Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Podekscytowany szedłem do szkoły, w której miałem zastać Harry'ego. Przez cały weekend wspominałem naszą pierwszą rozmowę i wyobrażałem sobie jego uroczy uśmiech, którego w rzeczywistości niestety nie widziałem zbyt wyraźnie.

Dziś miałem na sobie stare okulary, więc dzisiaj bez problemu zobaczę Harry'ego z bliska, o ile będziemy ze sobą rozmawiać, na co mam ogromną nadzieję.

Pod klasą nie zobaczyłem Stylesa i ten fakt mnie zasmucił.

Mogłem nie cieszyć się na zapas.

- Mój ulubieniec ma nowe okulary?

Słysząc głos Louisa przewróciłem oczami.

Zostaw mnie w spokoju, Tomlinson.

- Hej, on do ciebie mówi - usłyszałem Zayna.

Nagle zobaczyłem nauczycielkę, która podeszła pod klasę, żeby ją otworzyć i na ten widok odetchnąłem z ulgą, bo to równało się z tym, że uniknę zaczepek Louisa i Zayna.

Rzeczywiście to się udało, co mnie bardzo ucieszyło, ale nie byłem zupełnie szczęśliwy, bo nie widziałem dziś Harry'ego.

Wszyscy po chwili znaleźli się i w klasie, więc mogliśmy zacząć nudne zajęcia.

- Przepraszam za spóźnienie, zaspałem.

Ciszę na lekcji przerwał głos, którego słysząc mój żołądek zrobił koziołka.

Do klasy wszedł Harry, który miał na sobie czarną koszulkę, tego samego koloru spodnie i rozpietą granatową koszulę w kratę.

Hej Harry, świetnie dziś wyglądasz.

- Zajmij swoje miejsce, proszę - odezwała się do niego nauczycielka. Brunet poprawił swoje włosy i przebiegł wzrokiem po klasie. Gdy trafił on na mnie, uśmiechnął się, po czym ruszył na tył klasy, by zająć swoje miejsce. Będąc cały w skowronkach oparłem się o krzesło powstrzymując się od uśmiechu, który i tak wtargnął na moją twarz.

Uśmiechnął się tylko do mnie. Czy ja jestem w niebie?

Jednakże mam nadzieję, że nie zrobił tego tylko dlatego, żeby mnie pocieszyć jeżeli chodzi o sytuację zaistniałą w ostatni piątek.

Wróciłem do pisania zadań w zeszycie, ale przed tym poczułem na sobie wzrok Louisa, który był pełen zainteresowania. Miałem wrażenie, że w jego głowie pojawił się jakiś plan, którego szczerze mówiąc nie chciałbym poznać.

Po wyjściu z klasy rozejrzalem się za Harrym. Zauważyłem go stojącego przy szafkach rozmawiającego ze swoimi kolegami, więc szczerze mówiąc nie chciałem mu przeszkadzać, mimo że miałem wielką ochotę na to, by się do niego odezwać.

Postanowiłem jak zwykle spędzić przerwę przeglądając strony internetowe w telefonie. W pewnym momencie na swoim ramieniu poczułem czyjąś dłoń. Podniosłem swój wzrok znad ekranu urządzenia, który trafił prosto na zielone oczy, co przyprawiło moje serce o szybszą pracę.

- Cześć, Niall - Harry przywitał się ze mną posyłając mi szeroki uśmiech.

- Hej, Harry.

Wcale się nie zarumieniłem.

- Masz nowe okulary? - zapytał wskazując na nie.

- Są stare - uśmiechnąłem się lekko - Ale jeśli miałbym je porównać z tymi zbitymi to są prawie idealne - westchnąłem, a Harry zachichotał.

Czy ja właśnie w jakiś sposób go rozbawiłem?

- Przykro mi, Niall. A Zayn i Louis muszą za to tobie zapłacić.

- Proszę, kogo my tu mamy? - wzdrygnąłem się kiedy usłyszałem wymuszony śmiech Louisa, który zepsuł miłą atmosferę, którą stworzyłem razem z Harrym.

- Mnie i Nialla, kolego - odezwał się Harry.

- Dlaczego z nim rozmawiasz?

- Nikt mi nie zabroni.

- Och, Harold, skąd w tobie taka odwaga?

- Zostaw nas w spokoju.

Louis zwilżył językiem swoje usta i zrobił krok do tyłu uśmiechając się szyderczo.

- W takim razie do zobaczenia - szepnął mrugając do mnie, po czym odszedł od nas razem z Zaynem, który wcześniej stał za nim.

Ton w jakim powiedział ostatnie zdanie sprawił, że poczułem się przerażony. Co on planuje?

Opuściłem swój wzrok na nasze buty i schowałem dłonie w kieszenie swojej czarnej bluzy.

- Niall, wszystko będzie dobrze - Harry pogładził moje ramię pokrzepiająco.

- Boję się ich - powiedziałem cicho.

- Mówiłem ci, żebyś się nimi nie przejmował.

- Ale ja...

- Zaufaj mi - powiedział ciepło i pochylił się, żeby spojrzeć na moją twarz. Spojrzałem na nią i wtedy Harry uśmiechnął się. Zacząłem się wpatrywac w jego oczy, ale zdałem sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy odwrócił ode mnie głowę słysząc dzwonek, którego dźwięk rozległ się po całej szkole. To wszystko trwało zaledwie kilka sekund, a zdawałoby się, że całe godziny.

Opanuj się, Horan. Nie możesz patrzeć się na niego tak długo, bo domyśli się, że jest obiektem twoich westchnień.

- Czas na matematykę - westchnął co i ja zrobiłem.

- Jak będziesz miał problemy to chętnie ci pomogę - zaoferował.

- Miło z twojej strony - uśmiechnąłem się.

Na pewno z tego skorzystam.

Harry w ciągu dnia nie poświęcił mi dużo czasu, bo co chwilę był potrzebny nauczycielom do załatwiania jakichś spraw. Nie przeszkadzało mi to, ale jednakże wolałbym spędzić z nim każdą moją przerwę niż robić to sam jak zwykle.

Na lekcjach mogłem korzystać z czasu i na niego spoglądać, ale w pewnym momencie przeszkodziła mi w tym papierowa kulka, która trafiła prosto w moje okulary. Poprawiłem je i rozejrzałem się, by zobaczyć kto za tym stał. Szczerze mówiąc nie musiałem się jakoś długo domyślać, żeby dojść do tego, że to była sprawa Zayna i Louisa. Rozwinąłem kartkę myśląc, że znajdę tam jakąś wiadomość i okazało się, że się nie myliłem.

Posmutniałem widząc napis "Co u twojego chłopaka, pedale?"

Zaryzykowałem i odpisałem: "Powinienem zapytać o to ciebie".

Zwinąłem kartkę i odrzuciłem ją chłopakom. Niestety nauczyciel to zauważył i wstał z krzesła, żeby podejść do Louisa i poprosić go o kartkę.

Proszę, tylko nie to.

Rozwinął ją, a gdy przeczytał co jest na niej napisane, spojrzał się na mnie.

- Horan, co to ma znaczyć? Nie dosyć, że nic nie rozumiesz z lekcji to wysyłasz sobie z Louisem listy miłosne - powiedział i wtedy cała klasa wpadła w śmiech, ale nie wiem jak na to zareagował Harry.

Nie bierz tego do siebie, proszę.

- To Louis - powiedziałem szybko. To znaczy...

- Tomlinson, wytłumacz się - nauczyciel spojrzał na niego.

- Przepraszam bardzo, ale nie toleruję pedałów - prychnął i skrzyżował ramiona na piersi odchylając się na krześle.

- To nie jest miłe. Przeproś Nialla, bo załatwimy to inaczej.

- A więc czekam na drugą opcję, proszę pana.

I tak o to znaleźliśmy się w szkolnej kozie.

Nauczyciel matematyki siedział przy swoim biurku i załatwiał papierkową robotę, podczas gdy Louis siedzący naprzeciwko mnie pokazywał mi różne obraźliwe gesty. Próbowałem je zignorować, ale naprawdę mnie denerwowały i przez nie czułem się gorszy niż zazwyczaj.

- Nie możesz się doczekać, kiedy będziesz Harry'emu... - mówił, ale przerwałem mu zanim mógł dokończyć to zdanie.

- Nie jestem gejem - skłamałem.

- Wiesz co, Horan? - nauczyciel odezwał się, więc na niego spojrzałem - Kto się czubi ten się lubi - powiedział.

- Pan właśnie tego nie powiedział - Louis się oburzył.

- W takim razie jak wytłumaczysz swoje zachowanie?

- Mówiłem o tym na lekcji. Nie toleruję takich ludzi jak on - Louis zmrużył oczy kiwając głową w moją stronę.

- Musicie się do siebie przyzwyczaić, przed wami jeszcze sporo czasu zanim skończycie szkołę.

- Jestem pewny, że jeden z nas nie będzie w stanie jej ukończyć - Louis posłał mi znaczący uśmiech, którego się przeraziłem.

Dlaczego uwziął się akurat na mnie? Czy ja mu coś zrobiłem?

Harry, pomóż mi, albo oszaleję. Uderz go, porozmawiaj z nim, zrób cokolwiek, bo w końcu tego nie wytrzymam. Tylko ty możesz mi pomóc, bo mimo że dobrze się nie znamy, przy tobie czuję się bezpieczny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro