Rozdział trzydziesty szósty
- Widzę, że ktoś ci poprawił humor - Britt mówi do mnie, a ja siadam na swoim miejscu przy oknie. - Czyżby Lucas się tobą odpowiednio zajął? - porusza sugestywnie brwiami, a na moje policzki wpływa rumieniec. - Czyli jednak? - piszczy przyciszonym głosem zachwycona. Czasami dobija mnie to, że ona tak dobrze mnie zna. Zdarza się, że nie mogę przed nią czegoś ukryć. W szczególności, gdy chodzi o zbliżenie intymne lub coś w tym stylu.
- Tylko się całowaliśmy - bronię się i wyciągam z plecaka książkę, zeszyt i piórnik. - Nic poza tym - odkładam tornister na ziemię i wzruszam ramionami.
- Musi dobrze całować i mieć magiczne usta, skoro poprawił ci humor na tyle, że wyglądasz na wypoczętą i zaspokojoną - ze śmiechem szturcha mnie w ramię.
- A czy ja kiedykolwiek wyglądam na niezaspokojoną? - unoszę brwi i przyglądam jej się uważnie.
- Kochana, zawsze - klepie mnie dłonią po ramieniu. - Zawsze wyglądasz na niezaspokojoną.
- Dzięki - wywracam oczami i przesuwam się w bok, dalej od niej. Prycha pod nosem i spogląda w stronę przodu klasy, bo do pomieszczenia wchodzi pan Watson. Robię to, co przyjaciółka i za wszelką cenę staram się skupić uwagę na lekcji, ale ciągle powracam myślami do tego jakie to uczucie czuć usta Lucasa na swoim ciele.
Lekcje mijają mi szybko.
- Jedziesz ze mną? - Jackson otacza mnie ramieniem.
- Ejj... - Taylor mnie od niego odciąga. - Pan wybaczy, ale panie wybierają się na zakupy.
Tay łapie mnie za rękę i zanim w ogóle coś mówię wpycha mnie do swojego samochodu, w którym siedzi już Britt.
- Miło cię widzieć - szczerzy się do mnie i nakłada na usta błyszczyk.
- Was też - wzdycham i poprawiam się na fotelu żeby było mi wygodniej. - Z jakiej okazji wyciągacie mnie na zakupy, nie mówiąc mi o tym wcześniej? - unoszę brwi, a Taylor wyjeżdża z parkingu szkoły.
- Idę jutro na randkę z Michaelem. Muszę sobie kupić nową sukienkę, buty i przefarbować włosy. Co sądzisz o pudrowym różu? - spogląda na mnie w lusterku.
- Wy na serio musicie farbować włosy na ten sam kolor? - krzywię się.
- Lubimy - wzrusza ramionami.
- A czemu nie na zielono? - Tay włącza się do rozmowy. - Takiego koloru jeszcze nie miałaś.
- Różu też jeszcze nie miałam - Britt poprawia się w fotelu i zasuwa torebkę, do której schowała kosmetyczkę.
- Gdzie idziecie na randkę? - mało mnie to ciekawi, ale chcę być miła.
- To tajemnica. Dupek nie chce mi powiedzieć, gdzie mnie zabiera - skarży się i przełącza stację w radiu. Tay wywraca oczami i przełącza na tą, która była.
- Wydawało mi się, że lubisz tego Dupka - uśmiecham się do niej w lusterku.
- Uwielbiam. Z nim nigdy się nie nudzę. Obstawiam, że będzie pizza. Uwielbia ją - rozmarza się.
- Ty też ją uwielbiasz. Nadal nie rozumiem jak ty możesz ją jeść kilka razy w tygodniu i jeszcze ci się nie znudziła - kręcę głową.
- Jak jesz różne rodzaje to się nie nudzi, poza tym jak pizza może się znudzić, bądź zbrzydnąć? - pyta z oburzeniem. - Przecież to najlepsze co ludzkość wymyśliła.
- Ja tam bym się kłóciła - mamroczę cicho pod nosem, tak żeby ona mnie nie usłyszała.
Wyciągam telefon z kieszeni, bo przypominam sobie, że powinnam napisać sms do Ashley.
Do Ashley: Jadę z dziewczynami na zakupy. Wrócę później.
Od Ashley: Z którymi? Około której?
Do Ashley: Te co zawsze.
Do Ashley: Britt i Taylor. Za jakieś dwie godziny. Zależy ile zejdzie im szukanie nowych kiecek.
Chowam telefon i włączam się do rozmowy o ulubionym typie muzyki.
- To może ta? - pokazuję przyjaciółce kolejną sukienkę. Przygląda się jej i kręci głową.
- To musi być coś seksownego i wygodnego - odpowiada i przesuwa kilka wieszaków.
- To może ta? - Taylor wyciąga z rzędu sukienek jedną, czarną z wycięciem na plecach. Materiał jest tak mały i krótki, że zaczynam się zastanawiać czy to nie koszulka, nawet crop top.
- Mogę przymierzyć - Britt bierze od niej sukienkę i przewiesza sobie przez rękę.
- Pasowałaby ci - pokazuje Tay granatową sukienkę rozkloszowaną u dołu.
- No nie wiem - krzywi się w odpowiedzi.
- Kayla? Co o niej sądzisz? - przyglądam się materiałowi.
- Ładna - wzruszam ramionami. - Poszukam czegoś dla siebie i zaraz do was przyjdę - zmywam się z ich pola widzenia i przechodzę na inny dział.
Przesuwam kilka wieszaków, aż w końcu dostrzegam ubranie, które mnie interesuje. Moro spodenki. Tego właśnie szukam od dłuższego już czasu. Przechodzę do kolejnego działu, żeby znaleźć jeszcze pasującą do tego bluzkę.
- Idziesz przymierzać? - podchodzę do dziewczyn, każda z nich trzyma w rękach chyba z pięć sukienek minimum.
- Znalazłam coś dla ciebie - Britt bierze jedną ze swojej dłoni i prezentuje mi ją.
Przyglądam się materiałowi z lekkim zdziwieniem i zdegustowaniem.
- No nie wiem - kręcę głową nieprzekonana do jej propozycji. - Nie sądzisz, że jest zbyt...
- Wyzywająca? - kończy za mnie Tay. – Nie, nie sądzimy. Jedna taka ci nie zaszkodzi. Będziesz w niej ślicznie wyglądać, a Lucasowi opadnie szczęka i stanie kutas. Bierz ją i marsz do przebieralni - ponagla mnie.
Nadal bez przekonania biorę sukienkę od przyjaciółki i idę ze swoimi ubraniami w stronę przymierzalni.
Odgarniam włosy do tyłu i przeglądam się w lustrze. Muszę przyznać, że ta sukienka wcale nie jest tak krótka jak mi się wydawało i nie ma wycięcia na plecach tak jak ta Britt.
- Już? - słyszę za kotarką zniecierpliwiony głos przyjaciółek.
- Tak - odpowiadam i materiał od razu się odsuwa, a do środka zaglądają dwie dziewczyny.
- No i bosko - klaszcze w dłonie Taylor.
- Zajebiście - komplementuje mnie Britt. - Musisz ją kupić. Jak nie, to ja to zrobię i nie będziesz mogła odmówić, bo to będzie prezent - patrzy na mnie z triumfalnym uśmiechem.
- W sumie to mogę ją kupić - wzdycham cicho i przyglądam się swojemu odbiciu w lustrze. Dziewczyny przybijają sobie piątkę i zasuwają kotarkę przebieralni.
Może mają rację. W sumie sukienka nie jest taka zła. Może Lucasowi się spodoba i będzie zachwycony tym jak w niej wyglądam. Chciałabym, żeby mu się spodobało i żeby nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Nie przyznam się do tego na głos, ale tak jest.
Lucas cholernie bardzo mi się podoba. To jak całuje, jaki ma charakter. Jego czułe gesty, to że nie jest strasznym dupkiem, który myśli tylko o sobie i o seksie. Jest naprawdę fajnym chłopakiem.
Uśmiecham się do swojego odbicia w lustrze i ściągam z siebie sukienkę. Przymierzam jeszcze spodenki i bluzkę, a następnie ubieram na siebie swoje czarne spodnie i koszulkę.
- Zahaczymy jeszcze o dział z bielizną w tym sklepie i Victoria’s Secret na ostatnim piętrze. Oki? - pyta Britt, idąc w stronę działu z bielizną.
- Oki - odpowiadamy w tym samym momencie razem z Taylor.
******
Rozdział poprawiła: Klaudia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro