Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dwunasty


W poniedziałek, w szkole już od rana krążą plotki o sobotniej imprezie i o tym co się na niej stało. Słyszałam już tyle różnych wersji, że aż mi się chce śmiać co zdążyli wymyślić w te kilkanaście godzin.

Jackson nie odzywa się do mnie od soboty. Ashley wróciła wczoraj wieczorem i podejrzanie na nas patrzyła, ale nic nie powiedziała. Pytała tylko Jacksona o siniaki i mnie o poranione dłonie, ale zbyliśmy ją krótkim "kłótnie rodzeństwa i wypadek przy pracy". Po jej minie wywnioskowałam, że nam nie uwierzyła, ale nie wnikała.

- Jak tam moja kupka nie szczęścia - Słyszę za sobą głos Britt.

- Nawet dobrze się trzyma - odpowiadam jej i uśmiecham się. Odwracam się w jej stronę i przytulam ją na powitanie.

- Mam dla ciebie niespodziankę pocieszenie - uśmiecha się promiennie. Podchodzi do niej Taylor i też się do mnie uśmiecha. Spoglądam na nie podejrzliwie. Zachowują się zdecydowanie dziwniej niż zawsze.

- Mamy dla ciebie bilety do spa na dzisiaj na popołudnie. Uznałyśmy, że przyda się nam chwila relaksu i zapomnienie o panu dupku - Taylor uśmiecha się do mnie i przytula mnie delikatnie.

- Dzięki dziewczyny, to naprawdę miłe z waszej strony...

- Nie ma żadnego ale - przerywa mi Britt i patrzy na mnie wzrokiem mordercy. - Wszystko już załatwione idziesz z nami.

- Okey - poddaję się. Przytulają mnie i Taylor odchodzi, a ja i Britt idziemy pod klasę, w której mamy mieć lekcje. Rozglądam się po drodze czy w szkole nie ma czasem Brandona, ale nie dostrzegam go. Zaczynam się trochę o niego martwić. Bądź co bądź nie jest zły, on się po prostu zagubił i potrzebuje pomocy. Oby tylko nie wpakował się w żadne kłopoty i w sobotę dotarł do domu w całości.

Chciałam sprawdzić czy był wczoraj w domu, ale całą niedzielę spędziłam z Britt. Miała wpaść po południu, ale wpadła rano i tak zorganizowała cały dzień, żebym nie miała czasu myśleć o chłopaku. Jestem jej za to naprawdę wdzięczna, ale i tak uważam, że nie było to potrzebne ciągnąć mnie cały dzień po sklepach, a dzisiaj jeszcze do spa. Czas do połudia mija mi na rozmyśleniach, prawie w ogólę nie słyszę o czym mówią na lekcjach nauczyciele.


- Hej - witam się z osobami przy stoliku i zajmuje swoje miejsce.

- Hej - odpowiadają mi Lucas i Taylor, a Jackson uparcie gapi się w swoje jedzenie. Wuwracam oczami. Mógłby przestać się wkurzać. Zachowuj się jak jakiś idiota.

Lucas posyła mi pokrzepiający uśmiech, a ja uśmiecham się delikatnie pod nosem. 

Muszę mu podziękować za to, że został ze mną w sobotę dopóki nie zasnęłam. Opatrzył mi dłonie i leżał potem ze mną na łóżku. Wyszedł gdy zasnęła. Wczoraj nie miałam okazji mu podziękować. Zrobię to gdy będziemy sami. Albo przyjdzie do nas do domu.

Wzdycham cicho i przesuwam jedzenie na talerzu udając, że je jem. Nie mam na nie w ogóle smaku. Muszę porozmawiać z Brandonem.

Nie widziałam go jeszcze dzisiaj w szkole, a to dość ważne. Nie wiem czy w sobotę po kłótni i naszym zerwaniu wrócił do domu. Muszę się tego dowiedzieć.

To, że z nim zerwałam nie oznacza dla mnie, że muszę przestać się nim przejmować. Byliśmy ze sobą w końcu kilka miesięcy, może to nie jest dużo, ale łatwo przywiązuje się do ludzi w swoim życiu. Nie potrafię go wyrzucić z głowy tak z dnia na dzień. To, że z nim zerwałam nie oznacza, że nie chce mieć z nim żadnego kontaktu. Oczywiście jeżeli on nie ma nic przeciwko.

- Kayla. Może byś coś zjadła? - Britt szturcha mnie w ramie.

- Nie jestem głodna - odpowiadam jej cicho i odkładam widelec.

- Ej Kayla - przyjaciółka marszczy brwi przyglądając mi się uważnie. - Nie przejmuj się tak tym zerwaniem z Brandonem - Słyszę jak Jackson warczy pod nosem. - To tylko głupi chłopak.

- Britt, daj spokój. To nie o to chodzi. Nie jestem głodna i tyle. Widzimy się na zajęciach. Potrzebuje trochę świeżego powietrza - wstaje od stolika i wychodzę ze stołówki.

Wychodzę na zewnątrz i siadam na murku otaczającym teren szkoły. Opieram się na rękach i wymachuje delikatnie nogami.

- Kiepski dzień? - odwracam głowę i spotykam się z wzrokiem Rafaela brata Lucasa. - Chcesz jednego? - wyciąga w moją stronę paczkę papierosów.

- Nie dzięki - odmawiam. - Tobie też nie radzę. Są kamery, a to teren szkoły. Będziesz miał problemy.

- I tak już mam ich pełno - wzrusza ramionami i wkłada jednego papierosa do ust, a resztę chowa do kieszeni. - No to opowiedz koledze co cię tak dobiło. Śmiało nie krępuj się. Nikomu nie powiem. Przysięgam - przykłada dłoń do serca.

- Nie mam ochoty o tym rozmawiać. Zostańmy po prostu przy kiepskim dniu - posyłam mu proszący uśmiech.

- Jak chcesz - wzrusza ramionami.

- Jesteś gejem? - wypalam bez zastanowienia. Chłopak mruga kilkakrotnie powiekami. -  Przepraszam, nie powinnam - tłumaczę się zakłopotana.

- Nie, okay. Nie ma sprawy. Ale po raz pierwszy ktoś mnie o to pyta tak wprost. Każdemu zadajesz takie pytanie na zapoznanie się? - szturcha mnie w ramie.

- Nie. Jesteś pierwszy.

- Och jak to miło. Czuję się zaszczycony. Aż tak to widać?

- Emm... no nie wiem. Sprawiasz mi takie wrażenie. Poza tym gapisz się ciągle na przechodzących chłopaków - zauważam.

- Myślałem, że aż tak tego nie widać - wzdycha. - Nie mów Lucasowi. Nie wie. W ogóle nikomu nie mów. To taka jakby tajemnica - szepcze i puszcza mi oczko.

- Rozumiem - skinam głową i uśmiecham się szeroko.

- No co? - marszczy brwi.

- Nic - wzruszam ramionami. Unosi brew do góry i spogląda na mnie wyczekująco. - Jesteś gejem - uśmiecham się jeszcze szerzej.

- Jesteś dziwna - komentuje. - No ale znalazłem nowy patent na poprawę humoru. Wystarczy powiedzieć, że jest się gejem i już. Koleżanka uśmiecha się jak wariatka.

- Tylko nie wariatka - udaję oburzoną, a on ponownie szturcha mnie w ramię.

Spędzam z nim resztę przerwy obiadowej śmiejąc się i żartując. Rafael poprawia mi humor na całą resztę dnia. Cieszę  się, że wyszłam ze stołówki i on się do mnie dosiadł. Jest nawet fajny. Był już kilka razy u Jacksona i grał razem z chłopakami na konsoli, ale jakoś nigdy nie zwracałam na jego obecność większej uwagi.

******

Rozdział poprawiła: Divergent_2003

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro