Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#4

Patrzyłam na niego groźnym wzrokiem. Widziałam, że był lekko zdezorientowały i obleciał go strach. W końcu kobieta w pomarańczowym kombinezonie, z licznymi tatuażami niespodziewanie się na niego rzuciła. Zatrzymały ją tylko kraty.

- Nie wolno się tak zachowywać wobec s-stróża! - krzyknął jąkając się. Jedną ręką opierał się o ścianę, a drugą złapał się za kieszeń ze splówą. Odsunęłam się od krat śmiejąc się i prychając pod nosem.

- Możliwe. - powiedziałam z cieniem śmiechu. - Nie wolno, również zabijać więźniów, wiedziałeś? Młody, musisz się jeszcze dużo nauczyć. Twoje zachowanie jest wprost żałosne. - popatrzyłam na niego pogardą. Co z nigo w ogóle za strażnik. Boi się własnego więźnia.

- Nie mam pojęcia co widzi w tobie mój brat. Może jesteś ładna i zgrabna ale... - nie dokończył.

- Ale? 

- Charakter masz paskudny. - dokończył. 

- To też jest możliwe. Nie jestem typem ani miłej i uprzejmej, ani aniołka. Zadam Ci pytanie. - popatrzyłam najpierw na jego twarz , a potem przeskanowałam go całego wzrokiem. - Każdego tu się boisz?

- Wystarczy! Nie dam się sobą bawić i to jeszcze przez dziewczynę. - na mojej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek i uniesione brwi.

- Chyba nie rozróżniasz. Kobietę kochaniutki. Kobietę. - odpowiedziałam z wyższością- Ale zgoda. Już sobie grzeczne siadam, jak mała dziewczynka. Niech będzie. - podeszłam i spoczęłam na twardym łóżku, machając nogami i patrzeniu z zaciekawieniem na jego bliznę. Po ruchach jego ciała zauważyłam, iż trochę wyluzował i znowu potrzedł do krat, aby stanąć na swoim miejscu. 

Gdy już to uczynił wkroczyłam do akcji.

- Hej! Ty! Co się stało z twoją twarzyczką? A to boli? Teraz i jak bolało gdy sobie to zrobiłeś? Lub raczej jak ktoś Ci zrobił? - powiedziałam machając nóżkami, z uśmieszkiem dziecka i słodkim głosikiem.

Bawiłam się jego kosztem, zadawałam pytania. Jak to przystało na małą osóbkę. 

- Jeśli próbujesz mnie poderwać, to z twoich wysiłków nici. - zapytał, a mnie zatkało. Takiego wyznania szczerze się po nim nie spodziewałam. .

- Ja? Ciebie? Ja potrzebuję mężczyzny, a nie chłopczyka. Po za tym jestem do Ciebie starsza. A o ile? Ty mi powiedz. - rzekłam. Niecierpliwie czekałam na jego reakcję.

- Ym... - widać było, iż tak samo zatkała go moja odpowiedź jak mnie jego pytanie. - No jestem młodszy od Zayna o cztery lata. - czyli był tylko dwa lata młodszy. Szlag. No ale mogłam skumać, po tym, że skoro ja mam dwadzieścia lat, to on musi mnieć przynajmiej osiemnaście. Przewróciłam oczami na swoje odkrycie.

Zayn:

Cały czas od zdarzenia na stołówce chodziłem wzburzony po całej celi. Nadal nie mogłem uwierzyć, że to ten sam Liam, mój własny brat, któremu tak ufałem, mówiłem mu wszystkie moje plany. Przyłączył się do rodziców mających po prostu obsesje na punkcie sprawiedliwości i równości w kraju. Stany są dużym krajem, więc zawsze znalazłoby się jakieś zło. Chociaż nie przywiązywałbym się do tego słowa. 

- Co tu zrobić z tym idiotą... Co z nim zrobić... - mówiłem do siebie myśląc nad jakimś logicznym rozwiązaniem przez które najmiej ucierpię i nie wydłużą mi zbytnio wyroku.

- Ej, ogarnij się stary, bo popadniesz w obsesję! - krzyknął z celi obok Lucas. Miał trochę racji. Jeśli za bardzo bym się skupił na sobie i bracie, to co by się stało z moim przyjacielem i z jego siostrą? Postanowiłem więc na razie odpuścić sobie nerwy i jak to ciągle powtarzało rodzeństwo: ,,Zachować spokój". Nawet nie wiedziałem z jakiej paki i o co w tym chodzi, że jest to dla nich takie ważne. Pewnie wywodziło się to od ich rodziców. Nie wątpliwie byli oni jednymi z najwybitniejszych i najlepszych przestępców w stanach. Jednak nadal nie wiedziałem jak zginęli. Byli takimi wspaniałymi złoczyńcami... Inni powinni się od nich uczyć i podziwiać. Trochę zazdroszczę fiolotowłosym rodziców. Moi to uważali, że takich trzeba tępić. 

Moje przemyślenia przerwał mi alarm. Alarm? 

- Ziomek, co się dzieje? - zapytałem sąsiada, ciągle wsłuchując się w odgłos.

- No właśni, też się zastanawiam. Ale może być ciekawie.

- Wychodzimy! -powiedział strażnik w moją stronę. 

Hejo! ♥

Przepraszam, że rozdział trochę krótszy niż zwykle, ale nie miałam dużo czasu. Napiszcie czy chcielibyście, aby jeszcze pojawiła się persektywa ze strony kogoś innego niż Lea. Tylko gdy znów będzie ze strony głównej bohaterki to nie będę pisać jej imienia na początku, tak jak było w przypadku Zayna ok? ♥

Miłego dnia! ♥ (lub nocy)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro