Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

*Audrey POV

Dylan: Jak w pracy misia?:(

Me: W sumie całkiem spoko, nie ma tak dużego ruchu haha

Dylan: Za 2 godziny jesteśmy pod kawiarnią:)) 

Me: Spoko, może nastraszycie tych wszystkich chłopców namolnych haha

Dylan: JAKICH CHŁOPCÓW!?

Me: Kilku się zdarzyło takich namolnych;/

Dylan: Ale dałaś im kosza no nie?

Me: No jasne haha mam ciebie przecież xx

Dylan: I to mi się podoba księżniczko <3

Dylan: Wgl to Jak nazywa się wymarła rasa konia?

Me: Znowu zaczynasz?;")

Dylan: Koniec!

Me: OMG HAHAHAHAHAHA KISNE

Me: LUDZIE SIĘ PATRZĄ BO SIĘ ŚMIEJE JAK JAKAŚ WARIATKA!

Dylan: W końcu śmiejesz się z moich dowcipów!

Me: Nie, śmieję się z twojej głupoty XD

Dylan: Phi, wypraszam sobie..

Dylan: Chociaż twój śmiech jest warty wszystkiego 8))

Me: Ty jakiś słodzik czy co? :O

Dylan: Nie lubisz cukru? :(((

Me: Jesteś debilem Dylan <3

Dylan: Ale tylko twoim debilem

Me: I tu masz racje debilu.

-Dzień dobry, poproszę dużą Latte- odezwał się ktoś nade mną. Oderwałam wzrok od komórki i spojrzałam na osobę przede mną. 

-Luke?

-OOOO Audrey! A ja już myślałem, że to jakaś mega laska- powiedział śmiejąc się.

-Dzięki- prychnęłam 

-Nie ma za co- zacmokał w powietrzu.

-Duża Latte tak? Już się robi- odparłam i zabrałam się za robienie zamówienia.

-Czemu się nie odzywałeś?- zapytałam podając mu gotową kawę.

-Miałem dużo na głowie, ale może jakoś się zgadamy, żeby się spotkać?- uśmiechnął się.

-Jasne to kiedy chcesz?- odparłam, odwzajemniając uśmiech.

-Może dzisiaj? O której kończysz to bym poczekał na Ciebie.

-Dzisiaj nie, Umówiłam się z Dylanem i Tylerem- oznajmiłam.

-Huh to już się poznaliście?- zapytał zaciskając usta i ręce.

-Tak, był u mnie przedwczoraj i wczoraj- uśmiechnęłam się.

-Czekaj po naszym spacerze co spotkaliśmy jego kolegów?- zapytał zdziwiony.

-No tak, przyszedł do mnie w nocy nic o tym nie mówiąc bo chłopcy wydali mu mój adres no i zanocował u mnie.

- A to fajnie, tylko proszę uważaj- odparł

-Spoko panuje nad sytuacją- powiedziałam a chłopak podał mi należną kwotę i pożegnał się po czym wyszedł z kawiarni. Potem obsłużyłam kilka klientów, którzy zawitali na kawę aż w końcu wybiła godzina 15. Poszłam na zaplecze przebrać się i kiedy już byłam gotowa wyszłam i zobaczyłam tych dwóch idiotów z którymi się przywitałam.

-No ej chciałem zobaczyć Cię w tym fartuszku- zaśmiał się Dylan 

-Trudno się mówi, gdzie zgubiliście Lucasa?- uśmiechnęłam się.

-My ci nie wystarczamy? Wiedziałem że lecisz na Palmera- odparł Ty

-Nie lece na niego, wystarczysz mi ty Tyler.

-EJJJJ A JA?- oburzył się Dylan.

-No i ty ćwoku- zaśmiałam się

-Tak ma być- odparł po czym mnie objął i wszyscy razem wyszliśmy z kawiarni. Skierowaliśmy się do parku, który był 20 minut od kawiarni. W trakcie drogi O'Brien złapał mnie za rękę na co nie protestowałam. Byłam dość mile zaskoczona i nie chciałam żeby kiedykolwiek mnie puszczał. To chyba dziwne nie?

-Czuję się taki samotny przy was- powiedział Tyler.

-Poznam Cię z moją przyjaciółką kiedyś co ty na to?- zapytałam

-A chętnie, chętnie jeszcze Lucas'owi kogoś znajdziemy.

-Wiesz mam dwie przyjaciółki- uśmiechnęłam się.

-O TO DOBRZE SIĘ SKŁADA- Klasnął w dłonie. Kiedy już byliśmy w parku, poszliśmy nad staw i o mało co nie wylądowałam w wodzie przez tych idiotów, potem zaczęliśmy gonić kaczki a ludzie przechodzący obok gapili się na nas jak na jakiś niedorozwiniętych ludzi. W sumie nie zaprzeczę oni byli niedorozwinięci. Potem wszyscy udaliśmy się do Dylana. Kiedy byliśmy już u niego usiedliśmy z popcornem na kanapie i oglądaliśmy filmy. W pewnym momencie zachciało mi się siusiu po czym oznajmiłam chłopakom, ze ide znaleźć łazienkę. Otworzyłam pierwsze, lepsze drzwi na prawo myśląc , że to łazienka jednak no cóż. pomyliłam się. Okazało się, że weszłam do jakiegoś pokoju, a po rzeczach ustawionych w nim wywnioskowałam, że ten pokój należał do Dylana. Zaczęłam wszystko uważnie przeglądać ( wiem, ze tak nie można ale cóż taka moja natura ). Nagle spostrzegłam zdjęcie w ramce, które przykuło moją uwagę. Nie było to zwykłe zdjęcie, mianowicie znajdował się na nim Dylan z jakąś dziewczyną, byli uśmiechnięci. Przecież mówił, ze nie był zakochany.

-To moja siostra, wyjechała stąd dwa lata temu na studia do Sydney.- odpowiedział dobrze znany mi głos.

-Przepraszam, nie powinnam ruszać twoich rzeczy, pomyliłam się z łazienką.

-Nie przepraszaj, nie zabraniam Ci tu być- powiedział i podszedł do mnie po czym objął mnie od tyłu w pasie a głowę położył na moim ramieniu. 

-Zależy mi na tobie Audrey wiesz?- zapytał

-Mi na tobie też wiesz?- odparłam

-Nigdy nie poznałem takiego kogoś jak ty, zmieniasz moje życie wiesz?

-moje życie przez Ciebie też się zmieniło wiesz?

-Wiem to - uśmiechnął się.

-Ja też to wiem- odwzajemniłam uśmiech.

Potem zeszliśmy na dół, przyjechał Lucas i wszyscy razem zrobiliśmy wieczór filmowy. Oczywiście nie obyło się bez żartów. W końcu moje życie zaczęło nabierać barw.

***

No i po rozdziale:) bledy sa i nie zwracajcie na nie uwagi plis xx Kolejny rozdzial juz niedługo:")

Luv was! xx




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro