Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

- Jak ci minął pierwszy dzień w szkole? - spytała mnie mama podczas naszego wspólnego rodzinnego obiadu.

- W porządku - powiedziałem jak najbardziej pewnie mogłem, ale to było zwyczajnym kłamstwem. Nie chciałem ich denerwować i mówić, że ich syn na samym początku szkoły jest obrażany i źle odebrany. Żaden rodzic nie chciałby usłyszeć czegoś takiego na temat swojego dziecka.

- A jak było w pracy? - zapytałem, byleby odbiec od tematu związanego ze mną.

Przeczuwam, że to będzie dla mnie kolejny zły rok. Świadczy o tym pierwszy dzień w szkole, którego kompletnie zawalilem.

Następnego dnia również wszyscy mnie ignorowali, dopóki ktoś przypomniał sobie o moim istnieniu na tej lekcji.

- Dobierzcie się w pary. Na za dwa tygodnie przedstawicie klasie swój projekt na jeden z tematów, które zapiszę na tablicy - powiedziała nauczycielka biologii.

Praca w parach? Tylko nie to, proszę.

Wszyscy zaczęli szukać swoich partnerów do wspólnej pracy, podczas gdy ja siedziałem i patrzyłem się tępo na podłogę, bo nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Nie znałem imion nikogo z klasy oprócz Harry'ego, który swoją drogą już dobrał się w parę, więc nie wiedziałem do kogo mogę się odezwać.

- Hej, nowy.

Usłyszałem za sobą czyjś głos, więc odwróciłem się. Zobaczyłem chłopaka, który zdecydowanie miał ciemniejszą karnację ode mnie. Jego czarne włosy były postawione do góry. Muszę przyznać, że jego ciemne oczy były naprawdę ładne, ale szczerze mówiąc gustuję w innych.

- T-tak? - odezwałem się.

- Aktualnie nie mam pary, bo Louisa nie będzie przez tydzień w szkole, więc mam nadzieję, że będziesz chciał pracować ze mną - powiedział przysuwając do siebie krzesło, by na nim usiąść.

Kim jest Louis?

Och, przecież go o to nie zapytam.

Zgodziłem się na propozycję, bo w innym wypadku musiałbym robić projekt sam, ale hej, to nie byłoby tak złym pomysłem.

- Jak masz na imię? - odważyłem się zapytać.

- Zayn - odpowiedział.

Nie wiem jakie miał do mnie intencje, ale wydawał się być miły. I przystojny, ale to nie było takie istotne, bo nawet nie był w moim typie. Jednakże myślę, że na codzień nie może się odpędzić od dziewczyn, które stojąc na korytarzach wzdychają na jego widok, kiedy tylko go zobaczą.

- Co ci? - spytał i wtedy oddaliłem od siebie myśli związane z nowo poznanym chłopakiem.

Tylko mi nie mówcie, że patrzyłem się na niego przez kilka pieprzonych minut.

- Nic - uśmiechnąłem się kręcąc głową.

- No ja myślę - podniósł brew.

Po kilku minutach wybraliśmy temat do projektu i umówiliśmy się, że spotkamy się w weekend u Zayna, żeby tam zacząć naszą pracę.

~

- Mamo? - odezwałem się do niej, kiedy zszedłem na parter, żeby zacząć ubierać buty, bo zaraz musiałem wyjść z domu, żeby zdążyć na autobus.

- Tak? - odezwała się z salonu, gdzie siedziała na kanapie i była wpatrzona w telewizor.

- Wychodzę - oznajmiłem.

- Gdzie idziesz? - spytała zdziwiona odwracając się do mnie.

- Uhm, do kolegi.

- Do kolegi? - podniosła brew uśmiechając się.

O nie, zaczyna się.

- Uch, tak. Musimy zrobić projekt na biologię.

- W porządku - westchnęła - A jak ma na imię ten twój kolega?

- Mamo!

- No dobrze, leć już - zachichotała.

To nie tak jak myślisz.

I dzięki Bogu, że tata jest jeszcze w pracy i nie musiał tego słyszeć.

Wysiadłem z autobusu na przystanku, którego Zayn mi opisał. Nie wiedziałem gdzie jestem, więc mam nadzieję, że nie wystawi mnie, jak to czasami robili uczniowie z mojej poprzedniej szkoły.

Stojąc na przystanku pięć minut zacząłem się denerwować, a w dodatku przypomniałem sobie, że nie poprosiłem Zayna o numer telefonu.

Świetnie, Horan.

Poczułem nagłą ulgę widząc Zayna, którego zobaczyłem, gdy wyszedł zza rogu ulicy.

Nie wystawiłeś mnie, masz u mnie plusa. Narazie.

- Cześć, uhm...

- Niall - dokończyłem za niego. Szczerze mówiąc nie zdziwiło mnie to, że nie zapamiętał mojego imienia, bo nikt nigdy nie zwracał na mnie większej uwagi.

- Tak więc, Niall? Już wiesz co przedstawimy w projekcie? - zapytał, gdy zaczęliśmy iść przed siebie.

- Tak, więc powinno nam to pójść dosyć szybko - uśmiechnąłem się chowając dłonie do kieszeni mojej czarnej bluzy.

- Dobra robota - powiedział i po tym sięgnął do kieszeni po papierosa i zapalniczkę. Po chwili dym z jego ust przez podmuch wiatru uderzył prosto w moją twarz, na co zmarszczyłem czoło, bo nienawidziłem zapachu dymu papierosowego.

Zayn, nienawidzę tego.

Ale och, przecież ci tego nie powiem.

W końcu trafiliśmy do pokoju Zayna, gdzie ponownie skrzywiłem się na zapach papierosów, który wypełniał to pomieszczenie.

Rodzice nigdy nie wchodzą do twojego pokoju czy co?

Rozejrzałem się i właściwie tylko jedna rzecz przykuła moją uwagę. Była to biała ściana, na której były powieszone liczne rysunki.

- Twoje? - zapytałem wskazując na nie.

- Tak - rzucił krótko i położył się na łóżku podpierając swoją głowę, by na mnie spojrzeć.

- Ładne - pochwaliłem jego prace uśmiechając się.

- Ta, dzięki. Nie gadaj już, tylko zabierz się za projekt.

- Uhm, okej?

Jednak nie jesteś tak miły za jakiego cię uważałem.

Zayn powiedział mi w jaki sposób włączyć jego laptopa, jakbym do cholery nie wiedział jak się obchodzi z urządzeniami tego typu. Postanowiłem nic nie mówić i zrobiłem to co powiedział, by włączyć program, w którym zaczniemy tworzyć prezentację.

- Zaczniesz? Ja muszę zadzwonić do kogoś, bo mam pilną sprawę do załatwienia - powiedział i nawet nie czekając na moją odpowiedź wyszedł z pokoju zostawiając mnie samego.

- Dobra - westchnąłem mówiąc do siebie.

Zayn nie wracał co zaczęło mnie denerwować. Zapisałem prezentację i wyszedłem z pokoju, by poszukać chłopaka.

- Uhm, Zayn? - odezwałem się. Zszedłem na dół, ale nikogo nie zobaczyłem. Nie było nawet jego rodziców, którzy jak Zayn uprzedzał, byli w pracy.

Wyjrzałem za okno przy drzwiach wyjściowych i podniosłem brew będąc oburzony widokiem jaki niestety zastałem. Na chodniku stał Zayn w towarzystwie chłopaka, który obrażał mnie w pierwszym dniu szkoły.

To są te ważne sprawy do załatwienia? I to jest ten Tommo? Ale teraz to nie jest ważne, bo czy to co widzę to jakiś pieprzony żart?

Nie miałem odwagi, by wyjść z domu i odezwać się do chłopaków. Postanowiłem wrócić do pokoju Zayna i dokończyć prezentację samemu, bo jak widać, od samego początku chciał, żebym odwalił za nas całą robotę, więc i tak nie miałbym innego wyjścia. Wykorzystał mnie, ale już jest za późno, bo projekt jest prawie skończony.

Czemu łudziłem się, że może w końcu będę mieć jakiegoś kolegę?

Kręciłem się na krześle patrząc na ekran laptopa, a gdy w pewnym momencie usłyszałem kroki, odezwałem się:

- Masz pendrive?

- Już skonczyłeś? - zapytał ignorując moje pytanie.

Oczywiście, że tak. Miałem inne wyjście? Nie, bo wyraźnie jest zapisane, że robimy projekt razem, a ja tak czy siak nie chcę dostać oceny niedostatecznej.

- Tak - odpowiedziałem krótko.

- Okej, możesz już iść.

Słucham? Jak to "możesz już iść"? A gdzie "dziękuję", cokolwiek?

- Uhm, okej. Pamiętaj, by to przynieść na lekcje.

- Ta, okej - powiedział takim tonem jakbym mu zdecydowanie przeszkadzał.

Proszę powiedz mi, że masz dziś zły dzień, a nie że jesteś tak chłodny na codzień.

- W takim razie do jutra - powiedziałem wychodząc z jego domu.

- Cześć, nowy - rzucił i zamknął przede mną drzwi. Zamrugałem i odetchnąłem głęboko.

Wygląda na to, że znów będę popychadłem. Nic w moim życiu się nie zmieni i będzie coraz gorzej.

Dlaczego mi to zrobiłeś? Nie zasłużyłem sobie na to, Zayn.

~

Nadszedł dzień, w którym miałem razem z Zaynem przedstawić swoją prezentację przy całej klasie. Do tego czasu chłopak mnie ignorował, ale nie dziwi mnie to, bo w końcu ma swoich przyjaciół, a właściwie tego Louisa, z którym nieciekawie zdążyłem się poznać w pierwszym dniu szkoły.

- Niall Horan i Zayn Malik - nauczycielka wyczytała nasze nazwiska z listy - Wasza kolej - uśmiechnęła się.

- Jest mały problem i jestem naprawdę zawiedziony - Zayn odezwał się i wtedy spojrzałem się na niego zdezorientowany, bo nie wiedziałem o co mu chodzi.

Jaki problem, co zrobiłeś i dlaczego jesteś zawiedziony?

- Jaki? - spytała nauczycielka.

- Nasz nowy kolega olał sobie sprawę i nie dokończył prezentacji którą zacząłem i w dodatku nawet nie przyniósł jej w tej połowie.

Przepraszam bardzo, ale czy ja się przesłyszałem?

- Niall, to prawda? - nauczycielka spojrzała się na mnie, a razem z nią cała klasa.

- Prawda jest taka, że... - zacząłem, ale Zayn mi przerwał.

- Zawiodłem się na nim, a myślałem, że będąc z nim w parze poznamy się, ale on wszystko popsuł.

- To nie jest prawda! - uniosłem się.

- Tak? To gdzie masz pendrive? - Zayn podniósł brew odwracając się do mnie.

- Ja? J-ja przecież...

- Widzi pani? On zrobił to specjalnie.

Nauczycielka westchnęła głośno i wyszło na to, że Zayn był tym, któremu uszło na sucho. Przybił sobie piątkę z Louisem i wtedy zachciało mi się płakać, bo byłem naprawdę zły, że nikt mi nie uwierzył, a oni widocznie umówili się, żeby mnie postawić w złym świetle przed nauczycielką jak i całą klasą. Nie minął nawet miesiąc od kiedy przyszedłem do tej szkoły, a już jestem na straconej pozycji. Tylko ciekawi mnie to, dlaczego Zayn postąpił tak według mnie, bo nawet nie miał za co mnie nie lubić. Chyba, że o czymś nie wiem.

Na codzień podczas przerw nikt nie chciał ze mną rozmawiać, ale niechęć uczniów do rozmów nasiliła się przez tą całą sytuację na lekcji biologii. Stałem z boku przy szafkach i patrzyłem się w ekran telefonu, albo spoglądałem na przód, by upewnić się, że nikt mnie nie obgaduje. Jednakże myślę, że ludzie z mojej klasy byliby w stanie to zrobić nawet przy mnie, byleby mnie zranić.

Podniosłem swój wzrok znad telefonu i los chciał, żeby trafił na Harry'ego, który aktualnie tłumaczył komuś jakiś temat z matematyki. Chciałbym być na miejscu chłopaka, któremu coś tłumaczył, bo mi też przydałaby się pomoc. Jestem naprawdę kiepski z tego przedmiotu, ale jakoś sobie radzę. Jednakże nie pogardziłbym pomocą nauczyciela, którym byłby Harry, ale wydaje mi sie, że ten fakt by mnie rozpraszał.

Przez dwa tygodnie przyłapywałem się na spoglądaniu na Harry'ego i mam nadzieję, że nikt tego nie widział, co w w sumie jest prawdopodobne, bo nikt nie zwracał na mnie uwagi. Nie mogę się powstrzymać, żeby na niego nie patrzeć, bo nie oszukujmy się, jest bardzo uroczy. Szczególnie, gdy się uśmiecha, bo wtedy na jego twarzy pojawiają się dwa słodkie dołeczki.

To chyba dar z nieba, bo Harry właśnie się uśmiechnął, a ja zrobiłem to zaraz po nim, bo nie mogłem się przed tym powstrzymać.

Nie rób tak, bo się w tobie nieszczęśliwie zakocham. Nie chcę tego ani ja, ani ty. Jestem tego pewny, bo ja dla innych znaczę tyle co nic, a ty jesteś kimś na kim warto polegać, a w dodatku jesteś lubiany. Ty nic o mnie nie wiesz, bo prawdopodobnie nie zauważyłeś, że istnieję, ale w przeciwieństwie do ciebie dla mnie jesteś jedyną osobą w klasie która jest godna uwagi, więc nawet jakbyś chciał to nie odpędzisz mojej chęci do poznania ciebie.

Ale co jeśli się w tobie zakocham, a ty mnie nawet nie polubisz?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro