Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21


Pov Zayn

W ramach środka ostrożności przykułem Nadie do ramy łóżka kajadankami. Ani trochę nie mam do niej zaufania i zdaję sobie sprawę z tego, że jak miałby tylko okazję to od razu by ode mnie uciekła.

A przecież tego bym nie chciał.

- Przyniosłem ci picie słoneczko. Zgłodniałaś może? Jeśli tak to zaraz przyniosę ci coś do jedzenia - zadbam o nią. Nie chcę żeby czegoś jej brakowało.

- Czuję się jakbym była tu więziona. Błagam uwolnij moje ręce, bo wszystko już mnie boli.

Od kilku godzin jest unieruchomniona i to możliwe, że jej ciało drętwieje i boli. Niestety nie ufam jej na tyle by pozwolić swobodnie chodzić po domu.

- Jak będziemy spali to będziesz przykuta jedynie do mojej ręki. Powinno ci być wygodniej - po jej minie wnioskuje, że ten pomysł w ogóle jej się nie spodobał. No cóż i tak na to nic poradzić nie mogę.

- I wszystkim opowiem mamie, ona tego tak nie zostawi. Odpowiesz za to co mi robisz - mam już gdzieś te jej groźby. Słyszę je nie pierwszy raz, jestem też pewien, że za jakiś czas ona nawet o czymś takim nie pomyśli.

- Na pewno to teraz się nie stanie. Poza tym Rachel jest obecnie zajęta swoim nowym mężem. Nawet o tobie nie myśli, stałaś się jej obojętna - wiem, że ranie ją swoimi słowami, ona musi zapomnieć o swojej matce. Już nie oddam jej tej idiotce Rachel.

- Nie wierzę ci.

- Przez ten czas ani razu nie zadzwoniła i nie zapytała o ciebie. Nawet ja dzwoniłem do ciebie raz na jakiś czas - w oczach Nadii dostrzegam łzy. Nie jestem z siebie dumy, że doprowadziłem ją do płaczu, ale nie ma innej możliwości.

- Ty też mnie nie kochasz - oznajmia smutnym tonem.

- Kocham i to dużo bardziej niż bym chciał. I to właśnie z tego powodu są największe problemy, ale nie rozmawiajmy już o tym, bo tracę dobry humor. Zróbmy coś przyjemniejszego.

- Ciekawe jakim cudem. Skrępowałeś mnie nie zwracając uwagi na to co mówię!

- Możemy się po przytulać, a jeśli będziesz grzeczna to jutro pozwolę ci trochę pochodzić po domu. A z czasem będziesz dostawała coraz to więcej, chyba warto się postarać - nachylam się nad nią i chce musnąć jej usta, ale odwraca głowę.

Najwidoczniej nie chce współpracować.

- No to poleż sobie w samotności i przemyśl wszystko - informuje ją i następnie wychodzę z pokoju wcześniej gasząc światło.

Z tego co zauważyłem to Nadia nie przepada za ciemnością.

Spoglądam na wyświetlacz telefonu i dostrzegam masę nieodebranych połączeń od Rachel i jedną wiadomość od niej.

Od Rachel:
Gdzie ty się podziewasz? Przyjechałam po Nadie, a was oboje nigdzie nie ma.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro