Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyścig 05


22 lipca 2023


Albus miał złe przeczucia. Minęły dwa dni od kiedy wypełnili formularz zgłoszeniowy na Wyścig, a młody Potter nadal nie pozbył się wątpliwości. Nie rozumiał tego, ponieważ od kiedy usłyszał o tych zawodach pragnął wziąć w nich udział.

Pamiętał, że kiedy miał trzynaście lat był ze Scorpiusem, Cynthią i jej tatą nad małym jeziorem w Houghton Regis. Pojechali tam mugolskim samochodem, spali w namiotach i jedli jedzenie podgrzewane nad ogniskiem. To była pierwsza taka wyprawa Scorpiusa i chłopak nie zapomniał o niej do tej pory.

Właśnie na niej usłyszał po raz pierwszy o Wyścigu. Tata Cynthii, Roger – kazał im wtedy mówić do siebie po imieniu – opowiedział im o tym nie do końca legalnych zawodach. Kiedyś sam brał w tym udział, ale jego drużyna nie przeszła do drugiego etapu. Ale od innych słyszał, że kilka osób po Wyścigu w ogóle przestało latać. Mówił o tym z taką pasją w głosie, że siedzący przy ognisku z kiełbaskami na kijach młodzi czarodzieje mieli wypieki na twarzy. Cała ich trójka uwielbiała latać na miotłach, chociaż wtedy tylko Scorpius był w drużynie Quidditcha.

Kiedy leżeli w trójkę w namiocie Albus spytał się czy jak już będą mogli, wezmą udział w Wyścigu. Każdy z nich powiedział, że tak.

Dzisiaj ich trójka miała po siedemnaście lat, zebrali całą grupę i trenowali przez lata, by wygrać ten Wyścig. Albus jednak nadal miał złe przeczucia.

− Al, wszystko w porządku? – Harry Potter stał w drzwiach do pokoju swojego drugiego syna i obserwował go od kilkunastu minut. Sam Albus nawet nie zauważył obecności ojca, który wyjątkowo nie był ubrany w aurorskie szaty.

− Cześć, tato – odpowiedział Albus i wrócił do oglądania spadającego deszczu przez okna na Grimmauld Place 12. Siedział na parapecie od samego rana i nie miał pojęcia co mógłby innego robić.

− Możemy pogadać? – spytał zdenerwowany Auror. Kiedy siadał na wąskim łóżku, pocierał spocone dłonie o materiał spodni. Harry nienawidził momentu kiedy poruszał ten temat z Jamesem i prawie spanikował na myśl, że podobną rozmowę miał przeprowadzić z młodszym synem. Całe szczęście, że to Ginny będzie rozmawiać z Lily.

− O czym chcesz rozmawiać, tato?

− Nie wiem... − Harry wzruszył ramionami. − Może o twojej dziewczynie?

Na to pytanie Albus sapnął zaskoczony, a następnej chwili roześmiał się głośno. Siedział na parapecie, który był tuż nad łóżkiem i patrzył na minę taty. Nie miał pojęcia czy żartował czy nie, ale cholera jasna jego dziewczyna?

− O jakiej dziewczynie? – Albus zmarszczył brwi. Nigdy nie przyprowadził ani Cynthi ani Calisty do domu. A poza nimi nie przyjaźnił się z żadną dziewczyną, która nie była jednocześnie jego kuzynką czy siostrą.

− Al, po prostu... chcielibyśmy z mamą żebyś najpierw skończył w spokoju Hogwart, a dopiero potem zaczął poważny związek...założył rodzinę... wziął ślub... miał swoje dzieci...

−Tato, przestań – powiedział szybko Albus. Nie sądził, że akurat dzisiaj kiedy po raz setny rozważał wszystko co dotyczyło Wyścigu jego ojciec wyskoczy z tego typu gadką. Miał ważniejsze rzeczy na głowie niż udana antykoncepcja! Musiał przeczytać jeszcze raz księgę na temat zaklęć ochronnych na miotłę i wybrać trzy najważniejsze.

− Synu, twoje nocne wycieczki, znikanie prawie codziennie z domu, późne powroty, a teraz jesteś jakiś przygaszony. Po prostu się martwię. Wiesz, ja też kiedyś przeżyłem swoją pierwszą nieudaną miłość i jakoś to przetrwałem. – Harry starał się nawet uśmiechnąć w stronę syna mając jednocześnie przed oczami szesnastoletnią Cho Chang. Czuł się tak samo zażenowany jak Albus, o ile nawet nie bardziej. Z Jamesem było łatwiej. Z nim wszystko było prostsze.

− Ja nie mam dziewczyny, tato. I nie będę jej mieć – powiedział pewnie Albus.

− Jesteś jeszcze młody, Al... masz czas.

− Nie, tato. – Głos Albusa był bardzo cichy i prawie wyszeptał następne zdanie. Czy to właśnie ten moment kiedy miał się do wszystkiego przyznać? I to jeszcze wtedy kiedy dopiero niedawno stwierdził, że chce to zrobić po skończeniu szkoły. – Mnie nie interesują dziewczyny.

Harry Potter patrzył zszokowany na syna. Próbował przetworzyć to co właśnie usłyszał. Spojrzał na Albusa, który siedział z pochyloną głową i jego twarz przysłaniały czarne – tak podobne do jego własnych – włosy. Wyciągnął w jego stronę lewą rękę i położył na głowie. Widział jak Albus drgnął na jego dotyk i Harry przysunął się bliżej niego. Zaczął go głaskać po włosach, nadal nie wiedząc co powiedzieć.

− Jestem...jestem gejem. – Albus płakał. Auror Potter rozpoznał to bez problemu, bo tego łkania i załamania w głosie nie dało się pomylić z czymś innym. Jednak serce Harry'ego stanęło na sekundę kiedy usłyszał te słowa. Nigdy o tym nie myślał. Nie podejrzewał, że Albusowi mogą podobać się inni chłopcy.

Kiedy w końcu udało mu się coś wyszeptać (bał się, że inny ton może zniszczyć tę chwilę) miał wrażenie, że Albus tylko tego oczekiwał. Jakieś słownej reakcji od niego.

− Nadal cię kocham Albusie Severusie. – powiedział spokojnie. – Nadal jesteś moim synem i zawsze nim będziesz.

To same słowa powiedział kiedy Albus w tamtym roku po swojej ucieczce, wrócił w końcu do domu. Bo taka była prawda, taka rzeczywistość. Nieważne co jego syn zrobił czy kim się stał, zawsze będzie jego dzieckiem. Może być Ślizgonem, może uciekać z domu, może kochać innych chłopców. Ale pozostanie Albusem Potterem.

Albus z całym impetem wpadł w ramiona taty. Przytulał się do niego i wdychał zapach jednego ze świątecznych swetrów babci Molly, które Harry miał na sobie.

− Ja ciebie też kocham, tato. – Głos Albusa był nieco przytłumiony, ale i tak Harry go zrozumiał. Siedzieli więc tak przytuleni do siebie, dopóki Albus nie uspokoił się i nie odsunął, by wygodniej usiąść, bo wiedział, że wbijał ojcu łokieć w brzuch.

− To... może ja powie mamie, co? – zapytał Harry. Po tym co zobaczył ile kosztowało Albusa powiedzenie tego, nie chciał by przechodził przez to drugi raz. Poza tym Ginny była z rodu Weasley i miała charakter jak każdy członek tej rodziny.

− Mógłbyś? – Albus patrzył z nadzieją na ojca. Dwie pary zielonych oczu spotkały się ze sobą kiedy młody Potter spojrzał w twarz ojca. Ten kiwnął potakująco głową i poczochrał włosy syna na sam koniec. Następnie wstał z łóżka.

− Dzięki – powiedział zadowolony Albus. Nie spodziewał się, że jego ojciec zareaguje tak dobrze na to co powiedział. Myślał, że będzie więcej krzyków, wyzwisk i oskarżeń. Bał się, że skończy się to kolejną ucieczką z domu i znowu wylądowałby przemoczony, zapłakany i tak bardzo wściekły na progu domu Scorpiusa. Jednocześnie też wiedział, że jego tata bardzo się starał poprawić ich relacje.

Harryuśmiechnął się szeroko do syna i zamknął drzwi do jego pokoju. Dopiero wtedypozwolił sobie na przerażenie. Nie miał pojęcia jak będzie wyglądać rozmowa z Ginny.




****

Nie tak miał wyglądać ten rozdział, ale cóż... Nadal nie wiem czy chcę wpleść wątek miłości AlbusxScorpius czy ScorpiusxRose Weasley. Ale mimo wszystko to, że Albus jest gejem w niczym nie przeszkadza. Po raz pierwszy pisałam taką scenę i oby nie wyszło tak źle. 

Poza tym na moim profilu pojawiło się nowe opowiadanie - Skazany na życie || Drarry 

Nie ruszam z nim od razu, ale może was zainteresuje i wejdziecie. I jak ktoś chce czytać więcej moich narzekań itp to zapraszam do obserwowania profilu :) 

Piszcie komentarze, bo z wielkim uśmiechem zawsze je czytam :D 

Do następnego, 

Demetria1050 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro