rozdział czwarty
Nightmare wpatrywał się w Złote Jabłko. Dotykał go tylko przez serwetkę, w którą było zawinięte bojąc się, że zepsuje je tak jak inne.
Zastanawiał się, dlaczego Dream mu je dał. Uważał, że nie był godny zaufania, jakim obdarzył go brat. Jednak nie chciał oddać jabłka Star Sanses. Teraz była to jego misja, w jego rękach spoczywała równowaga w multiwersum.
Zacisnął pięść. Da radę,zrobi to. W końcu nie bez powodu ćwiczył z Dreamem kreowanie dobrych snów, a Dream koszmarów. Od jakiś dwóch tygodni wiedzieli, że jeden z nich umrze.
Przypomniał sobie tamten sen. Sen, od którego wszystko się zaczęło. Obaj wiedzieli, co to znaczy. Ich sny różniły się od tych, które kreowali, miały ukryte znaczenie, a przekaz tamtego snu był jasny. Jeden z nich miał umrzeć, a drugi miał przejąć jego obowiązki.
Przed oczami znowu miał tamten sen.
Pył, dużo pyłu, pośrodku którego leży złota tiara. Nie da się jednak rozpoznać symbolu na niej. Po chwili obraz się zmienił. Złote i czarne jabłko, nad którymi pojawił się pękająca dusza, a jabłka zlewają się w jedno...
Od czasu tamtego snu wszystko się zmieniło. Nightmare uśmiechnął się lekko, wspominając tamte dwa tygodnie. Przez pierwszy tydzień było dobrze, uczyli się na nowo współpracować. Potem zaczęli się wygłupiać.
Cicho westchnął. Żałował, że ich współpraca nie zacieśniła się wcześniej. Zbyt wiele czasu spędził na wmawianiu sobie, że brat nic dla niego nie znaczy.
Spojrzał przez okno. Była noc. Wiedział, że czas wziąć się do pracy. Z ociąganiem stworzył piaskowy portal i wszedł do niego.
Znalazł się w miejscu stworzonym z fioletowej, granatowej, białej i złotej mgły. Wokoło unosiły się tysiące światełek. Każde z tych światełek było śpiącą osobą. Wokół latały wstęgi grantowego i złotego piasku. Piasek służył do kreacji snów.
Nagle podleciała do niego postać z piasku. Nightmare uśmiechnął się na jej widok. Dream ją kiedyś stworzył, by mu pomagała. Nazywał ją Ludkiem.
******retrospekcja******
-Night, spójrz- Nightmare usłyszał obok siebie krzyk brata. Chcąc, niechcąc, spojrzał w jego stronę.
Wokół niego latał duszek ze złotego piasku. Dream patrzył na niego i uśmiechał się szeroko.
-co to jest?- warknął Nightmare
-Piaskowy Ludek- odparł Dream- wraz z każdym AU przybywają nowe osoby. Zauważyłem, że nie nadążamy ze snami, więc stworzyłem sobie pomocnika. Też chcesz takiego?
Nightmare ostentacyjnie zignorował jego propozycję i mrucząc coś pod nosem wrócił do kreacji koszmaru. Jednak kiedy Dream nie patrzył, uśmiechnął się pod nosem. Zawsze podziwiał kreatywność brata.
******koniec retrospekcji******
Nightmare rozejrzał się wokół i dotknął jednej z piaskowych wstęg. Powoli wciągnął powietrze i jeszcze wolnej je wypuścił. Postanowił na początek stworzyć coś prostego. Neutralny sen. Po chwili w stronę jednego ze światełek poleciała jasnofioletowa wstęga. Podążał za nią wzrokiem, dopuki nie zniknęła.
Wziął głęboki wdech i położył dłoń na wstędze piasku. Wiedział, że musi stworzyć sen na miarę brata. Spróbował pomyśleć o czymś miłym, być szczęśliwy, jednak okazało się to trudniejsze niż przypuszczał. Po chwili warknął cicho. Nie potrafił być szczęśliwy, nie teraz, gdy rany po śmierci brata były jeszcze świeże.
Postanowił podejść do tego inaczej. Zastawił się o czym pomyślałby Dream. Odpowiedź wydawała się oczywista. O przyjaciołach. Zamknął oczy.
Pomyślał o tym, jak pierwszy raz spotkał Errora i uśmiechnął się lekko. Próbowali się pozabijać, a skończyło się tak, że Nightmare uratował mu życie. Potem się dogadali, okazało się, że są nawet podobni.
Później dołączył do nich Cross. Najpierw zrobił Errorowi awanturę o swoją duszę, ale udało im się dość do porozumienia. j Error myślał, że Cross współpracuje z Inkiem. Kiedy dowiedział się, że tak nie jest oddał Crossowi duszę.
Nightmare spojrzał na piasek. Był lekko złoty. Uśmiechnął się, po raz pierwszy stworzył dobry sen bez pomocy Dreama. Znowu zamknął oczy, chcąc sprawić, by sen był bardziej złoty.
Pomyślał o sytuacji sprzed kilku tygodni, gdy całą grupą dokuczali Errorowi dowiedziawszy się, że będzie wujkiem. Przypomniał sobie szok na twarzy, przyjaciela, gdy Reaper przybiegł cały rozradowany i krzyczał, że będzie miał dziecko z Geno. Geno...
Reaper, impreza, Dream.
Nagle wszystko wróciło. Żal, smutek, gniew rozpacz.
Natychmiast otworzył oczy i spojrzał na sen, cofając rękę. Sen ze złotego zrobił się granatowy, potem czarny, a w jego wnętrzu pojawiły się czerwone rozbłyski. Po raz pierwszy widział taki sen.
Sen ruszył przed siebie. Nightmare próbował go zatrzymać, ale był zbyt szybki. Nagle sen wniknął w jedno ze światełek. Nightmare zatrzymał się i patrzył na światełko przerażony. To już koniec. Konsekwencje takiego snu mogą być katastrofalne. Sny to była delikatna sprawa, a każdy sen odbiegający od normy był niebezpieczny.
Po chwili Nightmare wrócił do pracy. Wiedział, że tamtego snu nie cofnie, ale mógł wykreować inne.
*****
Ink obudził się gwałtownie siadając. Nie pamiętał, co mu się śniło, ale echo snu pozostało. Ciągle to czuł, był jednocześnie wściekły, rozżalony, zagubiony, ale najsilniejsza była czysta rozpacz.
Przetarł oczy i ze zdziwieniem stwierdził, że płakał przez sen. Nie byłoby to nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na noc nie wypił farb z fiolek. Zastanawił się. Czy emocje zesłane razem ze snem mogą być aż tak silne, że poczuła je nawet istota bez duszy? Wyglądało na to, że tak. Przypomniał sobie, że Dream kiedyś mówił mu i Blue, że sny są zależne od uczuć tego, kto je kreuje. Czyli możliwe było, że Nightmare naprawdę przeżywał śmierć brata. A może tylko udawał? Może znalazł sposób, by obejść system tworzenia snów i zesłać sen pełen bólu, nie odczuwając bólu? W końcu był mistrzem udawania i manipulacji.
-czyżby nasza tęczowa księżniczka płakała?- Ink usłyszał głos Errora. Spojrzał na niego.
Error leżał na hamaku, ręce założył za głowę i patrzył na Inka z pretensją.
-nie, nie płakałem- odparł Ink, po czym wypił farbki, a jego stan emocjonalny od razu się ustabilizował.
-przecież widzę, że płakałeś- rzekł Error.
-pomyliłem farby, to przez to- Ink spróbował wybrnąć z tej sytuacji. Nie chciał przyznać, że to przez Nightmare'a. Obawiał się, że Error pomyśli, iż mu głupio przez tamtą kłótnię o Jabłko.
-ty nigdy nie mylisz farbek- rzekł Error- ale skoro już nie śpisz, przejdźmy do rzeczy.
Nitki Errora wystrzeliły w stronę Inka. Zanim ten zorientował się co się stało, wisiał przed Errorem związany jak kiełbasa. Error patrzył na niego ze złością.
-nigdy. Nie. Waż. Się. Powtarzać. Tej. Sytuacji. Ze. Złotym. Jabłkiem- powiedział Error, naciskając mocno na każde słowo- jeżeli dowiem się, że ty albo ktokolwiek inny będzie chciał je zabrać Nightowi nie będzie litości- Z tymi słowy Error puścił Inka- nie zabiję cię teraz. Mam swój honor.
-dlaczego go w ogóle bronisz- powiedział Ink, zanim zdążył ugryźć się w język- wy nikim się nie przejmujecie. Jesteście niszczycielami.
Ink zrozumiał swój błąd, kiedy zobaczył, że Error zdenerwował się jeszcze bardziej.
-Bad Guys to coś więcej niż myślisz- warknął Error- my się nawzajem wspieramy, a wiesz dlaczego? Bo każdy z nas jest wyżutkiem. Bad Guys to grupa, która daje szansę tym, którym multiwersum jej nie dało.
Z tymi słowy Error zniknął w portalu. Ink jeszcze przez dłuższy czas patrzył na miejsce, gdzie zniknął Error. Był skołowany. Przecież oni wszyscy byli bezduszni. Ale czy na pewno? Czy kiedykolwiek próbował zrozumieć ich sposób myślenia? Czy kiedykolwiek zapytał: Dlaczego?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro