5. Mam!
*Wszyscy są w kuchni, jedząc śniadanie. Przy nich Tae cały w skowronkach*
Tae: *nuci sobie coś pod nosem i tańczy, robiąc w tym czasie sniadanie*
Jimin: Tae? Coś się stalo?
Tae: Nie, dlaczego pytasz? *dalej nuci*
Kookie: jesteś szczęśliwy *głośny smiech*
RP: kiedy będą dzieci?
Tae: Że co będzie? *wystraszona mina*
RP: dzieci *smiech*
Kookie: *przygląda się chłopakom z zainteresowaniem*
Tae: Nie będzie żadnych dzieci zboczony debilu! *uderza przyjaciela w ramie*
JH: *wchodzi z salonu do kuchni* Kto będzie miał dzieci?
Kookie: *smiech* V!
Tae: Nie będę miał żadnych dzieci! O co wam chodzi?!
Jin: *głośny smiech*
JH: już się wystraszyłem. Jak cos to wiesz jak się zabezpieczyć?
Kookie: co?
Tae: Aish! Dajcie mi spokój! *zawstydzony i zły*
Jimin: Co? Jesteś już duży V. O niektórych rzeczach powinieneś wiedzieć
Tae: *patrzy z zażenowaniem na przyjaciół po czym wychodzi z kuchni*
*słychać głośny smiech chłopaków*
_______________________________________________________________________
*Tae pov*
Jeszcze tak dużo czasu do naszego spotkania. Co by tu... Wiem! Pocwicze. Szczerze to trochę dawno tego nie robiłem. No nic *kieruje się do swojego pokoju i odpala muzyke*
Kookie: nudno mi, ja tez chce mieć dziewczynę.
Jin: Napisz tak na Twitterze, będziesz miał milion dziewczyn.
Kookie: Ha, ha...
Jimin: Ja tam mam moją miłość
JH: I nam nie powiedziales?! Kto to?
Jimin: Mój ABS. *Szczerzy sie i podnosi koszulkę*
RP: Dobra, bo się psy zlecą.
*Wszyscy smiech*
Suga: obejrzymy cos? Serio jest nudno
Jin: Można by było. Mon włącz coś
_______________________________________________________________________ *Tae pov*
*kilka godzin później Też jest już w umówionym miejscu*
Dlaczego spotykamy się w takim ciemnym miejscu? Chce mnie uprowadzić czy co?
*słychać głos Pabo*
Pabo: witam
Tae: O, cześć. Zastanawiałem się właśnie czy nie jesteś jakimś zboczencem.
Pabo: No wiesz co *smiech* Nie musisz się o to bac. Naprawdę.
Tae: idziemy gdzieś?
Pabo: Dlaczego? Tu jest tak miło
Tae: I ciemno.
Pabo: *smiech* o to chodzi
Tae: Ty chyba naprawdę jesteś zboczencem. *smiech*
*po dwóch godzinach rozmów i smiechow*
Pabo: Ja lecę. Ale masz to
*Tae pov*
Podała mi do ręki mała karteczke. Czułem jej rękę w swojej. Była bardzo drobna i delikatna. Zastanawiam się dalej jak wyglada. Pożegnaliśmy się i oddaliśmy się od siebie, każdy w swoją strone. Kiedy byłem już w oswietlonym miejscu otworzyłem karteczkę zgieta na pół. Głośno krzyknelem -MAM!- Po czym rozejrzalem się dookoła czy nikt mnie nie zobaczył i pobiegłem w stronę dormu.
Mam! Mam jej numer!
______________________________________________________________________
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro