Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8.

Stella

Obudził mnie dźwięk budzika. Wyskoczyłam z łóżka. Ahh ten niespotykany nadmiar energii z rana.  Dziiwna jestem. Hahhahaha prawidłowa samoocena.

Moje drzwi zaczęły się powoli otwierać. Skoczyłam szybko do szafy. Pościel wyglądała tak jakbym nadal tam spała. Nad moim łóżkiem pochylała się teraz dwójka chłopaków z markerami, bitą śmietaną i szklanką wody. Ja im dam. Co oni chcieli zrobić ? Skupieni próbowali nie wydawać z siebie dźwięku. Wyszłam z szafy i równie cicho stanęłam za nimi i... skoczyłam na nich, krzycząc przy okazji najgłośniej jak się dało. Wystraszeni podskoczyli i zaczęli piszczeć, biegają po pokoju. Zaczęłam się śmiać. Pochyliłam się do przodu i złapałam za bolący brzuch. Chris i Erick próbowali się uspokoić.
- Kobieto chciałaś, żebyśmy zeszli na zawał?!?
- A wy to co? Chcieliście, żebym obudziła się w bitej śmietanie...
- No ale po prostu chcieliśmy uczcić pierwszą noc naszej bffyfki w akademii! - Prychnęłam. - Ale jesteśmy i tak nadal na Ciebie obrazeni za to, że nas zostawiłaś w stołówce i znalazłaś sobie nowe koleżanki. - Otarł niewidzialną łzę. - Idziemy. Żegnaj! Tylko nałóż coś wow. -Mrugnął do mnie. Ja nie wierzę w nich. Co oni mają w głowie.

Podeszłam do szafy. Wzięłam czystą bieliznę, jeansowe spodenki i czarny top odsłaniający brzuch z napisem bad girl. Szybko się przebrałam, podkręciłam rzęsy, przejechałampo ustach szminką i nałożyłam czarne vansy przed kostkę. Gotowa skierowałam się na śniadanie. Zmierzałam w kierunku stolika przy którym wczoraj siedziałam z dziewczynami. Jakie było zaskoczenie, gdy zobaczyłam przy nim moje koleżanki i 2 bffyfki.
- A wy tu co? -Spytałam chłopców.
- Od dawna szukaliśmy wymówki, żeby odejść od tamtych pustaków. Tylko Harry tam został, ale długo tam nie wytrzyma. A poza tym tu jest nasza kochana dziewczynka. - zaczął ciągnąć mnie za policzek jak jakaś stara ciotka.
- Moherz pszeztać? -Zapytałam.
- Dla Ciebie wszystko. - Uśmiechnął się zalotnie Erick.
- Kocham poniedziałki! - przerwał Chris. Spojrzałam.na niego zdziwiona. - No co? W poniedziałek są naleśniki!!! -Wytłumaczył. Po śniadaniu poszliśmy na zajęcia. Pierwszą miałam historię smoków, razem z Angie i Ann. Na korytarzu moją uwagę przykuła gablota. W środku była starożytna broń, należąca do samej Kathariny Castillo. Zauważyłam, że jedno miejsce jest w niej puste. Stałabym tam dalej, ale zadzwonił dzwonek i musiałysmy pędzić na zajęcia. Pierwsza lekcja, a ja już spóźniona. Świetnie. Weszłyśmy do sali. Wzrok nauczyciela zatrzymał się na mnie. Tego przedmiotu nauczał starszy mężczyzna, jednak z tego co zrozumiałam od dziewczyn, opowiadał z taką pasją, że na jego lekcjach nigdy się nie nudziło. Chcąc, nie chcąc słuchało się historii dziejów naszego świata.
- Ty musisz być tą nową uczennicą. Usiądź na jakimś wolnym krześle. Miło mi panienkę poznać. Ja jestem Leonardo Black.
- Stella Crowe. Mi Pana również. - Dziekowałam mu w myślach za to, że nie postawił mnie przed klasą i nie kazał o sobie opowiadać. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i zajęłam miejsce w ławce przed Ann i Angie. Profesor zaczął wykład.

- Katherina Castillo, jedyny jeździec w historii. Jeździec oznacza ni mniej ni więcej niż to że miała własnego smoka. Byli połączeni wyjątkowym więzem, którego nie da się w pełni zrozumieć, nie doświadczając tego. Posiadała niespotykany dar. Walczyła ze złem świata, wybrała sobie 8 pomocników - obrońców, którzy jeżdżąc po świecie rekrutowali kolejnych ludzi do walki ze złem i przeciwnościami. Za oddanie i poświęcenie, potomkowie Wielkiej Ósemki otrzymali dary, np.: niespotykana szybkość, wytężone zmysły. Niestety jeden z nich sprzeciwił się, zbuntował... - Wykład ciągnął się w najlepsze, przerwał go dopiero dzwonek, oznaczający koniec lekcji.

Po wyjściu z klasy powiedziałam tylko:
- Wow.
- Właśnie! Jeden z najlepszych nauczycieli. - dodała Ann.
- Co teraz? - Zapytałam.
- Matma, potem 2 h angielskiego i 2 godziny treningu. - Odpowiedziała Angie.
- O nie matma... - Stęknęła druga dziewczyna.
- Nie narzekaj, mogło być gorzej. - Powiedziałam.
- Czekaj, ty lubisz matmę ?!? - Zdziwiła się Ann. Wzruszyłam ramionami. Nie rozumiałam o co wszystkim chodzi, gdy mówili, że matematyka to czyste zło. Przecież tam potrzeba było trochę logiki i proszę.

Po lunchu poszliśmy w stronę jednej z hal sportowych na trening. Lekcje minęły szybko. Dogaduje się z nauczycielami i z większością uczniów z klasy, bo na widok niektórych mam ochotę zwrócić ostatni posiłek, np.: ta tleniona blondi z wczoraj. Wzdrygnęłam się. W szatni przebrałam się w mój strój sportowy składający się z czarnych długich legginsów i białej bokserki, a następnie z dziewczynami weszłyśmy do sali ćwiczeń.

Ciąg dalszy nastąpi. Reklamy --->

*******
Kolejny rozdział dzisiaj. Ojjj rozpisałam się xD Mam nadzieję, że nadają się do czytania. Jak coś to piszcie!!! Trochę za szybko zbierają się te gwiazdki i komentarze, więc 18,5 (w zaokrągleniu 19)☆ i 10 komentarzy - piszę next! Dodatkowo osoba, której komentarz będzie mi się podobał najbardziej dostanie dedykację w następnym rozdziale.
~ Nega_tywna

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro