HE WAS LOOKING AT YOU
-Nie.
-A ta?-zapytała zniecierpliwiona mama. Postanowiła pojechać ze mną do wielkiego centrum handlowego po ubrania na 'TEN nowy rok szkolny w TYM nowym liceum'. Więc jestem z nią teraz w H&M i wybieramy ubrania. Mama trzyma właśnie w ręce białą i różową sukienkę do kolan.
-Mamo czasy ósmej klasy się skończyły!-powiedziałam zrezygnowana i wzięłam do ręki czarne, obcisłe jeansy z dziórami na kolanach i granatowy top do pępka z nadrukiem flagi amerykańskiej.
-Spodnie przejdą, ale nie chę żebyś pokazywała swój brzuch-stwierdziła odkładając sukienki.
-Dobra. To ja mam pomysł-powiedziałam z uśmiechem- Ja tu sobie zrobię zakupy a ty pójdziesz do Maca, co?-zmróżyła oczy i odchyliła lekko głowę do tyłu. Podniosłam brwi.
-Dobra dobra-wyjęła portfel i dała mi sto dolarów. Uśmiechnęłam się szeroko i ją przytuliłam.- Znajdziesz mnie w McDonald's-zaćwiergotała i wybiegła ze sklepu.
Zagryzłam wargę i z uśmiechem ruszyłam w głąb sklepu.
Pół tora godziny później dyszałam jak po maratonie. Byłam chyba we wszystkich sklepach w tej galerii. Ale jestem zadowolona z połowy bagażnika zapchanych toreb. Weszłam do McDonald's i rozglądnęłam się za moją mamą. Nie znalazłam jej za to odnalazłam wzrokiem grupkę przystojnych chłopców. Pffff raczej nie chłopców.... Czarne bluzy, gdzieniegdzie tatuaże na karku, burze ciemnych włosów, łańcuszki na szyjach i- o mój Boże- ciało cudo! Każdy się mi przypatrywał,a ja zarumieniona odwróciłam się z zamiarem wyjścia, jednak walnęłam o czyjś umięśniony tors. Masując sobie głowę spojrzałam w górę i zobaczyłam hipnotyzujące niebieskie tęczówki skanujące moją twarz. Burza jasnych blond włosów, które lekko zakrywały oczy które paliły dzióręw mojej twarz.
-Następnym razem uważaj księżniczko-powiedział, a ja dopiero w tedy zobaczyłam, że ma kolczyka w wardzę. Odchrząknęłam i nie patrząc na niego wyszłam z restauracjii.
Po jakiś piętnasto minutowym okrążaniu galerii w końcu ją znalazłam. Siedziała na ławce obładowana torbami ze sklepu dla dzieci. Westchnęłam i co dziwne znów znalazłam się przed Mac-iem. Ławka była centralnie na wprost wejścia.
Stanęłam na przeciwko kobiety.
-No co się tak gapisz? Nie chciało mi się tam siedzieć więc kiedy zjadłam to co zamówiłam, a było tego sporo ruszyłam na podbój sklepów z dziecięcymi ciuszkami-uśmiechnęłam się szeroko- A ty? Coś nie widzę tych toreb-spojrzała na mój prawy i lewy bok.
-Zostawiłam je w bagażniku, bo było ich na prawdę sporo-ale mama nie patrzyła na mnie, tylko na coś z a mną.-Co?-pomachałam jej przed twarzą. Zmróżyła oczy i spojrzała na mnie.
-Gapi się na ciebie-mruknęła raczej do siebie, ale usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam tego blondyna na którego niedawno wpadłam mrugnął do mnie, a ja zarumieniona odwróciłam się w stronę rodzicuelki. Zaśmiała się ze mnie.
-Oh, chodzimy już z tąd- mruknęłam i sięgnęłam po torebki.
-On nadal się na ciebie patrzy.
-Mamo!-powiedziałam zażenowana- Jestem zmęczona. Chodźmy-powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Zaśmiała się i z ciężkim westchnieniem wstała dziwnie wyginając brzuch do przodu. Pomimo, że urodziła piątkę dzieci, a szóste urodzi już nie długo była bardzo energiczna, uśmiechnięta i zabawna. Kocham moich rodziców najbardziej na świecie.
Moje rodzeństwo było bardzo...wyjątkowe.
Brian(ciołek jakich mało) był trzecim najbardziej zboczonym osobnikiem w rodzinie. Pierwszym był Jack a drugim byłam ja...
Brian był brunetem i jak na swój wiek był bardzo wysoki, bo miała aż 170 centymetrów wzrostu. Niebieskie oczy, co było bardzo dziwne, a co do ciała to brał przykład z Jack'a i chodził razem z nim na siłownie.
Sam była wredną poerwszoklasistką. Ciemną blondynką o piwnych oczkach. Nazwała bym ją ciotą, ale rodzice dali by mi chyba karę do końca życia. Tak więęęc... Jest niska i to...bardzo. Ma proste włosy do łokci i chude nogi.
I jest dechą, ale ćśśśśś...
Jedyne wsparcia miałam u Leona i Lee. Byli czteroletnimi bliźniakami. Leo i Lee mieli heterochromię i wyglądali z nią przesłodko. Dziewczynka miała prawe oko niebieskie, a lewe brązowe, a chłopiec na odwrót. Oboje mieli loki tworzące wielki hełm i to co najbardziej u nich kochałam- bardzo często mówili razem to samo, w tym samym momencie. Byli na prawdę uroczy. Teraz gdy wiem, że będę miała trzeciego brata mam nadzieję, że będzie taki sam jak Leon.
***
Przez całą drogę z mamą słuchałyśmy muzyki i czasami śpiewałyśmy. Oczywiście w połowie drogi do domu musiałyśmy wstąpić do Maca, bo mama znów była głodna.
-Mamo mogę dziś spać u Naomi?-zapytałam kiedy wsiadłyśmy do auta.
-Jasne. Tylko zadzwoń do cioci i jej to powiedz.
-Okey-odpowiedziałam i z uśmiechem napisałam do Naomi zamiast do cioci.
Me:
Ty+Ja+Pop-corn+Pizza+Chris Evans+niebieski materac+królestwo poduszek=za dziesięć minit u ciebie. Spytaj mamy.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
Naomi ^-^
Spk mówi, że masz wpadać jak najszybciej, bo idzie już spać.
Odpisałam "ok" i wyjaśniłam wszystko mamie. Odwiozła mnie pod ich dom, a ja pożegnałam się z nią. Lecz zanim wyszłam powiedziała jeszcze:
-Wiesz, on był bardzo przystojny.- chwilę zastanowiłam się o kogo jej chodzi, a kiedy zobie przypomniałam przewróciłam oczami.
-Boże mamo, dobranoc- zamknęłam drzwi od samochodu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro