Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 42~ Weekend w szkole

Oczami Nathana:

Właśnie szedłem do szkoły, gdy zobaczyłem przed sobą Yumi. Podeszła do mnie, a ja przytuliłem ją na powitanie.

- Cześć.- powiedziała, a ja zamiast mówić, przytuliłem ją mocniej.

Po chwili ją puściłem i złapałem za rękę. We dwójkę poszliśmy do szkoły, a potem do klasy. Tam, zajęliśmy swoje miejsca.

~~~

Gdy w końcu lekcje dobiegły końca, mieliśmy jeszcze godzinę do treningu. Kiedy nie musiałem chodzić jeszcze na lekkoatletyke, było mi dużo łatwiej i mogłem spędzić trochę czasu z Yumi.

Siedliśmy na trawie przy rzece. Oparła głowę o moje ramię, a ja ją objąłem.

- Kiedy twój brat wraca do siebie?- zapytała.

- Nie lubisz go, prawda?- spytałem, a on lekko pokiwała głową.- Nie wiem. Ale na pewno zostanie na jakieś trzy miesiące. A za miesiąc wracają rodzice.

Siedzieliśmy w ciszy, po czym poszliśmy z powrotem do szkoły. Tam czekała na nas miła niespodzianka.

- W ten weekend, cała drużyna nocuje w szkole. Będzie to taki jakby obóz treningowy.- oznajmiła Nelly.

Wszyscy zareagowaliśmy bardzo radośnie. Takie wspólne imprezy zawsze były fajne, więc tym bardziej się cieszyliśmy. Zwłaszcza, że każdy wiedział, że trening będzie trwał jakąś godzinę dziennie, a reszta czasu to będą filmy, tańce i inne takie rzeczy.

- A i Nathan, za dwa tygodnie w piątek są biegi. Będziesz?- dodała Nelly patrząc na mnie.

Pokiwałem głową. Takie zawody nie tylko sprawiały mi przyjemność, ale też dobrze wpływały na moją kondycję. Ostatnio zauważyłem, że jestem coraz szybszy i łatwiej mi się omija zawodników. Chyba lekkoatletyka nie jest taka zła.

Zaczęliśmy trening, a po nim razem z Yumi chcieliśmy się jeszcze przejść. Zanim jednak wyszliśmy z terenu szkoły, podeszła do nas Nelly.

- Nathan, nie wiem czy te zawody aktualne. To będzie sztafeta, a brakuje nam jednej osoby.

- Nie ma nikogo kto mógłby pobiec?- zapytałem.

Pokręciła głową.

- Nie chcę brać byle kogo, bo zawali i będzie problem.

- To może ja?- zgłosiła się Yumi.

Oboje z Nelly spojrzeliśmy na nią.

- W sumie... Przez piłkę raczej jesteś szybka... Dobra, powiem organizatorom.- po tych słowach odeszła do czarnej limuzyny czekającej przed szkołą.

- Lubisz biegać?- spytałem.

- Nie wiem. Ale mogę pobiec, poza tym sam mówiłeś, że to dobrze wpływa na grę.

Pokiwałem głową i uśmiechnąłem się. Fajnie będzie pobiec z Yumi. Te zawody mogą być ciekawe.

Oczami Yumi:

Tydzień się skończył i przyszła pora na weekend w szkole. Razem z Aphrodim szłam, niosąc sporą torbę, prawie w całości wypełnioną słodyczami i ubraniami. Co innego mi potrzeba? Gdy tam dotarliśmy, większość już była, brakowało tylko Axela, Juda i Celii. Po chwili i oni się zjawili, więc mogliśmy zaczynać. Było jeszcze wcześnie, więc wyszliśmy, żeby zaliczyć trening, a potem mieć spokój. Po godzinie skończyliśmy i menadżerki miały zrobić obiad.

- A dlaczego nie będziemy gotować wszyscy? To wspólny obóz.- zauważyłam.

Wszyscy na mnie spojrzeli. W końcu odezwała się Silvia.

- Właśnie! Wszyscy dzisiaj gotujemy.

Chłopcy niechętnie powlekli się do kuchni. Zaczęliśmy gotować. Część chłopaków mogła jedynie myć warzywa, a nawet to im nie wychodziło, ale większość dawała radę. Najlepiej radził sobie Axel, Jude, Nathan i Aphrodi, a na przykład Mark, Jack i Timmy chyba chcieli wysadzić kuchnię. Ostatecznie udało nam się przygotować coś zdatnego do jedzenia i nawet nie zniszczyliśmy całej kuchni. Garnki zawsze można wyczyścić. Na szczęście to już nie nasze zadanie. Zaczęliśmy, lekko przestraszeni, jeść. Po pierwszym kęsie, wszystkim rozbłysły oczy.

- To jest pyszne!- powiedzieliśmy prawie równocześnie.

Już po kilku minutach, talerze były puste i zostało tylko zmywanie, do którego zgłosiłam się ja i Nathan. Mycie naczyń nie dotyczyło spalonych garnków, więc nie ma problemu. Nagle poczułam strumień zimnej wody na głowie. Wrzasnęłam i odwróciłam się. Nathan stał z uśmieszkiem na twarzy, który szybko mu zrzedł, gdy połowa wody z jakiejś miski znalazła się na jego głowie. Zaczęliśmy się chlapać wodą i pianą, aż w drzwiach stanął Aphrodi.

- Co wy...?- zapytał, ale wpół zdania przerwał, widząc pokój i nas w pianie.- Nie skomentuje tego, ale teraz musimy wracać do zespołu.

Zaprowadził nas do jednej z klas, gdzie siedziała cała drużyna.

- Co im się stało?- zapytał Mark na nasz widok.

- Wytłumaczcie się!- nakazał Aphrodi.

Oboje z Nathanem spuściliśmy głowy.

Żadne z nas się nie odzywało.

-Chlapali się wodą do mycia naczyń. Teraz idźcie posprzątać, a gdy skończycie, obejrzymy film.

Pokiwaliśmy głowami i wybiegliśmy z klasy.

Oczami Nathana:

Skończyliśmy sprzątać i wróciliśmy do reszty. Zdążyli przygotować popcorn i inne przekąski typu chipsy. Genialni z nas sportowcy. A w sporcie zdrowa dieta to podstawa. Aphrodi włączył jakiś film, oczywiście horror. Yumi jak zwykle wtulała się w moje ramię przy każdej strasznej scenie, co nie było takie złe. Potem jednak stwierdziłem, że już dość i wyprowadziłem ją z klasy.
Cała się trzęsła.

- Wszystko okej?- zapytałem.

Pokiwała głową. Przytuliłem ją mocno, a ona wtuliła się we mnie. Potem usłyszałem jakiś halas na korytarzu. Rozejrzałem się, ale było ciemno i nic nie widziałem.

- Nathan? Nathan!- wrząsnęła Yumi i znowu mnie przytuliła całą drżąc.- Boję się...

Objąłem ją i zacząłem iść w stronę klasy, starając się ją uspokoić. Gdy weszliśmy, zza drzwi wyskoczył Aphrodi z jakąś maską z horroru. Yumi wrząsnęła, a ja ręką zrzuciłem mu z twarzy maskę.

- Zwariowałeś?- zapytałem wściekły.

Yumi przytuliła się do mnie, nie chcąc puścić. Delikatnie ją objąłem i uwolniłem sie z jej uścisku.

- Spokojnie, to tylko ten idiota.- wskazałem ręką na Aphrodiego.

Spojrzała na niego zabójczym wzrokiem.

- Lepiej uciekaj!- warknęła i rzuciła się w pogoń za blondynem.

Aphrodi wybiegł z klasy, a Yumi popędziła za nim. Gdy krzyki zaczęły się oddalać, razem z resztą ruszyliśmy ich szukać. Krzyki Aphrodiego zaprowadziły nas na dwór, gdzie blondyn siedział ba drzewie, a Yumi stała pod nim.

- Jak on tam wlazł?- spytałem podchodząc.

- Nie wiem. Gdy przyszłam już tam był.

- Aha. A da radę zejść?

- Oczywiście!

Yumi podniosła z ziemi pierwszy lepszy kij i rzuciła w blondyna. Po oberwaniu gałęzią w głowę, w tempie ekspresowym znalazł się na dole.

- I po co tam wchodziłeś?- zapytałem Aphrodiego, patrząc jak ten podnosi się z ziemi.

- Żeby się przed nią ukryć!- wskazał na Yumi.

- I udało się?

- Nie...- spuścił głowę.

- I niech to będzie dla ciebie nauczką. Przed Yumi się nie ukryjesz.

Wszyscy się roześmialiśmy i wróciliśmy do szkoły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro