Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11. Podstawy naprężenia


2 dni później. Wszyscy się już dowiedzieli o związku chłopaków. Na szczęście nikt nie miał przeciwko, włącznie z Noah, który miał na to wyjebane. Tego dnia zostali zbudzeni dość niecodziennym sposobem.

Chef
Jest w helikopterze i krzyczy przez megafon.
- Wstawać żołnierze! Raz, raz!

Heather
- Czy on jest normalny? A gdzie jest Chris?

Lindsay
- Nie znam żadnego Chrisa. Ale Kyle nie wiem gdzie jest. Jak myślisz Greta? - Zwróciła się do gotki.

Duncan
- Spać... - Zakrył swoją twarz poduszką.

Izzy
Od rana harcowała i wyszła na spotkanie z Chefem, jednak przeszkadzał jej fakt że jej jedzenie jest w helikopterze!!

Trent
Wstał na równe nogi. Spojrzał na swojego chłopaka, który dalej zamierzał spać. Pokręcił glowa na ten widok z uśmiechem, po czym zdjął poduszkę z jego twarzy i pocałował go w usta.
- Wstajemy śpiący królewiczu...

Geoff
- Achhh zakochani... Też bym tak chciał... - patrzyl na nich rozmarzony

DJ
Zwrócił się do Geoffa.
- Kolo, nieźle się chyba dogadujesz z Evą, co? - Uśmiechnął się podejrzanie.

Duncan
Ciężko westchnął i przewrócił się na drugi bok. Z zaskoczeniem zorientował się, że jego ciało podnosi się.
- Hej, postaw mnie! - Roześmiał się.

Trent
- Albo wstaniesz, albo znowu otrzymasz karę w hangarze!! - zasmiał się, mając Duncana na baranach.

Geoff
- Tez bym spał, ale kolo ma racje. Szybki buziak i lecisz stary!!

Duncan
- Dobra, postawisz mnie jeśli dostaniesz całusa? - Zapytał ciągle uśmiechając się. Gdy chłopak potwierdził pocałował go w usta i ten postawił go na ziemi. Wziął przypadkowe ubrania z torby i ruszył do łazienki, by się ogarnąć. Po niedługim czasie wyszedł już odświeżony i spotkał po drodze do stołówki Trenta. Wziął go za rękę i poszli coś zjeść.Gdy weszli do stołówki dalej trzymając się za ręce, punk napotkał zniesmaczone spojrzenie w ich dwójkę Usiadł z nim przy jednym stoliku.
- Heather ciągle się na nas gapi... - Westchnął.

Trent
- No to pokaz jej kto tu rządzi - uśmiechnął się trochę złowieszczo.

Heather
Pokój Zwierzeń

- Swietnie - przewróciła oczami - kolejna homo para na tej wyspie. Czy tu nie moze byc normalnie?! Ugh dobrze ze chociaz są w przeciwnej druzynie. Ale po połączeniu będe musiała rozbić każdą parę. Gwen i Bridgette przede wszystkim. Związek to sojusz, a sojusze moge miec tylko ja!! - wykrzyknęła do kamery pewna siebie i zaczęła piłować paznokcie.

Siedziała przy stole i piła herbate z nietęgą miną, patrząc się na Duncana i Trenta z obrzydzeniem.

Noah
Siedział przy lekturze i cały czas się zastanawiał, jak to możliwe że jeszcze nie zwariował, bo przy nim siedziała Izzy i ostrzyła sobie dosłownie zęby na Chefa.
- Izzy, mozesz przestac? Glowa mnie boli od twojego pilowania - Zastanowił się czemu jest taki masochistą, że cały czas przy niej siedzi.

Izzy
- Ale musze miec ostre zęby żeby się wgryść!

Duncan
- Jak? - Uniósł brwi i potrząsnął głową. - Czuję się jak jakiś trędowaty... - Podniósł kubek z herbatą i upił łyk. Pokazał dziewczynie środkowego palca i skrzyżował ramiona.

Noah
- Co ty chcesz zrobić...

Izzy
- Muszę mieć naostrzone ząbki na Chefa, haha! Jestem pewna, że smakuje jak kurczak.

Tyler
- Kurczak? Gdzie?! - Spytał wystraszony na wspomnienie o swojej fobii

Lindsay
Siedzi obok czarnowłosej i swojego chłopaka.
- Awww, czy oni nie są uroczy?! - Pisnęła do dziewczyny mówiąc o Duncanie i Trencie.

Heather
- Uroczy jak Izzy i Psychiatryk - wzdrygnęła się.

Lindsay nie skumała nawiązania.

Trent
- Nie jesteś trędowaty - złapał jego rękę pod stołem i sam zaczął pić herbatę - no chyba że o czyms nie wiem - pocałował go w policzek.

Lindsay
- Awwwww - powiedziala na cały głos ku niezadowoleniu Heather.

Gwen
Przyszła za rękę ze swoją dziewczyną, oczywiscie Heather na nie także się popatrzyla, ale one zachowywały się jak Noah. Miały wyjebane.

Heather
- Są obleśni, nie widzisz tego? - Wzdrygnęła się. - Po za tym pamiętaj Lindsay. Tutaj związek oznacza tylko sojusz. Nie wyeliminują się za nic.

Lindsay
- O, czyli ja i Tyler jesteśmy w sojuszu? Iiiii!

Duncan
Uśmiechnął się pod nosem i mocniej ścisnął jego dłoń.

Chef
Odchodzi od miejsca, gdzie podaje posiłki. Przebrany jest w wojskowy strój i podchodzi do reszty.
- Najedzeni? Tak? Jeśli nie to mam to gdzieś. To wojna żołnierze. Ruszcie dupy w troki i chodźcie za mną!

Bridgette
- Przepraszam, ale... Gdzie jest Chris?

Chef
- Chris załatwia pewne sprawy.

Chris
Zajmuje się nim masażystka w jego luksusowym "domku".

Duncan
- Świetnie. Zatem co robimy Chefunciu? - Uśmiechnął się kpiąco.

Chef
- Nie przeginaj dzieciaku! Mam dla was niespodziankę. Albo to raczej Chris... Sztywniara wraca do gry.

Courtney
Wchodzi do stołówki i mierzy wszystkich groźnym spojrzeniem. Zwłaszcza Duncana i Trenta.
- Moi prawnicy jak zawsze skuteczni.

Wszyscy
- COOO?!

Gwen
- Zaraz chwila!! Przecież mieliśmy nigdy już nie wracać jak odpadniemy!! - Spojrzała zdziwiona.

Courtney
Przerzuciła swoje włosy do tyłu.
- I właśnie tutaj się różnimy, gotko! - Spojrzala na nią kpiąco.

Pokój Zwierzeń

- Odwdzięczę się mojej druzynie za to ugh!! - patrzyła się wrogo w kamerę.

Chef
- Dobra, Courtney ponownie jesteś okoniem. A teraz dupa w troki na wyspe!!

Wszyscy stoją już na pomoście.

Chef
- Baczność!

Lindsay
- Czy to jakaś nazwa firmy błyszczyków czy...

Chef
Walnął ją wskaźnikiem w głowę, tyłek, plecy i ramiona.
- Czy już wiesz co to znaczy?!

Lindsay
- Tak! Baczność boli...

Chef
- I tak ma być!- Przygląda im się uważnie, widzi że tylko punk nie wykonał polecenia, bo stoi z założonymi rękami.Walnął go tak jak Lindsay.- Czy czegoś nie zrozumiałeś żołnierzu?!

Duncan
- Nie. Wszystko jasne.

Chef
- Dzisiejsze zadanie nie będzie łatwe. Tak naprawdę to myślę, że nie wyjdziecie z tego żywi.

Duncan
- W końcu porządne wyzwanie. - Uśmiechnął się pod nosem złośliwie.

Lindsay
- Czy to jakaś kolejna marka ubrań? "nie wyjdziecie stąd żywi"? - spytala go ponownie i ponownie oberwała wskaźnikiem.

Chef
- Teraz słuchajcie żolnierze!! Macie trzymać te łódki w górze najdłużej się da!! Żadnych oferm!! - spojrzał na nich oschle gdy podnosili łódki - A jak ktoś się podda, jego drużyna przegrywa!! By skończyć trzymanie musicie zadzwonić tym dzwonem! Dotarlo?!! - oplul Izzy.

Izzy
-Ale Czad!!

Stali już kilka godzin.

Izzy
- jednak nie taki czad...

Heather
- Tylko spróbuj przegrać. - Syknęła do Lindsay.

Geoff
- Kurde, zmęczony już jestem... Ale dam radę!

Eva
- Pewnie, że dasz. Inaczej miałbyś do czynienia ze mną.

Courtney
- Jestem pewna, że Duncan odpadnie jako pierwszy. - Stwierdziła z przekąsem. - Bo będzie musiał Trenta złapać za rączkę.

Duncan
- Zamknij się. - Kątem oka spojrzał na dziewczynę za nim.

Tyler
- Kurczę ile jeszcze? - jęczał...

Heather
- Tyle ile bedzie trzeba tłumoku!! - wydarła się, na co kilka mew odleciało wystraszonych.

Trent
Trochę przysypiał a ręce mu już całkiem odrętwiały.

Lindsay
Myśli że te wyzwanie jest gorsze dla jej rąk niż calodniowe trzymanie toreb z zakupami bez przerwy.

Courtney
- Dalej drużyno!! Musimy wygrać!!

Duncan
Pokój Zwierzeń

- Spięta księżniczka wróciła. Będę znów mógł ją trochę powkurzać. - Uśmiechnął wrednie.

Lindsay
- Nie dam rady... - Puściła łódkę. - Zupełnie straciłam czucie w rękach...

Heather
- Wracaj tu!

Lindsay
Poszła do dzwona i stuknęła nim głową.

Susły wyczerpane puściły łódkę, a Okonie odrzuciły ją z uśmiechem.

Chef
- Słuchaj, nie ma sIę czego wstydzić mała.... - Zwrócił się do blondynki. - Oprócz tego, że jesteś mięczakiem!!! Przerwa na żarcie!!!

W stołówce

Bridgette
- Gdzie jest jedzenie? - Spytała opierając dłonie na biodrach.

Chef
- Patrzycie na nie. - Ze złowieszczym uśmiechem wskazał na kubły ze śmieciami.

Izzy
Otworzyła jeden z nich.
- Tu są same odpadki. Wolałabym schrupać Ciebie.

Chef
- Eee, na wojnie się je co popadnie. - Powiedział trochę zmieszany komentarzem Izzy

Chris
- Jak Ci idzie Chefie? - Przyszedł zrelaksowany i zadowolony.

Chef
- Muszę utemperować tych nieznośnych bachorów. - Pokręcił głową z rozczarowaniem. - Idziemy do bufetu?

Chris
- Dokładnie to miałem zaproponować. - Idzie z mężczyzną śmiejąc się.

Courtney
- Będę studiować prawo i nie ma mowy, by ktoś znalazł materiał jak jem śmieci!

Duncan
- Idziemy coś zwinąć z bufetu? - Mówi szeptem do swego chłopaka.

Izzy
- W sumie ale to jest pycha!! - jadła stara skórkę od banana.

Eva
- Nie jem tego!! - rozwaliła stół i wyszla. Geoff poszedł za nią.

Noah
- Nie ma mowy bym wziął cokolwiek z tego do ust! - wyciągnął dwoma palcami zużyta pieluchę i opuścił obok - To jest jakiś chory żart.

Trent
- A co ty taki buntowniczy? Znowu chcesz karę w hangarze? - spojrzał na niego dwuznacznie.


Heather
- Wolę już umrzeć z głodu!

Lindsay
- Mam słaby żołądek. Nie mogę jeść takich rzeczy, nawet jeśli są niskokaloryczne...

Eva
- Po co wylazłeś za mną?! - Spytała zdenerwowana.

Geoff
- Spokojnie kolo.... Znaczy ziomalko. Chciałem sprawdzić jak się czujesz. Znowu to robisz. W sensie... Wkurzasz się... - Powiedział ostrożnie. Nie uśmiecha mu się dostać po głowie.

Duncan
- Albo ty dostaniesz karę jeśli nie pójdziesz ze mną. - Odwzajemnił jego spojrzenie. - A więc jak? Czy może wymiękasz?

Trent
- Jaką karę ja miałbym niby dostać jakbym z tobą nie poszedł? - patrzyl się z szyderczym uśmiechem na swojego chłopaka.

Eva
- Jestem, zmęczona, głodna i jeszcze raz zmęczona. Nie ma normalnego jedzenia!! Mam prawo być zła!! - zaplotła ręce na piersi.

Duncan
- Chcesz się przekonać? - Szepnął mu do ucha, a potem złowieszczo się uśmiechnął. - No chodź! - Pociągnął chłopaka za nadgarstek i ruszyli ostrożnie w kierunku bufetu Chrisa i Chefa.

Geoff
- Ja również, ale hej nie przejmuj się. Nie długo koniec wyzwania, zjemy coś i wypoczniemy. Może zorganizuje nawet imprezkę? - Zamyślił się.

Eva
- Imprezke? - popatrzyła zdziwiona.

Geoff
- No imprezke!! Bedzie fajnie! Muzyka, tance i zabawy!! - podskoczyl radosnie na co Eva się zdziwiła.

Eva
- W sumie... Poszłabym se pierwszy raz w życiu.

Geoff
- Nigdy nie bylaś na balandze?!

Eva
- Nie. Dotarło? Kiedyś miałam ochotę spróbować, ale... Sama nie wiem. Imprezowanie nie pasuje do mojego wizerunku.

Duncan razem z Trentem stoją przed ekskluzywnym namiotem gdzie Chris i Chef ucinają sobie pogawędkę.

Chris
- Widziałeś ostatnie nagranie z damskiej części domku Okonii? Gorąąące... - Zaśmiał się.

Duncan
Przycisnął palec do ust, by ten zachował ciszę. Na czworakach ruszyli do namiotu.

Chris
- Bridgette i Gwen lepiej się nadają do tych scenek niż Duncan i Trent - myślał nad tym co oglądał - Ahh szkoda że nie możemy tego wypuścić w TV... Jeszcze by zaczęły się pozwy... - tlumaczyl Chefowi.

Trent
- O czym oni gadają? - szeptał do chlopaka, zdziwiony podniósł brew, nagle otworzył szeroko oczy i zrobił facepalma - kamery...

Chef
Pokiwał głową na znak, że rozumie.
- Całe szczęście, że nie widziałem nagrania chłopaków. Masz traumę, co nie Chris? - Uśmiechnął się do niego złośliwie biorąc do ust kolejny kawałek indyka.

Duncan
- Dopiero teraz zauważyłeś? - Również mówił szeptem. - Oni nas ciągle obserwują. Dobra, bierzemy szybko żarcie z lodówki i spadamy.

Trent i Duncan otworzyli cicho lodówkę gdy Chris i Chef dyskutowali sobie w najlepsze.

Chris
- No ale powiem że Bridgette mnie zaskoczyła, ale w sumie i tak na razie w rankingu czołuje Lindsay na tych schadzkach w Tylerem. Może tępa laska, ale widziałeś jej biust? Marzenie!! Szkoda ze ci smarkacze są niepelnoletni. - westchnął popijacąc drinka.

Trent
- To co bierzemy?

Duncan
- Bierz co tylko wpadnie Ci w ręce. Jak korzystać to już na całego.

Oboje zaczęli opróżniać lodówkę z kilku rzeczy. Trent przez nieuwagę stłukł słoik i zawartość rozlała się po podłodze.

Chef
- Co to było?!

Duncan
Pociągnął chłopaka za rękę pod stół. Nie było opcji, by teraz wyszli niezauważalnie z namiotu.

Trent
- W sumie... - szepcze cicho, gdy Chef i Chris krążą po pomieszczeniu - Ta sytuacja jest... nawet podniecająca...

Duncan
Nie mógł powstrzymać uśmiechu i przysunął się do niego jeszcze bliżej.
- Trent, nie poznaję Cię. - Chciał się zaśmiać, ale przypomniał sobie, że są tu zaskoczeni mężczyźni.

Trent
Wzruszył ramionami i zachichotał się bezgłosnie. No nic nie poradził, że ta akcja dała mu sporo adrenaliny.

Chris
Znalazł rozbity słoik.
- Ktoś tu musiał być....

Chef
- Na pewno. Może nadal tu jest, albo... są? Na mojej warcie nikt nie wyjdzie z tego żywy! - Zaczął jeszcze bardziej przeszukiwać kuchnię.

Duncan
Podniósł lekko obrus i ujrzał, że droga jest wolna. Chris i Chef byli odwróceni tyłem, więc nie powinni ich zauważyć.
- Idziemy.

Chłopaki razem z jedzeniem szybko wyszli z namiotu.

Trent
- Ok to było epickie - śmiał się biegnąc z jedzeniem na rękach, ktore ledwo mógł utrzymać

Duncan
Śmiał się razem z nim.
- Mówiłem, że będzie odjazd. Musiałem rozruszać jakoś to sztywne ciało. - Uśmiechnął się do niego wrednie.

Trent
Pocałował chłopaka czule.
- No dobra, teraz musimy gdzieś to przemycić - staral się nie upuścić jedzenia

Duncan
-Możemy pójść do kabiny Okoni i zwołać Susły i Ci, którzy postanowili jeść śmieci. - Zaśmiał się. - Zdążymy zjeść przed kolejną częścią wyzwania.

Trent
- Zgoda!!

Wszystko zostało przetransportowane do kabiny i momentalnie zwołani zostali wszyscy uczestnicy.

Geoff
Prowadzil Eve.
- Widzisz? Bedzie balanga!!

Eva
- Tak, świetnie. Przynajmniej w końvu normalne jedzenie. - Uśmiechnęła się lekko do siebie.

Geoff
- Czy ty właśnie...

Eva
Spoważniała.
- Nie...

Geoff
- Wydawało mi się, że...

Eva
- Ugh, nie gadaj już. - Chwyciła blondyna mocno za nadgarstek aż ten pisnął z bólu

Geoff
Pokój Zwierzeń
Masuje sobie obolały nadgarstek.
- Mocna jest...

Courtney
Siedzi na łóżku po stronie chłopaków i zajada się przyniesionym jedzeniem.
- Założę się, że sam tego nie przyniosłeś Duncan. - Spojrzała na niego wrogo, a potem na Trenta.

Duncan
- Jesteś zazdrosna. - Zaśmiał się.

Trent
- Wyluzuj Courtney, sama przecież jesz tego batona - przewrócił oczami i uśmiechnął się do Duncana, którego chwycił za rękę.

Courtney
Napychała usta batonikiem.
- I cpoo z theeego?!

Izzy
- Ooo cukier, nie powinnam bo po tym mi ponoć odwala!! - bawila się papierkiem od cukierka, a potem wrzuciła go sobie do nosa.

Heather
- Chyba nie od tego ci odwala... - jadla paluszki powoli i czytala magazyn "Bravo Girl"

Noah
- Izzy, nie tak się je słodycze... - walnął się w czoło, sam jadł chipsy.

Izzy
- Noah, nie wiesz co gadasz! Jeśli bym zjadła go ustami to cukier trafiłby mi do mózgu i... Nie chcesz wiedzieć co by się stało. - Powiedziała dramatycznym tonem.

Noah
- Faktycznie. Chyba nie chcę. - Przewrócił oczami i spojrzał na nią rozbawiony.

DJ
- Mamcia nie pozwala mi jeść takich. Jem tylko zdrowe obiadki mamusi, ale... Jeden nie zaszkodzi! - Wziął jedno ciastko, a następnie wpałaszował ich całe pudełko.Nagle zabrzmiał głos przez megafon.

Chef
- Stawcie się robaki na plaży, ruchy! I razem z Chrisem musimy wam coś ogłosić wstrętne dzieciaki! Komuś z was się za to oberwie! I ta osoba już wie co sknociła! Nie jestem w humorze, więc jak kogoś zabraknie na zbiórce... Nie będzie przyjemnie! Natychmiast żołnierze, teraz, teraz!

Duncan
Spojrzał na Trenta
- Mamy kłopoty. - Był poważny, ale zaraz się uśmiechnął. - To jest coś co lubię.

Trent
- Gorzej nas ukarać nie mogą chyba? - śmieje się i idzie razem z chlopakiem za ręce, przy okazji wycierając twarz z resztek czekolady.

Uczestnicy przychodzą na plażę. Ponownie muszą stanąć w szeregu na baczność.

Chef
Uderza wskaźnikiem o złączone ręce chłopaków.
- Odkleić się pijawki! BA...CZNOŚĆ!

Duncan
- Ugh, może trochę ostrożnie? - Pociera swoją obolałą dłoń.

Izzy
Rusza się niczym wąż. Tak, "czołga" się.

Chef
- Co ja mówiłem żołnierzu?!

Izzy
Ugryzła Chefa w nogę.

Chef
- Aaaa! Co ty wyrabiasz?!

Chris
Głośno się śmieje. Wyciera łezkę z oka.
- Stażyści, ustawcie do pionu Izzy.Po wielkich zmaganiach ruda stanęła na baczność pomiędzy Lindsay i Heather.

Heather
Pokój Zwierzeń

- Nie jestem zdesperowana, ale... Beth odpadła, została mi Lindsay. Czas znaleźć drugą "NK'ę". Jest walnięta, przypuszczam, że łatwo się zgodzi i będzie głosować tak jak ja powiem. - Oznajmiła z uśmiechem.

Chef
- Dobrze, przyznać się! Kto buszował w naszym namiocie i splądrował lodówkę? No, przyznać się, ale już!

Duncan
- Podejrzana sprawa. - Mówi jakby nigdy nic.

Gwen
- Nie macie niczego lepszego do roboty? - przewróciła oczami i poprawila włosy.

Chef
- Nieee!! Tak nie może być!

Izzy
Śmieje się szaleńczo.
- Uhuhuha! Fajna zabawa!!

Heather
Ucisza wariatkę i nie wierzy że to robi, ale zadaje jej bardzo wazne pytanie.
- Izzy, chcialabyś zaprzyjaźnić się z nami i dostac się razem do finalowej trójki? - szeptala i pokazala na Lindsay.

Izzy
- Bardziej bym chciala jednorożca hahaha!! - próbowała stanąc na glowie, ale dziewczyny ją powstrzymały.

Lindsay
- Izzy, jeszcze sobie coś zrobisz. Dziwne uczucie, gdy krew spływa Ci do głowy. Powaga. - Powiedziała z mądrością. Choć trudno w to uwierzyć.

Izzy
- E tam. Izzy lubi to!

Heather
- Słuchaj. Zadałam Ci proste pytanie. Chcesz wejść z nami do finałowej trójki i być naszą NK'ą?

Lindsay
- Najlepszą kumpelką. - Sprostowała.

Izzy
- A dostanę tego jednorożca?

Heather
- Pewnie. - Odpowiedziała uśmiechając się.

Pokój Zwierzeń

Skrzywiona kręci głową.

Izzy
- U, u, no to dobra, haha!

Chef
- Cisza! Pozwoliłem wam udzielać głosu?!

Duncan
- Chefie, ale jak ktoś ma się przyznać jeśli nie może mówić?

Chris
- Kryminalista Cię zgasił. - Zaśmiał się, ale zaraz spoważniał. - Okej, koniec żartów. Chefie, powiedz jaką wszyscy poniosą konsekwencje.

Chef
- Obie drużyny stawią się na eliminacji, oraz... dam wam takie zadanie, że nie wrócicie z tego żywi. - Uśmiechnął się złowieszczo.

Duncan
- Oooo, Chefie naprawdę nie trzeba! Co takiego "strasznego" - Pokazał cudzysłów w powietrzu.- Mógłbyś wymyślić?

Courtney
Pokój Zwierzeń
- Wydałabym ich. Ale pewnie byłabym na celowniku. A prawnicy drugi raz nie mogliby czegoś wskórać!

Chef
- Mam podejrzenia, że to ty za tym stoisz chłystku! - Podchodzi do punka i podnosi go do góry za koszulkę.

Duncan
- Ja? Skąd takie domysły? - Dalej się uśmiechał mimo, że pod stopami nie czuł gruntu.

Trent
- To niemożliwe. Caly czas byl ze mną... - powiedział starając udawać się szczerego, co o dziwo mu wyszło, postanowil wiec trochę poudawać dalej - No wiesz.. Chefie co sie dzieje gdy para się spotyka - udawał zawstydzonego, podrapal się po szyi - i razem... No wie Chef... Takie tam czulości...

Chef
- Starczy!! Nie chce tego sluchac bez potrzeby!! - zatkał sobie uszy, bo wyobraził sobie za wiele - Napalona mlodzież, gdyby to chociaż byly dziewczyny...

Gwen
Przewróciła oczami.

Courtney
- No dobra Chefie, to jakie dasz nam zadanie?

Chef
Puścił punka i zwrócił się do obozowiczów.
- Przed kolejnym zadaniem... Rozgrzewka!Włączył muzykę z magnetofonu i wykonywał taniec, który wszyscy powtarzali.

Izzy
- Łooo, ale super haha! - Wykonywała ruchy Chefa.

Duncan
Postanowił wyłączyć muzykę i uśmiechając się patrzył z przymrużonymi oczami na Chefa.

Trent
Zastanawiał się czemu jego chłopak aż tak się podkopuje i się trochę zmartwił.
- Duncan - szepcze - włącz to z powrotem!!

Chef jednak zdażyl już podejść do Duncana.

Chef
- Co to ma znaczyc żolnierzu?! - opluwa go - Wracaj do szeregu!!

Duncan
- Pan Kucharz chyba nie zauważył, ale odpadła jedna osoba. - Wskazuje kciukiem na Izzy, która zaczęła jeść piasek.

Chef
- Skończymy kiedy ja powiem! 20 pompek żołnierzu!

Duncan
Przewrócił oczami i zaczął robić pompki.

Chef
- Czy ktoś chce jeszcze coś powiedzieć?!

Gwen
- Muszę iść do toalety - trzyma ręce przy kroku - moge iść? - Za karę że się odezwała czysci kible.- nie to miałam na myśli...

Trent
Przyglądał się swojemu chlopakowi z podziwem.

Chef
Odezwał się ponownie gdy Duncan skończył ćwiczenia.
- No dobra żolnierze!! Marsz na stołówkę i spakujcie dlugopisy!! Zrozumiano?!

Duncan
- Tak jest Chefie! - Z kpiącym uśmieszkiem odwrócił się w stronę stołówki, ale zatrzymał go Trent, który się do niego odezwał.

Heather
- A co my, będziemy pisać kartkę z pamiętnika? - Prychnęła i dodała do siebie ciszej. - Lindsay i Izzy odpadły, co za idiotki! - Pokręciła głową zdenerwowana.

Trent
- Czemu go prowokujesz? - spytał Duncana który przewrócił oczami.Wszyscy inni powoli docierali na miejsce.

Chef
Nie czekając na innych krzyknął:
- Słuchajcie!! W żołnierstwie jest ważna miłość!! Miłość do bliźniego!! Dlatego chcę byście nalisali list na 500 słów dlaczego mnie kochacie!! - wyszczerzyl zęby

Duncan
- Bawi mnie to, a po za tym kłopoty to moje drugie imię. - Wyszczerzył do niego zęby i mrugnął, a potem ruszył do stołówki.

Trent tylko pokręcił głową i poszedł za nim.

W stołówce

Duncan
- Co robimy tym razem Chefie?Chef- Dla Ciebie Panie Kucharzu! Nie będę się drugi raz powtarzał!

Courtney wstała od stołu i podeszła do punka. Złapała go lekko za ramię.

Courtney
- Oczywiście Panie Kucharzu, że Pan nie będzie się powtarzać. - Z uśmiechem poprowadziła Duncana do stołu i usiadła bardzo blisko niego po czym wytłumaczyła mu na czym polega zadanie.

Trent
Spojrzał podejrzliwie na miłą Courtney i sam usiadł przy nich by mieć ją na oku.

Wszyscy zawzięcie pisali listy, szukając odpowiednich słów, Noah nawet wydawał się być zainteresowany tematem, no chyba że opisywał jak bardzo ma wyjebane.

Duncan skonczyl jednak pierwszy, co zdziwilo wszystkich.

Chef
- Coo? Niemożliwe!!

Duncan
Z założonymi rękami uśmiechał się.
- Pan Kucharz nie śni. Proszę przeczytać.

Chef
Wziął pracę buntownika i zaczął czytać na głos. Z uśmiechem zaczął.
- Kocham Pana Kucharza, bo jest bardzo, bardzo, bardzo.... - Mina mu zrzedła. - bardzo, bardzo, bardzo.... To tylko jedno bardzo długie zdanie z pięcioma stronami zapisanymi słowem bardzo!

Duncan
- Jest 500 słów? Jeśli nie wierzy Pan to można policzyć. Mogę zadeklarować, że jest ich 500. - Założył nogę na nogę bardzo zadowolony z siebie.

Chef
- Napisz jeszcze raz!! - rzucil kartkami w Duncana, który zdawał się tym nie przejmować

Courtney
- Duncan! Co ty odwalasz?! - szepnęła do niego ostro i splotla ręce na piersi.

Trent
- Mam dokladnie to samo pytanie... - również odszepnął bardziej zdziwiony niż wkurzony.

Duncan
- Dajcie spokój, wykonuje tylko rozkazy. - Zaśmiał się krótko.

Courtney
- Jesteś okropny! I irytujący! I...

Duncan
- Przestań. Dobrze wiem, że tak nie sądzisz.

Trent
- Szkoda że nie wykonujesz tak rozkazów w łóżku - probował pocisnąć Duncana.

Courtney
Spojrzała na nich z obrzydzeniem.
- Fuj...

Chef
- cisza!! Macie jeszcze pięć minut!!

Duncan
Spojrzał trochę zażenowany i zirytowany na muzyka i odwrócił wzrok przyglądając się innym.

Po 5 minutach

Chef
Patrzy zdenerwowany na DJ'a, Geoffa i Tylera, którzy zasnęli. Ledwo co napisali.
- Wasza trójka idzie do chaty! Jedyny, który się postarał to Noah.... Gratulacje żołnierzu. Musicie tego wysłuchać!

Czyta bardzo długie i żmudne wypociny Noah. Większość zasnęła.Duncan nieświadomie zasnął na ramieniu Courtney, a ona na jego.

Trent
- Duncan!! Courtney!! - Starał się obudzić ich oboje. Nie wiedział czemu ale był mega zazdrosny.

Chef
- Dobra, macie wolne na siku!! Won mi z stąd ci co nie śpią!!

Trent
Niechętnie opuszcza stołówkę, zostawiając Courtney i Duncana, przytulających się do siebie przez sen.

Pokój zwierzen

- Tak, jestem cholernie zazdrosny!!

Chef
- Wstawać owsiki! - Mówi do osób które zasnęły.

Duncan
- Cooo...? - Budzi się. Zauważa, że jego głowa spoczywa na.... Ramieniu Courtney?!

Courtney
- Czy to już rano...? Ugh, co ty robisz?! - Odsunęła się od niego. - Przytulałeś mnie!

Duncan
- Co ty pieprzysz? To ty zaczęłaś!

Chef
- Miłosne rozterki zostawcie sobie na później żołnierze. Czeka wasz kolejne zadanie.

Courtney
- Co? Przecież zasnęliśmy...

Chef
- Tylko czytałem wybitną pracę. Mam nadzieję, że jednak słuchaliście, bo za karę macie w skrócie napisać to co Noah w niej zawarł!

Eva
- Nie ma mowy!

Chef
- A chcesz wylecieć? Wasza trójka ma 5 minut!

Duncan
Pokój Zwierzeń

- Jest jakaś zaleta, że zasnąłem na ramieniu Courtney. Prawdopodobnie Trent to widział i jest zazdrosny, więc będę miał powód, by się z niego ponabijać. - Uśmiecha się podstępnie.

Po 5 minutach, 3 Okonie napisały prace. Katastrofalne oprócz Courtney, ale się udało. Do końca przerwy zostało 5 minut, więc punk postanowił poszukać swojego chłopaka. Znalazł go przed domkiem Okoni, miał nietęgą minę. Podszedł do Trenta.

Duncan
- Coś nie tak?

Trent
- Izzy zeszczała mi się na buta a tak poza tym jest spoko - Nie chce gadać o tym co było na stołówce.

Duncan
Uniósł brew i mimo woli się roześmiał. Wyczuł w głosie chłopaka sarkazm, zdecydował dowiedzieć się o co chodzi. Zaszedł do niego od tyłu i objął go. Pocałował go lekko w szyje.
- Wydaje mi się, że nie o to chodzi.


Trent
- O to chodzi - prycha, mimo że nie ma mokrego buta i pocalunek w szyje mu się podoba. Wcale nie był zazdrosny...

Duncan
- Mam rozumieć, że podobało Ci się jak Courtney się do mnie dobierała? - Uśmiechnął się złośliwie.

Trent
- Nawet nie zauważyłem, Chef wygonił mnie wcześniej - Udawał twardego.

Duncan
Odsunął się od chłopaka.
- Dobrze, w takim razie... Hej, Courtney! - Krzyknął do dziewczyny, która stała nieopodal.

Courtney
- Czego?! - Odpowiedziała wkurzona.

Duncan
Podszedł do niej i mówił na tyle głośno, by muzyk słyszał.
- Ładnie dziś wyglądasz.

Courtney
- Och, ja... Nie dam się nabrać na te komplementy! Co ty kombinujesz?

Duncan
- Nic. Mówię tylko prawdę. Wystrzałowo wyglądasz księżniczko. - Przyparł ją do ściany domku i pogładził po policzku.

Trent
Zabolało go to. I to jak. Zamknął na chwilę oczy by mu nie załzawiły i poszedł do lasu.

Courtney
Jej serce biło bardzo szybko. Nie wiedziała co ma zrobić. Rumieniła się, ale.... Co ten kryminalista sobie wyobraża?! Jednak nie mogła mu powiedzieć prosto w twarz żeby się od niej odwalił.

Duncan
Spojrzał w bok, by sprawdzić reakcję Trenta. Nie było go. Chyba posunął się za daleko... Albo po prostu nie widział tego i już wcześniej przed tym wybrykiem sobie poszedł?
- Trent! Trent! - Wołał go i szukał po całym obozie lecz nie mógł go znaleźć. W końcu musiał się poddać, bo Chef zakomunikował, że jest kolejna część zadania, więc przygnębiony poszedł w wyznaczone miejsce.

Chef
- Słuchajcie parszywce!! Teraz czeka was próba siły!! - spojrzał wrogo na każdego z nich - musicie przejść ten ekstremalny tor przeszkód!! - pokazuje na zabłocony kilometrowy wręcz tor - i każdy ma go przejść!! Zrozumiano?! - oplul Duncana.

Gwen
- Tak jest! - dygnęła przed Chefem i gdy odszedł dalej westchnęla - mogło być gorzej... Zaczęło padać, na co wszyscy westchnęli.

Trent
Nie pojawiał się. siedział w lesie i zastanawiał się czy przy takim zachowaniu nadal może ufać Duncanowi.

Duncan
Zanim ruszył zorientował się, że Trenta dalej nie ma. Bardzo go to zmartwiło, ale nie było opcji go w tym momencie szukać. W końcu zaczął biec jak inni.

Bridgette
Przechodzi bez trudu przez oponę, a także przeskakuje przez mur. Ale poślizgnęła się w błocie i upadła co skutkowało dość ostrym bólem.

Eva
Został jej ostatni kawałek tory do przejścia. Czołgała się w błocie pod wielkimi ruszającymi się ostrzami. Dotarła jako pierwsza.

Chris
- Eva Zostaje w grze! Ten kto nie przejdzie toru przed wyznaczonym czasie odpada! Czy to jest jasne?!

Heather
- Tak, Panie Kucharzu. Przyjęliśmy to do....aaah! - Zaczepiła się o jakąś linę i zwisa głową w dół nie mogąc się wydostać.

Noah
Pod koniec odpadł, bo ugrzązł w błocie.

Duncan
- Trafiony zatopiony! Żegnaj żołnierzu, miło było Cię... - Omijał ostatnią przeszkodę czyli ostrza, które mogłyby mu ściąć głowę. Gdy się czołgał zobaczył przed sobą nogi Chefa, a potem spojrzał na niego do góry.

Chef
- Wykopałeś swój własny grób, synu. - Powiedział groźnym tonem.

Duncan
- Dziękuję! - Pocałował go w nos.

Trent
Siedzi samotnie w lesie i ze smutku gapi się w drzewo. Wiedział że Duncan żartuje, ale mimo wszystko... Po co ją podrywał na jego oczach? Dla durnej satysfakcji? Dla atrakcji? Dla zazdrości? Zrezygnowany poszedł do hangaru, powspominać to i owo... I przemyśleć sens zaufania komuś takiemu jak Duncan.

Chef
Nawet Duncan zrozumiał że przegiął, bo Chef cały aż ze złości wybielał.

Courtney
- Tym razem przegiąłeś...

Duncan
- Eee, trudno mi to powiedzieć, ale chyba masz rację...

Chef
- Spędzisz calutką noc w hangarze na łodzi... Dotarło? - Powiedział z zaciśniętymi zębami.

Chris
Odzywa się przez krótkofalówkę.
- Nieeee!! Błagam, nie chce tych widoków ponownie!!

Chef
Bardzo ignorujew tym momencie Chrisa.
- Won mi stąd do hangaru!!

Duncan
Wzrusza ramionami
- Jasne Chefunciu.

Chef
- Panie kucharzu! Panie kucharzu! - Krzyczy zdenerwowany. - Zejdź mi z oczu smarkaczu!!!

Duncan
Salutuje.
- Odmeldowuje się. - Powiedział z lekkim uśmieszkiem i udał się do hangaru.Otwiera drzwi i zauważa... Trenta- Trent? Czemu nie byłeś na wyzwaniu? - Zdziwił się trochę.

Trent
Chce wyjść ale Duncan chwyta go za nadgarstek.
- Duncan... Puść mnie.

Duncan
- Nie. Zostaniesz i odpowiesz mi czy jesteś zazdrosny? - Dalej trzymał chłopaka za nadgarstek.

Trent
- Tak! Ale to nie powód by podrywać na moich oczach Courtney!! To już było przegięcie!! - chwyta twarz w dłonie, po chwili odchyla głowę do tyłu i przeczesuje włosy - Serio, musiałeś ją przyprzeć do ściany?! Dotknąć jej twarzy? Przybliżyć się tak do niej prawią że całując?!! Na moich oczach?! Po co? - zmartwiony gryzie wargę i patrzy na jakąś zawieszoną rybę - Warto było?! A teraz wybacz, ale wychodzę z tego pomieszczenia - Ponownie zostaje zatrzymany.

Duncan
Kolejny raz łapie go za nadgarstek i patrzy na jego twarz. W najpiękniejszą twarz jaką widział. Myśli dlaczego jest tak jebanym idiotą! Czy punk naprawdę chce wszystko zniszczyć?
- Nie, nie było. To jedna z tych rzeczy, których naprawdę żałuje. Nie sądziłem, że to zajdzie za daleko i tak się tym przejmiesz... Początkowo miałem tylko sprawić jej komplement, by zobaczyć twoją reakcję. Wiem, że te marne wymówki mnie nie usprawiedliwią... Przepraszam skarbie... - Dłoń zaciśnięta na nadgarstku zsunęła się na jego palce u rąk i splótł je ze swoimi. Łzy zakręciły się mu w oczach, ale postarał się je powstrzymać co wychodziło dosyć nieudolnie.

Trent
- A ty czemu ryczysz? - sam się rozpłakał i śmiał się przez łzy - Kto ci pozwolil? Nie tylko na to... Serio... Zawiodłeś mnie. Wybaczam ci, ale... Nie wiem. - Nie wiedział co powiedzieć

Duncan
Przez łzy lekko się uśmiechnął. Rzucił się mu na szyje namiętnie go całując i zamykając w swym uścisku. Pragnął mu to jakoś wynagrodzić. Te wszystkie świństwa, które mu zrobił. Miał nadzieję, że kiedyś o tym zapomni...

Trent
Starał się odsunąć punka od siebie.
- Przestań... - mocno zaciska oczy, jakby próbował oprzeć się pokusie.

Duncan
Odsunął się od niego.
- Jak sobie życzysz. - Usiadł na jakiejś skrzynce uciekając wzrokiem gdzieś w bok.

Trent
Westchnął i usiadł po drugiej stronie hangaru. Nie miał ochoty wracać. Patrzył gdzieś w przestrzeń.

Duncan
Po chwili niezręcznej ciszy odezwał się.
- Lepiej już wracaj. Dzisiejsza noc jest chłodna. Ja muszę tu być. Ponownie dostałem karę spędzenia nocy w karcerze.

Trent
Nie odzywa się do Duncana. Kuli nogi i chowa w niej twarz, tak że tylko smutne oczy wystają, które straciły swój tradycyjny blask. Oczy znowu mu zaszły łzami, ale był bardzo cicho. Zbyt cicho.

Duncan
- Trent? - Spojrzał na niego. Stan chłopaka od razu go zmartwił. Podszedł i usiadł tuż obok niego. Przytulił go. - Co jest? - Zapytał cicho.

Trent
Westchnął.
- Kocham cię... - odwzajemnił tulasa - Ale nie rób mi już tak więcej...

Duncan
Pokiwał głową i przytulił go jeszcze mocniej. Zamknął oczy.
- Też Cię kocham. Nawet nie wiesz jak bardzo... - Zaczął głaskać go po głowie

Chris
Patrzy na monitoring.
- No nie, znowu! Chefie, weź to wyłącz!

Chef
- A co ja do cholery? Ich matka? - Prycha

Trent
Głaskanie po głowie było bardzo miłe. Ale nadal nie wiedział co o wszystkim myśleć. Pragnął jednak by Duncan przy nim został.

Chris
- Nie każdy chce to widzieć! Po co do cholery znowu umieściłeś go w karcerze?

Duncan
Złożył na jego włosach delikatny pocałunek.
- Mówię poważnie, powinieneś iść. Wystarczy, że ja będę marznąć. - Zaśmiał się krótko.

Trent
Nie ruszył się ani na centymetr.

Chef
- Chciałem obserwować tylko ryby!!

Duncan
Westchnął.
- Nie dasz za wygraną, co?

Pokój Zwierzeń

- Pieprzony wrażliwy uparty muzyk... - Zaśmiał się - Czasem myślę, że taki dupek jak ja nie zasługuje na niego... - Ukrył swą twarz w dłoniach.

Trent
- Skoro ty jesteś uparty to i ja mogę - wzruszył ramionami

Pokój Zwierzeń

- A może ja po prostu nie zasługuje na takiego gościa jak on? - Patrzy w ścianę

Duncan
- To akurat jest moja działka. Serio chcesz spędzać czas z takim idiotą skoro teraz mógłbyś przebywać z kimś lepszym niż ja? - Zapytał odwracając wzrok.

Trent
- Tak... Mimo że jesteś debilem - uśmiechnął się do niego, po chwili opuścił wzrok, ale uśmiech na twarzy mu pozostał.

Duncan
- Jesteś naprawdę wytrwały. Podziwiam Cię. - Uśmiechnął się lekko i podniósł jego głowę za podbródek do góry w celu pocałowania go. Już zbliżył swoje usta do chłopaka, ale zawahał się. Nie był pewny czy on tego chce...

Trent
Czekał na kolejny ruch chłopaka, który zamarł na chwilę. Duncan wyglądał jakby się zmartwił czy to stosowne w tym momencie. Trent przewrócił oczami i chwycił go za bluzkę, w celu przyciągnięcia go do swoich ust.

Duncan
Był zaskoczony tym nagłym gestem. Odwzajemnił czule pocałunek swojego ukochanego. Ręce zarzucił mu na szyję. Chciał być teraz jak najbliżej niego. Tego ciała, które tak pokochał. Wciąż się zastanawiał jak mógł zrobić coś tak okropnego. Zwłaszcza osobie dla niego najważniejszej. Podczas pocałunku złapał go za dłoń.

Trent
Całował teraz z większym uczuciem niż pasją czy namiętnością. Wcześniej w jego wszystkich gestach było wiecej fizyczności, ale teraz chciał pokazać specyficznie, że potrafi kochać. Delikatnie położył dłoń na policzku Duncana i równie delikatnie całował jego usta. Łza popłynęła mu po policzku. Jeśli punk tego nie zrozumie tego gestu, ile dla niego znaczy, to on nie wie...

Duncan
Czuł, że może tak z nim trwać całą wieczność. Mógłby bez końca całować te słodkie usta. Właśnie tego potrzebował. Czułych i delikatnych pocałunków. Gdy nareszcie razem odsunęli swoje usta, Duncan zauważył łzę płynącą po jego policzku. Otarł ją kciukiem i spojrzał w te piękne oczy. Dalej trzymał jego dłoń. Podniósł ją do swoich ust i złożył na niej czuły pocałunek.

Trent
Przytulił chłopaka. Był taki ciepły. Ta bliskość. Te trzymane ręce... Były dla niego wszystkim. Mocno objął chłopaka.

Duncan
Gdy go również objął pocałował w policzek, na których nie dawno były łzy. Nie chciał, by przez niego płakał. Chciał go uszczęśliwiać. Widzieć tylko na jego twarzy ten piękny uśmiech.
- Chyba nie zamierzasz tu zostać? Bo... - Usłyszał na zewnątrz jakiś trzask. - Co to było? - Zapytał szybko przylegając do niego.

Trent
- Boisz się? - zaśmiał się, tuląc chłopaka mocno do siebie i kciukiem gładząc jego plecy

Duncan
Zarumienił się
- Nie, nie boję się! Chciałbyś... - Prychnął. Chciał od niego szybko się odsunąć, ale chłopak mocno go przytulał.

Trent
- Kocham cię idioto - pocałował go w usta czule

Duncan
- A ten idiota kocha Ciebie. - Uśmiechnął się. - Lepiej już zmykaj. To moja kara, nie twoja.

Trent
- Nie rozkazuj mi - odpowiedzial władczo, śmiejąc się do chłopaka i ponownie go pocałował

Duncan
Oddawał pocałunek zagryzając lekko jego wargę. Ujął jego twarz w dłonie i coraz mocniej go całował. Jednak jego usta coraz słabiej go całowały dając tylko delikatne muśnięcia.
- Naprawdę nie chcesz stąd iść, co? - Uśmiechnął się lekko.

Trent
- Nie - Uśmiechnął się do niego - A co, ukarzesz mnie za to?

Duncan
- Przydałoby się. Jesteś bardzo niesforny. - Położył się na kolanach chłopaka.

Trent
- A ty to nie? - spojrzal na niego spod byka. Kochał mimo to jego styl bycia. Gdy nie przesadzał. Pogładził go po włosach i roztrzepał jego Irokez.

Duncan
- Hej, trochę ostrożniej. - Z udawanym zdenerwowaniem poprawił swoje włosy dłonią.

W domku Okoni

Geoff
- Widziałeś Trenta? Nie pojawił się na wyzwaniu, a potem już go nie widziałem. Dziwne. - Spytał trochę zmartwiony DJ'a

DJ
- Może jest z Duncanem? Ostatnio ciągle się wymykają na te swoje randki... - gładzi dalej królisia na łóżku

Geoff
- Ach no tak!! To może ja... - wymyka się z kabiny powoli - Zobaczę co u Evy? - uśmiecha się do przyjaciela.

DJ
- Spodobała ci się, co? - usmiechnął się do kumpla i wyszczerzył ząbki.Geoff- No coś w sobie ma! Nie jest jak inne kobiety... - Rozmarzył się, ku rozbawieniu kolegi z drużyny.

Trent
Znowu specjalnie rozwalał punkowi jego fryzure, ku jego irytacji.

DJ
Cieszył się, że w końcu faza "Bridgette to ta jedyna" minęła. Jego kolega dokładnie tego potrzebował. Zakochanie się w homoseksualnej kobiecie, w dodatku w związku jest... Słabe.
- A pamiętam, gdy Duncan twierdził że podoba mu się Eva i uważaliśmy go za chorego. - Zaśmiał się na to wspomnienie.

Geoff
- Poznałem ją lepiej i wcale nie jest tak agresywna na jaką się kreuje. Zbyt impulsywna to fakt, ale jednak...

DJ
- Skończ już gadać i leć do niej. - Uśmiechnął się.

Geoff
- Życz mi szczęścia ziom! - Wyszedł z kabiny Okoni. Nie musiał długo szukać dziewczyny.

Eva
ćwiczyła hantlami za domkami.
- Hej Eva, co porabiasz?

Duncan

- Nawet nie wiesz jak ciężko jest ułożyć te włosy! - Powiedział, gdy odsunął się od chłopaka. Podszedł do beczki z wodą, by ujrzeć swoje odbicie. - No pięknie! Zadowolony? - Odwrócił się do niego z rękami na swych biodrach.

Trent
- I to jak!! Wyglądasz w nich tak... Ponętnie - zaśmiał się i przyglądał nieogarniętemu chłopakowi. Rzeczywiście wygladał jakoś tak bardziej... Dostępnego. - Ale jak tak ci zależy na fryzurze to prosze bardzo!!

Eva
- Hej Geoff - stala się dla niego bardzo tolerancyjna w przeciwieństwie do innych osob - Co ty tak późno?

Duncan
- Muszę przecież jakoś wyglądać. Wciąż jesteśmy w telewizji. I powiedzmy sobie szczerze, zakochałbyś się we mnie w takim stanie? - Rękami wskazał na siebie.

Geoff
- Nie mogę jakoś zasnąć... Po za tym chciałeś sprawdzić co u mojej ziomalki. - Szturchnął ją w ramię, a potem zrobił mentalnego facepalma.

Trent
- O tak - złapal chłopaka za ręke i przyciągnął do siebie - Zakochałbym się i to jak...

Eva
- Jest w porządku - juz się przyzwyczaiła że czasami Geoff zachowuje się jak debil - chcesz pocwiczyc ze mną?

Duncan
Zaczerwienił się na słowa chłopaka. Spuścił głowę mając nadzieję, że nie widział jak się rumieni. - D-dobrze wiedzieć... - Podrapał się z zakłopotania w kark.

Geoff
- O, czemu nie! Jak się tego używa? - Spojrzał zdezorientowany na przyrządy dziewczyny.

Eva
- Chwytasz w ręcę i podnosisz? - mówi ironicznie ale wyjątkowo cierpliwie. Przyzwyczaiła się że ten Geoff jest taki nowy w cwiczeniach.

Trent
Siedział cicho, aż w końcu zasnął.

Geoff
Podnosi hantle i dzięki krótkim "wskazówkom" ćwiczy podnosząc naprzemian ręce z ciężarami. Po krótkim treningu, gdyż chłopak nie dał już więcej rady poszli do kabin.

Duncan
Zasypia wtulony w chłopaka wdychając jego słodki zapach.

Następny dzień 5 rano.

Chef
Mówi przez megafon.
- Wstawać żołnierze! Czeka was ostatnie zadanie! Ci którzy zostali: Gwen, Eva, Courtney, Bridgette i Duncan, natychmiast ruszcie się do lasu, bez śniadania! Z Susłów została tylko Gwen, jakoś czarno to widzę, mięczaki!

Duncan
Budzi się na głos kucharza. Wstaje z kolan Trenta i się przeciąga. On w dalszym ciągu śpi opierając się o ścianę lekko rozchylając swe usta. Uśmiechnął się i pocałował go w nos. Wyszedł z hangaru, by dołączyć do reszty.

Chef
- Dobra głupole!! Na drzewa i zwisać jakby od tego życie zależało!! Kto spadnie ten zimny trup!!

Eva
- Proscizna!! - weszła i zaczęła zwisac ze stalową twarzą.

Geoff
Przyszedł by jej dopingować.
- Uda ci się kochanie!! - zdał sobie sprawę co powiedział i szybko starał się to zatuszować - Znaczy ziomalko kochana!! Przyjaciółko!!

Eva
Z szoku spadła na twarz.

Pokój Zwierzeń
- Nikt mnie w życiu nie nazwał kochaniem. Z reguły za to skręcałam karki.

Bridgette z tego wszystkiego się zaśmiała. Cieszyla się że Geoff znalazł nowy obiekt westchnień, ale spadła ze śmiechu.

Chef
- Ale z was mięczaki!! Zostali tylko Duncan i Courtney z Okonii, a z susłów Gwen!! Może jednak macie szanse...

Duncan przewrócił oczami na te stwierdzenie.

Courtney
Krzyknęła do Duncana.
- Tylko nie waż się puszczać!! Mamy to wygrać!!

Duncan
- Mogę tak zwisać cały dzień.

Bridgette
Pokój Zwierzeń

- Powiedziałabym Gwen, że da radę, ale drużyna pewnie popatrzyłaby na mnie krzywo. - Westchnęła.Bridgette za to uśmiechała się do gotki.

Courtney
- Jak puścisz to odpadniesz na pewno!

Duncan
- Już nie powiem kto tu będzie na celowniku.

Courtney
- Co masz na myśli ty... - Z tego wszystkiego spadła na głowę. - Ał!

Duncan
- A nie mówiłem? - Roześmiał się. W efekcie on również spadł na ziemię.

Gwen
Sprawnie schodzi z drzewa.

Chef
- Susły wygrywają! Gwen jest najmocniejsza z was wszystkich! Moja krew. - Zakręciła się mu łezka w oku - Gwen jesteś najlepszym żołnierzem jakiego widziałem!!

Gwen
Zasalutowała, a za nią Chef, któremu popłynęła łezka ze wzruszenia.

Trent
Zaczął się budzić i zobaczył że jest sam. Wrócił powoli do kabiny.

Chris
Wrócił do uczestników.
- No brawo susły!! Jakoś nareszcie się odbijacie! - zasmial się -wieczorem ceremonia!!DJ- Kochanie? - powiedział do Geoffa i się zaśmiał - No nieźle stary

Geoff
- Agh, weź nic nie mów. Ona mnie za to zabija.

DJ
- Jeśli też Cię lubi to nie musisz się przejmować. Uśmiechnął się szczerze.

Duncan
Poszedł spotkać się z Trentem. W hangarze go już nie było, więc skierował się do kabiny Okoni.
- Jak się spało? - Usiadł obok niego i go przytulił.

Trent
- Nie wiem. Chrapałeś - zażartował ze śmiechem i odwajemnił przytulasa - Wygrałes?

Geoff
- No ale zioooom... Skąd mam wiedzieć czy na pewno mnie lubi? - zaczął się nerwowo drapać po szyi - Przeciez nie powiem jej że mi się podoba!! - DJ spojrzał za niego i zrobił zszokowana ale i zadowoloną minę - Co ziom? Co jest?

Eva stała tuz za nim.

Gwen
Zeszła i radosnie przytulila swoja dziewczynę. Heather która patrzyła na to z oddali nie była zadowolona.

Heather
Pokój Zwierzeń

- Cierpliwości... Zacznę z nimi igrać tuz po połączeniu drużyn. Teraz się zastanawiam tylko jak utrzymać Izzy w ryzach...

Tyler rozmawiał z Noahem.

Noah
- Nie, nie obchodzi mnie to, co chcesz dać swojej dziewczynie na prezent!! - odpowiedział oschle Tylerowi.

Tyler
- No weź!! Chodzimy ze sobą juz ponad dwa tygodnie i chcę jej coś podarować!

Noah
- Nie obchodzi mnie to! Daj jej patyk, moze się ucieszy, nie za skomplikowany dla niej. Chyba.

Duncan
- Przegraliśmy. Courtney mnie zdekoncentrowała. - Potem dodał szybko. - Tym swoim pieprzeniem, by wygrać i tak dalej. - Pocałował go w usta.

Courtney
Pokój Zwierzeń

- Jak ten debil z irokezem mnie wkurza! Courtney, wyrzuć go ze swojej głowy. Ma... Ugh, chłopaka, więc raczej... Nie podoba mi się on!

Izzy
- Czy ktoś mówił patyk? Przyniosę! - Krzyknęła biegnąc na czworaka i ustami bierze jakiś patyk. Przynosi go i rzuca pod nogi Tylera.- Mogę przynieść więcej!

Noah
- Nie trzeba Izzy, naprawdę...- patrzy na nią jak na nienormalną, ale z trudem powstrzymuje smiech.

Geoff
Odwraca się w kierunku, gdzie patrzy się DJ. Gdy ujrzał twarz dziewczyny zamurowało go.
- Eee, ciepło dzisiaj, nie?

DJ zrobił facepalma.

Eva
- Podobam ci się? - spytała bezceremonialnie

Geoff
- Ja.... - odwrócił się i uciekł, potrącając po drodze Lindsay, która upadła w błoto.

Lindsay jęknęła z płaczem, że jest brudna.

DJ
zrobił facepalma.
- Wybacz mu, nie ogarnia życia.

Eva
Kiwnęła głową i wyszła się zastanawiając.

Pokój Zwierzeń
- Nie wiem co o tym myśleć - powiedziała z kamienną twarzą

Duncan
- Chodź, coś Ci pokażę. - Powiedział do Trenta z uśmiechem i złapał go za rękę. Udali się nad jezioro.

Lindsay
- To koszmar, to koszmar!

Tyler
Znikąd się pojawia.
- Co się... Ouch, pomogę Ci najpiękniejsza. - Wyciągnął do niej dłoń.

Lindsay
Złapała ją z szerokim uśmiechem.

Tyler
- I tak jesteś cudowna.

Lindsay chichocze

DJ
Idzie poszukać kumpla. W końcu go znajduje obok pokoju zwierzeń.
- Kolo, co to miało być?

Trent
Śmiał się do siebie gdy był prowadzony przez chłopaka.
- Dokąd mnie prowadzisz? - spytał aż zobaczył jezioro - No i co tutaj chcesz zrobić? Oswiadczyć mi się? - zironizował

Geoff
Siedzi na klopie w pokoju zwierzeń. Ma ręce na twarzy.
- Stary ja nie mam pojęcia!! Wiesz ze ja gadam od rzeczy zawsze!

Duncan
- Coś jeszcze lepszego. - Puścił jego dłoń i popchnął go do wody. Zaczął się śmiać jak wariat.

DJ
Wzdycha.
- Niestety wiem. Słuchaj, musisz się ogarnąć. Jesteś wyluzowany, a jak przyjdzie co do czego... Rozumiesz. Musisz jej osobiście powiedzieć, że Ci się podoba.

Trent
Wpada do wody i się zachlysta wodą. Kaszle i klęka w wodzie..- Bardzo zabawne - gdy zmartwiony Duncan podchodzi, ten wykorzystuje okazje i go przewala do wody.

Geoff
- Przecież juz powiedziałem!! - Chowa twarz w dłoniach.

DJ
Wzdycha
- Ale nie w jej twarzyczke.

Duncan
Zaskoczony wypluwa wodę z ust. Jego irokez cały oklapł. Patrzy wrogo na chłopaka.
- Dostanie Ci się za to. - Szeroko się uśmiechnął i rzuca się na niego.

Geoff
- Ale... Kurdę stary, ja... Nie dam rady!

DJ
- Dasz. Uwierz w siebie. Oddychaj głęboko i powiedz: Evo... Kocham Cię.

Geoff
- Żeby to było takie proste! - Wychodzi w końcu z pokoju zwierzeń spanikowany.

Trent
- Ty i tak jestes mi winien jakiś zadoścuczynek!! - śmieje sie i tarza się z Duncanem w wodzie, aż fale ich wyrzucają mokrych na brzeg. Trent oparł się na dłoniach, a Duncan lezał pod nim. Jeszcze chwile smiali się jak wariaci, jednak po chwili zamilkli i popatrzyli sobie w oczy. Trent usmiechnął się czule do Duncana.
- Kocham cie - i pocałował chłopaka, chwytając go za dłonie.

DJ
Znowu westchnął. Jego kumpel czasami byl takim debilem.
- A do Bridgette jakoś latwiej ci bylo się podwalac?!

Duncan
Tylko się uśmiechnął i również go pocałował. Postanowił za bardzo mu nie słodzić... Chociaż wyszło jak wyszło.
- Nie wierzę, że tak późno zobaczyłem jakim jesteś wspaniałym facetem. - Dotknął jego policzka. - Za to ty... Wręcz przeciwnie. Już od dawna czułeś do mnie miętę. Na przykład wyzwanie z polowaniem na jelenie. - Uśmiechnął się do niego złośliwie.

Geoff
- Nie! Znaczy może tak, ale... Nigdy nie powiedziałem Bridgette kocham cię. To nie jest takie łatwe!

Trent
- Chyba jesteś ślepy. Nie zauwazyles niczego wczesniej? - usmiecha się łobuzersko, zostawiając Duncana w czasie do namysłu.

DJ
- Stary, ale z ciebie mięczak

Duncan
- Twoje piosenki? - Uniósł brew i się zaśmiał, wciąż był on pod nim. - A ta piosenka z konkursu talentów... Wtedy myślałem, że to o jakiejś lasce. Na przykład Courtney...

Geoff
- Co? Mięczak? Spójrz, właśnie idę do Evy i powiem co do niej czuje! - Powiedział zbulwersowany i poszedł szukać dziewczyny.

Trent
- A pamiętasz pierwszą usłyszaną ode mnie piosenke? - uśmiechnął się frywolnie do Duncana.

Geoff szukał Evy, ale o dziwo Eva siedziała w kabinie i rozmyślała.

Eva
- Kurcze... Do damskiej części kabiny weszla Bridgette

Duncan
Chwilę się zastanawiał, ale zaraz otworzył szerzej oczy.
- Tak... Pamiętam. Naprawdę od niemalże samego początku śpiewałeś o mnie? - Zarumienił się.

Bridgette
Nie spodziewała się spotkać Evy. Zazwyczaj jest ona po za domkiem, a teraz wyglądała jakoś tak... Dziwnie.
- Eva? Wszystko gra?

Trent
Uśmiechnął się tylko w odpowiedzi i pocałował go w usta.

Eva
- Niezbyt... Znaczy, nie że coś... Ale dziwna sytuacja. Nie jestem doswiadczona - pierwszy raz jej twarz wyraża jakiś smutek, czy tam zmartwienie.

Duncan
Odwzajemnił pocałunek. Trent ciągle był na nim, więc punk zdecydował się go zaskoczyć. Popchnął go, ich usta ani na moment się nie rozdzieliły. Gdy muzyk leżał na piasku w dalszym ciągu przemoczony, chłopak oderwał się od niego uśmiechając się. Palcem dotknął kącika jego ust.

Bridgette
- Chodzi o Geoffa, tak? - Spytała nieśmiało i usiadła obok koleżanki z drużyny.

Eva
- Tak. Ale nie rozumiem. Co on we mnie widzi? - spojrzala na swoje bicki - kazdy normalny widzi mnie jako babochlopa.

Bridgette
- Czyli on zalicza się do drugiej kategorii? - Lekko się uśmiechnęła. - Na pewno widzi w Tobie coś czego ty nie dostrzegasz. - Położyła dłoń na jej sercu. - Coś wspaniałego. Dla niego najwyraźniej jesteś wyjątkowa.

Duncan
Palcem delikatnie zataczał koła na policzku chłopaka. Zbliżył swoją twarz do niego całując policzki, podbródek, nos, czoło. Wszystkie miejsca na twarzy z wyjątkiem ust. W końcu cmoknął w nie delikatnie jakby bał się, że coś mu zrobi.

Trent
- I co ty ze mną zrobiłeś? - śmieje sie z tej sytuacji. Z calej sytuacji.

Eva
- Ja? Wyjątkowa? Nie rozśmieszaj mnie - prycha na dziewczyne

Tymczasem Geoff nadal szuka dziewczyny.Zauważa to Gwen.

Gwen
- Ej Geoff, gdzie ci tak spieszno?!

Duncan
- W jakim sensie? - Posyła mu cwany uśmieszek i łapie go za ramiona. Przygważdża go do ziemi. Ich twarze były tak blisko, że muzyk czuł na sobie oddech punka.

Bridgette
- Inaczej nie było opcji, by się w Tobie zakochał, prawda? - Puściła dziewczynie oczko i wyszła z kabiny. Pomyślała, że na razie będzie lepiej ją zostawić samą ze swoimi myślami.

Geoff
Zatrzymał się nagle i spojrzał na Gwen, która się do niego zbliżała.
- Ja... Chciałeś porozmawiać z Evą. - Podrapał się w kark zakłopotany.

Gwen
- Z Evą? Dlaczego? - patrzy zdziwiona na Geoffa który rozglądał się na wszystkie strony.

Trent
- Że aż tak cię pokochałem? - dotyka jego policzkow i przyciąga go do siebie. Teraz ich usta dzieli zalednie kilka milimetrów. Oboje chichoczą z tej sytuacji.

Geoff
- Eee, ostatnio zacząłem z nią trenować i no właśnie... wspólny trening, tak! - Jest zestresowany..

Duncan
Spuszcza wzrok na usta chłopaka. Już chciał je pocałować, ale...

Courtney
- Ohyda! Możecie obściskiwać się gdzie indziej? - Spytała zdenerwowana.

Trent
Przewrócił oczami.- Nie możesz komentować gdzie indziej?! - wkurzył się

Courtney
- Nie!! Wolę tu stać! - czula się niezrecznie, bo i tak nie miała co robić, ale zatwardziale stała by pokazać że ma racje, jakakolwiek by nie była.

Gwen
- Ooo czyli lubisz cwiczy z evą? - Spytała gotka nieswiadoma

Duncan
Z niechęcią odszedł od chłopaka i stanął przed szatynką. Patrzył na nią ze złością.
- Czy możesz łaskawie komu innemu zatruwać życie?!

Geoff
- T-tak, dokładnie! Nie że mi się ona podoba czy coś tylko właśnie chodzi o ćwiczenia. - Zaśmiał się nerwowo.

Courtney
- Nikomu nie zatruwam!! To wy to robicie!! Serio, to jest obrzydliwe! - zrobila zniesmaczoną minę i tupnęła nogą.

Gwen
Spojrzala na niego zaskoczona.
- Jak chcesz jej wyznać miłość to może jest w waszej kabinie?

Geoff
- Dzieki!! Znaczy co? - zrozumial co gotka powiedziała - Ja tylko na trening heheh... - zarumienil się i nerwowo zasmiał.

Gwen
- Jasne... Powodzenia!!

Duncan
- Obrzydliwe jest to, że nadal myślisz, że masz u mnie szanse.

Courtney
- Co? Nie podobasz mi sie!

Duncan
- Jasne... Nikt Ci nie uwierzy w te wierutne kłamstwo. Dam Ci małą radę. Jak tobie coś w nas przeszkadza to zmień miejsce pobytu. - Skrzyżował ramiona patrząc na dziewczynę wrogo.

Geoff
- Dz-dzięki Gwen... - Skierował się do kabiny Okoni. Była tam Eva...- Hej Eva... Co tam? - Spytał poddenerwowany nie wiedząc jak zacząć rozmowę.

Trent
Dla przegnania Courtney zaczął całować z języczkiem Duncana, czego punk sam się domyślił i sam zaczął odstawiać scenę przed dziewczyną, która się oburzyła, zaczerwieniła i nareszcie poszła po dłuższej chwili scenki chlopaków. Jednak Trent nie miał zamiaru przestać.

Eva
Znowu on. Nie wie jak ma zareagować. Ma być miła? Wredna? Uśmiechnięta? A może zachować się jak desperatka? Ale zrobiła co zwykle i z kamienną twarzą powiedziała:
- Hej... Ok jest a u ciebie?

Geoff
Przełknąl ślinę.
- Słuchaj... co do tego wcześniej... - podrapał się pod kapeluszem, zastanawiał się nad właściwym doborem słów.

Courtney
Pokój Zwierzeń

Nadal jest zaczerwieniona.
- Fuj, fuj, fuj, fuj! Co to za niemoralne zachowanie?! Nie... Ja tak nie mogę!

Wychodzi z wychodka, na swojej drodze zauważa Heather.

Heather
- Cześć Courtney. - Mówi przesadnie słodkim głosikiem.

Duncan
Odwzajemniał gorące i namiętne pocałunki dane przez jego chłopaka. Mocno go obejmował, gdy ten pieści jego usta. Przez przypadek wsunął dłonie pod jeszcze wilgotną koszulkę, ale zaraz cofnął dłonie.

Eva
- Tak? - Unosi brew trochę zestresowana.

Geoff
- Chodzi o to... No wiesz, fajna laska z ciebie i ten... - Bardzo się stresuje.

Eva
- Laska? - jest zszokowana słownictwem Geoffa - Czyli jestem z drewna? Mowisz że jestem sztywna? - Nie kuma czaczy.

Geoff
Spanikował.
- NIEEE!! Właśnie chodzi o to że jesteś spoko ziom!!

Eva
- Ziom? - Nadal nie kuma.

Geoff
Westchnął. Wiedział, że jak się zestresuje gada pierdoły. Postanowił że wyjawi jej inaczej co czuje. Zacisnął na chwilę powieki by się do tego przekonać, a następnie z zaangażowaniem podbiegł do Evy, złapał ją za ramiona i przycisnął swoje usta do jej.

Trent
- Czemu mnie tak prowokujesz, co? - spytał chłopaka, już wkurzał się tym jego niezdecydowaniem - Stanowczo bardziej cię wole jak jesteś uparty w swych działaniach

Duncan
- Tak jak na ostatnim wyzwaniu, co? - Uśmiechnął się złośliwie. Palcem przejechał po klatce piersiowej. Potem jego dłonie zjechały na biodra aż dotarł do pośladków chłopaka. Zacisnął je mocno.

Eva
Była sparaliżowana czynem Geoffa. Umysł mówił, by mu przypierdolić, a serce, żeby odwzajemniła pocałunek. "Ale ja kurwa nie umiem się całować!" pomyślała desperacko. Jednak powoli zaczęła poruszać ustami nie bardzo wiedząc czy dobrze to robi. Surfer zdecydował się w końcu od niej odsunąć. Spojrzała w jego oczy zszokowana.

Geoff
Lekko przerażony odsunął się od Evy. Wiedział, że to było hardkorowe, ale inaczej by nie dał rady. Dopiero przez ten pocałunek emocje mu opadły.
- Eva... Podobasz mi się... Na serio. - zaczął wspominać ten pocałunek. Mimo że twarz Evy wydawała się kamienna, miała naprawdę miekkie usta...

Trent
- No proszę, prosze... Jednak masz jeszcze w sobie tę iskre - Zaśmiał się

Eva
Przez chwilę się nie odzywa w dalszym ciągu patrząc na blondyna poruszając bezgłośnie ustami.
- Ty... Tak jakby... No... Też mi się podobasz... - Powiedziała zawstydzona rumieniąc się.

Duncan
Przybliżył się do jego ucha.
- A wątpiłeś w to? Potrafię zaskakiwać. - Szepnął mu do ucha delikatnie całując jego usta.

Geoff
Postanowił usiąść obok Evy i jeszcze raz ją pocałować. Tym razem już jak należy. Położył swoją rękę na jej policzku i nachylił się w jej stronę.

Eva odwzajemniła pocałunek.

Po tajemniczej rozmowie z Heather, Courtney wrociła do swojej kabiny.

Trent
- Może trochę... - ironizował - Ale cieszy mnie, że jednak nadal się mną interesujesz... w taki sposob - oblizał wargi - To może... chcesz iść na stronę?

Gdy oboje się od siebie oderwali, Eva spojrzała chłopakowi w oczy ze smutkiem.

Eva
- Nadal nie rozumiem... Co we mnie widzisz? To tak jakbyś był gejem. - Spojrzała na swoje umięśnione ramiona.

Courtney
Pokój Zwierzeń

- Okej, Heather bywa przekonująca... Nie pokażecie tego? - Spytała szybko.

Heather
Pokój Zwierzeń

- Świetnie, że przystała na moją propozycję. To na moją i jej korzyść. No dobra, bardziej na moją. - Śmieje się. - Potrzymam ją dłużej niż powinnam. To nie jest sabotaż. To tylko strategia.

Duncan
- Myślałem, że nigdy nie zapytasz. - Zaśmiał się. Wziął go za rękę i szybko poprowadził go do męskiej łazienki. Sprawdził czy na pewno nikogo nie ma i weszli chichocząc.

Geoff
- Nie rozumiem... Jesteś cudowna! Jesteś inteligenta, wysportowana, zabawna, ładna... - zarumienił się, a jego wzrok przeniósł się na Courtney, która weszła. Była zszokowana - OOooo... Hej Courtney... - Zawstydził się

Courtney
- To.... Wy.... - Jest zszokowana. - Razem?!

Eva
- Tak. Masz jakiś problem? - Odpowiedziała zanim Geoff otworzył usta. Dziewczyna nie była pewna czy faktycznie są w tym związku.

Courtney
- Och, już od razu problem! Opanuj emocje Evo, mogą Ci poważnie zaszkodzić. - Stwierdziła wrednie.

Geoff
Nie mógł w to uwierzyć. Eva sama powiedziała, że są razem!! Nic nie zburzy jego szczęścia!! Nawet Courtney!!

Courtney
- Ugh!! Ja wychodze!! - zostawiła parkę, bo już miala dosyć na powtórkę z rozrywki.

Geoff
Zaśmiał się i ponownie pocałował Eve. Nie mógł sie tym nacieszyć

Eva
Odwzajemniła czule jak na nią pocałunek. Chwilę potem oderwała się od niego, by zadać pytanie.
- Czyli jesteśmy razem, tak? - Spytała niepewnie nie bardzo wiedząc jak to działa

Geoff
Uśmiechnął się do niej delikatnie i wyrozumiale. Dotknął jej czoła swoim czołem i wyszeptał:
- Tak... Jesteśmy - i ponownie ją pocalował. Cos czul ze DJ bedzie z niego dumny.

Pod prysznicami za to też nieźle się działo. Chris psychicznie znowu nie wytrzymał.

Chris
- Chefie, przynieś mi jakąś pigułke na ból głowy. Ja już nie moge z tej napalonej młodzieży - zerknął na monitory, a potem odwrócił wzrok.

Za jego plecami jednak zamiast Chefa pojawiła się Heather.

Trent
Po wszystkim jego oddech był ciężki. Ale warto było... Przytulił Duncana do siebie, tym razem bardziej czule. Widział że chłopak nie ma sił. Pocałował go delikatnie w czoło.

Duncan
Lekko go objął czując się jak w niebie. Wtulił się w tors chłopaka.
- Jesteś niezły. - Powiedział nie do końca świadomie, bo zaraz cały poczerwieniał. Nie wypuszczał go z objęć. Jeszcze nie. Głaskał go lekko po dłoni, którą zaraz ucałował.

Trent
- Kurcze, a myślałem że jestem lepszy - jeszcze miał siły na żarty. Po chwili chwycił Duncana za dłoń, cały czas go tuląc.

Chris
Po chwili przemówił przez głośnik.
- Uwaga!! Okonie niech zbierają się do ceremonii!! Duncan, Trent przestańcie się pieprzyc!! Nie jesteście kobietami żebym chciał was oglądać!!

Trent
- przeciez w kabinach nie ma kamer!

Chris
Przez glosnik.
- Eeee... No tak - Chyba nie chcial wydać, że kabiny prysznicowe miały lepsze kamery niż wszędzie indziej - Ale i tak słychać to z zewnątrz!!

Duncan
- Przeklęty zboczeniec. - Mruknął zdenerwowany pod nosem. Otworzył drzwi kabiny. Gdy cały mokry stanął na posadzce nie miał jeszcze wystarczająco sił, by stać samodzielnie. W efekcie punk wpadł na chłopaka, który za nim wyszedł. Miał podparcie, inaczej runąłby na ziemię.

Trent
- Spokojnie! Nie tak nerwowo - Zmartwił się o swojego chlopaka i pomógł mu stać.

Bridgette
Szła wyluzowana na ceremonie, Gwen ją odprowadzała.

Gwen
- Powodzenia - dała jej buziaka i czekała niedaleko.

Eva szła za rękę z Geoffem ku zdziwieniu wszystkich.

Duncan
- Dzięki... - Powiedział zawstydzony.

Chłopcy szybko wytarli i ubrali się, a potem wyszli z kabiny. Na ceremonię udali się trzymając się za ręce.

DJ
Był zaskoczony. Nie sądził, że Geoff się odważy. Uśmiechnął się i puścił mu oczko, a on to odwzajemnił.

Chris
- Dobra Okonie. Wasza kolejna ceremonia i... Widzę, że mamy kolejną parkę. Przynajmnien normalna - Patrzy na Evę i Geoffa. - Z drugiej strony żałuję, że nie ma w programie kolejnych gejów. Wiecie jak podnosicie oglądalność? - Kieruje swój wzrok na Duncana i Trenta, którzy przewracają oczami.

Chris
- No dobra, mam wasze głosy!! W sumie podoba mi się wasza postawa! - zasmiał się - Pierwszą piankę otrzymuje... Duncan!

Duncan
Złapał nadlatującą piankę w ręce i zjadł ją szybko, odgryzając kawałek agresywnie tak by Courtney widziała.

Kolejne pianki dostali Geoff, Eva, Trent, Bridgette.

Chris
- Courtney, jestes zagrozona bo kazdego wkurzasz... DJ ... Jesteś zagrozony bo... A w sumie to nie wiem. A ostatnią piankę otrzymuje... DJ!!

DJ
- Tak!!

Courtney
Usmiecha się kpiąco.
- Chris... Nie zapomniałes o czymś?

Chris
- Nie, raczej nie... - Uniósł brew.

Courtney
Westchnęła dalej się uśmiechając.
- Prawnicy zarządzili, że nie mogę odpaść jako pierwsza, gdy zostałam przywrócona do programu. No dobra, zmusiłam ich, ale jednak. Przypominasz już coś sobie? - Pyta słodkim głosikiem.

Chris
- No tak. Prawnicy... Przeklęte psy.... - Odchrząknął. - W porządku, Courtney zostaje w grze, a DJ odpada. - Rzuca piankę szatynce.

Duncan
- Nie, ty sobie jakieś jaja robisz! Poważnie ta powalona świruska zostaje?!

Chris
- Nie ty o tym decydujesz! Tak więc... - chrzaka - spływaj DJ!!

Geoff
Przytulił kumpla.
- Ziom będe tęsknić...

DJ
- Luzik stary! I tak jestem z ciebie dumny!! Wygraj to ziom! - Przybil z nim piątkę i udał się na łódź.

Trent
- Czyli ta upierdliwa flądra nadal zostaje... - szepnął do Duncana.

Duncan
- Przynajmniej będę miał powód, by się z Ciebie ponabijać zazdrośniku. - Spojrzał zaraz na chłopaka i się zaśmiał. - Oczywiście żartuję, kochanie. - Puścił do niego oczko.

Gwen
Przysiadła przy Bridgette, która nie wydawała się zadowolona z tej sytuacj.
- Wszystko gra? - spytała spokojnie.

Trent
- Az tak lubisz jak jestem zazdrosny i uciekam jak ją podrywasz? - prychnął, na co punk się zasmial.

Duncan
Objął chłopaka ramieniem i pocałował go w policzek.
- Oczywiście, że nie. Wolę byś nie był zazdrosny i przebywał obok swego "przyjaciela" - Powiedział ironicznie ostatnie słowo.

Bridgette
Westchnęła.- Tak, powiedzmy... Po prostu szkoda mi DJ'a... - Spogląda na Courtney.

Gwen
- Wiem, mi tez szkoda, miły facet - przytula ją i odprowadziła ją do kabiny.

Reszta wieczoru minęła dosyć szybko.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro