Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6 - Nowe priorytety (część 2)

– Podobała ci się moja prezentacja? – spytał retorycznie mężczyzna, kończąc zdanie histerycznym śmiechem. Franek zdolny był prosić jedynie o śmierć.

– Zakończ to teraz. Zabij mnie – wydusił z siebie. 

– Hmm... Nie. 

– Ale... nie musi tak być. To wszystko kłamstwo. Te wspomnienia nie są moje. One nie są prawdziwe. One nie istnieją. – Wewnętrzne słowa Franka przelały się na papier rzeczywistości. Odzyskawszy wszechmoc i dawną świadomość chłopak nabrał odrobiny pewności siebie. 

– Jesteś nienormalny – podsumował. 

– Dobrze, że mi powiedziałeś. Teraz moje życie nabrało sensu – odparł ważniak, uciszając wirujące tornado.

– Podaj chociaż powód tego obłędu. Musisz mieć jakiś motyw. – Albo i nie. – Zamyślił się, zmieniając tok rozumowania. 

Dlaczego wcześniej się nie domyśliłem? Wykazujesz skłonności do szaleństwa. Nie masz motywu. Zachowujesz się chaotycznie. Jesteś tworem Anastazji – skwitował w duchu, starając się znaleźć właścicielkę na podstawie budowy komórkowej Klotusa.

– Tworem Anastazji? Tej pustej kupy mięsa bez pomyślunku? To mnie obraża. – Oburzył się mężczyzna, podnosząc dumnie brodę do góry. – Chcesz znać powód mojego przybycia? Zdradzę go, jeśli pokonasz mojego klona. Ja osobiście nie mam czasu na zabawę. Jako dowódca obarczony zostałem wielką odpowiedzialnością. Zmarnowałem na ciebie minutę, to i tak zbyt wiele. Doceń poświęcenie.

Kończąc wypowiedź Klotus powołał do istnienia chorego psychicznie klona (reżysera) ze zdolnościami kreatorskimi. Chwilę później rozpłynął się w przestrzeni.

Franek postanowił skorzystać z okazji i otworzyć paczkę informacji ukrytą w kopii Klotusa. W tym celu stworzył platformę przypominającą niedużą wyspę na oceanie. Morską wodę zaraz zamienił na kwas siarkowy, piasek na rozdrobniony uran, a w kokosy powkładał dynamit. Gdy wszystko było już gotowe, wymyślił portal w formie wodospadu. Według pomysłu klon miał ślizgiem wpaść do kwasu i w nim utonąć. Następnie odrodzić się i napromieniować piaskiem, aby na koniec spożyć sok egzotycznego owocu i eksplodować. Zanim chłopak wdrożył swój plan w życie wpadł na bardzo głupi pomysł. Postanowił przekonać klona do współpracy. Idea była naprawdę debilna, doświadczenie jednak nauczyło go, że właśnie te poronione koncepcje często sprawdzają się najlepiej. Zapytał z grubej rury:

– Czy jesteś w stanie odpowiedzieć mi na kilka pytań? 

– No, nie wiem. – Wahał się. – Musiałbyś mnie jakoś przekonać. – Ta absurdalna opcja przeszła Frankowi przez myśl. 

– Co masz na myśli?

– Przynieś mi kanapkę z szynką – zaproponował. 

– To żart, tak? 

– Oczywiście, że żartuję. Poza tym mam schizofrenię, a ty starasz się wyłudzić ode mnie jakieś informacje. – Nagle klon przyciszył głos mówiąc do siebie: – Ja już mu nic więcej wyjaśniał nie będę. Mieliśmy walczyć! No, ale spójrz na niego, przecież on niczego nie rozumie. – Śmiech. – Ty mu to wytłumacz, bo ja już nie mam siły. – Przerwał, rechocząc w niebogłosy. – Jak to nie chce ci się? Mam się do ciebie przejść? 

– Z kim ty rozmawiasz? – zapytał Franek lekko zmieszany tym, co zobaczył i usłyszał. 

– Nic mnie to nie obchodzi. – Zrobił krótką pauzę, po czym oznajmił. – Z nikim. To taki mój przyjaciel do końca życia. 

Franek momentalnie przypomniał sobie o Ryszardzie, z którym rozstał się raptem pięć dni wcześniej. Imitacja Klotusa kontynuowała:

– Nie cierpię tego zgreda! – rzucił publicznie, po czym zwrócił się bezpośrednio do bohatera: – Uważałeś, że powiem ci wszystko tak po prostu? 

– Przecież nie jesteś Klotusem. Jesteś tylko jego klonem. Co ci szkodzi powiedzieć? 

– To nawet logiczne... – przyznała kopia, na co chłopak odpowiedział entuzjazmem: – Matko, udało się! Przekonałem go! – Mężczyzna, niestety, nie skończył wywodu. 

– ...ale kto powiedział, że ja mam zamiar myśleć logicznie. – Świetnie... – skwitował. – Czy ja wyglądam na gościa, który myśli logicznie? Stefan, co ty o tym sądzisz? – Pytanie odbiło się echem po rozległej ciemnej przestrzeni. Nie było mowy o współpracy.

– Franek, wszystko psujesz. Wszystko psujesz... – Klotus powtórzył jeszcze ze cztery razy, po czym zadowolony z siebie ogłosił: – Gotowe! Scena pierwsza: „sensacja". Trzy... – Pokazał palcami. – Dwa, jeden. Akcja! – krzyknął.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro