Prolog
Noc w Zakazanym Lesie jest jedną z najgorszych szlabanów jaką mogą doświadczyć młodzi czarodzieje Hogwartu.
Już pomijając fakt, że jest to Zakazany Las, ale noc dodaje aurę strachu i grozy temu miejscu.
Nawet najstarsze olbrzymy obawiały by się wejść do tego lasu, a jeśli ma to zrobić młody strachliwy czarodziej, który do tego dostaje zadanie do wykonania, to pot leje się z niego jak z cebra, a włosy wyglądają jakby nasmarował je gumą do żucia, takie są lepkie.
Przez tą aurę i tajemniczość Zakazanego Lasu mieszkańcy jego mają możliwość robienia nie codziennych i nie pokojacych sprawach takich jak mycie zębów przez wilkołaki i spożywanie miętówek na świeży oddech, nie śmiać się, może tak robią. Sprawdzałeś albo sprawdzałaś oddech wilkołaka?
Jak nie to skąd wiesz, ale wracając do niepokojących rzeczy, wiele osobników zamieszkujących ten las odbywa tajne narady, które czasem przesądzają o losach ludzkości.
Najbardziej podejrzanymi osobami, które właśnie odbywają takie spotkania to są centaury. Te niezwykle piękne i groźne stworzenia mają moc wróżbiarstwa, większą od tej Trelawney . To właśnie one, albo raczej on, centaur Felicjan wygłosił przepowiednie, która została nazwana przepowiednią Zdrajcy, gdyż jeden osobnik ze stada wykradł ją i sprzedał ludziom w zamian za miłość pięknej kobiety...
To zdarzenie miało miejsce 20.07. 1975 r. kiedy to księżyc przybrał barwę wszystkich mórz świata...
Zaczęło się normalnie, jak może się zacząć spotkanie siedmiorga centaurów, którzy przepowiadają przyszłość. Najstarszy ze stada osobnik, Apollo zaczął się dzielić swoimi przypuszczeniami i wróżbami, które wyczytał z gwiazd. Było to głównie przepuszczenia o nowych podkowach, które mogły zostać wycofane i takie inne rzeczy, w między czasie trwania tej jakże ważnej wróżby, Felicjan, wygłosił przepowiednie, która przeraziła wszystkie centaury. Nie wiem czy zaniepokoiła ich treść tej wróżby, czy bardziej wiadomość o tym, że ulubione podkowy od goblinów zostaną wycofane ze sprzedaży.
Ale nie przedłużając o to fragment Zdrajcy:
"Gdy księżyc przybierze żółtą barwę czworo uczniów Hogwartu zacznie wykładać kartę.
Będą kluczem do wygranej lub przegranej, wojny z Czarnym Panem.
Zjednoczą się w miłości i przyjaźni szale.
Gdyż tych rzeczy Czarny Pan nie pojmie.
Ich bronią będzie braterskość, a tarczą mądrość ich zbroja i pancerz będą ze sprytu utkane, a polem walk każdy las, zakazany...
Posiadać każdy z nich będzie cztery cechy, każda z innego domu.
Gdyż są inni i wyśmiani oraz nie doceniani nadejdzie dla nich czas zemsty...
Lecz ich przyjaźni nie odbędzie się bez krwi i łez wylanych, dlatego mają czas do tych przyjaźń krótki i niedoskonały...
Niech wykorzystają go mądrze bo broń zaklęta czeka, aż otworzy ją lis w skórze człowieka..."
💙💚💛❤️
Gdy Felicjan wypowiedział całą przepowiednie, nastała długa cisza...
Każdy z centaurów był pogrążony we własnych myślach, w tej samej chwili do grona siedmiorga, podbiegł młody centaur Helios.
Facet miał takiego życiowego pecha, że nigdy nie był lubiany w stadzie, głównie za sprawą jego dziada, który wykorzystał moc wróżbiarstwa do strasznych czynów, przeszedł on na stronę Grindelwalda i służył mu jako prywatny wróżbita.
Oczywiście jak to w historii świata bywa, dziadek Heliosa został zamordowany przez swojego pana, gdy chciał ochronić swoją rodzinę i stado przed rzecznymi olbrzymami.
Ale to tyle z kronik "Historia centaurów w Anglii", autor Newt Scamander.
Wracając do obecnej sytuacji...
Helios zawiadomił osobników ze stada o nagłym niebezpieczeństwie, które wkradło się na ich terytorium.
Apollo zarządził przerwanie rady i wręczył młodemu centaurowi kule z przepowiednią, która kilka minut temu została ogłoszona. Zastanawia mnie jeden fakt, że tak mega ważną rzecz przekazał właśnie jemu, ale pewnie nikogo innego nie miał pod ręką, chwila przecież miał jeszcze sześciu towarzyszy, no ale trudno, widać Apollo był mało domyślny. Podając centaurowi przepowiednie, rzekł cicho tak by tylko jego uszy to usłyszały:
- Heliosie, zanieść tą wróżbę do naszej skrytki z ważnymi przepowiedniami, nie zgub jej i uważaj na nią - centaur pokiwał na znak zgody i po kłusował w stronę schowka z innymi przepowiedniami.
Młody zdrajca, dobrze wiedział jak brzmiała ta przepowiednia, gdyż podsłuchał jej treść. Poza tym niebezpieczeństwo, które weszła na teren stada to było ministerstwo, które zawarło kilka miesięcy temu układ z Heliosem, który nie polował na wyznaczonych terytoriach i przez to został schwytany przez magów, w zamian za wolność i miłość do jednej z córki czarodziejów, przyrzekł, że odda im jedną z ważnych przepowiedni dotyczące pokonania Czarnego Pana, który zaczął powoli gromadzić swoje siły.
Tak też się stało Helios pognał wgłąb las i po kilku minutach wręczył przepowiednie ministrowi magii Korneliuszowi Knotowi, który czekał na niego przy granicy dotyczącej centaury i czarodziejów. Księżyc święcił jasno swym niebieskawym światłem, to właśnie on zdawał się być jednym żyjącym światkiem tej rzekomej zdrady.
Mężczyzna uśmiechnął się i już miał odchodzić, gdy zdezorjętiwany centaur, zagradzając mu drogę spytał.
- A gdzie Elena, to była druga część naszej umowy? - minister uśmiechnął się sztucznie poczym krzyknął kilka słów w stronę nieopodal bliskiego drzewa.
Po chwili za starego dębu wyszła perłowo szara zjawa, ubrana w długą szatę, włosy spływały jej lekko do pasa, na szyjii miała perłowy naszyjnik, a w uszach kolczyki, również z tego kruszcu. Rysy miała łagodne, duże ciemne oczy zdawały przeszywać otoczenie na wskrość.
Helios od razu poznał w tej zjawie swoją ukochaną Elenę, chciał do niej podpiec, ale ona w tym samym momencie, gdy ja dotknął rozpłynęła się w powietrzu mówiąc cicho te trzy słowa.
- Pułapka, kocham cię... - po chwili czarownicy już nie było.
Zdruzgotany, oszukany i wykorzystany centaur rzucił się na ministra, który nie przestawał się uśmiechać.
W tej samej chwili, Knot zgiął się wpół i zaczął tarzać się po ziemi, krzycząc oraz klnąć, po kilku minutach, przed Heliosem stanął wysoki młody mężczyzna, w postrzępionej czarnej szacie i tego samego kolor bujnymi włosami, które zlewały się z ubarwieniem ubrania i nocy lasu.
Jedynym światłem oprócz niebieskawego księżyca była blada, wręcz trupia karnacja mężczyzny, posłał szyderczy uśmiech do Heliosa, osłaniając szereg nierównych żółtawych zębów.
Gniew, zdrada i dezorjętacja ogarnęły centaura z podwojoną siłą.
Stali tak w milczeniu. Człowiek oraz koń.
Helios rzucał mu gniewne spojrzenia, za to mężczyzna, który okazał się magiem nic sobie z tego nie robił i jak gdyby nic czyścił sobie różdżką swoje paznokcie.
Po chwili odezwał się centaur, z którego złość i fustracja wychodziły uszami.
- Kim jesteś? - czarodziej nie kwapił się z odpowiedzią, nie przestał robić zamierzoną czynność, dołączając do tego podrzucanie przepowiedni.
- Przestań mnie ignorować kim jesteś i co zrobiłeś z Eleną? - ostatnie słowo ledwo przeszło mu przez gardło.
Mężczyzna nadal nie reagował,widać było, że traktował Heliosa jak denerwującego owada, który zagłośno bzyczy.
- Oh ty naiwny centaurze, Elena i tak by nie należała do ciebie, bo była i tak moją narzeczoną - rzekł cicho mag, powodując przy tym gniew Heliosa.
- Dobrze wiedziałem, że się z tobą spotyka, pozwalałem jej na to, z jednej prostej przyczyny- dodał ciszej. - Była moim szpiegiem.
Centaur poczuł gorycz i rozczarowanie nie z powodu zdrady ministra, który nie był jednak tym za kogo się podawał, ale z powodu złamanego serca i uczuć, którymi darzył Elenę.
- Kłamiesz!! - ryknął i kilka słonych łez spłynęło mu po policzku.
Mężczyzna zacmokał złośliwie kręcąc głową.
- Nie mój mały - odrzekł z namacalną ironią w głosie. - Elena była moim szpiegiem, tak jak ja działała na rzecz dobra świata czarodziejów.
- To dlaczego ją zabiłeś? - spytał z goryczą w głosie i przymknął powieki by odgonić łzy, które szkliły się w jego zielonych oczach.
- Dlaczego stwierdzasz od razu, że ją zabiłem? - zapytał mag robiąc przy tym oburzoną minę. - Ona sama się zabiła, ja jej tylko pomogłem. - dodał szeptem i włożył kulę z przepowiednią do jednej z kieszeni płaszcza.
Centaur przygryzł wargę i zatopił się w myślach.
- Jak to możliwe, by Elena popełniła samobójstwo, ona była zbyt łagodna, zbyt piękna... - myślał gorączkowo obrzucając przy tym mężczyznę gniewnym spojrzeniem, który cały czas pozostał nie wzruszony.
- To jak Heliosie, przemyślałeś sobie całe swoje życie? - spytał niespodziewanie mag za plecami centaura.
Wróżbita obrócił się w stronę źródła głosu i odpowiedział.
- W rzeczy samej, ale poco ci ta kula? - koń nadal nie rozumiał sposobu bycia czarodzieja, który wyciągnął niespodziewanie różdżkę i zaczął się nią bawić, podrzucając ją i łapiąc.
- Do pokonania Albusa Dumbledora i przejęcie władzy przez mojego Pana. Ale dość gadania, nie jesteś już nam potrzebny, spełniłeś swoją powinność, a ja to ci wynagrodze, kojąc ból złamanego serca i poczucie winy z powodu zdrady stada, tak jak twój dziad. Tak więc...
- Czekaj? Jak ci na imię?! - krzyknął zdruzgotany Helios, który już zrozumiał cała grę maga.
- Moje imię to Rabastan- rzekł czarodziej i skłonił się do ziemi. - A teraz módl się o spotkanie z Eleną - i zanim centaur zdążył uciec i ostrzec swoje stado z różdżki Rabastana wystrzelił zielony snop światła oświetlając las, sam mag krzyknął.
- Avada Kedavra!! - wielkie ciao centaura spadło na miękki mech który stłumił upadek. Czarodziej odczekał kilka minut po czym cicho rzekł:
- To ciao Heliosie - i z głośnym pstrykiem teleportował się z lasu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro