest z boku. Nie było możliwości, byś dostał tamtą kością. Poza tym na bluzie nie było pyłu- odparł Cross.
-później Color przyznał się Killerowi, że pracuje dla Core- powiedział Horror- od niego dowiedzieliśmy się, gdzie jesteś i, że ciągle żyjesz. A także o duszy Errora.
-co zrobimy z duszą Errora?- zapytał Dream, który ciągle delikatnie trzymał duszę.
Wszyscy uciekli wzrokim gdzieś w bok. Nikt nie wiedział, co z nią zrobić.
-teoretycznie, skoro dusza żyje, to Error nie umarł- rzekł cicho Dust.
-sugerujesz, że możemy go odzyskać?- zapytał Nightmare.
-jeden cud już się wydarzył- powiedział Horror, patrząc na Dusta- czy próbując odzyskać Errora nie będziemy żądać od losu zbyt wiele?
-los wcześniej żądał od nas więcej, niż mogliśmy dać- odparł Killer- każdy z nas miał trudną przeszłość. Mówiąc szczerze, żyjemy tylko dlatego, że powstało Bad Guys. Dlatego mamy prawo żądać od losu powrotu Errora.
-Horror ma rację. Nie powinniśmy żądać zbyt wiele- powiedział Dream.
Nightmare spojrzał na brata.
-z jednej strony fakt, nie powinniśmy żądać wiele od losu, ale z drugiej, skoro odzyskaliśmy Dusta możemy liczyć na jeszcze jeden cud.
-to jest coś zupełnie innego- odparł Dream- Dust nie zginął, w przeciwieństwie do Errora. Nie powinniśmy łamać praw śmierci.
Cross wstał i spojrzał na Dreama.
-to dzięki Errorowi ciągle żyjesz, Dream. Akurat tobie powinno najbardziej zależeć na tym, by go odzyskać- rzekł Cross- to dzięki jego poświęceniu masz drugą szansę.
Dream schylił głowę. Teraz dopiero zdał sobie sprawę z tego, ile tak naprawdę zawdzięcza Errorowi. Dzięki niemu miał drugą szansę, by być z bratem. Miał szansę, by naprawić błędy przeszłości.
I wykorzystał ją najlepiej jak mógł.
-a co, jeżeli coś pójdzie nie tak?- zapytał Dream- pamiętajcie, że dusze Errora i Nighta nadal łączy Dług Życia. Co, jeżeli Night przez to...- Dream nie potrafił dokończyć zdania. Znowu miał przed oczami twarz brata, gdy Core zacisnęła dłoń na duszy Errora.
-jestem gotów podjąć to ryzyko- rzekł Night, patrząc na każdego po kolei- jestem mu to winny.
-nie rób tego, Night- poprosił Dream- możesz zginąć.
Nightmare spuścił wzrok. Wiedział, że jest to ogromne ryzyko, ale był gotów je podjąć.
Nie chciał jednak umrzeć. Wtedy Dream na pewno pogrążyłby się w negatywnych emocjach i by się przemienił. A do tego nie mógł dopuścić.
Spojrzał na duszę, a potem na brata. Musiał dokonać wyboru.
Podjąć ryzyko i odzyskać Errora, czy zignorować szansę, która się pojawiła.
Gdyby chodziło tylko o jego życie, bez wachania podjąłby to ryzyko. Jednak musiał wziąć pod uwagę fakt, że jeżeli zginie, odbije się to na Dreamie.
A do tego nie mógł dopuścić.
Dream był dla niego najważniejszy.
-jak wielkie jest ryzyko?- zapytał Nightmare.
-nie wiemy- odparł Killer.
Night westchnął.
-musimy się dowiedzieć jak najwięcej. Jeżeli ryzyko będzie duże, nie zrobię tego ze względu na ciebie- rzekł Nightmare, patrząc na Dreama.
Jeżeli będzie musiał wybierać pomiędzy bratem a przyjacielem, zawsze wybierze brata.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro