Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9 "Wejście policji i Sherlock z medalem"

- Świetnie! Policja już jest w bazie przestępcy, dzięki naszym telefonicznym wskazówkom, a my siedzimy sobie w cieplutkim domu! Te telefony to genialny wynalazek! - Pan G pokazał Gieniowi telefon i rozsiadł się w fotelu. Nagle z telefonu zaczęły dochodzić różne dźwięki, coś w stylu : Piiip! Pik! Biiip! Bik!

- Ah! To policja dzwoni! - Przyłożył telefon do ucha i zaczął coś niezrozumiale mamrotać. Po 25 sekundach tej niezrozumiałej rozmowy, Pan G rozłączył się i z niezadowoloną miną, powiedział :

- Mówią, że wszystko poszło jak z płatka. Przestępca jest już unieszkodliwiony. -

- W takim razie, w czym problem? - Zdziwił się Gienio.

- Ja ci powiem, w czym problem. Przestępca nie chce im się przyznać... - Zrobił dramatyczną pauzę - ...On chce się przyznać nam. A wiesz co to oznacza? -

- Nie. -

- Będziemy musieli ruszyć się z domu! - Pan G napił się herbaty i trochę złagodniał. Potem stwierdził :

- No nic. Choć Eugeniuszu, trzeba się przebrać. - Wstał od stołu i poszedł do przedsionka. Gienio podążył za nim. Włożyli kurtki (na dworze było -5 stopni Celsiusza), czapki, rękawiczki, chustki i wyszli na dwór.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kiedy już doszli do bazy przestępcy, zastali tam grupę policjantów i związanego przestępce.

- Dobrze, że już jesteście! Prawie nam uciekł! - Powiedział jakiś wysoki, ciemnowłosy policjant.

- Tak i musieliśmy wychodzić z domu. No dobra, gadaj "przestępco" . - Pan G zwrócił się ku związanemu mężczyzny w (znak rozpoznawczy tego przestępcy) białe spodnie w kolorowe kropki. Miał również okulary przeciw słoneczne.

- Jeśli mam wam powiedzieć, policjanci muszą się oddalić i nie podsłuchiwać. - Przestępca zrobił lenyface, (jak się to pisze? xD) patrząc na rozdrażnionych policjantów. Nagle walizka, którą niósł Gienio, do której zapakował bomby dymne i inne takie, otworzyła się. Z jej środka wyleciała fioletowo-różowa mgła, która zaraz opadła. I w tej samej chwili, obok związanego przestępcy pojawił się Sherlock. Syknął na niego i podbiegł do Gienia, głośno mrucząc.

- Sherlock! Jak ty się tu znalazłeś? - Gienio podrapał kota za uszami.

- Najwyraźniej znalazł idealny transport. - Pan G pokazał palcem na otwartą walizkę.

- Wracając do niektórych spraw, dobra, odejdziemy na chwilę, ale w razie czego - Policjant spojrzał na Gienia i Pana G - krzyczcie. - Cała grupa policjantów oddaliła się na tyle, aby nic nie słyszeć.

- Dobra, gadaj! - Pan G zapalił latarkę i skierował jej światło na przestępce.

- Ał! Okej! Wszystko powiem! Ał! Tylko nie po oczach! - Mężczyzna odwrócił głowę i zamknął oczy. Jednak Pan G wiedział, że żartuje, bo miał okulary przeciwsłoneczne.

- Podaj : nazwisko i imię! -

- Cecyliusz Zegar! Zadowoleni? -

- Owszem. - Dwóch detektywów uśmiechnęło się z zadowoleniem.

- Ile masz lat i skąd pochodzisz? -

- 30. Urodziłem się w Gdańsku. -

- Jakiego proszku do prania zawsze  używałeś? -

- Persil. Zawsze używałem Persilu. -

To dobrze. Ja też go zawsze używałem. - Pan G poprawił krawat i znów podjął temat.

- Po co kradłeś? -

- Bo byłem głodny. To chyba oczywiste. -

- Nie aż tak. Ile miałeś lat kiedy zacząłeś kraść? -

- Zero! - Cecyliusz uśmiechnął się, po czym widząc zdziwione miny detektywów, wyjaśnił :

- Kiedy byłem w brzuchu mamy, ona jadła tak dużo, że pomyślałem sobie, że trochę sobie wezmę. -

- Dziękujemy. Resztę wywiadu udzielimy panu później. W więzieniu. - Powiedział Pan G, to ostatnie wymawiając szeptem.

- Fajnie! To ja już zacznę bez sensu uciekać w głąb nocy! - Powiedział przestępca, po czym ulotnił się. W ostatniej chwili, Sherlock złapał go zębami za spodnie.

- Ratunku! Policja! On ucieka! - Wrzeszczeli Gienio i Pan G. Natychmiast przybiegli policjanci i znów związali przestępce.

- To my już go zabierzemy. Dziękujemy za przyjście! - Powiedział wysoki policjant i zawiesił Sherlockowi na szyi mały medal z jakimś obrazkiem, przedstawiającym kota niosącego list.

- To za to, że dzięki niemu udało się was uratować. - Powiedział krótko policjant, po czym wsiadł do wielkiej ciężarówki i odjechał. To samo zrobili inni policjanci, tyle, że do jednej z ciężarówek wsadzili również Cecyliusza.

- Cóż, no to możemy też już iść do domu. - Stwierdził Gienio i razem z Panem G i Sherlockiem ruszył na poszukiwania domu z numerem 17...

Udało mi się napisać cały rozdział na raz! Uff! Mam nadzieję, że wszystko było dobrze napisane i bez jakichś tam "byków ortograficznych" xD. Podobał wam się ten rozdział? Nawet jeśli nie, zapraszam do następnego, jak go napisze. xD















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro