Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Serca

Uwaga! Rozdział przecukrowany, nie zaleca się go osobą z cukrzycą.



Levi siedział na kanapie. Ubrany był w milusie piżamy od Erena. Pił sobie herbatkę. Oglądał sobie paradokumenty i krytykował słabe aktorstwo.

- No spójrz na jego mine - napił się herbaty. - On sam nie wie, co robi w tym paradokumencie... Co za...

- Ostatnio jesteś bardzo marudny Leviś - stanął za nim. Pocałował go w czubek głowy.

- No popatrz tylko na to...

- Skarbie - usiadł obok. - To nie film, to tylko paradokument, nie oczekuj aktorstwa jak w dobrych filmach akcji

- A... Czym się różni film od paradokumentu? - spojrzał na niego.

- Oj misiu... - przytulił go do siebie. - To nieistotne

- No, bo sam nie wiesz

- Niee, ja wiem - uśmiechnął się, a jego ucho się zaczerwieniło. Przytulał go opierając swoją głowę o głowę Omegi. - Tak sobie myślę...  Że chciałbym pierwsze zdjęcie USG... I chciałbym też... Pogodzić się z ojcem...

- Musimy pojechać - położył pusty kubek obok. Odwrócił się i  przytulił go. - Do nich do domu... I szczerze porozmawiać

- Zauważyłem, że jesteś strasznym miśkiem ostatnio - ułożył się tak, żeby było im obojga lepiej. - Często się przytulasz, bardzo często

- Bo przytulam się za trzech... Baka... - usiadł na jego kolanach. Poczuł ból w okolicach kości ogonowej. - Przesadziłeś wczoraj...

- Jakoś nie słyszałem, żeby bolało

- Emocje opadły i boli... Z resztą, przeleciałeś mnie i nagle się zakochałeś? No wiesz co no...

- To nie tak... Jesteś naprawdę piękną omegą... Od początku mnie interesowałeś, ale nigdy nie patrzyłem na to z tego punku widzenia... Nie złość się na mnie no - chwycił go pod pośladkami.

Spiął się, podniósł się do góry i uderzył go lekko ręką w głowę.

- Gdzie z łapami!? - trzymał uniesiony tyłek.

- Co się stało? Przecież wczoraj w nocy nie przeszkadzało ci to... W ogóle ci nic nie przeszkadzało - znów położył dłonie na jego pośladkach.

- Nie! - zszedł szybko. Usiadł obok i owinął się kocem. - Nie dotykaj...

- No ale dlaczego?...

- Bo mam łaskotki...

- Pff... Na tyłku? - zakpił.

- Tak, masz jakiś problem?

- Nie, po prostu nie sądziłem, że w ogóle można tam mieć łaskotki - przytulił go. - Gdzie jeszcze masz?

- Naprawdę chcesz wiedzieć? Dobrze - wziął wdech. - Na ramieniu, przed ramieniu, pod pachami, na stopach, łydkach, udach, pośladkach, brzuchu, klatki piersiowej, plecach i szyi

- Czyli nigdzie nie mogę Cię dotknąć?...

- Możesz, ale kiedy o tym nie myślę, to po prostu mnie to nie łaskoczę, ale kiedy zdam sobie sprawę z tego, że mam tam łaskotki, zaczyna mnie to drażnić... Rozumiesz? 

- Okeej, załóżmy że rozumiem

- Kretyn...

- Też Cię kocham

- Eh... Nadal nie wiem, czy to takie szczere... - posmutniał.

-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro