rozdzial 26
Per Hubi
Spałem, mój umysł był w stanie odpoczynku ale nie ma długo. Przez sen słyszałem jakieś krzyki, prze to się obudziłem. Zaspany zobaczyłem kątem oka Lukasza który mnie szarpał.
- wstaj, jedziemy do szpitala - zaczął mnie budzić
-co,się stało? - zapytałem zaspanym głosem a mój umysł jeszcze nie był w stanie jeszcze myśleć
- później ci powiem, chodź! - zaczał mnie mocniej szarpać co sprawiło że lekko się obudziłem
- a która godzina? - usiadłem i zacząłem się rozciągać, najchętniej poszedłbym spać dalej
- 3:34 - powiedział po tym jak spojrzał na ekran telefonu - godzina jest teraz nieistotna!
-co?! - spytałem patrząc na niego
- wstawaj bo każdy na ciebie czeka,nie ma czasu Hubert!
Gdy lekko się przebudziłem przypomniałem sobie że przecież w szpitalu jest Karol,czy coś mu się stało poważnego?
Po tej myślisz szybko zerwałem się z łóżka,ubrałem ubrania które były na fotelu. Spróbowałem nie marnować ani sekundy czasu, muszę być natychmiast przy Karolu. Jak Łukasz sam powiedział, nie ma czasu!
Gdy byłem już ubrany szybko zszedłem na dół. Po drodze prawie się wywaliłem ze schodów przez to że źle stanąłem na nodze. Na szczęście w ostatniej chwili złapałem równowagę co spowodowało że nie upadłem na podłogę.
Wszedłem do przedpokoju a tam chłopaki już byli gotowi do wyjścia. Mieli na sobie buty wraz z kurtkami.
Widać było że czas teraz jest najważniejszy.
-szybko! - krzyknąl Piotrek szukając kluczy do samochodu - gdzie są te jebane klucze!?
- ja mam w kieszeni Piotrek - poinformował go Łukasz - spróbujmy bez nerwów bo będzie gorzej
- co się stało coś z Karolem? - spróbowałem się dowiedzieć podczas zakładania butów
-tak, ubieraj się powiemy ci później - odpowiedział mi Ernest po czym otworzył drzwi - dawaj chłopie
Po tym jak założyłem kurtkę prędko wyszliśmy z mieszkania. Piotrek zamknął drzwi na klucz a ja z resztą chłopaków skierwaliśmy się do samochodu.
- ja prowadzę,coś czuję że będę bardziej uważać niż wy - oznajmił Ernest i wsiadł za miejsce kierowcy
- prowadź, ja nie mam nerwów na to - odpowiedział mu Łukasz wsiadając na przód
Ja wraz z Piotrkiem usiedliśmy z tyłu. Gdy każdy z nas był gotowy do drogi Ernest odpalił silnik. W takim sposobem wyruszyliśmy do szpitala.
Przez całą drogę nikt z nas się nie odzywał, było czuć w powietrzu zdenerwowanie oraz strach.
Nie wiem kompletnie co się stało, przecież Karol dobrze już się czuł,nie rozumiem. Miałam nadzieję że chłopak zaraz wróci do nas do bazy i będzie jak dawniej a teraz? Nie wiem czego mam się spodziewać, boję się usłyszeć najgorzej wiadomość. Nie chcę nawet słyszeć niż złego. Przez te nerwy czułem się koszmarnie, moja głowa zaczęła boleć a w brzuchu czułem jak wszystko mnie skręca. Niech ten koszmar już się skończy, tak bardzo pragnę aby Karol był zdrowy. Czy kiedyś tak będzie?
Gdy dotarliśmy na miejsce,Ernest zaparkował samochód najbliżej wejścia do szpitala. Zacząłem się rozglądać i zobaczyłem jak chłopaki mają smutne miny,spowodował to że chciałem uciec jak najdalej. Boję się tak bardzo tego co teraz będzie,co usłyszę oraz zobaczę.
-wysiadacie - powiedział Ernest gdy samochód się zatrzymał
- to kiedy się dowiem co z nim? - zapytałem gdy wszyscy wysiedliśmy z samochodu
-Karolowi stanęło serce i dzwonili do nas .Jest w śpiączce i będzie miał operacje ktoś z nas będzie musiał podpisać czy się zgadzamy - wytłumaczył mi Łukasz stojący obok mnie
-TAK! - krzyknąłem - podpisujemy!!
- to ty podpiszesz - powiedział Ernest po czym zablokował samochód pilotem
- zaraz co? - zapytałem zdziwiony - jak to ja podpisze?
- no bo ja z Łukaszem postanowiliśmy tego nie podpisywać - oznajmił Ernest
- czy wam się coś stało? - zapytałem,totalnie mnie zamurowało po tym co powiedział Ernest - jest to wasz najlepszy kupel a wy chcecie aby umarł?! - spytałem wkurzony
-też tak im mówiłem - wtrącił się Piotrek
-ale rozumiesz Karol może nie przeżyć? Ma marne szanse na przeżycie Hubert
-mam to w dupie, on musi żyć rozumiecie?! - zacząłem na nich wrzeszczeć - musimy mu pomóc !
Zacząłem biec w stronę wejścia do szpitala. Nie miałem już ochoty z nimi rozmawiać muszę jak najszybciej znaleźć ta listę i ją podpisać.
Gdy wybiegłem do szpitala zacząłem biegać po korytarzu z nadzieją że wpadnie na genialny plan jak dostać tą zgodę. Z tyłu głowy wiedziałem że każda sekunda się liczy i muszę uratować Karol
-sorry - przeprosiłem dziewczyne która przez przypadek wbiegłem
- nic się nie stało - odpowiedziała dziewczyna a ja dobrze rozpoznałem ten głos
- oo,cześć Karolina,przyjechałaś?
- tak od 1:30 już jestem - oznajmiła lekko zdenerwowanym głosem. Widać było że też jest bardzo przejęta tą sytuacją z Karolem
-podpisałaś to? - spytałem mając nadzieję że to zrobiła
-oczywiście,Karol ma już operacje - oznajmiła a mi spadł kamień z
-cześć Karolina - przywitał się Łukasz gdy wraz z chłopakami do nas podeszli
- dopiero przyjechałaś? - zapytał Piotrek
- do mnie zadzwonili o 1:00 ze szpitala,chodzicie
Poszliśmy pod sale gdzie Karol miał operacje. Karolina opowiedziała nam wszystko co powiedział jej lekarz. Okazało się że chłopak miał poważny problem z sercem,zaczęło być naprawdę źle przez to stało się to co się stało. Gdy słuchałem tej opowieści czułem się coraz gorzej,mój umysł zaczął sobie wyobrażać to jak cierpiał Karol. Obraz rzeczywistości zaczynał mi się rozmazywać przez łzy które leciały z oczu. Karolina widziała jakim jestem stanie więc objęła mnie jedna ręka abym poczuł się lepiej. Jednak mimo tego że próbowałem czułem się tak samo. W głowie miałem tylko jedno pytanie :,, Co będzie dalej?,,
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro