Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

" Co robisz, kretynko ? "

Tak jak myślałam, rodzice nie byli zadowoleni z mojego kolejnego mandatu. Wciągu dwóch lat zdobyłam ich już sześć. Całkiem niezły wynik. Jeśli do końca tego roku dostanę jeszcze jeden, stracę prawo jazdy. A mamy dopiero marzec. Muszę zacząć jeździć zgodnie z przepisami. Nie mam zamiaru znów przechodzić egzaminów. Mama stanowczo powiedziała, że sama muszę zarobić na spłatę kary. Za każdym razem bagatelizowali moje mandaty i za wszystkie płacili, ale tym razem mam się czegoś nauczyć. Dostałam dorywczą pracę w Sun Cafe, gdzie pracuje również Tara. To ona załatwiła mi posadę kelnerki, ale ostrzegała, że szef jest strasznym gburem. Mam nadzieję, że jednak nie będzie taki zły i Tara tylko wyolbrzymia swoje zdanie na jego temat. Zatrzymuję swój motocykl przy Cafe i wchodzę energicznym krokiem do środka.

- Dzień dobry. - odzywam się do siwowłosego mężczyzny przy barze. Bacznie skanuje moją twarz.

- Dzień dobry. - jego głos jej ochrypły, zapewne przez papierosy. Ja jako zwolenniczka sportu, nie preferuję żadnych używek. Mama od dziecka mi tłumaczyła, że jedzenie warzyw i sport są ważną częścią zdrowego życia, pełnego witamin i energii. Zamiłowanie do sportu mam dzięki niej. - Coś podać?

- Nazywam się Delia Collins i dzisiaj miałam rozpocząć pierwszy dzień pracy.

- Aaa tak. Idź na zaplecze, tam Tara ci wszystko wytłumaczy. - wskazuje mi palcem drogę na zaplecze. Idę tam szybkim krokiem.

- O jesteś! - odzywa się Tara. - Masz tutaj swój strój. Wiem, że jest obciachowy, ale ten stary pierdziel oszczędza dosłownie na wszystkim. - zabieram od niej ubrania i idę się przebrać do szatni. Rzeczywiście strój jest obciachowy. Różowa sukieneczka sięgająca do połowy uda z nadrukiem nazwy lokalu. Górna część jest obcisła, a dokładnie na piersiach są wyrysowane dwa duże słoneczka. Dekolt jest głęboki. Czy ten szef to zboczeniec? A może te słoneczka mają przykuwać uwagę napalonych klientów? Japierdole. Dolna część jest również obcisła z drobną falbanką przy pupie. Na głowie mam założoną opaskę ze słoneczkiem.

- Wyglądam jak tania dziwka – zwracam się do Tary, na co ona wybucha śmiechem.

- Dokładnie to samo pomyślałam, gdy pierwszy raz założyłam ten strój na siebie. Ohyda nie?

- Jakoś wytrzymam ten miesiąc. - wzdycham.

- Nie mogłaś po prostu pracować w Fitness Club twojej mamy?

- Nie, bo to by było za proste. Słowa taty.

- No nieźle. No to teraz cierp. - zmuszam się do uśmiechu. Wychodzimy z zaplecza prosto na tłoczną salę. To będzie ciężka praca. Tara podaje mi jedną z tac i na szybko tłumaczy mi zasady obsługi klienta. Jakoś sobie poradzę.

- Hej, jesteś nowa? - pyta mnie młody rudowłosy barman. Ma całkiem przyjazny uśmiech.

- Taa i już mam dość. Podasz mi dwie cole?

- Robi się. - po niespełna minucie, napoje są gotowe do podania. - Jestem Samuel, a ty?

- Delia. - odpowiadam i zabieram cole z lady. Mam nadzieję, że Samuel nie zrobi sobie jakieś nadziei, albo nie będzie chciał mnie zaprosić na randkę, bo to będzie niezręczne. Mam przerwę w randkach i nie chcę czuć się winna, jeśli komuś odmówię spotkania. Podaję napoje do stolika.

- Zdecydowali się już państwo, na co mają ochotę? - pytam.

- Tak. Poprosimy dwie greckie sałatki i jedną knyszę z gyrosem.

- Ja chcę jeszcze soczek pomarańczowy. - dopowiada uroczy mały chłopiec.

- Dobrze, zaraz przyniosę państwa zamówienie. - podaję kartkę z zamówieniem szefowi kuchni, a potem wracam do baru po sok.

- Co tym razem? - pyta z uśmiechem Samuel.

- Sok pomarańczowy.

- Masz jakiegoś chłopaka? - pyta podczas napełniania szklanki.

- Nie i nie szukam. - odpowiadam ze stanowczością. Spogląda na mnie z uniesionymi brwiami, jakby mi nie wierzył.

- Taka laska jak ty nie ma chłopaka? I wcale go nie szuka? Nie może być. Chyba, że wolisz dziewczyny.

- Pojebało? Po prostu robię sobie przerwę od facetów. Masz ten sok? - podaje mi szklankę, a ja kieruję się z nią prosto do chłopczyka. Nagle jeden z klientów, gwałtownie wstał, strącając moją szklankę, której zawartość ląduje na przypadkowym kliencie.

- Co robisz, kretynko? - krzyczy zniesmaczony klient. - Moja nowa koszulka. - krzyczy. Jest wściekły.

- Przepraszam, nie zrobiłam tego specjalnie.

- NIE! Wy nigdy nie robicie tego specjalnie! Kto zatrudnia takie niezdary? Japierdole.

- To moja wina. - z pomocą przychodzi mężczyzna z dziwnym akcentem. - Wstałem od stołu, a ta dama znalazła się akurat blisko mnie.

- BANDA MATOŁÓW! NIGDY WIĘCEJ TU NIE WRÓCĘ! - oburzony mężczyzna zabiera swoje rzeczy i opuszcza restauracje.

- Przepraszam, że przeze mnie masz nieprzyjemności.

- Nic się nie stało. Powinnam patrzeć jak chodzę. - odpowiadam i wracam do baru po kolejny sok. Muszę jeszcze posprzątać ten cały bałagan.

- Wpadłaś gościowi w oko. - stwierdza Samuel.

- Któremu? - pytam znudzona.

- Temu blondynowi. Ten co cię przepraszał. - wzruszam ramionami.

- Trudno. - zabieram kolejny sok i tym razem udaje mi się go donieść. Potem zabieram się za ścieranie soku z podłogi. To dopiero pierwszy dzień pracy, a już jej nienawidzę.

- Delia! - woła mnie Tara.

- Co?

- Zamówienie na dwójkę jest gotowe.

- Okay. Idę. - odbieram z kuchni zamówienie i niosę je do stolika. Następnie podchodzę do kolejnych klientów.

- Co podać? - pytam i spoglądam na dwóch mężczyzn. Jednym z nich jest sprawca mojej niezdarności. Włosy koloru ciemnego blondu i niebieskie oczy na tle opalenizny, naprawdę prezentują się ślicznie. Drugi mężczyzna ma czarne włosy, taką samą opaleniznę i zielone oczy. Obaj są przystojni, lecz w żaden sposób na to nie reaguję. Mam dość facetów.

- A co polecisz? - pyta z olśniewającym uśmiechem blondyn. Nie odwzajemniam go.

- Nie znam jeszcze menu. To mój pierwszy dzień. - tłumaczę.

- To w takim razie dwa razy gin z tonikiem i dorsza z frytkami. - mówi blondyn.

- Dla mnie burgera z frytkami.

- Jasne. Zaraz przyniosę. - odchodzę i idę złożyć kolejne zamówienie w kuchni, a potem znów kieruję się do baru.

- Dwa razy gin z tonikiem.

- Temu blondynowi na bank wpadłaś w oko.

- Wyobrażasz sobie za dużo. On na pewno ma już żonę i dzieci. Wygląda mi na dwadzieścia cztery lata. - odpowiadam bez zainteresowania. Postanowiłam przez jakiś czas żyć bez facetów i mam zamiar dotrzymać tego słowa.

------
Hejka misie ❤️
Wydaje mi się, że ten rozdział jest nudny. Może to tylko moje odczucie.
Delia twardo trzyma się swoich postanowień i Blake z Abby pokazali się stanowczością.
Buziole ❤️😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro