Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Dziś miała być pierwsza lekcja wychowania fizycznego na której zamierzałem się pojawić. Na ostatnich mnie nie było, bo obawiałem się zagrać w cokolwiek z chłopcami, bo nie chciałem wyśmiania z ich strony, mimo że i tak uważają mnie za frajera. Po za tym nie lubię grać od kiedy w grze w koszykówkę straciłem swoje ulubione okulary, co wydarzyło się przez złośliwość jakiegoś ucznia.
Dziś też mieliśmy grać w koszykówkę, ale bardziej martwiło mnie przebieranie się z chłopcami, bo pośród nich był Louis i Zayn którzy mi dokuczali i Harry, który mi się podobał.
Louis przepchnął mnie w przejściu do szatni, żeby zrobić mi na złość. Po tym przybił żółwika z Zaynem i oboje odłożyli swoje torby, by chwycić za ubrania na zmianę.

- Zayn, musimy chyba przebrać się w innym miejscu, bo czuję się podglądany - Louis powiedział tak głośno, że na pewno wszyscy to usłyszeli. Niektórzy się odwrócili, by sprawdzić o co mu chodzi.

- Masz rację, bracie. Nawet nie chcę słyszeć o tym, że komuś staje na mój widok - powiedział Zayn.

Co.

Hej, może i jesteś przystojny, ale nie uważaj się za nie wiadomo jakiego pana idealnego.

- Czemu ciągle o tym mówicie? - odezwał się jeden z obecnych tutaj chłopaków.

- Mamy swoje powody. Prawda, nowy? - Louis spojrzał się prosto na mnie podnosząc brew.
Zrobiłem to samo i nie przejąłem się tym co powiedział, mimo że wszyscy zapewne domyślili się o co mu chodziło.

Moja postawa co do Zayna i Louisa, która polegała na ignorowaniu ich nie działała, bo i tak mi dogryzali. Mam nadzieję, że w końcu to im się znudzi, bo będę musiał zmienić swoją taktykę obronną, która zapewne też nic nie wniesie.

Postanowiłem poczekać aż wszyscy wyjdą z szatni, żebym mógł przebrać się ostatni i w tej kolejności udać się na halę sportową. Wuefista przyniósł ze sobą worek z piłkami do koszykówki co rzeczywiście oznaczało, że będziemy dziś w nią grać.

Chcę do domu.

Na szczęście wychowanie fizyczne to nasze dwie ostatnie lekcje tego dnia.

Nauczyciel powiedział nam co mamy robić, a gdy zaczęliśmy, zawołał mnie do siebie, co mnie trochę zdziwiło, ale ostatecznie do niego podszedłem.

- Horan, tak? - spytał, a ja kiwnąłem głową.

- Co z twoimi okularami?

- To znaczy?

- Możesz grać bez nich?

- Uhm, nie bardzo, proszę pana.

Nauczyciel westchnął.

- W takim razie uważaj na nie.

- Jasne - uśmiechnąłem się lekko i wróciłem na środek hali, gdzie zaczęto rozgrzewkę przed wybieraniem składów drużyn.
Trafiłem do drużyny z Harrym, co bardzo mnie cieszyło, bo to oznacza, że na pewno mnie zauważy. Mój mózg przestawił się na tryb zaimponowania Stylesowi moją grą, ale to jest niewykonalne, bo nie jestem dobry w grach zespołowych.

Może lepiej będzie jak zostanę rezerwowym?

Plan legnął w gruzach, bo wyszło na to, że wszyscy muszą grać. W takim razie, zróbmy to.

Przestraszyłem się, gdy piłka znalazła się w moich rękach. Spojrzałem na nią i zaraz potem usłyszałem znajome mi głosy.

- Hej, piękny, podaj mi piłkę! - krzyknął Louis.

- Jest taki głupi, że nawet by się nie zorientował, że nie jesteśmy w tej samej drużynie - usłyszałem Zayna.

Och, czyżby?

Rzuciłem piłkę do któregoś chłopaka z mojej drużyny ciesząc się, że się jej pozbyłem. Odszedłem nieco na bok, żeby nikomu nie przeszkadzać, ale nauczyciel to zauważył, więc musiałem wrócić do gry. W pewnym momencie piłka potoczyła się w moim kierunku, więc szybko ją podniosłem, ale zanim zorientowałem się w jakiej jestem sytuacji, znalazłem się na podłodze, tracąc przy tym swoje okulary.

- Ups? - usłyszałem głos i zaraz potem śmiech Louisa.

- Tomlinson, co to miało znaczyć? - odezwał się nauczyciel - Nie tak agresywnie!

- Przepraszam, proszę pana, to tylko wypadek! - powiedział i wtedy zobaczyłem, że uklęknął obok mnie, kiedy założyłem swoje okulary.

- Och, nie zepsuły się? Jaka szkoda - uśmiechnął się sarkastycznie i poklepał mnie po plecach, co z perspektywy nauczyciela wyglądało, jakby Louis mnie pocieszał, co nie było prawdą.

- Żałuj, że pojawiłeś się w tej szkole - syknął i zmierzwił moje włosy zanim wstał i wrócił do gry.

Nienawidzę cię i mam nadzieję, że jesteś tego świadomy.

Po lekcjach mieliśmy wziąć prysznic, by się odświeżyć i oczywistym było, że również zrobiłem to jako ostatni, bo nie chciałem słyszeć kolejnych negatywnych komentarzy kierowanych w moją stronę. Gdy wyszedłem spod prysznica, udałem się po moje rzeczy i wtedy zobaczyłem, że ktoś właśnie wychodził z szatni. Widziałem długie włosy i to mi się nie wydawało.

Hej, Harry, mam do ciebie kilka pytań. Co tu robiłeś i dlaczego na mnie nie poczekasz? Możemy razem wracać ze szkoły. Bardzo romantycznie, prawda?

Pokaż mi, że istnieję w twoich oczach. Uśmiechnij się, zrób cokolwiek. Jeden gest potrafiłby sprawić, że cały zły dzień poszedłby w zapomnienie w zaledwie sekundę. Czy to takie trudne do wykonania? Nie sądzę, więc zrób to dla mnie i spraw, że się uśmiechnę.

Chociaż ten jedyny raz. Proszę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro