Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyścig 50


23 czerwca 2024




Scorpius wziął kolejny łyk Ognistej Whisky. Siedzieli już od kilku godzin w Pokoju Życzeń, który na ich prośbę zmienił się w miejsce gdzie z przyjemnością mogliby świętować. Przed pójściem tutaj Malfoy poszedł do swojego dormitorium po odpowiedni zapas alkoholu na tę noc, a Cynthia ze swoim ulubionym Gryfiakiem do kuchni prosić skrzaty o kilka przekąsek.

– Merlinie, Hugo ­– wybełkotał ze swojego fotel Scorpius. – Przestań wyjadać nam ostatnie dyniowe paszteciki.

– No co! Lubię je!

­ – Scorpius! – krzyknęła z rogu pokoju gdzie tańczyła ze swoim chłopakiem, w rytm muzyki, która sączyła się znikąd. ­ – Odczep się od mojego Gryfiaka. I zostaw mi trochę Ognistej!

Anthony obruszył się na słowa Greengrass o jej Gryfonie, ale kiedy Scorpius spojrzał na nich po raz kolejny zamiast tańczyć przytuleni do siebie, mocno się całowali. Malfoy wziął kolejny łyk alkoholu.

Potem miał problem z powiedzeniem tego co się działo po kolei. Pamiętał jak Cynthia wyjęła mu z dłoni butelkę Ognistej, usiadła na jego kolanach i mówiła coś o tym, że jutro będą rzygać jak stąd od Lochów. Malfoy musiał jej chyba ciągle przytakiwać, bo wydawało mu się, że mówiła naprawdę mądre rzeczy.

Gdzieś w tym całym zamieszaniu – Ślizgon nie do końca wiedział czy to było przed czy po tym jak Albus stwierdził, że ma dość swoich włosów i zmusił prawie płaczącego ze śmiechu Zabiniego żeby poprosił Pokój Życzeń o maszynkę do golenia i mugolskim sposobem ściął mu włosy prawie przy samej skórze, Malfoy musiał chyba na chwilę przysnąć. Obudził się kiedy Hugo zaczął tańczyć na stole i wrzeszczeć razem z Cynthią, że wypełnili wszystkie dwanaście zadań Wyścigu.

A kiedy zaczęli wspominać wszystkie zadania jakie musieli zrobić, Malfoy był pierwszy, który chciał powtórzyć manewr, który zrobił razem z Albusem i Cynthią kiedy wykonywali piąte zadanie. Greengrass rzuciła wtedy, że chyba oszalał, bo ona nie ma zamiaru więcej skakać z własnej miotły na Orle Skrzydła Scorpiusa i wierzyć, że Potter złapie jej własność zanim ta rozbije się o ziemię. Hugo za to kazał im się zamknąć kiedy cokolwiek wspomnieli o nim, spowolnionym lataniu pod wodą i Wielkiej Kałamarnicy w jednym zdaniu.

– Scorpius? – równie pijany Albus usiadł właśnie koło niego na dywanie przed kominkiem. Malfoy nie za bardzo wiedział jak tu wylądował. Ogień wesoło trzaskał i dawał przyjemne ciepło. Scorpius miał rumiane policzki i nieco błędny wzrok, który starał się skupić na postaci przyjaciela.

– Ładnie ci – powiedział i machnął ręką w kierunku twarzy Albusa, ale jego ręka w połowie drogi jakby straciła siłę i wylądowała na barku Pottera, który nic sobie z tego nie zrobił.

– Chyba za dużo wypiłeś, nie?

– Może tak, a może nie.

Oczy Albusa – Scorpius zawsze mówił, że to kolor Avady, ale tylko wtedy kiedy jego ojca czy pana Pottera nie było w pobliżu, bo wtedy zawsze jakoś dziwnie reagowali. Albus powiedział, że to przez wojnę – dzięki ściętym włosom były jeszcze większe. I świeciły tym dziwnym blaskiem, ale to akurat dało się zrzucić na płomienie ognia z kominka, przy którym siedzieli. Albus przysunął się bliżej niego, tak że prawie stykali się kolanami.

– Będziesz zły? – wyszeptał Albus, nie spuszczając wzroku i patrząc prosto w Scorpiusa tak, że ten miał wrażenie, że kolor Avady jest jedynym co może zobaczyć.

– O co? – odpowiedział szeptem.

– O to.

Potem Scorpius poczuł wargi Potter na swoich własnych. Nie miał pojęcia co się właśnie dzieje, a jego przytłumiony umysł przez alkohol nie mógł zdecydować czy się odsunąć czy odpowiedzieć na pocałunek. Dlatego jak ostatni idiota siedział przy kominku pochylony w stronę Albusa, z ręką na jego barku i ustami przyciśniętymi do tych drugich i nic nie zrobił.

Potter szybko się odsunął i spuścił zawstydzony wzrok. Scorpius już nie miał poczucia, że zieleń jego tęczówek go opętała.

A potem – zanim Malfoy zdążył cokolwiek powiedzieć czy zrobić – Albus wstał, chwycił Pelerynę Niewidkę, pod osłoną której dostali się na siódme piętro i wybiegł z Pokoju Życzeń.

– Coś się stanęło...? – spytał zdzwiony Weasley, a Ślizgon nie miał siły nic mu odpowiedzieć.

– Jak już to stało, dzieciaku – mruknął Anthony.



***



Malfoy nie był idiotą. I wiedział, że Albus go unikał kiedy do dormitorium wrócił dopiero rano i bez słowa poszedł do łazienki. Scorpius patrzył na niego wściekły i kiedy chciał się odezwać, Potter po prostu wyszedł. I blondyn gdyby nie był Malfoy'em i Ślizgonem to pewnie wybiegł by za nim i zrobić okropną awanturę na środku Pokoju Wspólnego. Ale się powstrzymał i poszedł na śniadanie, dziękując wszystkim bóstwom za eliksir na kaca i regenerujący.

Albus go prawie zignorował i gdyby nie zaczerwienił się spuszczając wzrok jak tylko zobaczył, że Scorpius usiadł przy stole w Wielkiej Sali, to Malfoy stwierdziłby, że jego obecność w ogóle nie została zauważona. Westchnął głęboko i nałożył sobie jajecznicę na talerz. Cynthia z Anthonym chyba odpuścili sobie śniadanie, a Hugo przy stole Gryfonów właśnie patrzył zamglonym wzrokiem w swój puchar z sokiem dyniowym.

Uczniowie rozmawiali głośno, a najmłodsi Puchoni sprzeczali się o coś przy swoim stole. Malfoy już miał ochotę wstać i kazać im się zamknąć, bo niektórzy tutaj pili przez całą noc i latali w ciemności przez Zakazany Las, ale na szczęście prefekt Hufflepuffu już przy nich stała i próbowała uspokoić.

Scorpius już otwierał usta, by powiedzieć coś do Albusa o narwanych pierwszoroczniakach, kiedy przypomniało mu się, że nie może.

Odłożył widelec na talerz z większą siłą niż było to potrzebne.

Przecież to nie tak, że Scorpius był zły na przyjaciela! Wiedział przecież, że Albus jest gejem i był pierwszym, który był gotowy wygarnąć Ginny Potter co sądzi o jej zachowaniu wobec syna kiedy dowiedziała się o jego orientacji. Pomagał mu również na czwartym roku poderwać jednego Krukona, z którym i tak nic nie wyszło. Ale na Merlina! Wizja tego, że Scorpius i Albus mieliby być razem nieco go przerażała. Bo Potter był jego przyjacielem, pierwszym i jedynym, który był dla niego tak bliski jak rodzina. I Scorpius nie miał ochoty niszczyć tego dla kilku pocałunków. A jeśli zwalą to wszystko na alkohol i emocje, które krążyły w ich ciele po skończeniu dwunastego zadania, to mogliby chyba udawać, że nic takiego nie miało miejsca.

Ale zanim Malfoy z nową determinacją odwrócił się w stronę Albusa (który ku zaskoczeniu nadal miał obcięte króciutko włosy, co powodowało, że dziewczyny w Wielkiej Sali szeptały zachwyconego jego nowym wyglądem), to sowia poczta zaatakowała.

A jedna krwistoczerwona koperta zawiązana przy nóżce jeden z szaro-popielatych sówek, spowodowała, że Scorpius mógł skupić się tylko na niej. I Malfoy – ku własnej satysfakcji – zobaczył, że do stołu Krukonów gdzie był szef grupy, której ukradli wczoraj znicz, podlatuje sowa z czarną kopertą. Oznaczało to, że Emerson i reszta nie przeszli do Finału. 






****

Zaskoczeni? Albus i Scorpius? 

W ogóle bardzo dobrze pisało mi się ten rozdział i mam nadzieję, że wam dobrze czytało? 

5 rozdziałów do końca. 

Do następnego, 

Demetria1050 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro