66
Pov Nina
- Musisz ze mną jechać, z Niall'em nie jest dobrze - muszę przyznać, że się przestraszyłam. Nadal we mnie tliło się uczucie do ojca mojej córki. W duchu zaczęłam się modlić by nic poważnego mu się nie stało.
- Co mu się stało? Gdzie on jest? W szpitalu? - zaczęłam zadawać mu masę pytań.
- Uspokój się - położył dłoń na moim ramieniu. - Jest w domu i fizycznie nic mu nie dolega - nie rozumiałam zbytnio jego słów.
- To co mu jest? - Spytałam dość zdenerwowana.
- Wytłumaczę ci to w samochodzie - nim zdążyłam zaprotestować to złapał mnie za nadgarstek i poprowadził do swojego auta. Gdy byliśmy już w środku to rozpoczął jazdę.
- Gdzie ty mnie wieziesz? - Z tego co widziałam to Louis wiózł mnie w stronę domu Nialla. A ja nie chciałam do niego jechać.
- On bez ciebie wariuje. I jeszcze mocno tęskni za waszą córką. Musisz go zacząć odwiedzać. A najlepiej to by było gdybyś z nim zamieszkała - przewróciłam oczami na jego słowa. Dla niego wszystko było proste.
- Jak tylko próbuję się do niego przekonać to dowiaduję się coraz to gorszych rzeczy o nim. A i obiecaj mi, że odwieziesz mnie jak cię o to poproszę. I jakby co to obronisz mnie przed nim - ostatnim czasem Niall zrobił się aż za nad to nieprzewidywalny.
- On cię kocha, nie zrobi ci krzywdy.
- Sam przed chwilą powiedziałeś, że on zaczął wariować.
- Ja cię zobaczy to odrazu mu przejdzie.
***
Jak tylko przekroczyłam próg jego domu to o mało co nie przewróciłam się o leżące na podłodze butelki i puszki po piwie. A także znalazło się kilka po wódce.
Pomieszczenie wyglądało jakby co najmniej miesiąc w nim nikt nie sprzątał.
- PRZYNIOSŁEŚ MI WRESZCIE TO PIWO - usłyszałam krzyk, a następnie zobaczyłam Nialla. Jego włosy sterczały we wszystkie strony, a na twarzy był już widoczny lekki zarost.
Jak mnie zobaczył to na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Nina - szepnął i szybkim krokiem do mnie podszedł. Mocno mnie objął i to na tyle, że miałam nawet utrudnione oddychanie. - Nie potrafię bez ciebie żyć kochanie, błagam cię nie zostawiaj mnie już samego.
Strasznie śmierdziało od niego alkoholem. Byłam pewna, że trzeźwy to on nie był.
- Gdzie nasza córeczka? Chcę ją przytulić, na pewno się za mną stęskniła.
- Została w domu.
- Dobrze, jutro po nią pojedziemy. Dziś pobądźmy sami - chyba naprawdę źle zrobiłam przyjeżdżając tu. Niall sobie teraz na wyobrażał nie wiadomo co.
- Niall zrozum mnie, ja przyjechałam tu tylko dlatego, że Louis powiedział mi, że jest z tobą źle.
- Martwisz się o mnie skarbie - no i znowu opatrznie mnie zrozumiał.
- Lepiej będzie jak porozmawiamy gdy wytrzeźwiejesz - chciałam wyjść, ale przyciągnął mnie do siebie.
- Nie chce żebyś gdzieś szła. Kocham cię - pocałował mnie w policzek.
- Ja wcale nie chcę do ciebie wracać. Przyszłam do ciebie tylko po to by sprawdzić czy wszystko z tobą okej. Teraz wracam do domu.
Do pomieszczenia wszedł Louis, co mnie nawet ucieszyło.
- Odwieź mnie wreszcie do domu - zwróciłam się do niego.
- Przykro mi Nina, ale musisz tu zostać, tak będzie lepiej.
Mam małe problemy,więc następny pojawi się za około godzinę lub jutro.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro