21
Pov Zayn
W ramach środka ostrożności przykułem Nadie do ramy łóżka kajadankami. Ani trochę nie mam do niej zaufania i zdaję sobie sprawę z tego, że jak miałby tylko okazję to od razu by ode mnie uciekła.
A przecież tego bym nie chciał.
- Przyniosłem ci picie słoneczko. Zgłodniałaś może? Jeśli tak to zaraz przyniosę ci coś do jedzenia - zadbam o nią. Nie chcę żeby czegoś jej brakowało.
- Czuję się jakbym była tu więziona. Błagam uwolnij moje ręce, bo wszystko już mnie boli.
Od kilku godzin jest unieruchomniona i to możliwe, że jej ciało drętwieje i boli. Niestety nie ufam jej na tyle by pozwolić swobodnie chodzić po domu.
- Jak będziemy spali to będziesz przykuta jedynie do mojej ręki. Powinno ci być wygodniej - po jej minie wnioskuje, że ten pomysł w ogóle jej się nie spodobał. No cóż i tak na to nic poradzić nie mogę.
- I wszystkim opowiem mamie, ona tego tak nie zostawi. Odpowiesz za to co mi robisz - mam już gdzieś te jej groźby. Słyszę je nie pierwszy raz, jestem też pewien, że za jakiś czas ona nawet o czymś takim nie pomyśli.
- Na pewno to teraz się nie stanie. Poza tym Rachel jest obecnie zajęta swoim nowym mężem. Nawet o tobie nie myśli, stałaś się jej obojętna - wiem, że ranie ją swoimi słowami, ona musi zapomnieć o swojej matce. Już nie oddam jej tej idiotce Rachel.
- Nie wierzę ci.
- Przez ten czas ani razu nie zadzwoniła i nie zapytała o ciebie. Nawet ja dzwoniłem do ciebie raz na jakiś czas - w oczach Nadii dostrzegam łzy. Nie jestem z siebie dumy, że doprowadziłem ją do płaczu, ale nie ma innej możliwości.
- Ty też mnie nie kochasz - oznajmia smutnym tonem.
- Kocham i to dużo bardziej niż bym chciał. I to właśnie z tego powodu są największe problemy, ale nie rozmawiajmy już o tym, bo tracę dobry humor. Zróbmy coś przyjemniejszego.
- Ciekawe jakim cudem. Skrępowałeś mnie nie zwracając uwagi na to co mówię!
- Możemy się po przytulać, a jeśli będziesz grzeczna to jutro pozwolę ci trochę pochodzić po domu. A z czasem będziesz dostawała coraz to więcej, chyba warto się postarać - nachylam się nad nią i chce musnąć jej usta, ale odwraca głowę.
Najwidoczniej nie chce współpracować.
- No to poleż sobie w samotności i przemyśl wszystko - informuje ją i następnie wychodzę z pokoju wcześniej gasząc światło.
Z tego co zauważyłem to Nadia nie przepada za ciemnością.
Spoglądam na wyświetlacz telefonu i dostrzegam masę nieodebranych połączeń od Rachel i jedną wiadomość od niej.
Od Rachel:
Gdzie ty się podziewasz? Przyjechałam po Nadie, a was oboje nigdzie nie ma.
Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro