Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Dochodziła dwudziesta druga. Harry był tak zestresowany, że chodził cały czas w koło. To jest najgroźniejsza mafia w tym mieście. Na co on się pisał? Niby udawał takiego odważnego, ale w duchu cały się trząsł ze strachu. Nie wiedział nawet dlaczego Tomlinson uczepił się właśnie Styles'a i jego rodziny. Wyszedł z domu ruszając w umówione miejsce. Z każdym krokiem coraz bardziej nogi miał jak z waty, jednak przecież nie mógł pozwolić by zrobili coś Gem i jej dziecku. Nie wybaczyłby sobie tego. Dotarł na miejsce trzy minuty przed dziesiątą. Usiadł spokojnie na ławce, cierpliwe czekając oraz modląc się, że mafia nic mu nie zrobi.

- Oczywiście, na pewno nic. - prychnął cicho do siebie.

- Jednak przyszedłeś. - usłyszał głos za sobą na co podskoczył. - Spokojnie młody, dopiero zaczniesz się bać. - dodał.

- Czego chcesz? Wypuść Gemmę i jej syna. - powiedział starając się nie pokazywać strachu, marnie mu to wychodziło.

- Dałeś się nabrać, Styles. Twoja siostra i jej bachor są w domu. - nagle znikąd pojawił się rudy mężczyzna przykładając mu szmatkę do ust. Loczek próbował się wyrwać, lecz bez skutku. Jego oczy były coraz cięższe, aż w końcu stracił przytomność.

- Śpij dobrze, chłopczyku. - zaśmiał się cicho, Louis. - Pakuj go do bagażnika. - wydał polecenie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro