Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

  Plecak z najbardziej wartościowymi dla mnie rzeczami leży już przy drzwiach. Zdjęcie z rodzicami, pamiętniki, ulubiony lakier do paznokci, zeszyt z wpisami znajomych ze szkoły. ukochaną koszulkę, całą masę agrafek i naszyjnik z delfinem. Siadam na łóżku. Kto wie kiedy znowu tutaj usiądę? Kto wie czy w ogóle? W ręku trzymam list. Tak bardzo nie chcę jechać. Wyglądam za okno, będzie mi brakować tych uliczek. Najbardziej martwię się o nich- wchodzę do sypialni rodziców. Smacznie śpią, cicho podchodzę do stolika i kładę kartkę z najbardziej bolącymi mnie słowami jakie kiedykolwiek przyszło mi napisać. Walter- mężczyzna, który namieszał w moim życiu kazał mi napisać list, w którym mówię, że uciekam, że ich nienawidzę, żeby mnie nie szukali. Nie potrafiłam tego zrobić. Wpadłam na lepszy pomysł. Napisałam... Prawie prawdę, choć nikt nie może wiedzieć. Pisałam o tym, że wyjeżdżam, nie wiem kiedy wrócę, że mają się nie martwić, że to nie jakaś sekta i że nic mi się nie stanie. Ale przede wszystkim jak bardzo ich kocham. Jedna z tych rzeczy nie była prawdą, nie będę bezpieczna, a niebezpieczeństwo, które będzie mi zagrażać to główny temat całej tej mojej "wyprawy".

Wiem, że jeszcze mogę zmienić zdanie. Helikopter, który niedługo wyląduje na łące niedaleko domu odleci jeśli nie przyjdę w ciągu 10 minut. Doba, którą dostałam na myślenie to absolutnie za mało czasu. Miałam jeden dzień za nacieszeniem się widokiem szkoły, dźwiękiem dzwonka, ostatnią kartkówką, znajomymi ze szkoły. Nie mam przyjaciół, chociaż raz się cieszę z tego powodu. Mniej pożegnań to mniej emocji.

Już ostatni raz wsłuchuję się w spokojne oddechy rodziców, łza spływa po moim policzku.

- Kocham Was. Przepraszam...- szepczę i wychodzę z pokoju. Zakładam plecak i ciepłą bluzę, resztę potrzebnych rzeczy będę miała na miejscu.

Wybiegam z domu w stronę umówionego miejsca. Po chwili jednak zatrzymuję się. Nie umiem odejść, bez słowa pożegnania. Prawdziwego pożegnania.

- Żegnajcie!- Krzyczę, zaczynam biec dalej, ale krzycząc- Kocham Was! Przepraszam!!

Moim oczom ukazuje się helikopter, przyspieszam kroku, a z moich oczu leją się łzy, kiedy jestem już blisko ocieram je. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro