Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział trzynasty


- Jedziesz ze mną? - warczy Jackson i patrzy na mnie z niecierpliwością.

- Nie - odpowiadam krótko i wymijam go. Wyciągam telefon z kieszeni i piszę sms do Ashley, że idę z dziewczynami do spa i wrócę dzisiaj później. Chowam urządzenie do kieszeni i otwieram drzwi samochodu Taylor.

- Możemy jechać, jak już wszyscy są - uśmiecham się do niej w lusterku wstecznym.

- Oo... humor ci się poprawił - Britt na mnie patrzy z uśmiechem. - czyżby poprawił ci go Lucas?

- Nie widziałam się z nim od obiadu - marszczę brwi zdziwiona jej słowami.

- Wyszedł ze stołówki zaraz po tobie - odpowiada mi zdziwiona – Myślałam, że poszedł dotrzymać ci towarzystwa dlatego nie szłam za tobą. Myślałam, że razem siedzieliście.

- Jak nie on to kto poprawił ci humor? - do rozmowy włącza się Taylor.

- Jego brat - odpowiadam im.

- Rafael? - pytają obie z dziwnym tonem.

- Taaak - odpowiadam przeciągając .- Coś z nim nie tak?

- Nie, wszystko w porządku - wymieniają miedzy sobą znaczące spojrzenia.

- Ej. - Nachylam się w ich stronę. - O co z nim chodzi? Coś z nim nie tak?

- Nie, no. Co ty. Wszystko z nim w porządku - szczerzy się Britt i poprawia makijaż patrząc w boczne lusterko.

- Przecież widzę że coś wiecie i nie chcecie mi powiedzieć. Mów - uderzam ja w ramię.

- To boli - krzyczy i mi oddaje. Wywracam oczami i rozmasowuje ramie.

- No powiedzcie - nalegam.

- Okay, okay - poddaje się Taylor. - Krążą plotki, że Rafaell - zaczyna się śmiać, a Britt dołącza do niej.

- No, gadaj - wywracam oczami. Co takiego o nim mówią, że tak ich to bawi.

- No dobra – śmieje się Britt. - Mówią, że on...

- Że jest gejem - kończy Taylor i jeszcze bardziej się śmieją. Wywracam oczami i opieram się o oparcie. Też mi śmieszne.

- Nie bawi cię to? - Taylor parkuje przed spa i wychodzimy z samochodu.

- Czemu ma mnie to bawić? - wzruszam ramionami. - Nie mam nic do homoseksualistów.

- Ale to śmieszne, bo on ma dziewczynę, no więc wiesz... - chichoczą całą drogę do drzwi. Dopiero wewnątrz budynku opanowują się i zaczynają zachowywać się nie głupkowato. Dalej nie nie wiem.

- Odwieźć cię pod dom? - pyta Taylor. Britt już podrzuciła do domu.

- Nie, nie ma sensu żebyś specjalnie jechała. Przejdę się kawałek.

- Ale to nie problem. Chętnie cię podrzucę.

- Nie Taylor. Nie trzeba. Wolę się przejść, przynajmniej sobie to wszystko przemyślę i poukładam w głowie - uśmiecham się do niej.

- Pasuje ci ten kolor paznokci dziewczyno - wskazuje palcem na moje dłonie i śmiejemy się.

- W końcu sama wybierałam - szczerze się. - Twój też ci pasuje.

- Jackson lubi mnie w tym kolorze - odpowiada i się rumieni. Nie dziwię się niebieski to jego ulubiony.

- Pasujecie do siebie - uśmiecham się.

- No nie wiem. Czasem mam wrażenie jakby cholernie dużo nas różniło. No wiesz ja lubię te wszystkie romantyczne rzeczy, a on woli kolację i telewizor. Kwiaty i serduszka to nie dla niego. Czasem mam wrażenie, że robi to specjalnie, tylko dlatego, że ja to lubię.

- To działa w obie strony. Ty też czasem robisz to czego nie lubisz, bo on to lubi. Na przykład mecze piłki nożnej. Jesteś na każdym i go wspierasz mimo że nie lubisz tego sportu - wzruszam ramionami.

- Możliwe, że masz racje - uśmiecha się i zatrzymuje przed domem.

- To do jutra - przytulam ją lekko i wychodzę przez bramę.

- Trzymaj się - krzyczy za mną i zamyka za sobą drzwi.

Wzdycham cicho i powoli idę chodnikiem w stronę domu. Mam całe dwadzieścia minut drogi. Poprawiam plecak na ramionach i przyśpieszam kroku.

Wchodzę do domu i zastaję zaskakująca ciszę. W poniedziałki zawsze do Jacksona przychodzi przynajmniej pięciu kolegów i grają u niego w pokoju na xboxie robiąc cholerny hałas przeważnie w całym domu. A dzisiaj jest zaskakująca cisza.

- Ashley? - wołam.- Jackson? - żadne z nich się nie odzywa. Dziwne. Drzwi były otwarte. Ściągam buty i wchodzę na górę. Otwieram bez pukania drzwi do pokoju brata. Staję jak wryta i robię się czerwona jak burak. Natychmiast wycofuję się z pomieszczenia, mając nadzieję, że mnie nie zauważyli.

- Masz ten popcorn? - pyta Alec. Bycie niezauważoną,  jednak na marne bo pięć par oczy odwraca się w moja stronę.

- Hej - mówię zażenowana i macham im.

- Puka się - warczy Jackson i wstaje. – Wypad - wypycha mnie z pokoju i przekręca klucz w zamku. Mrugam kilkakrotnie powiekami.

Nie wiem co ze sobą zrobić po tym co widziałam. Jak oni mogą oglądać to w piątkę i nie być zażenowanymi. Jeszcze gorsze jest to że przyłapałam brata na oglądaniu porno z kolegami. To krępujące i żenujące i w ogóle. Zbiegam na dół. Rzucam plecak na sofę i wchodzę do kuchni.

- Przepraszam - piszczę i cofam się. Unoszę głowę i spotykam się z oczami Lucasa. - Nie chciałam - dodaję szybko i kucam żeby zebrać popcorn, który wysypał się z miski, jak na niego wpadłam. Zbieram ostatnie ziarenka i wyrzucam je do kosza.

- Wszystko okay? - marszy brwi i przygląda mi się

- Tak - odpowiadam i kiwam głową.

- Kayla? - pyta podejrzliwie i podchodzi do mnie. - Co jest?

- Wparowałam do pokoju Jacksona jak oglądał porno z reszta chłopaków - jęczę zażenowana i uderzam czołem o jego klatkę piersiową. Chłopak zaczyna się śmiać. Mija chwila, a ja dołączam do niego uświadamiając sobie dziwaczność całej tej sytuacji. Jak bardzo oni musieli być tym zażenowani.

- To okropne - wzdrygam się. - Jak wy to możecie oglądać? Samemu to jeszcze rozumiem, ale żeby grupą?!

- Ja nie oglądam. Miałem iść. Chcieli żebym przyniósł im popcorn więc to dla nich byłem w stanie zrobić, ale nie żeby to z nimi oglądać. Bez obrazy, ale mam podobne zdanie na ten temat co ty. Samemu to jeszcze, ale w grupie to nie dla mnie- kręci głową z uśmiechem.

- Skoro z nimi nie oglądasz to może zaniesiesz im popcorn i posiedzisz ze mną, jeżeli nie masz oczywiście innych planów - wzruszam ramionami.

- Nie mam - szepcze mi do ucha. Cofa się, bierze pudełko popcornu ze stołu i idzie na górę.

Oddech mam przyspieszony, a serce wali mi w piersi jakby miało za chwile wyskoczyć.

Co takiego w nim jest? Że tak na mnie działa.


****

Rozdział poprawiła: Divergent_2003

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro