Rozdział 14
*Audrey POV
Dylan: Jak w pracy misia?:(
Me: W sumie całkiem spoko, nie ma tak dużego ruchu haha
Dylan: Za 2 godziny jesteśmy pod kawiarnią:))
Me: Spoko, może nastraszycie tych wszystkich chłopców namolnych haha
Dylan: JAKICH CHŁOPCÓW!?
Me: Kilku się zdarzyło takich namolnych;/
Dylan: Ale dałaś im kosza no nie?
Me: No jasne haha mam ciebie przecież xx
Dylan: I to mi się podoba księżniczko <3
Dylan: Wgl to Jak nazywa się wymarła rasa konia?
Me: Znowu zaczynasz?;")
Dylan: Koniec!
Me: OMG HAHAHAHAHAHA KISNE
Me: LUDZIE SIĘ PATRZĄ BO SIĘ ŚMIEJE JAK JAKAŚ WARIATKA!
Dylan: W końcu śmiejesz się z moich dowcipów!
Me: Nie, śmieję się z twojej głupoty XD
Dylan: Phi, wypraszam sobie..
Dylan: Chociaż twój śmiech jest warty wszystkiego 8))
Me: Ty jakiś słodzik czy co? :O
Dylan: Nie lubisz cukru? :(((
Me: Jesteś debilem Dylan <3
Dylan: Ale tylko twoim debilem
Me: I tu masz racje debilu.
-Dzień dobry, poproszę dużą Latte- odezwał się ktoś nade mną. Oderwałam wzrok od komórki i spojrzałam na osobę przede mną.
-Luke?
-OOOO Audrey! A ja już myślałem, że to jakaś mega laska- powiedział śmiejąc się.
-Dzięki- prychnęłam
-Nie ma za co- zacmokał w powietrzu.
-Duża Latte tak? Już się robi- odparłam i zabrałam się za robienie zamówienia.
-Czemu się nie odzywałeś?- zapytałam podając mu gotową kawę.
-Miałem dużo na głowie, ale może jakoś się zgadamy, żeby się spotkać?- uśmiechnął się.
-Jasne to kiedy chcesz?- odparłam, odwzajemniając uśmiech.
-Może dzisiaj? O której kończysz to bym poczekał na Ciebie.
-Dzisiaj nie, Umówiłam się z Dylanem i Tylerem- oznajmiłam.
-Huh to już się poznaliście?- zapytał zaciskając usta i ręce.
-Tak, był u mnie przedwczoraj i wczoraj- uśmiechnęłam się.
-Czekaj po naszym spacerze co spotkaliśmy jego kolegów?- zapytał zdziwiony.
-No tak, przyszedł do mnie w nocy nic o tym nie mówiąc bo chłopcy wydali mu mój adres no i zanocował u mnie.
- A to fajnie, tylko proszę uważaj- odparł
-Spoko panuje nad sytuacją- powiedziałam a chłopak podał mi należną kwotę i pożegnał się po czym wyszedł z kawiarni. Potem obsłużyłam kilka klientów, którzy zawitali na kawę aż w końcu wybiła godzina 15. Poszłam na zaplecze przebrać się i kiedy już byłam gotowa wyszłam i zobaczyłam tych dwóch idiotów z którymi się przywitałam.
-No ej chciałem zobaczyć Cię w tym fartuszku- zaśmiał się Dylan
-Trudno się mówi, gdzie zgubiliście Lucasa?- uśmiechnęłam się.
-My ci nie wystarczamy? Wiedziałem że lecisz na Palmera- odparł Ty
-Nie lece na niego, wystarczysz mi ty Tyler.
-EJJJJ A JA?- oburzył się Dylan.
-No i ty ćwoku- zaśmiałam się
-Tak ma być- odparł po czym mnie objął i wszyscy razem wyszliśmy z kawiarni. Skierowaliśmy się do parku, który był 20 minut od kawiarni. W trakcie drogi O'Brien złapał mnie za rękę na co nie protestowałam. Byłam dość mile zaskoczona i nie chciałam żeby kiedykolwiek mnie puszczał. To chyba dziwne nie?
-Czuję się taki samotny przy was- powiedział Tyler.
-Poznam Cię z moją przyjaciółką kiedyś co ty na to?- zapytałam
-A chętnie, chętnie jeszcze Lucas'owi kogoś znajdziemy.
-Wiesz mam dwie przyjaciółki- uśmiechnęłam się.
-O TO DOBRZE SIĘ SKŁADA- Klasnął w dłonie. Kiedy już byliśmy w parku, poszliśmy nad staw i o mało co nie wylądowałam w wodzie przez tych idiotów, potem zaczęliśmy gonić kaczki a ludzie przechodzący obok gapili się na nas jak na jakiś niedorozwiniętych ludzi. W sumie nie zaprzeczę oni byli niedorozwinięci. Potem wszyscy udaliśmy się do Dylana. Kiedy byliśmy już u niego usiedliśmy z popcornem na kanapie i oglądaliśmy filmy. W pewnym momencie zachciało mi się siusiu po czym oznajmiłam chłopakom, ze ide znaleźć łazienkę. Otworzyłam pierwsze, lepsze drzwi na prawo myśląc , że to łazienka jednak no cóż. pomyliłam się. Okazało się, że weszłam do jakiegoś pokoju, a po rzeczach ustawionych w nim wywnioskowałam, że ten pokój należał do Dylana. Zaczęłam wszystko uważnie przeglądać ( wiem, ze tak nie można ale cóż taka moja natura ). Nagle spostrzegłam zdjęcie w ramce, które przykuło moją uwagę. Nie było to zwykłe zdjęcie, mianowicie znajdował się na nim Dylan z jakąś dziewczyną, byli uśmiechnięci. Przecież mówił, ze nie był zakochany.
-To moja siostra, wyjechała stąd dwa lata temu na studia do Sydney.- odpowiedział dobrze znany mi głos.
-Przepraszam, nie powinnam ruszać twoich rzeczy, pomyliłam się z łazienką.
-Nie przepraszaj, nie zabraniam Ci tu być- powiedział i podszedł do mnie po czym objął mnie od tyłu w pasie a głowę położył na moim ramieniu.
-Zależy mi na tobie Audrey wiesz?- zapytał
-Mi na tobie też wiesz?- odparłam
-Nigdy nie poznałem takiego kogoś jak ty, zmieniasz moje życie wiesz?
-moje życie przez Ciebie też się zmieniło wiesz?
-Wiem to - uśmiechnął się.
-Ja też to wiem- odwzajemniłam uśmiech.
Potem zeszliśmy na dół, przyjechał Lucas i wszyscy razem zrobiliśmy wieczór filmowy. Oczywiście nie obyło się bez żartów. W końcu moje życie zaczęło nabierać barw.
***
No i po rozdziale:) bledy sa i nie zwracajcie na nie uwagi plis xx Kolejny rozdzial juz niedługo:")
Luv was! xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro