15. Szukać i nie zniszczyć
Dni mijały spokojnie, aż za spokojnie... Courtney i Heather cały czas ze sobą spiskowały, Cody je wyrywał i one na to się zgadzały dla dodatkowego głosu, Lindsay spędzała dużo czasu z Tylerem, który starał się unikać męskiej kabiny jak tylko sie da, a Noah cieszył się ekskluzywną przyczepą wraz z Izzy, która często zwijała się w kulkę pod jego nogami gdy on czytał.Nasze kochane homo parki za to niczego nie podejrzewały.
Lindsay
Blondynka obudziła się seksownie przeciągając ciało. Otworzyła oczy i ujrzała Heather i Courtney rozmawiające na łóżku szatynki.
- Hej, o czym szepczecie? - Spytała jeszcze zaspana.
Heather
- O niczym. - Uśmiechnęła się sztucznie. - Czy kilka kilometrów od obozu jest promocja na błyszczyki?
Lindsay
Od razu się rozjaśniła.
- Aaaa! Już lecę! - Wybiegła w piżamie.
Heather i Courtney westchnęły z ulgą, że zostały same. Podczas tajnej rozmowy, Heather się wkurzyła i przypierdoliła tej drugiej poduszką.
Noah wyszedł z przyczepy razem z Izzy. Wariatka siedziała mu na ramionach strzelając głupie miny. Nagle wielki głaz spadł z helikoptera i rozwalił nagrodę z poprzedniego zadania.
Noah
- Nie no, poważnie?! - Zirytował się, ale Izzy nic sobie z tego nie robiła.
W tym czasie w kabinie chłopaków przebywali Tyler, Trent i Duncan. Punk spał twardo odwrócony twarzą w stronę drzwi.
Tyler co chwile zerkał na punka niepewnie. Trent który dawno się obudził i siedział strojąc cicho gitare, ale zauważył niepewne spojrzenie, zagadał do Tylera.
Trent
- Stary, co ci?
Tyler
Spojrzał lekko przerażony na chłopaka Duncana.
- On na pewno nie będzie chciał ze mną trójkąta? - spytał z szeroko otwartymi oczami, a palcem pokazywał na punka.
Trent
Jak tylko to usłyszał się zaśmiał.
- To czy on chce nie ma znaczenia. Bo ja nie chce - przypomina sobie sprawę z wojskowego zadania i się wzdryga - Żadnych trójkątów. Nawet dla ciebie - zażartował.
Noah
- No trudno Izzy, ale dzięki za miłe i nawet nie tak nienormalne towarzystwo.
Izzy
pocałowała go szybko w usta i zaczęła przeszukiwać krzaki.
Noah
Uśmiechnął się mimowolnie na ten gest. Sam nie odczuwał potrzeby całowania, ale jakoś lubił te gesty Izzy.
Tyler
Nie zrozumiał żartu. Swój wzrok skierował na zielonowłosego, który patrzył na niego przerażony.
Duncan
Akurat się obudził. Otworzył oczy przeciągając się. Zauważył, że Tyler się na niego gapi.
- Co mu jest? - Spytał zwracając się do swojego chłopaka.
Trent
- Myśli że tak bardzo ci się podoba, że pozwole ci by dołączył do naszego grzesznego związku - prychnął ze smiechu
Duncan
Zaśmiał się, ale zaraz wydał odgłos obrzydzenia.
- Lepiej myśl o bzykaniu się z Lindsay, a mi i Trentowi został TE sprawy. - Poruszył dwuznacznie brwiami.
Bridgette
Idzie za rękę z Gwen do stołówki.
- Słuchaj, później muszę koniecznie Cię nauczyć surfować. Pierwsza lekcja: musisz poczuć jedność z wodą i morskimi stworzeniami.
Lindsay
- No i gdzie jest ta promocja? - Sprawdza pod kamieniem, a potem w rzece, ale nic nie ma.
Tyler
- Ok... Chcecie to robić teraz? Mam wyjsc? - spytał skołowany.
Gwen
- Nie wiem czy to taki dobry pomysł ale jasne - najwyzej wpadnie i Bridgette ją uratuje, w najgorszym razie bedzie miała usta usta. Czy win i win w kazdym razie.
Do Lindsay podchodzi Izzy
Izzy
- Czego szukasz?!
Duncan
- Nie no, możesz zostać. Nam to zupełnie nie przeszkadza, gdy będzie osoba obserwująca całą akcję. - Przysiadł się obok Trenta i go mocno pocałował przy okazji masując mu nagie plecy.
Tyler
Niemal wybiegł szybko z domku zażenowany
Duncan
Oderwał się od niego i głośno się zaśmiał trzymając się za brzuch.
Lindsay
- Promocje na błyszczyki. Courtney mówiła, że gdzieś są. - Mówi rozczarowana.
Trent
Też się śmiał jak szalony.
- On chyba naprawdę mysli, że jest w naszym typie - prychał i wziął gitarę do ręki by skończyć strojenie ostatniej struny.
Izzy
- OOooo POMOGE CI POSZUKAĆ!!! - podekscytowana podbiegła pod kamien i znalazla patyk - czy to jest to
Duncan
- Jest za głupi, by zorientować się że tak nie jest. - Pokręcił głową dalej się śmiejąc. Pocałował go szybko w policzek.
Lindsay
- Nie, nie tak wyglądają przeceny! Hmm, a może Courtney to powiedziała, by zagarnąć moją NK'ę dla siebie? - Spytała smutno.
Noah
Siedzi pod drzewem czytając książkę. Akurat w tę stronę nadbiega Tyler.
- Miziają się? - Nawet na niego nie spojrzał.
Tyler
- No, niewiele brakowało by spytali czy dołącze - zrobił przerażoną minę.
Noah
Popatrzył na niego jak na debila.
- Na pewno nie.
Izzy
- Jak chcesz ja moge być twoją NK!! Czy to cos podobnego do AK-47?
Tyler
- A-a... Skąd to możesz wiedzieć? Duncan powiedział, że mogę tam być, gdy będą to robić. - Trzęsie się na myśl o tej wizji.
Lindsay
Nie ma pojęcia co to AK-47. Numerek lakieru do piaznokci?
- Wydaje mi się, że nie znasz pojęcia NK. NK to skrót od najlepszej kumpeli!!! - Powiedziała z większym entuzjazmem. - Należą do nich Beth i Heather. O ile Courtney ją zostawi... - Westchnęła.
Cody
Widzi jak Gwen i Bridgette wychodzą ze stołówki. Podchodzi do nich dziarskim krokiem.
- Witam miłe Panie. - Kłania się lekko. - Gdzie idziecie? - Spytał z błyskiem w oku.
Bridgette
- Hmm, nie wiem może do lasu? - Spojrzała na gotkę.
Noah
- Jestem kurde pewny, że tamci wola lizać się ze sobą nawzajem wiec jesli łaska to zamknij pysk. Ja tu czytam. - pokręcił głową i zastanawiał się, czemu ludzie w ogole lubią cos takiego jak seks. To jest obrzydliwe jak 365 dni.
Izzy
- no cos ty! Lepiej miec wiecej NK na zapas gdyby jeden umarl czy cos hahhahaha!
Cody
- No a moglbym dolaczyc?
Tyler
Już trochę uspokojony zostawił Noah i poszedł poszukać Lindsay. Skoro tamci zajmują się sobą to może zrobiłby to samo ze swoją ukochaną?
Lindsay
Krzyknęła przerażona.
- Co?! Heather i Beth zamierzają umrzeć?!
Bridgette
- Emm, no nie wiem... - Nie potrafiła mu jakoś odmówić, więc zerknęła na Gwen.
Gwen
- Nie. - powiedziała twardo - chcę spędzić czas na randce ze swoją dziewczyną.
Izzy
- Możliwe! Hahhaha!- wykrzyczała podjarana - może Courtney pomaga jej umrzeć? Wiesz, jak Hitler zydom?
Cody
- Oczywiście, spędzisz czas ze swoją dziewczyną, ale Codymen może wam potowarzyszyć... - Akurat wszedł mu w zdanie głos Chrisa.
Chris
Mówi przez głośnik zachrypnięty.
- Ajaj kamraci! Wszyscy zbierzcie się do amfiteatru. Ruchy, bo rzuce was rekinom na pożarcie!
Duncan z niechęcią przerwał całowanie Trenta i trzymając się za ręce poszli we wskazane miejsce. Bridgette i Gwen zignorowali Cody'ego i usiadły w amfiteatrze obok siebie. Gdy uczestnicy przybyli na miejsce Heather dziwnie patrzyła na obie pary homo.
Chris
- Witajcie wszyscy zgromadzeni!! - Zawołał do nich, gdy już przyszli - Gotowi na szukanie skarbów?
Cody
- Ja już mam swoje skarby!! - objął Gwen i Bridgette, a te delikatnie acz stanowczo odeszły od niego.
Chris
- Nie o takie skarby mi chodziło. W kazdym razie nie do końca to będzie szukanie skarbów. Bardziej poszukiwanie klucza od nich, bo skarby już są!
Heather
Oparła się rękami na biodrach i zrobiła niezadowoloną minę.
- Głupszych konkurencji już nie możesz wymyślać?
Lindsay
- dla mnie to chyba za bardzo za mądre. Kyle, a możesz coś jednak troche glupszego? - spytała blondynka.
Chris
Popatrzył na nią z politowaniem i powiedział.
- Lindsay, jestem Chris. I nie, nie będę się zbliżał z zadaniami do twojego poziomu inteligencji. Te zadanie i tak jest łatwe. Bo dostaniecie wskazówki, gdzie jaki klucz jest - potrząsnął kapeluszem, gdzie zadźwięczało - wylosujecie teraz swoja wskazówkę!
Wszyscy sięgnęli po swoje wskazówki.
Noah
- No jasne... Skraj klifu... Chyba cię pogieło - popatrzył na swoją wskazówkę.
Izzy
- O kurcze! Rekiny! Hahhaha!! - ucieszyla się ze wskazówki, a Noah spojrzał na nią ze strachem.
Noah
Pokój Zwierzen
- Ja wiem, że ona się nie boi takich rzeczy. Ale to nie znaczy, że ja sie o nią nie boje. Tak, uwazam ją za wariatke - przewraca oczami - ale to moja wariatka.
Courtney
- Serio?! Składzik dynamitu?! - przełknąła ślinę.
Chris
- i to odbezpieczonego!! - uśmiechnął się złośliwie.
Gwen
- Serio... Nora skunksów?! - zrobiła obrzydzona minę.
Cody
Jak zobaczyl swoją wskazówkę, ucieszył się jak małe dziecko.
- O tak! Damska sypialnio, przybywam!!
Heather
Spojrzała z oburzeniem na Codiego, zanim spojrzała na swoją wskazówkę.
- zaraz, czemu on ma takie latwe?!
Chris
- Sam sobie wylosował. - Wzruszył ramionami. - Po za tym, kto powiedział że będzie to łatwe?
Cody
- Najpierw zajrzę do szuflady z bielizną! - Ekscytuje się.
Tyler
- Ale szczęściarz... - Popatrzył na swoją wskazówkę, na której widniał niedźwiedź. Przełknął nerwowo ślinę.
Chris
- No proszę Heather, lodówka Chefa. Słyszałem, że codziennie zbiera z niej odciski palców!
Tyler
Pokój Zwierzeń
- Obawia mnie trochę ten niedźwiedź, ale chyba warto będzie. To przecież skarby! Czyżby od razu nam wręczą 100 tysięcy dolarów?
Chris
Przybrał piracki głos.
- Macie przyjść ze swoimi kluczami przed 6 wieczorem czasu lokalnego. A później tylko otwieracie skrzynie! A więc do roboty majtkowie!
Trent
Spojrzał na swoją wskazówkę. Szambo...
- No nie to chyba jakieś jaja!!
Lindsay
Nie mogła odczytać swojej wskazówki.
- A co ja tu mam?
Gwen
Zajrzała jej przez ramie.
- Chyba pszczoły. A ty Bridgette?
Duncan
Spojrzał na swojego chłopaka z udawanym obrzydzeniem.
- Ohyda, będziesz kąpać się w gównie. Nie zbliżę się do Ciebie nawet o milimetr, zapomnij. - Spojrzał na swoją wskazówkę, na której widniało koło w płomieniach. - Coś dla mnie. - Mruknął pod nosem.
Bridgette
- Wąż... - Przerażona wgapiała się w swoją podpowiedź.
Chris
- I to konkretnie w jego brzuchu, haha!
Gwen
Poszła spokojnie do swojego celu. Ale jej się nie uśmiechało. Nie lubiła skunksów. Zauważyła ją Bridgette, która szła do swojego celu.
Trent
Był zawiedziony tym, gdzie ma szukać. A nawet wściekły. Ale i tak najbardziej wkurzały go docinki Duncana za nim.
Noah
- Nie wierze, po prostu świetnie! - klucz wisiał w połowie drogi do wody. Zawieszony na gałęzi. na klifie - Chris powinien już dawno dostać pozwy za to. - Zaczął powoli schodzić, ale kątek oka dostrzegł Izzy, która zaczęła bawić się z rekinami.
Bridgette
Uśmiechnęła się do dziewczyny nerwowo ze względu na miejsce pobytu jej klucza. Spojrzała na węża z ogromnym brzuchem.
- Jak mam to zrobić? To niewykonalne... - Mamrotała do siebie zdenerwowana
Pokój Zwierzeń
- Przecież nie mogę go rozciąć, by wyjąć ten klucz! Musi być jakiś inny sposób...
Duncan
Stał na zewnątrz wychodka i podśmiechiwał się z Trenta modlącego się nad kiblem.
- Już widzę jak cały w szambie prosisz mnie o szybki numerek! - Śmieje się do rozpuku.
Izzy
- Noah, patrz! Kieł chce się bawić! - Rekin zatrzasnął szczękę na jej ręce. - No i kto tu jest kochany, no kto? - Mówi do zwierzęcia.
Cody
Wchodzi do damskiej kabiny.
- O tak, zobaczmy co tu mamy... - Otwiera szufladę z bielizną. Grzebie w środku ręką aż na jego dłoni zatrzaskuje się pułapka na myszy.
Gwen
- Pomóc ci? - Spytała skołowaną dziewczyne, a ta przytaknęła - może dasz mu jakieś jedzenie z pigulkami wymiotnymi? Tylko co jedzą węże?
Trent
- Zamknij ryj! - szybko założył co tylko się dało do ochrony i wszedł do kibla.
Noah
- Kto to do licha jest kieł?! - nie ogarnął i wpadł do wody. Nie zdążył złapać klucza.
Tyler
Zaczął skradać się do niedzwiedzia. Po cichu, jak tylko najbliżej się da.
- Dasz rade Tyler... Dasz rade.
Bridgette
Zastanawia się chwilę i pstryka palcami.
- Węże są mięsożerne, więc może znajdę mięso w zamrażarce Chefa. Dzięki Gwen! - Pocałowała ją szybko w policzek i pobiegła do stołówki nadzieją że tam będą owe pigułki i jedzenie.
Duncan
Gdy skończył się w końcu nabijać z chłopaka włóczył się po obozie, by znaleźć ognistą obręcz. Gdy ją znalazł wziął rozpęd i przeskoczył przez nią chwytając zawieszony klucz.
- To było aż za proste. - Oznajmił z dumą.
Chris
- Widać, że jednak buntownik nie do końca zmiękł przez miłego muzyka.
Duncan
- Co ty pierdolisz? Ja zmiękłem? Pfff, wolne żarty. - Zdenerwował się i zmierzył prowadzącego spojrzeniem.Nikt nie wiedział, że Heather ich podsłuchuje za ścianą domku.
Heather
Pokój Zwierzeń- Chyba mam słaby punkt kryminalisty. Łatwo mi będzie teraz w jego umyśle namieszać. - Uśmiecha się wrednie.
Izzy
- Noah! Też mogę popływać? - Skoczyła z klifu. - Wiii, ale frajda!
Lindsay
Stała kilka metrów od ulu. Zdecydowała się podejść bliżej.
- Przepraszam pszczółki, ale mogę wziąć klucz? Potem sobie pójdę, przysięgam! Bo muszę pomóc Heather. - Pszczoły pogoniły Lindsay, a ta uciekła z krzykiem.
Gwen
Podeszła do jamy skunksa. To był zły ruch. Została sowicie spryskania śmierdzącą substancją, która sprawiła że pachnia okropnie.
- Kuźwa! Jestem pewna że nikt nie będzie pachniał gorzej dziś ode mnie! - powiedziała do siebie w nerwach.
Trent
Nikt nie będzię śmierdział dziś tak samo jak ja, pomyślał, gdy grzebał w kiblu w poszukiwaniu klucza. Był zły na Chrisa, a podśmiechujki od Duncana mu nie pomagały. Po chwili cały siedział po uszy w szambie.
Courtney
Właśnie weszła do magazynku. Wypełnionego prochem. Łatwopalnego...
- Spokojnie, Courtney, spokojnie.... Nic tu nie wybuchnie... - ze strachem jednak stwierdziła że lont jednego z ładunkow wybuchowych był odpalony i z krzykiem wybiegła z pomieszczenia.
Bridgette
Wyjęła mięso z zamrażarki. Po jego wyjęciu zapakowała tam kilka pigułek wymiotnych. Wyszła ze stołówki i poszła w kierunku gdzie powinien być wąż. Chyba ukrył się w norze... Dziewczyna zostawiła je na ziemi i przykucnęła przy krzewie. Zwierze wypełzło i powąchało mięso po czym je zjadło. Niedługo potem wąż zwymiotował, a w tych rzygach był klucz. Podniosła go z obrzydzeniem.
- Ugh, przynajmniej mi się udało... - Otrzepała go z cieczy. Spojrzała w kierunku swojej dziewczyny uporającej się ze skunksami.- Gwen... - Przerwała podchodząc bliżej. Zatkała nos. - Myślę, że dobrze by było wlać wodę do nory skunksów aż wypłyną razem z kluczem.
Tyler
Klucz był zawieszony na szyi niedźwiedzia, a ten smacznie spał. Ostrożnie podszedł do stworzenia i niezdarnie zdjął go. Misiek się obudził i zaczął gonić Tylera po całym lesie.
Lindsay
Zgubiła pszczoły, więc postanowiła spróbować jeszcze raz. Podeszła do ulu i zgarnęła klucz. Nie wiedziała, że pszczoły są za nią i użądliły ją po całej twarzy i ciele.
- Ała, mój makijaż!!!
Gwen
- Chyba masz rację... - Szybko poleciała po wiadro i potem wraz z Bridgette na sygnał wlała wodę do nory. Gdy skunks wypłynął zdziwiony, szybko sięgnęła po klucz. - Udało się!! - przytuliła swoją dziewczynę z wdzięcznością.
Trent
Po dłuuuugich zmaganiach udało mu się wydobyc klucz. Spojrzał na niego, potem na kamerzyste i w jego stronę powiedział:
- Mam nadzieje ze dla zawartosci bylo warto...
Duncan
Szedł nie daleko gdzie był ten okropny odór. Śmierdziało gównem i innym shitem. W końcu ujrzał Trenta, od którego ten zapach pochodzi. Stał od niego z daleko.
- O kurwa, ale cuchniesz! - Zatkał nos.
Lindsay
Ukryła się przed pszczołami w jeziorze. Dobra, w taki sposób nie zdobędzie ona klucza, więc postanowiła zrobić coś czego na pewno pożałuje. Pobiegła wprost do ulu i chwyciła klucz po czym owady nieźle ją urządziły...
Heather
Po obserwacjach poszła do stołówki Chefa. A konkretnie na dach i tam czekała na Lindsay. Blondynka po jakimś czasie wspięła się, a jej twarz nie wyglądała najlepiej.
- Co Ci się...
Lindsay
- Pszczoły! Nie były zbyt wyrozumiałe, ał....
Heather
- Taaak.... Dobra, trzymaj. - Podała dziewczynie linę i powoli zaczęła opuszczać czarnowłosą wprost do stołówki.
Trent
Zaplótł ręce na piersi i spojrzał na niego spode byka. Chwilę odczekał, aż Duncan zamilknie.
- Bardzo śmieszne - przewrócił oczami - Przynajmniej mam klucz - obrócił klucz w palcach i zacisnął w pięści.
Chef
Akurat grzecznie spał w kuchni i nie wiedział co się działo za jego plecami. A śniły mu się kucyki oraz to jak przekonywał mamę by mu go kupiła.
Lindsay
W całym swoim skupieniu jakim miała spuszczała Heather na linie. Ale to Lindsay, więc ja było łatwo rozproszyć. Na przykład pszczołą, która podleciała na i tak opuchnięty policzek. Spanikowana dziewczyna szybko machnęła rękami i pisknęła, tym samym puszczając linę.
Duncan
- Co nie zmienia faktu, że śmierdzisz. Sorka, nie zniosę tego dłużej. - Odszedł zostawiając muzyka samego.
Heather
- Nieee! - Głośno wrzasnęła wystraszona. Lindsay w ostatnim momencie złapała linę. Westchnęła z ulgą i otworzyła lodówkę Chefa. Ostrożnie wyjęła z niej klucz i dała znak blondynce, że może wciągać ją z powrotem.
Tyler
Całe szczęście zdążył uciec przed niedźwiedziem chowając się za jakimś krzakiem. Powoli wrócił do obozu.
Przez cały dzień działy się różne przygody, kilku osobom udało się zdobyć klucz, ale nie każdemu. Do tego Gwen i Tren traszliwie śmierdzieli, więc oboje spotkali się przed łazienkami.
Trent
- Czyli u ciebie też nie za wesoło? - Podążał za nim zielony odór, którego własnie zamierzal się pozbyć.
Gwen
- Nawet mi nie przypominaj. Miną godziny zanim to domyje!! - spanikowana otworzyła drzwi od damskiej części i weszła.
Gdy oboje zajeli się myciem, Heather myslała nad tym, jak zasabotować daną parę zasabotować.
Heather
Dziewczyna pomyślała, że na początek na celownik weźmie Duncana i Trenta. Tylko jeszcze zostało w jaki sposób. Ma chyba jeszcze czas to przemyśleć jednakże wolałaby to zrobić teraz...
Duncan
Zadowolony opiera się o drzewo z kluczem w ręku. Czeka aż Chris zakomunikuje, że przyszła pora na zbiórkę. Zobaczył przechodzącą Bridgette, więc postanowił do niej zagadać.
- Hej, Bridgette.
Bridgette
Odwróciła się w stronę głosu.
- Hejka! Co tam?
Duncan
- Akurat Gwen i Trentowi trafiły się cuchnące zadania. - Zaśmiał się. - Coś czuję, że przez długi czas nie będą w stanie domyć tego smrodu.
Bridgette
Zaśmiała się lekko patrząc na chłopaka.
Heather
Ukryta za drzewem przyglądając się tej sytuacji w jej głowie rodził się nowy plan.... Popatrzyła na nich ze złośliwym uśmieszkiem. Ale potrzebowała kogoś do pomocy.
- Lindsay! - syknęła do dziewczyny cicho, bo ta akurat była niedaleko.
Lindsay
Troszkę była zamroczona nadal po pszczołach, ale szybko przyleciała do Heather.- Taaaak? - spytała swojej NKi z radością.
Heather
- Słuchaj, ktoś chce rozbić nasz sojusz... Ale wiem jak możemy ich powstrzymać!! - mówiła do blondynki w powagą, a ta słuchała z rozdziawionymi ustami - w końcu nie możemy do tego dopuścić, by oni nas rozdzielili co?
Lindsay
- Oczywiście ze nie! - powiedziała z żalem w głosie, ale po chwili zamyśliła się - Ale kto? - palcem dotknęła policzka w zamyśleniu.
Heather
- Trent, Duncan, Gwen i Bridgette! Mówie ci, oni cos kombinują! Ale możemy ich wyprzedzić! - widziała jak Lindsay nie kuma - jak na zakupach! - powiedziała prostszym językiem
Lindsay
- Oooo a w jaki sposób?Heather- Przynies mi aparat z naszej kabiny.
W tym czasie Bridgette i Duncan gadali w najlepsze.
Bridgette
- Naprawdę? - Śmiała się z historii opowiedzianej przez punka. - To masz ciekawe życie... Po za tym poprawczakiem. - Spojrzała na niego ze współczuciem.
Duncan
- E tam, mi to w sumie pasuje. Na pewno jest ciekawiej kiedy Trent wtrącił się w moje życie. - Zaśmiał się.
Lindsay
W tym czasie blondynka grzebała w bagażach Heather w poszukiwaniu aparatu. Kto jeszcze takich używa? Zastanawiała się. W końcu jej oczom ukazał się czarny kanciasty przedmiot. Wyszła z kabiny i dołączyła do Heather. Podała go jej.
- Ale po co chcesz im robić zdjęcie? - Przekrzywiła głowę w zamyśleniu i skołowaniu.
Heather
Nie odezwała się tylko czekała na dogodną akcję.
Bridgette nieświadomie podeszła bliżej do chłopaka, ale zaczepiła się o kamień. Instynktownie Duncan złapał ją w talii i przyciągnął do siebie, ich usta dzieliły centymetry, a Heather cyknęła fotkę.
Duncan
- Żyjesz? - Pomógł jej wstać na równe nogi.
Bridgette
- E-eh, tak... Dzięki... Niezdara ze mnie.
Heather
Popatrzyła na zdjęcia i spojrzała ze skwaszoną miną.
- Stykną, ale to za mało... Lindsay!
Lindsay
- Tak Henna? - popatrzyla na nią.
Heather
- Możesz odwrócic ich uwage i popchnąć Bridgette na Duncana?
Lindsay
- Ale po co? Chyba wystarczą takie zdjecia?
Heather
- Wole jednak sie upewnic... Ruchy! Chyba nie chcesz by rozbili naszą przyjazn! - wypchnęła dziewczynę.
Lindsay
Wyleciała jak długa przed zdziwionego Duncana i Bridgette.
- Eee hejka!! Zaraz, czy tam jest przecena?!
Bridgette
- Lindsay, jesteśmy na obozie. Nie ma tu żadnych... - Zaczęła.
Lindsay
- Ooo, to błyszczyki Kyley Jenner! - Machnęła zamaszyście ręką aż popchnęła Bridgette.
Duncan i Bridgette
W tym momencie poczuł/a jak jego/jej usta stykają się z surferką/punkiem. Fuj!!!
Heather
zdążyła zrobić zdjęcie usatysfakcjonowana.
Bridgette
odsunęła się od niego szybko i wstała z ziemi.
Lindsay
znalazła się już u boku czarnowłosej.
Bridgette
- Lindsay mnie popchnęła, nie chciałam, ja... - Zaczął plątać się jej język.Duncan- Nie rozmawiajmy już o tym... - Oznajmił zakłopotany.
Bridgette
- Tak...
Oboje rozeszli się w swoje strony.
Gwen
Własnie kończyla kąpiel. Pachniała niewiele lepiej, ale chociaż nie tragicznie.
Trent
Co innego on. On nie mógł się pozbyc zapachu, niewazne co. Wyszedl wkurzony, chociaz nie mial na sobie tego całego szlamu z szamba.
Chris
Przez głośnik.
- Słuchajnie uczestnicy, czas na sprawdzenie, czy wasze skarby są skarbami!! Gotowi?Wszyscy zgromadzili sie przed amfiteatrem. Stały już tam dla nich gotowe skrzynki, które mogły zawierac skarby.
Chris
- No to co? Sprawdzamy? - smieje sie z uczestników.
Cody
- Jeśli będzie to list miłosny dla mnie od którejś z panienek to jestem za! - Nurkował w szafce z bielizną, więc koronkowe majtki miał na twarzy.
Gwen
- Ej, to moje! - Wykrzyknęła gotka, po czym zaraz zasłoniła usta ręką zawstydzona.
Bridgette
- Podobają mi się. - Blondynka szepnęła jej na ucho po czym ta o wiele mocniej się zarumieniła.
Duncan
- Nie łudź się. Znając typa to będzie same badziewie. - Mruknął pod nosem.
Tyler
Przychodzi z opóźnieniem. Jego dres jest poszarpany, zapewne przez szczęki niedźwiedzia.
- Ał, ała to boli ah...
Lindsay
- Tyler! O mamuniu, nic Ci nie jest?! - Martwi się.
Heather
- Oby to nie było nic strasznego... - ma złe przeczucia, mimo że narażała życie dla kluczyka. Lindsay też, ale ją to mało obchodziło, ważniejsze było jej.
Trent
Stał specjalnie z tyłu, bo nie miało sensu by był bliżej. Nawet Duncan na niego nie patrzył, mimo że z całych sił starał sie usunąć zapach. Weschnął i czekał.
Courtney
Wróciła bez klucza. Była sobą zawiedziona, ale to nic. Wpadła na Trenta.
- Przepra.... O fuuuuj! - od razu zatkała nos - Gdzieś ty był? W szambie?
Trent
Spojrzał na nią z miną "are you serious?".
- Przecież tam szukałem klucza...
Tyler
- To nic, mam może mały klucz, ale chociaż mam wieksze mieśnie - napręza się, ale go to za bardzo boli.
Lindsay
Nie zauważyła skrzywionej miny chłopaka.
- O tak Tyler, jesteś suuuper! - Dotknęła jego bicków, których za wiele nie było.
Chris
- To już wszyscy?
Izzy
Jest z Noah, któremu siedzi na barkach.
- Haha, mam klucz tak!
Chris
- Dobra, otwierajcie swe łupy i cieszcie się wygraną!
Courtney
Zniesmaczona wpatruje się w prowadzącego.
Cody
Zdjął w końcu majtki z twarzy i z szelmowskim uśmiechem podał je Gwen. Dziewczyna agresywnie wyrwała je z jego dłoni. Podszedł do skrzyni i szczęśliwy jakich skarbów może się tam spodziewać zrobił zawiedzioną minę, gdy ją otworzył. Były tam tylko chipsy i batonik.
- Chris, myślałem że to mają być skarby, ale... dobre i to. - Wzruszył ramionami i otworzył batonika.
Chris
- A czego się spodziewałeś po szukaniu klucza wśrod bielizny? - wzdycha jakby z litosci - Ta dzisiejsza młodzież...
Courtney
- Chris, ja nie znalazłam klucza... ale coś tu musi być dla mnie, nie? - popatrzyła się na prowadzącego z prośbą w oczach. A raczej z wiadomością, że jak nie, to rozliczy się z prawnikami o tej niezdyspozycyjnosci.
Chris
- Czy ty naprawdę myślisz że mnie to obchodzi? - spojrzal na nią z pogardą.
Courtney
- Ale...
Chris
- Żadnych ale!!!
Courtney
Wkurzona usiadła na trawie, czekając aż to wszystko się skończy.
Trent
Podszedł pod skrzynkę i otworzył. Myślał że dostanie nagrodę pokroju Codiegio, ale w środku były... jakieś szklane butelki? Wziął je do rąk i dokładnie się im przyjrzał.
- Perfumy? - zapytał się po przeczytaniu etykietki.
Chris
- O tak! Najlepsze perfumy pod słońcem! Każdy zapach zniwelują, należy tylko porządnie się wykąpać i spsikać! Ot, cała filozofia! - zrobił reklame w stronę kamer.
Trent
- Czyli nurkowałem w szambie dla tych perfum? W sumie git... - uśmiechnął sie, bo pachniały naprawdę dobrze.
Duncan
Nie mógł powstrzymać niekontrolowanego śmiechu. Cóż za ironia. Ale przynajmniej będzie mógł się do niego zbliżyć choć o centymetr. Trent miał mu już coś odpowiedzieć, ale przerwał mu głos Lindsay.
Lindsay
- Co to jest? - Spytała podnosząc jakiś duży przedmiot.
Izzy
- O, hah widziałam jak jeden z moich przyjaciół słoni grał na czymś takim. To akordeon, Lindsay! - Stwierdziła radośnie.
Lindsay
- Myślałam, że to będzie jakiś błyszczyk, albo cień do powiek. Dlaczego Kyle, dlaczego?
Chris
- Jak już to: Chris i to dlatego bo ja tak chcę. - Uśmiechnął się po wypowiedzeniu ostatniego zdania.
Heather
Wyciągnęła ze skrzyni grubą linę.
- Super... - Powiedział niezadowolona, ale zaraz wrednie się uśmiechnęła. - Może będę mogła tym udusić Gwen.
Bridgette
- Uważaj na słowa. - Zwróciła się do dziewczyny.
Heather
- A ty całuśna blondyneczko nie podskakuj mi. - Mrugnęła do niej.
Bridgette
"Całuśna"? Co ona miała na myśli? Zaraz, czy ona... nie... Przerażona i zaskoczona spojrzała na czarnowłosą. Wiedziała ona do czego jest zdolna.
Gwen
Ona wyciągnęła... Czerwone mrówki. Wow, ciekawe. I to w formikarium. Przyjrzała się im z bliska. Nie wiedziała po co jej to, ale patrzyła na nie zafascynowana.
Tyler
Próbował z każdą pozostałą skrzynką, ale żaden zamek nie działał.
- Eeee Chris, bo coś zepsute tu.
Chris
- Ach to? Chyba trafileś na klucz niepasujący do żadnego zamka! Gratuluje! - śmiał się złośliwie.
Tyler
- To po co ja walczyłem z niedzwiedziem? - patrzy tępym wzrokiem
Chris
- Dla mojej frajdy - Poprawia włosy ze śmiechem - No reszta, pokazujta co macie!
Noah
Z lekkim przerażeniem i dużą ostrożnością otwierał skrzynke. Po chwili okazało się, że są tam tylko ksiązki, na co zdziwiony wzruszył ramionami i wziął do ręki. Była tam między innymi książka "Jak ujażmić psa" i "Skąd wiedzieć, że już zwiariowałes".
- Super - przewrócił oczami, ale w sumie był zadowolony, bo lubił czytać.
Izzy
Swoją skrzynkę postanowiła otworzyć od góry. Wskoczyła na nią, i przekręciła klucz.
- No otwórz się! Grrr!! - ciągnęła pokrywę, nadal na niej siedząc.
Noah
Szybko przekartkował pierwszy poradnik, bo w sumie był ciekawy czy mu to pomoże.
- Izzy, chcesz się pobawić w w słuchanie komend?
Izzy
Zamerdała wręcz ogonem, którego nie miała. Ale nikt nie mial problemu sobie tego wyobrazić.
Noah
- Na ziemie siad! - Dziewczyna szybko usiadła - Teraz stań na dwóch łapach!
Izzy
Wykonała polecenie z radością. Po chwili otworzyła normalnie skrzynkę.
- Oooo, sucha karma dla psa! Pychota! - zaczęła gryść pudełko
Heather
- Eh... - Prychnęła i zarzuciła włosami. - Lecz się psycholko, to jedzenie dla psów, a no tak... Ty już nim jesteś.
Noah
- Jest moim psem. - Uśmiechnął się lekko do rudej, a ta polizała go po twarzy. - Ohyda...- starł ślinę z twarz i zrobił obrzydzoną minę.
Bridgette
Natomiast surferka wygrała mały poręczny kosz na śmieci. W dodatku brzydko pachniał.
- Jestem za tym, by nie zaśmiecać środowiska, ale... gdzie mam go postawić? I... co to za odór?
Wszyscy popatrzyli na Gwen i Trenta, ale oni zaprzeczyli, gdyż ich smród był bardziej odpychający.
Chris
- Nie wiem, przy łóżku, między nogami... - Uśmiechnął się zbereźnie. - Rób co chcesz!
Duncan
Punk jako ostatni otworzył skrzynię, a w niej był... kosz upominkowy przywiązany różową wstążeczką. Super, najlepsza nagroda!
Heather
- Ej, dlaczego ja mam linkę, a ten idiotyczny... - Próbowała znaleźć odpowiednie słowo do wyrażenia jej frustracji, ale przerwał jej Chris.
Chris
- To się nazywa NIE-TY-KAL-NOŚĆ. Więc ten... tym razem nie odpadniesz!
Heather
Pokój Zwierzeń
- Nie! On miał odpaść! A konkretnie planowałam podwójną eliminację. Zmusiłabym tych gamoniów, żeby jedna połowa zagłosowała na Duncana, a druga na Bridgette! Ale Chris mógłby wymyślić co innego, więc może to dobrze... W takim razie surferka zrobi baj baj i spłynie!
Trent
Zadowolony z takiego obrotu spraw postanowił podarować Gwen jedną z butelek, a sam poszedł się wykąpać i użyc nowych perfum. Od razu czuł się lepiej, w końcu tamten odór był ledwo do zniesienia.
Heather
W tym czasie postanowiła podrzucić zdjęcia Codiemu. Dlaczego jemu? Bo on jest takim chwalipiętą, że powie od razu każdemu. A zwłaszcza Gwen.
Cody
Zajadał się chipsami. W sumie byl zadowolony. Nie dość że miał proste zadanie, to jeszcze dostał coś dobrego! Szedł powoli w stronę swojego łóżka, gdy zauważył wybrzuszenie. Pomyslał że może gwen oddała mu te majtki,w końcu kto by nie chciał takiemu gorącemu towarowi jak on oddać swojej bielizny. Usiadl więc i odchylił pościel. Ku jego rozczarowaniu były to tylko jakieś papiery. Ale jak spojrzał na zawartość, od razu poleciał do swojej byłej miłości Gwen.
Gwen
akurat szła w ręczniku, także się kąpała, ale jak zobaczyła Codiego, od razu chciała zawrócić.
Cody
- No to skoro jednak jesteś wolna, to może jednak udamy się na kolacje? - mówił z ekscytacją.
Gwen
- Nie jestem wolna, o co ci chodzi? - zlekceważyla jego starania. Chciała udać się do kabiny, ale Cody cały czas następował jej drogę - Nie widzisz, że chcę wejść do kabiny?
Cody
- No proszę, w końcu skoro Bridgette spiknęła się z Duncanem możemy być nareszcie razem!! - mówił radośnie, gdy dziewczyna go mijala i stała już przed drzwiami - Nawet się z tobą podziele moimi chipsami!
Gwen
Zamurowało ją.
- Co? Ale o czym ty do cholery mówisz?
Cody
Chłopak od razu pokazal jej serie zdjęć.
Gwen
Nie wiedziała co powiedzieć. Albo inaczej. Na jej usta cisnęło się wiele niecenzuralnych słów, ale szok nią tak wstrząsnął, że zacisnął się żołądek.
- T-to musi być fake! - W końcu wykrztusiła. - Nie mogłaby tego zrobić, jest lesbijką jak ja!
Duncan
Chłopak rzucał kamieniami do rzeki ciesząc się swoim zwycięstwem. Odpadnie Courtney to pewne. Pinda nie będzie się ciągle za nim uganiać i nie będzie wkurwiała swoją obecnością.
Trent
Skończył akurat się kąpać, więc świeżo umyty i pięknie pachnący także wyszedł z recznikiem na biodrach. Zauważył to dziwne zgromadzenie, do którego dołączył. Zdziwiła go bladsza niż zwykle twarz Gwen.
- Co ciekawego tu sie dzieje?
Gwen
Bez słowa i z zaszklonymi oczami podała mu zdjęcia.
Trent
Zdziwiony wziął do ręki fotografie. Jego szok był większy, gdy okazało się, kto jest na tych fotografiach.
- Ale... Ale...
Cody
Był tak samo skołowany co oni.- To wy nie wiedzieliscie?
Trent i Gwen popatrzyli na niego takim samym zbolałym wzrokiem
Trent
- Ale jak on mógł mi to zrobić?! - był tak roztrzęsiony że nieumyślnie pogniótł zdjęcia palcami.
Noah
Też tędy przechodził. Też zdziwiło go to towarzystwo, więc po cichu do nich podszedł
Noah
- Co się tu dzieje? Ktoś umarł? - Spytał unosząc brew.
Cody
- Trent i Gwen nie wiedzieli, że... uhm, drugie połówki ich zdradzają.
Noah
Zdziwiony tym co powiedział kurdupel wziął z dłoni Trenta zdjęcia. Rozprostował je i ujrzał zieloną i blond czuprynę. Bardzo blisko siebie. Za blisko. Spojrzał na wszystkich wzrokiem jak na idiotów i zaczął.
- Czy wy naprawdę myślicie...? - Lecz nerdowi przerwało czyjeś nadejście.
Chwile wcześniej
Podczas, gdy Duncan w dalszym ciągu rzucał kamienie do wody dosiadła się do niego Bridgette.
Duncan
- Hej Bridgette. Co tam? - Teraz zobaczył jej zmartwioną minę. - Coś nie tak?
Bridgette
Dziewczyna po chwili westchnęła i się mu zwierzyła.
- Sądzę, że... Heather nas widziała. Gdy, no... pocałowaliśmy się przez przypadek...
Duncan
Punkowi zmroziło krew. Zapytał dziewczyny czemu tak uważa. Gdy opowiedziała mu wszystko jeszcze bardziej się przejął.
- Musimy się dowiedzieć czy inni już sobie nie myślą nie wiadomo czego.
Surferka pokiwała głową i razem z chłopakiem ruszyła do obozu. Ich oczom ukazała się kilkuosobowa grupka. A przede wszystkim rzucili im się w zasięgu wzroku Gwen i Trent
Teraźniejszość
Trent
On oczywiscie podszedł do tego bardzo emocjonalnie. Nie mógł inaczej. Jego wrażliwa artystyczna dusza była raniona już wiele razy przez Duncana. On nigdy nie przestawał. Gdy tylko zobaczył Duncana, odwrócił się od grupy, wszedł do domku trzaskając drzwiami i zamknął je. Kazdy z grupy na ten dzwięk podskoczył.
Gwen
Postanowiła podejść do tego na spokojnie, kalkulując co sie właściwie stało. Nie podobało jej się to, że oni przyszli razem. Ale nie chciała wierzyć, że jej dziewczyna ją zdradziła. Patrzyła na nią ze szklistymi oczami.
Cody
Postanowił przerwać milczenie.
- To co? Robicie jakiś czworokąt czy jak?
Można by powiedzieć, że nikt nie słyszał tego pytania. Albo nikt nie chciał tego słyszeć lecz niestety zasięg głosu Cody'ego był zbyt mocny. Więc oczywiście każdy szanujący się człowiek (w tej grupie) zignorował chłopaka.
Bridgette
- Gwen, to... nie tak jak myślisz! Jestem lesbijką, w życiu bym nie pocałowała chłopaka! To był wypadek... po prostu Lindsay popchnęła nas i, i... tak wyszło, przysięgam. Kocham Cię Gwen. - Powiedziała mając łzy w oczach.
Duncan
Mimo tego, że powinien pójść pogadać z Trentem, stał i przysłuchiwał się tej rozmowie. Patrzył w stronę drzwi, które się zamknęły. Jak da mu radę ponownie wytłumaczyć, że tego nie chciał? Czemu życie go aż tak nienawidzi?
Gwen
- Ale to nie jest tylko jedno zdjęcie! Patrz - pokazuje jej zdjecia z daleka, emocje troche przejęły nad nią kontrolę - Tutaj się razem rozmawiacie, a tutaj przytulacie, a tutaj - ostatnie zdjęcia pokazała płacząc już - tutaj się całujecie... I ty mówisz że to było popchnięcie? Ja... Przepraszam, muszę... - pobiegła z płaczem do damskich kabin, zostawiając wszystkich w osłupieniu.
Cody
- To... nie ma jednak czworotąta?
Duncan
Tym razem nie mógł go zignorować, więc nabuzowany krzyknął do niego.
- Zamknij się! - Skierował się w stronę domku, gdzie aktualnie przebywał Trent. Nie przyznałby się do tego, ale... boi się, że tym razem go nie zrozumie i nie wybaczy. Powoli otworzył drzwi. - Trent?
Został tylko Noah, Bridgette i Cody.
Cody
- A tak liczyłem na czworokąt....
Noah
- Stary, ty powinieneś się leczyć. Czy tylko ja nie wierzę w całą tą bujdą z całowaniem? Eh, analizy są przydatne.
Trent
- Wyjdz... - powiedział do niego ostro. Pierwszy raz aż tak ostro.
Cody
- No ale przecież nawet lesbijka może przekonać się do prawdziwego mężczyzny! Takiego jak ja oczywiscie!!
Noah
- Serio? Wierzysz, że Bridgette by mogła zdradzić Gwen? I to z zajętym chlopakiem?
Cody
- Ciągle widzę takie akcje - mówi pewny siebie.
Noah
Popatrzył na niego z politowaniem.
- Chyba w filmach pornograficznych.
Cody
- No może. Ale przecież Bridgette mogła chcieć spróbować czegoś innego! - nadal był przekonany, że uda się którąś laskę namówić na randkę z nim.
Bridgette
- Przestańcie mówić jakby mnie nie było - położyła rękę na ustach i zacisnęła oczy, starając się nie płakać
Duncan
- Chociaż posłuchaj mnie co mam Ci do powiedzenia.
Trent
siedział na łóżku odwrócony tyłem do chłopaka. Nawet na niego nie spojrzał.
Duncan
usiadł obok niego, ale muzyk zdenerwowany go popchnął.
Cody
- No ale....
Bridgette
- Muszę się przejść. - Szybko odeszła z tego miejsca. By dać upust swoim emocjom. Gdziekolwiek gdzie nie będzie zakłócać czyjegoś spokoju.
Heather
Zobaczyła jak Gwen wbiega z płaczem do kabiny.
- Co się stało? - Udawała zaskoczenie.
Gwen
- Ja... Nie muszę z tobą gadać na ten temat... - odrzekła starając się być twarda jak zwykle, ale średnio jej to wyszło.
Heather
- No uspokój sie! Widzę że coś się stało! - Udawała przejętą, co chyba w tym momencie jakoś podziałało na Gwen.
Gwen
- Bridgette... Ona... - nie miała słów, więc pokazała zdjęcia i ukryła twarz za dłonią, płacząc rzewnie.
Heather
Spojrzała na nie, jakby to było to pierwszy raz jak je w ogóle widzi.
- W życiu bym się nie spodziewała... Naprawdę to zrobiła?
Trent
- Powiedziałem, wyjdz! - Krzyknął w jego stronę. Nie chciał go widzieć. Po prostu już miał dosyć.
Gwen
- A nie widać? Zrobiła to! J-ja, nie wiem co teraz mam począć. - Kochała dziewczynę ponad wszystko, ale to... Nie była na to gotowa, cóż ma zrobić?
Duncan
- Daj mi chociaż to wytłumaczyć! To był wypadek, myślisz że serio spiknąłbym się z kimś podczas, gdy jestem z tobą? I to z zajętą? Jeśli tak, to nie znasz mnie. Heather zrobiła pewnie te zdjęcia, by nas oboje pogrążyć! Musisz mi uwierzyć! - W jego oczach widać było błaganie.
Trent
- Powiedziałem, i mówię to ostatni raz. Wyjdz. Na razie nie chcę z tobą rozmawiać, nieważne co się stało. - Nie patrzył na niego, ale i bez tego Duncan mógł łatwo stwierdzić, jak ogromna furię i smutek odczuwa w tym momencie Trent - Masz farta że masz nietykalność...
Heather
- Oj biedna... Będzie dobrze....
Izzy
Podeszła do chłopaka i Codiego, po czym zaczęła tańczyć taniec węża.
- Co tacy ponurzy, jakby ktoś kogoś zdradził?
Duncan
Myślał, że się przesłyszał. Jednak nie mógł dalej uciekać od smutnej prawdy. on chciał go wykopać...
- Słucham? Zrobiłbyś to? Wywalił byś mnie? Swojego chłopaka? - Podszedł do niego bliżej. - A jak nie wyjdę to co? Uderzysz mnie? - Spojrzał na niego poważnie.
Noah
- Tak było Izzy...
Izzy
- Oj, kto kogo? Pewnie Bridgette i Duncan?
Cody
- Skąd ty to wiesz?
Izzy
- Domyślałam się. - Wzruszyła ramionami. - Nie za fajnie...
Gwen
- Nie będzie dobrze! Jak ma być skoro ona i on... A co jeśli to nieprawda? Nawet te przytulasy mogły być przyjacielskie, prawda? Och, po co ja się w ogóle Ciebie pytam...
Trent
- Po prostu wyjdz. Ja naprawdę chcę być sam. - powiedział twardo.
Chris
- No to co ludziska? Gotowi na głosowanko? - zaśmiał się, bo wiedział jakie cyrki tu się odwaliły.
Trent
- Masz szczęście. Sam wyjdę - wyszedł zostawiając chłopaka w osłupieniu.
Pokój Zwierzen
- Mam dosyć Duncana. Ile razy jeszcze będzie mi łamać serce? Ale nie mogę na niego zagłosować. Głosuję na Bridgette. Jest tak samo w to wplątana jak on. Współczuję Gwen. Jestem pewien że ona nie jest przyzwyczajona do takich odpałów partnera - przewraca oczami - chociaż to źle, że jestem przyzwyczajony. Chyba muszę przemyśleć sens związku z Duncanem... - Chowa twarz w dłoniach - Nie wiem jak długo pociągnę w ten sposób... - płacze, wytarł palcem łzy z policzka.
Duncan
Pokój Zwierzeń
- Kurwa mać! - Uderzył w ścianę wychodka. - Nienawidzę tego programu, wolałbym nigdy nie spotkać Trenta! Co się ze mną dzieje? Gdyby była tu jakaś woda pewnie zacząłby się w nią wpatrywać i po chwili śpiewać jak to robią księżniczki Disneya.- Chociaż mam nietykalność, ale jak długo w ten sposób pociągnę? W normalnych warunkach głosowałbym na Courtney, ale teraz... Heather! Suka zapłaci mi za utrudnianie i tak już skomplikowanego życia!
Bridgette
Pokój Zwierzeń
Jest bardzo smutna i przygnębiona.
- Heather... Po trupach do celu idziesz, ale dlaczego musisz tak innych tym ranić? Czy milion dolców jest tego wart?
Noah
Pokój Zwierzeń
- Wiem, że żadne z tej dwójki nie zrobiło nic złego, ale żaden matoł nie chcę w to wierzyć. Heather, przegięłaś pałę.
Tyler
Pokój Zwierzeń
- Bridgette ma niby Duncana, ale może będzie chciała podrywać moją Lindsay? głosuję na Bridgette.
Lindsay
Pokój Zwierzeń
- Henna mówi, że najlepszym wyborem będzie Brygida. Ale nie jestem pewna czy to w porządku...
Courtney
Pokój Zwierzeń
Wzdycha.
- Heather to zrobiła celowo, mam z nią układ. Zemsta za to, że wybrał jakiegoś muzyka, a nie mnie... Sama nie jestem pewna już swych uczuć! Kiedyś pocałowałam Trenta i było cudownie, ale Duncan... Agh! Głosuję na Bridgette
Cody
Pokój Zwierzeń
- Głosuje na Bridgette. Może Gwen jeszcze tego nie wie, ale to było przeznaczenie byśmy mogli byc razem! - opiera się do tyłu z rękami na karku - Ja jej tylko muszę trochę pomóc uświadomić, że najlepsze zawsze miała pod ręką! Czyli Mnie! - Pokazuje na siebie kciukiem.
Heather
Pokój Zwierzeń
- No błagam. Przecież wiadomo kogo wybiorę. To takie oczywiste. Bridgette, wybacz. Albo nie wybaczaj. Bo nie żałuje - śmieje sie do kamery.
Izzy
Pokój Zwierzeń
- To przypomina mi sytuacje, gdy razem z dwoma misiami napadliśmy na gang żabek. Wtedy też była zawierucha. Och zagadałam sie! Głosuje na siebie, hahahaha! Dlaczego? Nie wiem. Chce zobaczyc jak to jest.
Gwen
Pokój Zwierzeń
- Ja... Nie wiem... Naprawdę nie wiem - chowa twarz w dłoniach. Pierwszy raz jest taka roztrzęsiona - Nie chcę głosować na Bridgette. Kocham ją. Głosuję na... Nie wiem!! Wstrzymuje się od głosu! - tuli się do swoich kolan.
Chris
- Musisz zagłosować! - mówi przez głośnik.
Gwen
- Jesteś okrutny... Głosuje na Izzy. Pewnie ona raczej się tym tak bardzo nie przejmie...
Po głosowaniu wszyscy stawili się przy ognisku. Nikt nie miał humoru. Oprócz Izzy. Za wiele się działo. Bridgette spoglądała na Gwen, a ona na nią ze smutkiem w oczach. Natomiast Trent nawet nie chciał spojrzeć na swojego chłopaka.
Chris
- Widzę, że humorki nie dopisują, więc jeszcze was podręczę. Co tu się działo! 2 zdrady jednocześnie, cóż za widowisko!
Duncan i Bridgette/Trent i Gwen
- Nie zdradziliśmy!/Zamknij się, Chris!
Chris
On oczywiście wiedział co tak naprawdę się wydarzyło, (kamery są wszędzie) ale nie mógł powiedzieć.
- Duncan, jesteś bezpieczny.
Następnie pianki dostali Noah, Gwen, Cody, Tyler, Lindsay, Trent, Courtney i Izzy.
Chris
- Najwięcej głosów zyskała wasza dwójka. Heather, tobie nie muszę tłumaczyć dlaczego ludzie chcą się Ciebie pozbyć. Bridgette, całowałaś z Duncanem.
Bridgette
- Nie całowałam się z nim! Znaczy może, ale to był tylko wypadek. Kocham Gwen, jest jedyną osobą którą pragnę pocałować. To... Najpiękniejsza dziewczyna jaką znam. Zrobiłabym dla niej wszystko. Nawet skoczyłabym za nią w ogień.
Gwen
Patrzyła na to wszystko z bólem.
- Nawet jeśli mnie zraniłaś... Nie potrafiłam na ciebie zagłosować. Za bardzo cie kocham.
Trent
Prychnął. Stał się bardzo nieufny. Do tego jeszcze Duncan cały czas próbował z nim rozmawiać. Zacisnął pięści z tego wszystkiego.
Duncan
- Trent, spójrz do cholery na mnie! Ja nic nie zrobiłem!!
Trent
- Ja już ci nie ufam. Więc zostaw mnie do cholery.
Chris
Chrząknął.
- Możemy kontynuować ceremonie? - patrzył na chłopaków zirytowany, ale oni nic sobie z tego nie robili.
Duncan
- Ale mówię ci że to nie było tak jak myślisz!! Pomyśl przez chwilę!! - wydarł się na gitarzystę, którego twarz powoli nabierała agresywnego wyrazu - Czy mógłbym ci coś takiego zrobić?! Czy ja...
Trent
Z pięści uderzył z całej siły Duncana.
- Od początku naszego związku coś odwalasz!! Nie rozumiesz?! Mam dosyć! Dosyć twoich wymówek! Dosyć dziwnych tłumaczeń! Już nawet to że się ciąłeś mnie przestaje obchodzić! Ile razy masz zamiar mnie jeszcze zranic?!!
Nikt nie wiedział, że Duncan się ciął. Może się tego domyślali, ale z niczyich ust to nie padło. Zapewne Noah zorientował się wcześniej niż inni.
Gwen
- Ciąłeś się? - Była w szoku, jednakże chyba bardziej po tym jak Trent go uderzył. Ona nie zrobiłaby tego Bridgette. Nie ważne co by się stało, nie przestałaby jej kochać.
Duncan
Od ciosu przewrócił się na ziemię. Trzymał dłoń na swej piekącej twarzy. On faktycznie to zrobił...
- Nie robię tego celowo! Nigdy nie pocałowałbym Bridgette! Nie chcę byś cierpiał, e ty... Ja... Nie poznaję Cię. - Otarł krew z nosa i próbował wstać. Z całych sił powstrzymywał napływające łzy.
Trent
- Ile razy czegoś nie zrobiłeś celowo co?! Nie chciałeś na początku się do mnie przyznać, gdy byliśmy razem - zaczyna agresywnie wyliczać na palcach, gdy Chris w tle nie wie czy przerywać tę dziwną konwersacje - Podrywałeś na moich oczach Courtney, mimo że już byliśmy w związku, zagłosowałeś na mnie, pociąłeś się a potem jeszcze grałeś na moich emocjach bawiąc się kolejnym nożem, mimo że wiedziałeś i mojej przeszłości z tym związanej! A ja? Wybaczałem ci za każdym pieprzonym razem!! Za każdym!! Jaką mam mieć gwarancję że znowu tegk nie zrobisz, Hę?!
Bridgette
- Ale Trent! On tym razem mówi prawdę! To był wypadek!
Trent
- A dlaczego miałbym tobie uwierzyć skoro też jesteś w to zamieszana?!
Chris
- Dobrze, mogę już wywalić Bridgette skoro ona otrzymała najwięcej głosów? Heather, trzymaj. - Rzucił do czarnowłosej piankę.
Bridgette
- A-ale... Ja? Gwen, głosowałaś na mnie? - Spojrzała z mokrymi od łez oczami. Zaryzykowała i zbliżyła się do niej. Delikatnie złapała ją za rękę.
Tymczasem Duncan kontynuował tę dziwną rozmowę z chłopakiem.
Duncan
- Nie wiem, naprawdę nie wiem! Nigdy nie zauważyłeś jak mi na Ciebie zależy? Myślisz, że chcę to skończyć? Nie chcę, ale nie zmuszę ciebie do zostania przy tak toksycznej osobie! Chyba źle wybrałeś, nie masz gustu do partnerów, Trent. Może lepiej spiknij się z Courtney. Przecież raz się już z nią całowałeś, gdy wciąż byłeś zakochany we mnie. - Powiedział z przekąsem.
Gwen
- Mówiłam, nie mogłam... Nie potrafiłam - przytuliła się do dziewczyny - Ufam ci. Nie wiem co sie stało, ale ufam ci - wtuliła się w Bridgette.
Trent
- Może faktycznie mam zły gust! Jesteś pieprzonym idiotą!! - wybiegł, wsumie jak zwykle po takich akcjach.
Lindsay
- Henna, ale o co im chodzi? Czy to o te zdjęcia? - spytała się cicho, ale Noah to usłyszał.
Noah
Spojrzał podejrzliwie na blondynkę. Coś mu śmierdziało.
- Lindsay, a ty skąd wiesz o zdjęciach? Nie było cię tam.
Lindsay
- No Henna widziała tą całą akcję jak rozmawiali tylko. Kazała mi ich popchnąć, by... Ał!
Heather
Stanęła jej na nodze.
- Ha ha, dobry dowcip Lindsay. Jesteś taka zabawna!
Noah
- By co? - Uniósł brew.
Lindsay
Zaczęła się pocić.
- By się pocałowali, ale momentalnie odskoczyli od siebie... Ała!
Heather
Ponownie to zrobiła. Napotkała na swej osobie wiele nieprzyjemnych spojrzeń.
Duncan
- O co teraz masz do powiedzenia, suko co? Dlaczego przede wszystkim niszczysz mój związek z Trentem, co?! Gadaj idiotko!!! - Podszedł do Heather i zacisnął dłoń na jej gardle. - Już nie jesteś taka wygadana, hę?!
Chef
- Dosyc!! - rozdzielił dwójkę uczestników, a Heather spojrzała na Duncana przerażona.
Heather
- I tak nic mi dzisiaj nie zrobicie! Nie odpadłam!
Gwen
- Dzisiaj nie... Ale nie martw się. Dopilnujemy tego.
Izzy
- Oooo czadowo!! Zróbmy na niej boom boom!! Jak mój kuzyn Agbar! Święć święty Stefanie pamięci nad jego duszą.
Noah
Spojrzał na swoją dziewczynę z zaskoczeniem.
- Zginął w zamachu terrorystycznym?
Izzy
- No tak, ale żebyś widział miny innych jak wysadzał szpital! Hahahha!!
Noah
- No tak... - Zapomniał na chwilę, że ma dziewczynę wariatkę - Nie zrobimy tego na Heather. Ale wkrótce spotka ją kara.
Cody
- Czyli Gwen, nadal jesteś z Bridgette? No szkoda... Heather zrobiła mi nadzieje tymi zdjęciami - wtrącił się.
Gwen
- Czyli to pożegnanie? - spojrzała ze łzami w oczach na swoją dziewczynę.
Bridgette
- Na tę chwilę tak, kochanie. Tylko czekam aż będziemy mogły zamieszkać razem. - Uśmiechnęła się lekko. - Więc to będzie początek dopiero naszej znajomości. - Pocałowała ją w kącik ust. - Będę za tobą bardzo tęsknić. - Pogładziła ją po twarzy.
Duncan
Dopilnujemy, by dostała za swoje, Bridg.
- Powiedział z pewnym siebie głosem.
Bridgette
- Powodzenia z Trentem. Trzymam za was kciuki.
Duncan
- Jasne... - Tym razem nie był pewny czy w to uwierzy. Ich związek chyba się już rozpadł.
Izzy
- A chciałam zobaczyć jak to jest odpaść!
Heather
- Mogę to Tobie załatwić!
Duncan
- Nie, ty będziesz następna! - Na dźwięk tych słów Heather skuliła się.
Trent
Zły jak zawsze pobiegł w swoją stronę. Tym razem pobiegł do lasu, wczesniej biorąc swoją gitare. Nie wiedział o sytuacji przy ognisku, ale był w takim stanie że ciężko mu było wię opanować. Nie łatwo jest być wrażliwym artystą, który był zraniony nie raz. Tak się czuł Trent. Chowając się wsród krzaków, położył się na ziemi i zaczął grać agresywnie, trochę wbrew temu co miał w sercu.
Wciąż zmieniasz sie,
Ciągle tak, ciągle nie...
Ciągle karzesz mnie,
Jak szmata,
Wciągasz mnie.
Nic nie przemyślasz...
Mówisz to co chcesz.
Żałuje...
Że ciągle kocham cieee~!!!
Raz ty zimny jak drań,
Lub gorący as hell,
Ciągle wkurzasz mnie
Albo czarujesz jak sen.
Krzywdzisz też mnie,
Szaleńcem zwę cię,
Krzyczymy i w twarz,
A potem buzi mi dasz...
Chyba serio nie chcę w tym trwać...
Ale serio nie chcę odejść, ouuuu...
Raz ty zimny jak dran,
Lub gorący as hell,
Ciągle wkurzasz mnie
Albo czarujesz jak sen.
Spojrzał w niebo, po chwili usiadł i głośno zagrał to co go bolało najmocniej.
Proszę... Kardiologa!
Tutaj dwulicowa miłość w sercu!
Wyleczcie... Tego gnoja!
Bo ja wciąż kocham go...
Dziewczyny jeszcze na pożegnanie się pocałowały. Dość długo; Chris i Chef trochę się podniecili... Cody był zawiedziony, ale cóż... Ważne, by Gwen była szczęśliwa.
Bridgette
Surferkę odprowadziła Gwen do portu wstydu. Wsiadła w łódkę i z daleka machała swojej dziewczynie. Gwen odwzajemniła ten gest mając łzy w oczach. Blondynka posłała jeszcze jej całusa na co serce gotki pękło na pół.
Duncan
Tym razem nie próbował znaleźć muzyka. Dostałby w twarz ponownie, Trent wkurzyłby się jeszcze bardziej i nie wiadomo co jeszcze. Poszedł w stronę domków i usiadł na schodach.
Izzy
Zrobiła kilka gwiazd wskakując tuż obok punka.
- Hejo, Duncan musisz pogodzić się z Trentem no!
Duncan
- I jak mam to zrobić według Ciebie mądralo? To koniec.
Izzy
- O, wiem wiem! Napisz do niego list i schowaj go gdzieś!
Duncan
Zdziwił się. - Niby w jakim celu?
Izzy
- On ciągle śpiewa i pisze dla ciebie piosenki, więc teraz Ty się wysil! O kurde, Noah. Lecę do niego, pa! - Pobiegła do chłopaka.
Duncan
Tym razem ruda mówi chyba do rzeczy... Możnaby spróbować. Nie będzie bawił się w jakieś rymy, bo nie jest pieprzonym poetą, ale coś można nabazgrać. Wszedł do domku i wziął kartkę oraz długopis. Usiadł na łóżku i zaczął pisać.
Piszę to dla Ciebie, nie wiem jak powinienem się do tego zabrać, ale nie ważne. Posłuchaj co mam Ci do powiedzeniaCałkiem różne osobowości. Wiedziałem, że nasz związek nie będzie łatwy. Ale cóż poradzę, że się zakochałem?Początki były trudne, wydawałeś mi się tylko naiwnym chłopaczkiem. Oboje uganialiśmy się za dziewczynami, chcieliśmy tej samej.Wkurzała swą obecnością nas oboje. Staliśmy się przyjaciółmi, nie zauważałem uroczych twych spojrzeń i uśmiechów, które dawały mi lepsze jutro.Z czasem zachowywałeś się dziwnie. Byłeś ze mną za blisko, a dziewczyny Ciebie za bardzo nie interesowały. Pomyślałem, że jesteś tylko moim przyjacielemMiękki głos, zajebiste ciało, cudowna osobowość przyciągały mnie do Ciebie. Byłeś mym ideałem. Jesteś mym ideałem. Marzę tylko by dotknąć twych policzków, spojrzeć Ci w piękne zielone oczy i przyciągnąć do czułego pocałunku.Nigdy nie chciałem Cię zranić. Potwór drzemię we mnie. Tamtą piosenka nie była na darmo. Chciałem Ci przekazać, że mimo tego iż Cię kocham będę Cię ranić. Celowo lub nie. Może czasem potrzebuję zwrócić na siebie uwagę, której potrzebowałem zanim przyszedłem do programu. Nikogo nie interesowałem. Dlatego stałem się tym kim jestem.
Kocham Cię....
Na zawsze twój zjeb, który rozpierdoli wszystko
Duncan
Podczas pisania jego łzy poleciały na kartkę. Włożył ją pod poduszkę Trenta, by kawałek papieru spod niej wystawał. Udał się na zewnątrz, by go nie było kiedy Trent przyjdzie...
Zrobiło się późno, więc wszyscy powoli wracali do domów. Trent też zaryzykował. Jedynie Duncan ukryty czekał za domkiem chłopaków, gdzie zostawił okno otwarte.
Trent
Postanowił zachowywać się twardo. Nieważne czy chłopak jest w środku, postanowił go olewać. Wszedł do środka, zastając Noah i Tylera grajacych w karty.
Noah
Od razu zauważył chłopaka, ale wolał z nim nie dyskutować. Widział, że jeszcze nie ochłonął po wszystkim.
Tyler
- Masz jakieś trójki? - spytał Noaha, skupiając się na grze.
Trent
Usiadł na swoim łóżku i od razu bez przebierania odchylił pościel do spania. Z pościeli wypadła kartka.
- Co to? To wasze? - spytał chłopaków.
Noah
- Raczej nie, po tym jak zacząłem spotykać się z Izzy, przestałem pisać na kartkach wiadomosci. Ona szybko je zjada. Masz asa? - spytał Tylera bez emocji.
Trent
Podniósł brwi i sięgnął po kartkę. Od razu rozpoznał pismo Duncana. Zaczął czytać.
Duncan
Siedział pod oknem słuchając każdego słowa chłopaków. Spoglądał tylko w ziemię, przypomniał sobie o jeszcze jednym. W głowie słyszy..."...pociąłeś się, a potem jeszcze grałeś na moich emocjach bawiąc się kolejnym nożem, mimo że wiedziałeś o mojej przeszłości z tym związanej!"Wyciągnął nóż, który ukradł z kuchni ze spa. Rozkopał paznokciami ziemię i go zakopał głęboko. Zasypał ziemię jeszcze ugniatając ją butem. To koniec. Czas zostawić za sobą przeszłość. Chłopak postanowił, że odejdzie z tego miejsca kiedy Trent wyjdzie z domku. Nie chce by uznał, że podsłuchuje.
Trent
Po przeczytaniu westchnął, co przykuło uwagę Noaha.
Noah
- Jak coś... To Heather się przyznała do tego, że to ona ich zmusiła do pocałunku. Kazała Lindsay ich popchnąć, gdy rozmawiali ze sobą. - powiedział bez emocji, ogrywając w tym czasie Tylera ku jego zdziwieniu.
Trent
Łzy zaczęły mu cieknąć po twarzy.
- Heather... czyli Duncan miał racje. Ale tu nie tylko o to chodzi - Położył dłoń na czole - Co ja niby mam zrobić...? Nadal go kocham...
Tyler
Czuł się skrępowany, ale chciał jakoś dopomóc koledze.
- Może daj mu kwiaty?
Noah
Spojrzał na niego jak na debila, a potem na Trenta jak na debila. Westchnął, podszedł do Trenta i dał mu z liścia.
- Weź się ogarnij! Ja wiem że jesteś wrażliwym facetem, ale życie takie jest! Wiem, że wiele dzieje sie tu przez program, ale możecie oboje uczyć się na błędach albo się rozstać! Ale drugiego raczej oboje nie chcecie. Idzcie porozmawiać, potem możecie się ze sobą przespać na zgodę czy co tam chcecie, ale macie pogadać! Możecie zacząć także nowe życie po sezonie! I ty Duncan nie podsłuchuj, właź tu natychmiast, bo mnie zaraz szlag trafi.
Duncan
W tym momencie krew go chyba zalała. Nie no, jego nos nie jest aż w tak tragicznym stanie. "Skąd ten kretyn wie, że tu jestem?!", myślał ale nie miał zamiaru mówić głośno, że go tu nie ma. Inteligencją nie ma zamiaru dorównywać Lindsay. Wstał z ziemi i wszedł do domku ze skrzyżowanymi ramionami. Wpatrywał się w swoje buty stając naprzeciwko chłopaka.
Noah
- To ja was tu zostawie. Tyler, ty też lepiej wyjdź - pociągnął chłopaka za bluzę, przez co rozsypał karty.
Trent
Patrzył się nerwowo w podłogę. Nawet nie wiedział od czego zacząć. Spojrzał w końcu na Duncana, a gdy zobaczył jakie szkody mu spowodował na nosie, głos mu utknął w gardle.Oboje przemówili jednocześnie.
Trent/Duncan
- Ja.. przepraszam.
Po tych słowach spojrzeli w końcu w swoje oczy.
Duncan/Trent
- Ty mów pierwszy... Dobra... - Westchnęli.Zanim muzyk zdążył się ponownie odezwać, przerwał mu Duncan.
Duncan
- A ty za co przepraszasz? To ja jestem skończonym debilem, okej? Z Bridgette mieliśmy nadzieję, że jednak nikt się nie dowie o tym felernym zdarzeniu. To było okropne! Ale wiadomo, Heather zrobi wszystko dla kasy. Więc no, nadal chcesz ze mną zerwać? Myślę, że to będzie dla mnie odpowiednia kara...
Trent
Bez słowa go przytulił. Westchnął chowając się w ramionach które tak dobrze znał i nie chciał ich opuszczać.
- Kocham cię zjebie... - wyszeptał tylko zamykając oczy - Ja po prostu... Boję się ciebie stracić. Że to wszystko przeze mnie...
Duncan
Zaśmiał się cicho głaszcząc ukochanego po głowie.
- Jak to przez Ciebie? Kto prawie wszystko zrujnował? Ja. Tu nie ma twojej winy... - Pocałował go w czubek głowy.
Trent
- Bałem się, że może już cię nie obchodze... I wolałem sam od ciebie się odsunąć, zanim mi powiesz że to już koniec... - zaciskał oczy i wzdychał. Powoli jego twarz objęły dłonie Duncana, który wytarł mu łzy
Duncan
- Nigdy mnie nie przestaniesz obchodzić. Ja... Cieszę się, że w końcu zacząłem kogoś interesować. - Kątem oka spojrzał na swój list, a potem na Trenta. Jego dłonie wciąż trzymały twarz chłopaka, by otrzeć kolejne łzy. A potem pocałował go w te słodkie usta za którymi tęsknił.
Trent
Objął chłopaka mocno i odwzajemnił pocałunek. Czuł się znacznie lepiej gdy był z nim. Ich relacja była może popieprzona i toksyczna momentami, ale tylko jego tak bardzo kochał jak nikogo innego.
Noah
Przysłuchiwał za drzwiami.
- chyba nareszcie się pogodzili. Chocmy - wziął Tylera za rękaw - zostawmy ich samych na tę noc.
Tyler
- ale ty... Nie chcesz ze mną jej spędzić? - spytał przestraszony.
Noah
Przewrócił oczami.
- Kurwa następny
Duncan
Gdy oderwał się od chłopaka spojrzał na niego psotnie.
- Jeśli zobaczysz kiedyś zdjęcie ze mną i Chrisem jak się całujemy to chyba nie uwierzysz już w to? - Zaśmiał się.
Trent
- Weź mnie nie prowokuj nawet - śmieje sie - Jedyne zdjęcia jakie możesz mieć jak kogoś całujesz to ze mną.
Duncan
- No oczywiście, bo Ty najlepiej całujesz. - Uśmiechnął się z zbereźnie. Usiadł na łóżku i wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
Trent
Usiadł obok Duncana patrząc na niego. Po chwili się położył głową na jego kolanach. Czuł się w taki sposób bezpiecznie, jakby nic poza nimi nie było. Duncan polożył mu rękę na plecach i delikatnie zjeżdzał coraz niżej. Zauważył ten ruch i się zaśmiał. Szybko obrócił się w jego stronę i spojrzał na jego twarz.
- Jak myślisz, jak szybko tu wrócą? - w tym pytaniu było oczywiste zaproszenie do jednego.
Duncan
- E-eh, może nie prędko? Masz na coś konkretnego ochotę? - Wymruczał mu w ucho.
Trent
- Na ciebie? - zaśmiał się, chwytając jego bluzkę i przyciągnął go do siebie.
Duncan
Muzyk przycisnął go w celu pocałunku, ale punk się nie dał i minął jego usta o milimetr. Odsunął się lekko.
- Chyba nie zasłużyłeś. - Pokazał na swój nos i obity policzek uśmiechając się złośliwie.
Trent
Pogładził jego twarz delikatnie.
- Przepraszam, nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło. - Opuścił wzrok i po prostu się do niego przytulił.
Duncan
Odwzajemnił uścisk delikatnie gładząc jego plecy, a potem udo.
- Jednak nie tylko w seksie jesteś silny. - Zaczął bawić się jego włosami na palec nawijając czarny kosmyk.
Trent
- Większego suchara nie masz? - parsknął smiechem - w sumie sam się nie spodziewałem że mam tyle siły - pogładził jego ramie, które było bardziej umięśnione od jego własnego.
Duncan
- Ale nigdy więcej nie będę twym workiem treningowym, jasne? - Zaśmiał się. - A teraz bądź grzeczny.Zdjął powoli jego koszulkę, potem swoją, a na końcu złączył ich usta w pocałunku gładząc go po klatce piersiowej.
Cody
Smutny, że jednak nie zdobędzie Gwen wszedł do chatki.
Gdy Duncan usłyszał dźwięk otwierających się drzwi, zamarł. Cody również, bo przed jego oczami ukazała się bardzo dziwna i dwuznaczna scena. Duncan leżał na Trencie i ruszał biodrami w dziwny sposób zanim przerwał. W dodatku oboje byli półnadzy.
Duncan
Podburzony, że ktoś ich zobaczył wstał szybko z chłopaka i podszedł do drzwi.
- Lepiej idź wyrwać Heather lub Courtney, mały. - Zamknął mu je tuż przed nosem. - Kurwa... - Podparł ręką czoło. - Dobrze, że nie przylazł, gdy będziesz miał przede mną rozwalone nogi....
Trent
- Czy to propozycja czy moze od razu rozkaz? - zagadał frywolnie, opierając się łokciami na łóżku.
Duncan
- A żebyś wiedział że rozkaz - podszedł do niego i namiętnie pocałował, łakliwie wręcz przyciągając do siebie.
Cody
Okej, to było dziwne. Ale w sumie skorzysta z pomysłu punka i pójdzie wyrwać jakąś laseczkę. Szkoda tylko, że Duncan i Trent się zabawiają, bo może mógłby zaciągnąć tam na przykład Gwen? Ah, marzenie... Zauważył właśnie gotkę, która szła nad jezioro. Postanowił pójść za nią.
Gwen
Szczerze byla bardzo smutna. Cody oczywiscie do niej podszedł bardzo, ale to bardzo zadowolony z siebie, ale dziewczyna go nie zauważyła. Usiadła więc na piasku i rysowała serduszka, ciężko wzdychając z tęsknoty.
Cody
Nagle usiadł tuż obok niej.
- Cześć piękna. Co porabiasz?
Gwen
- Tęsknie za swoją dziewczyną... Szkoda że Heather tak nastawiła nas przeciw sobie. - Smutno patrzy na jezioro.
Cody
- No szkoda. To co zrobiła Heather jest podłe. Ale spójrz na dobre aspekty tej sytuacji. Przecież masz mnie! - Wskazał na siebie z uwodzicielskim spojrzeniem.
Gwen
- Dzięki, ale nie licz na to że się z tobą umówię. Jestem wierną dziewczyną - podziwia jezioro z nostalgią, bo tam się pocałowały poraz pierwszy z wzajemnością.
Cody
- I pewnie doświadczoną co? - mruga do niej ze zrozumieniem, na co dziewczyna patrzy zszokowana - No wiesz, pewnie to robiłyście. Wszedłem do domku kiedy akurat Duncan i Trent się miziali. A mogłabyś to porobić ze mną...
Gwen
- Eee, wybacz ale jestem homo, nie pamietasz? Wybacz mały - potargała go po włosach - to nie działa tak jak chcesz.
Cody
- No tak... Ale sądzę, że każdy może się do mnie przekonać. Nawet lesbijka.
Gwen
- Lub gej? - Złośliwie się uśmiechnęła.
Cody
- Tak... Zaraz, co?
Gwen
- Jestem pewna że znajdziesz jakiegoś sympatyka - śmieje się z niego smutno, a potem znowu patrzy na wode.
Cody
- No weź nie strasz mnie! Czy myslisz - zcisza głos, rozglądając się dookoła - że Tyler jest gejem? W sumie czasami na mnie tak dziwnie patrzy.
Gwen
- Sam się go spytaj. Albo mu zaproponuj co nieco jak mi.
Cody
- Eee... nie. Codyman legnie tylko do laseczek!
Pokój Zwierzeń
- Nie chcę być prawiczkiem do końca życia, ale nie chce też zaliczyć faceta!
Cody
Pożegnał się z Gwen i zastanawiał się co teraz. Do chatki nie wróci. W końcu nie chce zobaczyć więcej niż trzeba, a do doświadczenia mu się to nie przyda, bo faceci muszą to robić jakoś inaczej. Przecież nie noszą staników. Przypadkiem natknął się na Noaha i Tylera przy toaletach.
- Och, wy też nie wchodzicie do męskiego? Nie polecam.
Noah
- Nie mów że wszedłeś gdy oni...Cody- No, już byli praktycznie nadzy. Widziałem nawet ich mięśnie, ale nie są takie wspaniałe jak moje.
Tyler
rzucił mu skrępowane spojrzenie, na co Cody się zdziwił.
Cody
- No ale zatrzasnęli mi drzwi i kazali iść na podryw.
Noah
Spojrzał na niego niezbyt zainteresowany.
- Ja jestem zajęty. A co do Tylera nie jestem pewien, ostatnio plecie dziwne rzeczy. - Pokazał na niego kciukiem, na co ten się zmieszał.
Cody
- O ty tez jesteś gejem? - Nagle się zastanowił - Nie no dobra, bi. Wybacz moją ignorancje. To może ja wezmę sobie Lindsay jak tak? Zaoferowałbym ci trójkącik z uprzjemości, ale ja jestem stuprocentowym hetero, więc nie stary.
Tyler
- Hej, Lindsay jest moja! Zaproś jedną ze stażystek na randkę czy coś... Również jestem hetero! Dawałem wam do zrozumienia, że jest inaczej?
Noah
- Wiele razy. Dziwne rzeczy mówisz.
Tyler
- To ze stresu! Za dużo tu gejów i lesbijek...
Cody
- Spokojnie, po prostu im wiecej laseczek tym lepiej! Juz tak sie nie spinaj - zaczął ziewać - ciekawe czy wrócimy dziś do kabin na noc.
Noah
- Możesz wracać. Ale nie chcesz zobaczyć tego widoku. Wierz mi. - powiedział, przewracając oczami na widok przerażonych twarzy chłopaków.
Cody
- Nie no! Nie mogą robić tego gdzie indziej?! A co jak ja będę chciał przprowadzić jakoś laske na małe cimcirimcim?
Noah
Zastanawiał się z jakimi debilami musi tu przebywać.
- To jej nie przyprowadzisz. Serio? Tylko jedno macie w głowie? Dobrze że Izzy sie do mnie nie dobiera... - wzdrygnął się na myśl że miałby coś zrobić w tym kierunku. W ogóle to go nie kręciło.
Tyler
- To słabo ziom skoro jesteście razem, a nie możecie zrobić tego... - Zauważył.
Cody
- Jak Izzy będzie chciała to może przyjść z tym do mnie! - Wskazał na siebie szeroko się uśmiechając.
Noah
- Czy ja wiem? Juz o tym rozmawiałem z Izzy - wzrusza ramionami na odpowiedz Tylera - mnie takie rzeczy nie kręcą. A ty Cody - spojrzał wrogo - nawet o tym nie mysl bo przefasoluje ci twarz!! - pogroził mu pięścią.
Cody
- Dobra, dobra spokojnie! Rany, nie tak nerwowo Noah. Dziwne, że wszystkie laski potrafią oprzeć się Codymenowi. Ahh, no trudno... Chciałbym zostać sam w programie ze wszystkimi panienkami. To byłoby coś! - Krzyknął entuzjastycznie.
Noah
- Ciesz się, że nie jestem za przemocą - westchnął ciężko, patrząc na Codiego - Ale ostrzegam cię, tkniesz Izzy to zmienie zdanie. Po prostu mi na niej zależy, a ty... ewidentnie myślisz o czymś innym.
Cody
- Już nic nie mówię... - Trochę się przeraził. - To ja może... Znajdę inne miejsce do spania.Poszedł w swoją stronę aż nagle zobaczył Heather.- Heather! Umm, mogę dzisiaj spać w kabinie dziewczyn? Bo męska na na razie jest niedyspozycyjna...
Heather
- Chyba cie coś boli - po chwili zdała sprawe że potrzebuje sojusznika - znaczy... I tak nie zamierzam spac tej nocy - uśmiecha się promiennie.
Cody
- Och, dzięki Heather! A co będziesz robić jak nie spać? - Zdziwił się.
Heather
- Och... Myślałam o spacerze do lasu? - wymyśliła na poczekaniu
Cody
Od razu oczy mu się zaświeciły. Las kojarzył mu się z jednym.
- A mogę iść z tobą? - spytał nonszalancko - wiesz, w lesie o tej porze może być niebezpiecznie. Ale ja cię ochronię!
Heather
- Nie! Znaczy się... no nie wiem... - Nie chciała iść do lasu, ale teraz sama się wkopała. - Wiesz, chciałam w spokoju pomyśleć, ale...Potem pomyślała, że szkoda był stracić darmowego sojusznika. Po wszystkim mogła oczywiście go ładnie wykiwać.- Jeśli nie zraża Cię moje towarzystwo to czemu nie. - Wzruszyła ramionami.
Duncan
Po wszystkim chłopak objął Trenta.
- Kocham Cię... - Objął go mocniej, jednakże wciąż delikatnie. Wiedział, że chłopak jest zmęczony jak i również on sam. Gdy zobaczył, że jego chłopak zasnął, delikatnie wstał i przykrył go kołdrą. Po czym on sam wdrapał się na wyższe łóżko, ubrał się i spróbował zasnąć. Jednak jego myśli dalej były zbereźne co trudno było mu je odgonić.
Heather poszła z Codym do lasu, bardzo niezadowolona. Była dosyć pochmurna noc, ale to nie zrażało młodego amanta. Wręcz przeciwnie. Czuł że dzięki takiej pogodzie będzie mógł zrobić wszystko z dozą tajemnicy w ciemnej osłonie nocy.
Cody
- Więc o czym chciałaś pomyśleć?
Heather
- No wiesz, o tym i owym. Jak dojść na sam szczyt. - Gdy napotkała jego niezrozumiałe spojrzenie westchnęła. - Jak dojść do finału, mówi Ci to coś? Teraz muszę wymyśleć jak wykopać Trenta albo Duncana.
Cody
- Może wykopiemy ich razem? - mrugnął zalotnie do dziewczyny i pochylił się w jej stronę
Heather
- Ale to ja mam najlepsze pomysły, ale ty... Możesz być moim pomagierem. Trzeba tylko wymyśleć jak to zrobić... - Sojusz z wszystkimi nie udałby się. Ufa jej tylko Lindsay i Cody. A z Courtney to ma specyficzny układ. Nie zauważyła nawet, że Cody był bliżej niż przed chwilą.
Cody
- Z chęcią ci pomogę - położył jej rękę na tali, ale dziewczyna chyba była naprawde zamyślona.
Heather
- Hmm, taa dzięki. Strategia przede wszystkim. Duncana muszę jeszcze utrzymać w grze z pewnych powodów... Chociaż Trent jest bardziej wrażliwy, więc pewnie załamałby się, gdyby jego... Ech, chłopak został wyautowany. A nie wiem czy kolejna kłótnia coś da skoro zawsze się godzą! - Powiedziała z wyrzutem.
Cody
- Godzą? W sumie racja, dopiero co widziałem ich w trakcie... Aktu miłości? Czy jak to się mówi. Sam bym chciał coś takiego - położył głowę na ramie Heather, ale ta dalej była pochłonięta planami by cokolwiek zauważyć.
Heather
- Ten cały Duncan nauczył się sztuki godzenia czy co? W poprawczaku? Hah, chciałabym to zobaczyć! - Rzuciła ironicznie. - Jakiś list napisać? Musiałabym nauczyć się jak podrobić jego pismo. Ugh, to może... Gwen z łatwością wyeliminuje, bo durna tęsknota daje jej się we znaki. A potem mogę zająć się chłopakami.
Cody
- Mała, bo ci zaraz żyłka pęknie. Nie spinaj się. Wyluzuj, odpocznij... Może zaryzykuj? - na ostatnie słowo położył ku zdziwieniu już Heather dłoń na policzku, obrócił jej twarz w swoją stronę i pocałował dziewczynę.
Heather
Tego się nie spodziewała kompletnie. Fuj, ten baran właśnie ją tknął bardziej niż powinien! Mocno, ale i skutecznie kopnęła go kolanem w krocze.
- Powaliło Cię?! - Ostentacyjnie wytarła swe usta nadgarstkiem.
Cody
Z piskiem upada na kolana.
Heather
ucieka do kabiny wkurzona.
Cody
Pokój Zwierzeń
- Kurcze, nie przemyślałem tego. To na bank był pierwszy jej pocalunek. Ale się musiała zawstydzić. Nie spodziewała się że akurat ktoś taki wspaniały jak ja ją pocałuje. Ale słodka jest jak tak się denerwuje - mówi piskliwym głowem ale jest mega zadowolony z siebie.
Heather
Pokój Zwierzeń
- Na pewno, gdy będzie już stary i zgrzybiały to będzie zaciągał dziewczyny w zaułki i je gwałcił! Pierdolony zboczeniec! Ohydztwo, Fuu! - Robi jej się niedobrze, a za chwilę rzyga.
Przez to, że była tak zdenerwowana przez nieuwagę weszła do męskiej kabiny. Już chciała krzyknąć, gdyż wiedziała co się tam wyprawia, ale akurat już oboje byli w swoich łóżkach zakryci kołdrą. Mimo tego i tak wyszła trzaskając drzwiami i wróciła do damskiego domku i poszła spać, bardzo niespokojnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro