Nowość
Z góry przepraszam za powtórzenia wyrazów.
Levi wszedł do domu bruneta. Nadal był smutny. Nie podobało mu się to jak żył, a tym bardziej to jak żyć będzie.
- Nie wykorzystam Cię - przerwał ciszę. - Jednak muszę przyznać, że tylko dlatego Cię zabrałem
- Nie powstrzymuj się... Rób co chcesz... - stał trzymając walizkę.
- Przyznam, że raz na jakiś czas może i to zrobimy, jednak musisz mieć kalendarzyk z dniami płodnymi i rujami, żeby broń Boże w nie nie trafić
- Dobrze... - zgodził się na to.
- Oprowadze Cię po mieszkaniu, a później zrobię kolację - wziął walizkę Omegi.
- Ja ją wezmę - chciał ją wziąść. - A kolacji nie muszę jeść... To sam kłopot..
- Nie jesteś tu po to, żeby Cię ugłodzić - podniósł walizkę. - Daj sobie spokój, zaniosę ją. Miałeś mieć osobny pokój, ale stwierdziłem, że raźniej będzie nam razem, no cóż, trzeba korzystać jak się ma
- Jeśli chcesz to mi to nie przeszkadza...
- Czy ty nie masz własnego zdania? - zapytał patrząc na niego.
- A mogę je mieć?...
- Oczywiście, że możesz. Co Ci ta pusta lala wmówiła?
- T...To nie istotne... - spuścił głowę bardziej. Najbardziej jak się tylko dało.
Brunet nic już nie powiedział, po prostu wolał nie krępować go bardziej.
◇
Minął ponad miesiąc. W ruje Levi'a Alfa Erena wzięła górę. Nie mógł się powstrzymać i kochał się z Omegą. Levi po tym czuł się dziwnie nieswojo, w końcu tego nie pamiętał, nie wiedział co w tedy mówił do Alfy, ani tego co Alfa mówiła do niego.
Omega Levi'a jednak była bardzo szczęśliwa, w przeciwieństwie do samego kobaltookiego. Jednak czarnowłosy mimo to zachowywał się przy brunecie tak jak zawsze, a nawet ich relacje troszkę się poprawiły.
Nie można było ich nazwać przyjaciółmi, ale rozmawiali ze sobą już śmielej, a kiedy Eren jechał do sklepu, Omega rzucała mu krótkie polecenia typu 'kup mi czekoladę'.
Klasyk.
Omega to żarłokus pospolitus, więc nie dziwił Alfe fakt codziennego hasła 'kup mi czekoladę'. Sam Eren był wielbicielem słodyczy, więc kupowanie ich tylko sprawiało mu radość i robił to nawet kiedy Levi go o to nie prosił, a było to na początku przez pierwszy tydzień.
Kiedy nadszedł kwiecień, Levi'a zmartwiła jedna istotna rzecz. Bardzo go to zmartwiło. Przez chwilę miał nawet myśli wykraczające poza normę, jednak starał się uspokoić.
Zszedł na dół. Poszedł do Erena, który właśnie się ubierał w płaszczyk wiosenny.
- przyszedłeś powiedzieć 'kup mi czekolade'? - poprawił kołnierz patrząc na niego. Delikatnie się uśmiechnął.
- Nie... Chciałem jechać z Tobą - powiedział po czym zaczął ubierać buty.
- Skoro chcesz to nie ma problemu
Oboje wyszli z domu i pojechali do miasta. Chodzili chwilę po sklepach, aż w końcu Levi stanął przy aptece.
- Chcesz coś? - zapytał widząc jak patrzy w stronę leków.
- Tak... Te tabletki na ruje... Żeby tak nie bolało - powiedział spokojnym tonem. Spokojnym i bezuczuciowym.
- Wiesz, ja mogę ci pomagać w inny sposób - poruszył sugestywnie brwiami.
- Podziękuje, wolę leki
- Oj dobrze dobrze - wyciągnął portfel i dał mu dość dużo pieniędzy. - Trzymaj, skoczę na małe zakupy, a ty kup to co ci trzeba. Nie muszę tu z Tobą stać, poza tym kolejka jest długa. Wierzę w to, że mi nie zwiejesz
- Nie powinienem - stwierdził po czym schował pieniądze do kirszonki na suwak i wszedł do apteki.
Wziął leki, które były mu potrzebne. Stanął w kolejce i przy okazji oglądał inne opakowania tabletek, patrzył na promocje i inne. Gdy był blisko kasy zauważył pewną nowość. Chwilę się zastanawiał czy ją wziąć i czy w ogóle jest mu ona potrzebna. Będąc przy kasie chwycił za opakowanie i podał pani aptekarce. Wyszedł i usiadł na ławeczce przed apteką. Czekał na Erena.
Kiedy Alfa przyszła razem udali się do domu. W mieszkaniu Alfy, Levi oddał pieniądze, które mu zostały po czym poszedł skorzystać z toalety. Będąc w niej od razu skorzystał z nowej nowości zakupionej w aptece. Gdy skończył zaskoczył się. To nie było zaskoczenie pozytywne, ani negatywne. Coś pomiędzy.
Omega schował do opakowania jego zawartość, po czym poszedł do pokoju . Ich wspólnego pokoju. Schował pudełko głęboko w szufladzie szafki nocnej po stronie łóżka, na której części spał.
- Głupota... - stwierdził cicho nadal mając mieszane uczucia. Jego głowa dała o sobie znać. Nieprzyjemny ból zmusił Omegę do położenia się i pójścia spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro