Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2.

Stella

Rano obudziły mnie promienie słońca wpadajace do mojego pokoju przez okno. Kto do jasnej ciasnej nie zasłonił rolet?!? A no tak ja... Spojrzałam na zegarek 11.20 mogło być gorzej. Na szczęście jest weekend. Czy to normane, że już po 3 tygodniach szkoły mam jej dość??? Tak, zdecydowanie jestem normalna. Mój przyjaciel musiał pewnie już wrócić do domu. Zeszłam na dół i udałam się prosto do kuchni. Potrzebuję porządnej dawki kofeiny. Usiadłam na blacie i delektowałam się smakiem mojej kawy. Ktoś zaczął odbijać się do drzwi. To nie mogli być rodzice, a James znał miejsce gdzie schowany jest zapasowy komplet kluczy. Zaniepokojona zadzwoniłam do chłopaka. Kiedy tylko odebrał zaczęłam ...
- James, ktoś jest przed drzwiami...
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne. Sory moi starzy mają jakieś zebranie biznesowe i ja muszę tu siedzieć, a do tego przez Ciebie mam kaca. Spotkamy się tam gdzie zawsze o 17. - I się rozłączył. Świetnie, no ale rozumiem go. .. tylko to nie rozwiązuje mojego problemu - ktoś jest pod drzwiami. Walenie ustało, może sobie odpuścili, a ja niepotrzebnie panikuję, jednak moje przeczucie mówi co innego. Usłyszałam dźwięk przekrecanego klucza. Pomimo to nie ruszyłam się z blatu. Może to dziwne, ale nie czułam strachu. Usłyszałam dźwięki rozmów dobiegajacych z przedpokoju, jednak nie dałam rady rozpoznać poszczególnych słów. Po chwili w drzwiach pomieszczenia stanął ten sam chłopak co wczoraj siedział przy barze i nagle wyszedł. No, no aż tak się stęsknił ? Zdziwił mnie kolor jego tęczówki - były niebieskie. Wczoraj były czarne!!!!
-Znalazłem. - Zawołał, jak się okazało po chwili swoich dwóch towarzyszy. Wysokiego umiesnionego blondyna z zielonymi oczami i drugiego podobnej budowy chłopaka o czarnych włosach i szarych oczach. Patrzyli na mnie z zainteresowaniem, no oprocz tego pierwszego. Te jego oczy mnie tak nurtowały, że zapytałam.
- Co jest z twoimi oczami? -Spojrzeli na mnie pytająco. - No wczoraj były czarne, a teraz są niebieskie, no dobra teraz zielone.
- Do Twojego domu wbija 3 nieznajomych typów, a Ty pytasz się o kolor oczu ? -Zapytał blondyn. - Już Cię lubię. Jestem Christopher Smith.
- A ja Erick Jackson. A tamten z dziwnymi oczami to Harry Raynon.
- Taaa fajnie... No to skoro nie odpowiedzieliście na pierwsze pytanie to możecie powiedzieć co tu robicie ?
-No widzisz to długa historia, którą opowie ci ktoś w akademi...
-Jakiej akademi?
- Zamknij się Chris! Bo jeszcze bardziej namieszasz. - Odezwał się pierwszy raz Harry. -Teraz po prostu pójdziesz z nami.
-No dobra,tylko muszę się przebrać. - Spojrzał na mnie nierozumiejącym wzrokiem. Westchnęłam. - Hmmm wcale nie stoję przed wami w samej bieliźnie i męskiej koszulce.
- No dobra pośpiesz się. - Wydawali się zmieszani, na co tylko się zaśmiałam. Poszłam na górę. Boże on jest tak tępy czy tylko udaje ? Tak, na pewno pójdę z trzema nieznajomymi do jakiejś akademi. Nałożyłam legginsy, czysta bieliznę, a t-shirt zmieniłam na top na grubych ramiączkach. Schodząc po schodach usłyszałam urywek ich rozmowy:
- Nie sądzicie że za łatwo poszło? Nie wyglądała na głupią...
-Pozory mylą Chris. -Odezwał się Harry, pfff nie lubię go. Jak gdyby nigdy nic weszłam do salonu.
- To co, idziemy? - Przede mną szedł Erick, za mną pozostała dwójka. Gdy przechodzilismy przez drzwi odwróciłam sie przodem do Chrisa.
- Przepraszam.
- Za co? - Zapytał zdziwiony. Uderzyłam go w twarz i podcięłam nogi. No to jeden z głowy. Erick po chwili dołączył do Chrisa. Odwróciłam się do Harrego, który się uśmiechał. Coś mi mówi, że z nim będzie gorzej. Próbowałam jakoś go uderzyć, niestety robił ciągle uniki, zdenerwowałam się i niespodziewanie rąbnęłam go w brzuch, steknął z bólu.
- Dobra koniec zabawy. - Powiedział jakby sam do siebie. Złapał mnie za rękę. - Chris wiesz co masz robić... - chłopak już zdążył wstać i teraz stał przede mną, patrząc prosto w oczy.
- Pójdziesz z nami do akademii. - Mówił nie spuszczając wzroku ze mnie. Prychnęłam.
- Pff tak oczywiście, panie. Zadzieram kiece i lece. - Odparłam kpiąco. Cała trójka patrzyła na mnie ze zdziwieniem. - No co się tak gapicie? - i kopnęłam stojącego za mną Harrego w krocze. Puścił moją rękę i schylił się. Ojj biedaczek, zabolało? Trzeba było mnie nie trzymać. Po chwili poczułam igłę w ramieniu. Dalej była tylko ciemność.

Gwiazdkujcie i komentujcie !
~ nega_tywna

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro