Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌹27🌹


Pośród czterech ścian można było usłyszeć jak ktoś cichutko płacze. Jimin czuł się gorszy od innych, ponieważ ciągle kogoś ranił jak nie słowami to swoimi czynami.

Brunet próbował jakoś wytłumaczyć swoje zachowanie sam sobie, by móc choć trochę poczuć się lepiej, ale nie umiał on po prostu został stworzony do zadawania ludzią cierpienia, a jako iż sam był człowiekiem ból zadawał także i sobie samemu.

Świat jest piękny pełen nadzieji, ale ludzie nie umieją tego uszanować i zamiast próbować zmienić najpierw siebie i swoje zachowanie zmieniają coś idealnego w coś co zaraz upadnie.

Jimin wiedział, że ludzie zostali stworzeni do tego, by wszystko rozwalać on sam mimo iż nie chciał to również to robił.

Przez ludzi upadły anioły, przez ludzi upadną i gwiazdy, które już i tak powoli znikają za chmurami.

-Nie chce na to wszystko patrzeć.
~ Wyszeptał przez łzy, które spływały mu po policzkach bez przerwy- Jestem beznadziejny ~ Park nie miał dla siebie litości wiedział jakie ma wady, ale nie akceptował ich, w końcu ranił wszystkich swoich bliskich.

-Jimin co się stało kotek? ~ Młodszy usłyszał za sobą głos swojego hyunga, z którym był od godziny umówiony, ale nic nie odpowiedział. - Ej kotek czekałem na Ciebie dlaczego nawet nie odbierasz co? ~ Yoongi usiadł obok Parka i przytulił tak po prostu bez interesownie.

- Przepraszam Cię hyung~ Brunet wtulił się w tors blondyna i moczył jego koszulkę łzami. Starszy widząc stan swojego kolegi zaczął go delikatnie głaskać po głowie mówiąc jakieś śmieszne historie ze swojego życia, aby tamten zapomniał o swoich smutkach.

- Ogólnie to kiedyś miałem taką sytuację, że
wychodziłem od lekarza, a jakoż iż jestem niepełnosprytny to zamiast schodami postanowiłem zejść zjazdem dla niepełnosprawnych super sprytnie w japonkach i wywróciłbym się, ale na szczęście złapałem w ostatniej sekundzie równowagę, ale słuchaj ja tak się zacząłem z tego śmiać, że złapałem tą równowagę, że puściłem się tej barierki i zjechałem po tym zjeździe tyłkiem obkręcając się jeszcze. ~ Jimin wtulony w swojego hyunga zaczął to sobie wyobrażać i mimo iż jego oczka były jeszcze zapłakane i dalej łzy spadały to jego usta były całkowicie roześmiane...

- Hyung jesteś taki kochany naprawdę~ Min Yoongi mimowolnie przytulił do siebie Jimina jeszcze bardziej i zaproponował, aby spędzili ten czas w domu we dwoje.

- Hyung, ale mieliśmy robić tak, aby TaeTae
o wszystkim wiedział i powoli mi Ciebie zazdrościł, a jeżeli my nie zrobimy dzisiaj żadnego zdjęcia, ani nie będziemy chodzić pod ich blokiem to Cię nie zauważy. ~ Jimin mimo swojego bólu chciał pomóc Sudze tylko, dlatego że wiedział jak cholernie boli złamane serce.

-Jiminie nie martw się mamy jeszcze troszkę czasu, aby TaeTae mnie pokochał. Po za tym chciałbym dzisiaj obejrzeć z Tobą film, a pod wieczór możemy wstawic jakieś zdjęcie prawda? ~ Jimin przytaknął, a słowo "my" było cały czas w jego głowie.

Min Yoongi wstając z podłogi nie zrzucił z siebie swojego "kolegi", a wział go na ręce i poszedł usiąść z nim na kanapie wcześniej biorąc pilota i włączając telewizor.

"Tylko mi niczego nie obiecuj
Obietnice są dla małych dzieci
Pierwszych miłości i niedoszłych
samobójców."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro