rozdział dwudziesty siódmy
Pov Dust
Znowu tu jestem. Wszędzie biel, pustka. Nie wiem, jak Error tu wytrzymywał. Tyłem do mnie siedział pewien bratobójca.
-Ink!- krzyknąłem, a on podskoczył.
Malarz odwrócił się. Po jego policzkach spływały łzy.
-Dust? Przyszedłeś mnie zabić?
-nie, potrzebuję twojej pomocy- rzuciłem prosto z mostu.
Ink ewidentnie się tego nie spodziewał. Spojrzał na mnie zdumiony, a w jego oczach pojawiły się kolejno wykrzykniki i znaki zapytania.
-żartujesz sobie?- zapytał głupio, a ja przewróciłem oczami.
-ja nigdy nie żartuję w ten sposób. A teraz rusz się, bo nie mam całego dnia.
-co mam zrobić?
-przekonać Core!Frisk by zresetowała Dreamtale.
Pov Ink
Czy jemu kompletnie odbiło?
-Dreamtale nie da się zresetować- zacząłem mu tłumaczyć- Nie jest powiązane z żadnym człowiekiem.
-spróbuj z nią porozmawiać.
Może spróbuję. Pomagając mu mam szansę chociaż w ułamku naprawić błędy z przeszłości.
-spróbuję- powiedziałem, a w oczach Dusta błysnęła nadzieja- ale nic nie obiecuję.
-spotkamy się w Dreamtale- powiedział Dust.
Skinąłem głową, po czym otworzyłem portal i poszedłem do Core!Frisk, a Dust zniknął w swoim portalu.
*****
-nie pomogę im- powiedziała Core, patrząc na mnie tymi swoimi budzącymi lęk, pustymi oczami.
-a mi?- zapytałem, patrząc na nią błagalnie.
-zależy ci, by pewna osoba ci wybaczyła. Tylko dlatego mnie o to prosisz. Chcesz wymazać swoje winy, by mieć spokój ducha- powiedziała, a ja skinąłem głową. Core!Frisk westchnęła- pomogę wam.
Pov Error
Wraz z resztą Bad Guys siedzieliśmy w Dreamtale. Każdy z nas był niespokojny. Wiedzieliśmy, że szanse, iż Core się zgodzi są małe. W końcu przed nami pojawił się portal. Wyszli z niego Ink i Core!Frisk.
-udało się- usłyszałem obok siebie głos Crossa.
Core!Frisk rozejrzała się, jakby badała kod tego świata. A może właśnie to robiła?
-trzeba zrobić pełen reset- powiedziała Core!Frisk, patrząc na nas- jednak nie dam rady zrobić tego sama. Potrzeba czegoś, by zwiększyć moc przycisku RESET- Core!Frisk spojrzała na mnie. Mam złe przeczucia- potrzebuję twojej duszy, Error.
Pov Dust
Nie, ona żartuje, prawda? Jak to duszy Errora?
-to jakiś kiepski żart, prawda?- zapytałem z niepokojem. Core!Frisk pokręciła głową- dlaczego akurat jego dusza?
-potrzebuję duszy jakiegoś Sansa, a tylko Error nie jest powiązany z żadnym AU. Gdybym wzięła duszę któregoś z was, równowaga waszych AU byłaby zachwiana i uległyby zagładzie.
-Ink też nie jest powiązany z żadnym AU- warknął Killer, zasłaniając sobą Errora- weź jego duszę.
-Ink w przeciwieństwie do mnie jest potrzebny- powiedział cicho Error- on ma powołanie, jego życie ma sens.
-musi być inne wyjście- rzekłem. Nie oddamy jej Errora. Jest jednym z nas. Również stanąłem przed Errorem.
-bez tego nie przeprowadzę resetu- Core!Frisk była nieugięta- robimy to, czy nie? Nie mam całego dnia.
-robimy- powiedział Error. Po jego głosie poznałem, że nie zmieni decyzji.
Pov Error
Więc to tak umrę? Ratując AU przyjaciela? Cóż, trudno o lepszą śmierć.
Ze zdumieniem stwierdziłem, że chcę to zrobić. Chcę już nie istnieć. Mój brat nie żyje, a wraz z nim umarła jakaś część mnie. Duża część mnie.
Spojrzałem na moich przyjaciół, stojących przede mną. Oni nie chcieli, bym to robił. Nie chcieli, bym ich zostawił.
-nie pozwolę ci tego zrobić, Error- powiedział Night, łapiąc mnie macką- i nawet nie myśl o tym, by to zrobić.
-Night, ja chcę umrzeć- powiedziałem- ja chcę umrzeć w ten sposób.
Wiem już, jakie to uczucie stracić brata. To okropny ból, rozdzierający duszę. A jeżeli moja śmierć przywróci Nightowi brata i szczęście, to jest to niewielka cena. Ja i tak już nigdy nie będę szczęśliwy.
Pov Nightmare
Jest źle. Jest bardzo źle. Świerze rany bolą najbardziej, a ból po stracie sprzyja podejmowaniu głupich decyzji. Na przykład takich jak ta Errora.
-chodź, Error- powiedziała Core!Frisk, patrząc na niego. Przed nią pojawił się przycisk RESET.
Error podszedł do Core, uśmiechając się do mnie przepraszająco. Odepchnąłem go od niej swoją macką.
-nie zabijesz go- warknąłem, a Core podniosła na mnie swoje puste oczy.
-to jego decyzja, Nightmare- powiedziała, a ja spojrzałem na Errora. Po chwili stanąłem przed nim.
-nie zrobisz tego- warknąłem- nie pozwolę ci.
Error spuścił wzrok.
-Night, ja chcę to zrobić- szepnął- wiem jak to jest, kiedy straci się brata, a teraz ty masz szansę odzyskać swojego. Moje życie nie jest wysoką ceną.
-nie będę szczęśliwy, jeżeli ciebie nie będzie- odparłem.
-nawet nie będziesz mnie pamiętał. To całkowity reset. Ile razy mówiłeś, że chciałbyś zacząć od początku? Będziesz miał szansę. Po mnie i tak nikt nie zapłacze.
-my zapłaczemy- powiedział Horror, stając obok nas. Za nim przyszli Cross, Dust i Killer.
-ja też- usłyszałem za sobą Inka. Co ten malarz jeszcze tu robi?
Error spojrzał na nas. W jego oczach błysnęły łzy.
-zrozumcie, w końcu mogę nadać sens swojemu istnieniu. W końcu mogę zrobić coś dobrego. Przepraszam.
Error chwycił gwałtownie swoją duszę i, nim ktokolwiek zdążył zareagować, rzucił ją do Core!Frisk. Ta złapała ją w locie.
-nie!- krzyknąłem, ale było za późno. Core wcisnęła duszę Errora w przycisk RESET, który zalśnił na biało.
-uciekajcie!- krzyknął Ink i wszyscy oprócz mnie i Core uciekli z Dreamtale.
Potem wszystko się skończyło.
Pov Error
Ciemność, pustka. I zimno. Bardzo zimno. Zaraz jednak zimno mija, zastąpione przyjemnym chłodem.
A więc to takie uczucie? Umrzeć? Nie jest źle.
Rozejrzałem się. Otacza mnie mgła. Zrobiłem krok do przodu i mgła się rozstąpiła.
Wtedy go zobaczyłem. Mój brat stał przede mną i się uśmiechał. Pobiegłem do niego i wziąłem go w ramiona.
On też mnie objął. Tyle czasu czekałem, byśmy mogli się poprostu na spokojnie przytulić.
-jestem z ciebie dumny, Sans- powiedział Papyrus, przytulając mnie mocniej.
Tutaj się nie glichowaliśmy. Mogliśmy się przytulać chociażby przez wieczność. Teraz czasu nam nie brakuje.
-przepraszam- odparłem- przeze mnie umarłeś.
-umarłem, bo chciałem, byś ty żył. Miałeś po co. A teraz... Jestem z ciebie dumny, że podjąłeś taką decyzję. Uratowałeś przyjaciela i równowagę multiversum.
-jak to przyjaciela i równowagę multiversum?- zapytałem.
Papyrus uśmiechnął się.
-powiedzmy, że umarli wiedzą wiele.
-no proszę, proszę. Kto tu w końcu kopnął w kalendarz- usłyszałem za sobą czyjś głos.
Odwróciłem się. Za mną, z założonymi rękami, stał Chara. Uśmiechał się krzywo i lekko figlarnie.
-umarłem, by cię ratować, a ty żeś dwóch tygodni nie wytrzymał- powiedział Chara i pokręcił głową.
-też tęskniłem- odparłem.
Może jednak nie będzie tak źle?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro