Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

epilog

https://youtu.be/JxPj3GAYYZ0

Jak to jest być martwym?

To takie rozrywające uczucie.

Zaczesałem włosy do góry i związałem je na czubku głowy. Westchnąłem. Prawdopodobnie powinienem je już przyciąć, no ale cóż.

Spojrzałem na swoje odbicie. Wyglądałem dość inaczej, ale wszystko się przecież pozmieniało. Od kiedy Gemma przeżyła nic nie zgadzało się z moim snem. Z czasem nawet niektóre wspomnienia zatarły się i nawet jeśli próbowałem się na tym skupić, nie mogłem sobie tego przypomnieć. Może i dobrze. Miałem dwadzieścia pięć lat, a za kilka miesięcy skończę dwadzieścia sześć. Powinienem ostro myśleć o tym co mam teraz, a nie rozpamiętywać sny.

Rozejrzałem się po domu. Wynajęliśmy go z Gemm i Li. Jakiś czas temu wprowadził się tu Ash, narzeczony mojej siostrzyczki. Liam też kogoś ma choć nie chwalił się kim jest ta osoba. Nawet imienia nie chce zdradzić. No ale trudno. Nikt nie będzie go przecież naciskał, ale pewnie długo nie wytrzyma.

Co do samego domu, chciałem zamieszkać w tym z mojego snu... niestety ktoś tam już mieszkał. Został nam więc mały domek ulicę dalej. Ale miałem za to tu piękny ogród.

Uczelnie też wybrałem inną. Nie wiem dlaczego, ale coś kazało mi nie iść do tej, która mi się wyśniła. Nie poznałem w ten sposób Niall'a. Nie mam nawet pojęcia, czy ten człowiek istnieje, a jego matka hajtnęła się z ojcem Malik'a.

Natomiast sam Yaser, był częstym gościem mojego ojca. Oczywiście nikt mnie nie przedstawił Malik'owi, ale to dobrze. Przez niego Lou handluje narkotykami. Mógłbym go za to zabić!

Wracając do rodzinnej sielanki. Mama i tata żyją w bardzo dobrych stosunkach i są uważani za wzór małżeństwa. Chciałbym, aby ktoś kiedyś spojrzał na mnie tak jak ojciec patrzy na mamę, kiedy to niby nikt nie widzi. Chciałbym, aby i mi kiedyś tak mocno świeciły się oczy na samo wspomnienie ukochanego, tak jak ma Li.

Bylem jednak sam i jak głupi czekałem na to, że przeznaczenie jednak działa na moją korzyść.

'Przeznaczenie zazwyczaj czeka tuż za rogiem. Jakby było kieszonkowcem, dziwką albo sprzedawcą losów na loterię: to jego najczęstsze wcielenia. Do drzwi naszego domu nigdy nie zapuka. Trzeba za nim ruszyć.'

Pewnie każdy myśli, że jestem głupi i wierzę w niemożliwe, ale... cholera, mimo tych lat, jakoś wierzyłem w to, że spotkam się z Lou i będziemy ze sobą, tak jak głosił pierwotny plan. Czyli: do grobowej dechy z domkiem na przedmieściach, dużym ogrodem, kotem i gromadką dzieci.

No ale uderz się w głowę, Styles. Jakbyśmy byli sobie pisani, pewnie spotkalibyśmy się przez mojego ojca. My jednak ciągle się mijaliśmy. Milusio.

Spojrzałem ostatni raz w lusterko i założyłem płaszcz. Emilii, staruszka u której pracowałem w kawiarni wcisnęła mi do reki pudełko z pęczkami. Myślę, że chciała mnie dokarmić, bo niby byłem chudy jak palec. No ale nie moja wina, że jazda na rowerze spalana mój niepotrzebny tłuszczyk.

-zapnij płaszcz. Pada deszcz, dziecko...

-idę tylko do auta -kręcę głową, ale żeby nie było, zapinam się pod samą szyję.

Wyszedłem z kawiarni. Napisałem SMS-a do Li z pytaniem co mam kupić na kolację. Pewnie pajac uczy się do kolejnego zaliczenia.

LiLi: Gemma zrobiła kanapki 😉

Spoko. Nie ma to jak wysługiwać się moją siostrzyczką!

Otworzyłem auto. Położyłem na bocznym siedzeniu pączki i wysłałem ich zdjęcie do Liam'owi z dopiskiem: to ja mam deser.

Odłożyłem telefon. Miałem już przekręcić kluczyk w stacyjce, kiedy ktoś uderzył w szybę. O mało nie dostałem zawału. Cholera!

Spojrzałem na idiotę, który raczył mnie prawie zabić ze strachu.

I umarłem. Nie dlatego, że stał tam ktoś straszny... ale dlatego, że patrzały na mnie najcudowniejsze oczy na ziemi. Od tylu lat pisałem na ich temat, wiersze a nawet piosenki.

Właśnie trafiłem do swojego małego nieba. To był kurwa on! I niech mi teraz ktoś powie, że zwariowałem i jestem kretynem, bo wierze w przeznaczenie.... bo uwierzyłem w mój sen.

Jego zimne jak lód tęczówki wpatrują się we mnie. Chce wyglądać na groźnego, ale ja dobrze wiem, jakie z niego ciepłe kluchy.

Zabezpieczam drzwi i otwieram okno. Czuję jego perfumy. Nic się nie zmieniły. Czy to dziwne, że niby nigdy nie spotkaliśmy się, a ja wiem jakie w dotyku są jego włosy.

-wysiadaj! -no czyli zaczynaliśmy od samego początku, a on nie chciał mnie poderwać, tylko ukraść moją Alfa Romeo. A już myślałem, że mu się spodobałem. Ech...

-no chyba nie... -wzruszam ramionami

-wysiadaj, dzieciaku... za nim sam cię nie wywalę -nie zareagowałem w ogóle. Dalej przyglądałem się temu zjawisku. Boże, był taki piękny! Och... Mój Lou. Zakochałem się w nim, ponownie.

-może jakieś, proszę -posyłam mu jeden z moich uśmiechów, które niby potrafiły zwalić z nóg.

-słucham?

-z faktu, że odjedziesz moim autem, krzycząc, że pożyczasz go na wieczne oddanie -Louis patrzy na mnie z przerażeniem. Pewnie o tym pomyślał. Jeden zero dla mnie -z kilka godzin twój przyjaciel, Zayn zepchnie je ze skarpy i tylko pyłek z niego zostanie... to może trochę kultury by się przydało -chłopak otwiera usta jakby chciał coś powiedzieć, ale zaraz zamyka usta -a poza tym, za parę tygodni spotkamy się, bo Zayn umówi się z Liam'em... wtedy zaczniesz za mną chodzić i nie dasz mi żyć. Po drodze odkupisz mi auto, które ja jeszcze tego samego dnia oddam na jakieś cele dobroczynne...

-Boże... -chłopak przykłada dłoń do ust. -jesteś chory psychicznie...

-za to mnie kochasz -mruczę pod nosem. Tak bardzo chciałbym to usłyszeć z jego ust. Cholera, chciałbym poczuć go przy sobie. Tyle lat życia tuż obok. Dlaczego zostałem na to skazany?!

-co?!

-wsiadasz? -wskazuje głową auto -podrzucę cię, bo auta ci nie oddam -wzruszam ramionami i czekam na reakcję chłopaka. Nawet powieka mu nie drgnęła -masz wybór... albo wsiadasz i jedziesz z takim wariatem jak ja, albo dajesz się złapać tym dwóm policjantom, którzy cię gonią. -przykładam palce do ust.

-skąd wiesz, że...

-wiem o tobie więcej niż możesz sobie wyobrazić, BooBear

Koniec


Podziękowania!!

Dziękuję każdej osobie z osobna za każdy głos i za każdy komentarz.

To opowiadanie było naprawdę miłą podróżą!

Wiem, że spieprzyłam i w ogóle... ale to opowiadanie miało być iluzją, od samego początku. Zmieniałam kilkakrotnie zakończenie, ale zawsze miało to być wyobrażeniem Harry'ego.

Nie wiem co napisać jeszcze!

Naprawdę wam dziękuję i zapraszam na 'Diary', to opowiadanie można już znaleźć na moim profilu!!

Żegnam się z wami też na jakiś czas, bo robię sobie przerwę w pisaniu... ale zapewniam, że po powrocie będę miała dla was coś nowego :)

pozdrawiam :*

p.s -prawdopodobnie ukaże się dodatek do tego opowiadania, więc nie wyrzucajcie go jeszcze z biblioteki :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro