Rozdział czterdziesty piąty
+16
- Śpisz? - drzwi mojego pokoju otwierają się i do środka wchodzi Lucas w momencie, w którym ściągam buty.
- Nie - odpowiadam uśmiechając się do niego.
Podchodzi do mnie powoli z uśmiechem i kładzie dłonie na mojej tali. Zarzucam mu ręce na szyje i uśmiecham się do niego.
- A czemu pytasz? - robię kokieteryjną minę.
- Bo gdybyś nie spała to mógłbym ci pomoc zasnąć. Poza tym mam dla ciebie prezent - dodaje z nutką tajemniczości w głosie.
- Tak, a jaki? - odpowiadam pytaniem, ciekawa co to takiego.
- Zamknij oczy! - rozkazuje z tajemniczym uśmiechem i błyskiem w oku przyglądam mu się niepewnie i zamykam w końcu powieki.
Czuję jak chłopak się oddala i otwiera drzwi, z powrotem je zamyka. Nagle czujeę jak coś mnie liże. Cofam się z piskiem i otwieram oczy. Patrzę na niego zszokowana i z szerokim uśmiechem.
- Szczeniak?!?!?! - piszczę zachwycona. Z szerokim uśmiechem odbieram go z rąk chłopaka i przytulam do siebie zwierzaka. - Jak? Kiedy? Gdzie? Skąd wiedziałeś?
Lucas śmieje się gardłowo na nawał pytań z mojej strony.
- Jackson i Ashley - odpowiada krótko. Marszczę brwi nie do końca rozumiejąc co ma na myśli. - Jackson mi powiedział, że marzysz o jakimś tam durnym szczeniaku. Zapytałem o to Ashley. Nie była skora do rozmowy ze mną, ale gdy powiedziałem, że chodzi o prezent na twoje urodziny, porozmawiała. Jakoś ze dwa tygodnie temu Rafael załatwił mi rezerwacje na tego szczeniaka w jednej z hodowli na końcu miasta, a wczoraj po niego pojechaliśmy.
- Uwielbiam cię - piszczę podekscytowana i przybliżam się do niego. Staję na palcach, on pochyla się, a ja całuję go krótko z podziękowaniem za prezent. - Jest śliczny.
- Trudno było wybrać, spośród kilkunastu innych, które jeszcze tam były. Hodowca mówił, że będzie duży. Także wiesz, za długo to ty go w domu nie potrzymasz - kładzie dłoń na moim biodrze. Drugą zaczesuje mi kosmyk włosów za ucho. Musiał się jakoś wydostać ze spiętej fryzury. Ziewam niekulturalnie, przez co na moje policzki wpływa rumieniec.
- Przepraszam - mówię cicho zażenowana.
- Jesteś zabawna - śmieje się. - Nacieszysz się nim jutro. Ashley wraca po południu, więc dzisiaj jeszcze ja się tobą nacieszę. Poza tym mam dla ciebie coś jeszcze, ale o tym już ty zadecydujesz. - Robi krótką przerwę. - Chodź zaniesiemy go na dół.
- Nie może tutaj zostać? - jeszcze i robie słodkie oczka.
- Przykro mi, ale obiecałem Ash, że nie zostanie u ciebie w pokoju - odpowiada i zaciska usta w wąską linię.
- No dobrze - wzdycham cicho i wychodzę razem z brunetem z pokoju, niosąc psiaka na rękach. - pomożesz mi jutro wymyślić dla niego jakieś imie? - pytam z ekscytacją schodząc po schodach.
- Chętnie. Ale wiesz, twój i mój brat cały czas nazywali go Marbollo, jeszcze zanim w ogóle go wybrałem. Już od dwóch tygodni tak mówili - śmieje się. - Więc nie mam pojęcia czy go za bardzo do tego imienia nie przywiązali.
- Nie pozwolę nazywać psa nazwą papierosów - oburzam się.
- To nie takie złe - brunet się śmieje, a ja uderzam go za to lekko w ramię.
- Dupek - wystawiam mu język.
- Już od dawna. - Wywracam oczami z uśmiechem na jego odpowiedź.
Kładę psiaka w kartonie, w którym jest kocyk. Głaskam go jeszcze po pyszczku i prostuję się.
- Dobranoc mały - macham mu na pożegnanie i wychodzę z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi i gasząc światło.
- Zostajesz na noc? - pytam Lucasa i ciągnę go do łazienki przy salonie, żeby przemyć ręce.
- A chcesz, żebym został? - staje za mną. Spoglądam na nasze odbicie w lustrze przed umywalka.
- Tak - odpowiadam od razu i odkręcam kurek z wodą. Przepłukuje ręce i czekam aż on zrobi to samo. Zakręca wodę i wycieramy dłonie w ręczniczek. - Jestem wykończona - wzdycham i wychodzę razem z nim z łazienki.
Łapie mnie za rękę i trzymając się wchodzimy po schodach na gorę.
Lucas zamyka za nami drzwi i przekręca klucz w zamku. Unoszę brew przyglądając mu się pytająco. Co on kombinuje?
Przysuwa się do mnie i kładzie dłonie na moich biodrach. Podnosi mnie i obraca. Bez ostrzeżenia przypiera mnie mocno do ściany i zaczyna całować.
Powoli i zmysłowo, coraz szybciej. Ledwo łapię, oddech przez jego pocałunki. Schodzi ustami na moją szyję i zasysa delikatnie jej skórę.
- Będzie ślad - piszczę cicho uświadamiając sobie, że robi mi malinkę. Przechodzi mnie przyjemny dreszcz. Czuję jak się uśmiecha.
- I dobrze, niech wszyscy wiedzą, że jesteś moja - szepcze i dmucha na swoje dzieło. Jęczę cicho owiana jego oddechem. To takie przyjemne uczucie. Powraca swoimi ustami na moje i znów brakuje mi tchu.
Co jak co. Ale ten koleś całuje dziesięć na dziesięć. Jest najlepszy. Zresztą tak jak ze wszystkim, co robi.
- Cholernie seksownie wyglądasz w tej sukience - szepcze mi w usta i zjeżdża dłonią w dół mojego ciała. Powoli wsuwa palce pod moją sukienkę i podwija mi ją aż do pasa. Zaciskam nieznacznie uda zawstydzona. Zaczynam się krepować i wstydzić.
Nie czuję się zbyt pewnie. Co, jeśli moje ciało mu się nie spodoba? Co, jeżeli stwierdzi, że jestem gruba? Łapię jego dłoń w nadgarstku i przytrzymuję ją, zanim odhaczy nimi gumkę moich majtek. Obracam głowę w bok, przerywając tym nasz pocałunek.
- Co się dzieje? - pyta z troską i przenosi dłoń z biodra na moją brodę. Obraca mi twarz tak, żebym na niego patrzyła. Drugą rękę wciąż ma w moim uścisku. - Nie musisz się przy mnie krępować. Śmiało powiedz mi co się dzieje - zachęca. Odwracam wzrok i przyglądam się ścianie. Nie umiem mu tego powiedzieć. - Hej - czule głaszcze mnie po policzku. - Nie znamy się od dzisiaj. Wiesz, że możesz mi ufać? Prawda? - skinam głową i patrzę na niego. - No więc co się dzieje? Czemu moja mała kruszynka ma strach w oczach? - czuły ton jego głosu sprawia, że się rozpływam.
- Wstydzę się - przyznaję cicho, ledwie słyszalnym szeptem.
- Oh skarbie - wzdycha i wyciąga dłoń z mojego uścisku. Otacza mnie ramionami i przyciąga do siebie.
- Wstydzę się i krepuję. Obawiam się, że moje ciało nie jest dla ciebie wystarczająco dobre - przyznaję jeszcze ciszej.
- Jak możesz nawet tak myśleć? Dla mnie jest idealne - zapewnia mnie i całuje w głowę. - Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? Wyglądasz ślicznie. Zawsze tak wyglądasz, ale dzisiaj przeszłaś samą siebie. Odkąd tylko zobaczyłem cię w tej sukience mam ochotę ją z ciebie ściągnąć i rzucić cię na łóżko. Wypieścić każdy centymetr twojego ciała. Widzieć jak się pode mną wijesz, słyszeć jak krzyczysz moje imie i czuć jak się wokół mnie zaciskasz - wciągam gwałtownie powietrze do płuc na jego słowa. - Znamy się już długi czas. Wiesz jak na mnie działasz. Nie chcę, żebyś się przy mnie krepowała. Zależy mi na tobie i naprawdę nie chcę zrobić ci krzywdy ani cię zranić. Gdybyś mi się nie podobała i uważałbym, że nie masz idealnego ciała to by mnie tutaj teraz nie było. Nie myśl sobie teraz, że patrzę tylko na twój wygląd, bo tak nie jest. Charakterek też masz niezły. Po prostu...
Nie daje mu dokończyć, bo wpijam się w jego usta. Uśmiecha się i wzdycha z ulgą, oddając pocałunek. Robi kilka kroków w tył i siada na łóżku. Ciągnie mnie za sobą nie przerywając pocałunku. Siadam mu okrakiem na kolanach i kładę dłonie na jego policzkach, a on swoje kładzie na moich biodrach. Jego słowa sprawiły, że czuję się troszkę pewniej.
- Chcesz się ze mną pieprzyć? - pytam cicho.
- Co? - odpowiadam zszokowany rumienię się i odwracam wzrok. Mija chwila, a on śmieje się cicho. - Źle mnie zrozumiałaś. Na to jeszcze dla ciebie za wcześniej. Krok po kroku. Wszystko powoli. Dzisiaj tylko palcówka. Oczywiście, jeżeli nie masz nic przeciwko - szepcze mi do ucha i przejeżdża palcami po moim majtkach, przyciskając mocniej palec na łechtaczce. Jęczę cicho w jego szyję. Nawet przez materiał bielizny czuję go intensywnie i sprawia, że robię się mokra.
Aż boję się pomyśleć co się stanie, gdy tego materiału nie będzie.
Jeszcze nigdy nie czułam się tak w ramionach żadnego mężczyzny. Nawet Brandon mnie tak nie podniecał. Nie potrafił sprawić, że tak szybko robiłam się mokra, że oddech tak szybko mi przyspieszał.
Mam ochotę powiedzieć w twarz Lucasowi, że go kocham, ale wydaje mi się to nie odpowiednią chwilą. Poza tym czy po kilkumiesięcznej znajomości można się w kimś zakochać?
- Zgadzasz się na taki prezent? - szepcze mi do ucha i przygryza lekko jego płatek.
- Tak - odpowiadam z jękiem i wyginam plecy w łuk, bo wkłada palec pod materiał moich majtek i placem przejeżdża po moich wargach sromowych dotykając mojego wejścia.
- Pamiętaj, że jeżeli będziesz chciała, żebym przestał to możesz mi powiedzieć - przypomina mi i wstaje podnosząc mnie ze sobą. Kładzie mnie na łóżku na plecach i pochyla się nade mną. Podpiera się na jednej dłoni, a drug! wciąż mnie pieści. Jęczę cicho czując coraz to większą, ogarniającą mnie rozkosz.
Jeżeli jego palce są tak sprawne i dają takie uczucie. To, co by się stało, gdyby dodał do tych pieszczot język.
Spełniona opadam plecami na łóżko po drugim już orgazmie. Lucas opiera się na ramieniu obok mnie i demonstracyjnie oblizuje swoje palce.
- Pysznie smakujesz - ocenia z uśmiechem i aprobatą.
- Dziękuję? - odpowiadam nie pewnie z rumieńcem na twarzy.
- Mogłabyś ubrać do spania moją koszulkę? - pyta z szerokim uśmiechem i wstaje z łóżka.
Siadam na materacu i okrywam się delikatnie pościelą zawstydzona swoją nagością.
- Chętnie - przystaję na jego propozycję.
Brunet schyla się po swoją koszulkę, którą mu ściągnęłam, a ja mam idealny widok na jego boski tyłek.
Nagle coś zasłania mi oczy. Lucas rzucił we mnie swoją koszulką ze śmiechem. Zakładam ją przez głowę i z pewnością, że wszystko mi zasłania schodzę z łóżka i podchodzę do szafki. Odsuwam jedną z szuflad i wyciągam z niej dyskretnie dolną część bielizny. Wymykam się do łazienki i ubieram na siebie majtki. Rozczesuje włosy i zmywam makijaż.
Wracam do pokoju i z uśmiechem dostrzegam, że brunet leży rozwalony na moim łóżku w samych bokserkach i uśmiecha się do mnie widząc mnie.
- Chodź - poklepuje miejsce obok siebie. Rozpędzam się i wskakuję na łóżko. Kładę się wygonie na materacu, a on przyciąga mnie do siebie ramieniem i przytula delikatnie do swojego ciała. Ziewam zaspana i zamykam oczy.
Budzę się czując na swoim ciele pocałunki. Uchylam jedną powiekę, mija chwila i robię to samo z drugą. W pokoju panuje ciemność. Od razu przypominam sobie co się działo i to, że Lucas leży obok mnie. Zaspana patrzę na niego półprzytomna z lekko uchylonymi powiekami.
- Mam pytanie - oświadcza. Skinam głową byle tylko je zadał i żebym mogła dalej spać. - Chcesz mieć mnie na wyłączność? Wiem, że to banalne pytanie dlatego robię to w tak niebanalnym momencie. Chcesz, żebym był twoim chłopakiem?
- Tak, oczywiście, że tak - odpowiadam szybko i z powrotem zamykam oczy. Powracam do krainy snów odprowadzona jego cichym śmiechem i pocałunkiem w czoło.
********
Rozdział poprawiła: Karolina
Mam nadzieję, że się podobało.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro