Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Szczęście

Eren jeszcze tego samego dnia pojechał do swoich rodziców aby z nimi porozmawiać. Miał bardzo dobry humor, wiedział, że nic mu go nie zepsuje, nawet to jeśli jego relacja z ojcem nie ulegnie zmianie.   

Zapukał do drzwi domu, w którym się wychował. Spojrzał na jabłoń przy płocie, oczami wyobraźni widział siedmioletniego siebie, który spadając z niej złamał nogę. Ta jabłoń też dobrze go pamiętała, zawsze miał wrażenie, że to drzewo w pewnym sensie się z nim wita lekkim poruszeniem się liści. Drzwi otworzyła mu jego mama, która przywitała syna uśmiechem.

- Jest tata w domu? Chce porozmawiać 

- Tak, jest, wejdź synku - wpuściła go do domu, po czym wykrzyczała imię męża. - Masz gościa!

Długo nie trzeba było czekać, Alfa zszedł z góry nieogarnięty, widać było, że pracował z domu. 

- Eren? Ty? Nie sądziłem, że przyjedziesz tutaj po tym co się stało 

- Nieporozumienia trzeba wyjaśniać, takie jest już życie. Sam mnie nauczyłeś tego, że błedy są normalne - podszedł do niego. - Usiądziemy?

Grisha zaprowadził go do salonu, mimo iż Eren dobrze wiedział gdzie on jest, w końcu to jego rodzinny dom. Usiedli naprzeciwko siebie, Carla przyniosła trochę słodkości. 

- Źle się podziało trochę... Przemyślałem sobie wszystko i wiem, że mogę ci mieć niczego za złe, w końcu chciałeś dla mnie dobrze, nie mogłeś wiedzieć, że to twoja decyzja jest zła. Z Levi'em żyje mi się dobrze, jemu ze mną chyba też. Owszem, wszystko dzieje się trochę za szybko, ale to nie jest ważne

- To bardzo dojrzałe z twojej strony... Głupio mi, że wtedy podjąłem taką decyzję, ale duma nie pozwoliła mi przyjechać i przeprosić, że się wtrącałem w twoje życie bez twojej wiedzy i zgody

- Znam cię, dlatego ja chciałem pierwszy wyciągnąć rękę - uśmiechnął się lekko. - Już ci nie mam tego za złe

- A jak wam się układa? Kochacie się?

- Ja jego tak, Levi mnie raczej też, tu chodzi o to, że to wszystko wygląda sztucznie, już nie raz mi powiedział, że nie jest pewien czy to jest szczere, ale polegamy na sobie. Miłość przychodzi sama, to jest ta Omega, z którą chce być. Uważam, że nawet jeśli mnie kocha, to nie jest w stanie na razie tego stwierdzić przez przeszłość... 

- A tak... Mówiłeś, myślisz, że jego rodzice żyją? - zapytała Carla.

- Nie wiem, chciałbym ich odnaleźć, ale nie wiem jak wyglądają, Levi też nie 

- To utrudnia sprawę... Prawie niewykonalne 

- A gdyby tak zgłosić to na policje?

- Levi się nie zgodził - odparł, po czym zaczął jeść ciacho. -  Nie dziwię mu się, policja mu nigdy w niczym nie pomogła... Sam ich znajdę o ile żyją 

- Jeśli to możliwe to pomożemy - oznajmił starszy Alfa. 

-  Dziękuję 

- A jak się czuje Levi? - zapytał.

- Nie jest źle, ma zachcianki, humorki, smaczki i tak dalej, ale mi to jakoś szczególnie nie wadzi, bardziej śmieszy

- Możliwe że jazda bez trzymanki dopiero się zacznie - powiedział z lekkim uśmiechem.

- Obawiam się, że tak właśnie będzie - zaśmiał się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro