5
Pov Nadia
Buziak, który dostaje od taty jest krótki, to jedyne muśnięcie ustami. Odsuwam się ode mnie i znowu siada na swoim wcześniejszym miejscu.
- Mogłeś się ode mnie zarazić, lepiej przez jakiś czas zachowuj dystans - radzę.
- I tak bardzo rzadko choruje, a nawet jeśli tym razem tak się stanie to ty jesteś tutaj, więc się mną zajmiesz. Szczerze to tym razem będzie mi ogromnie przyjemnie chorować. Po oglądamy może coś - proponuje.
- Dobrze, ale ja wybieram - pamiętam, że jak miałam osiem lata to tata puścił mi mój pierwszy horror. Był on straszny, a na dodatek puścił mi go w nocy. Kilku z nich nie przespałam.
- Okej, ale błagam miej litość dla swojego starego ojca. Jeżeli nie chcesz żebym tu zasnął z nudów to nie wybieraj żadnego romansu. Nie znoszę ich, w żadnym rodzaju - komunikuje mi, a ja doskonale to pamiętam. Poza tym to, to akurat po nim odziedziczyłam.
- Nie ma sprawy, mam ochotę na taki mocny thriller - wstaje z łóżka i podchodzę do telewizora. Szukam filmu, który odpowiadałby naszym wymaganiom, a następnie wracam na swoje miejsce.
Pov Zayn.
Przyznaję, że odrobinę bałem się mieszania z Nadią jednak teraz wiem, że nie potrzebnie panikowałem. Moja córka prawie w ogóle nie przypomina tej swojej okropnej matki i bardzo łatwo mi jest z nią się dogadać.
Miałem też mieszane uczucia po tym jak ją pocałowałem, spodziewałem się, że każe mi więcej tego nie robić, a ona nie zrobiła mi nawet grama wyrzutu.
Nie powinien tak myśleć, ale jakby nie był jej ojcem to nie wachałbym się ani chwili tylko od razu do niej wystartował. Lecz los mnie pokarał i najpierw musiałem spotkać jej matkę.
- Przyniesiesz mi coś do picia - do moich uszu dociera śliczny głos Nadii.
- Oczywiście kochanie, ale nie mam nic poza colą, nie boli cię gardła - może i się nie znam, ale wiem, że napoje gazowane nie działają dobrze na bolące gardło, a nie chcę jej przysporzyć więcej bólu.
- Nie, możesz przynieść
Idę do kuchni i tam nalewam dwa kubki napoju, biorę też ciastka z szafki, wiem, że większość dziewczyn jest wiecznie na diecie, ale z tego co zauważyłem to Nadia jada w miarę normalnie, więc nie powinna grymasić.
Wracam do niej i siadam w tym samym miejscu, podaję jej kubek, a ona upija kilka łyków i odstawia go na szafkę. Stawiam na jej kolanach pudełko z ciastkami.
- Skoro nie zjadałaś nic to weź kilka ciastek, a obiecuję, że nie będę się czepiał chociaż i tak zamówię pizzę - nic nie mówiąc kładzie głowę na moim torsie. Dziwnie się z tym czuję jednak wiem, że to normalne, bo jestem jej ojcem, ja jednak o wiele bardziej wolałbym nie być jej ojcem.
Ona mi się cholernie podoba i w tym jest problem.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro