Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

66

Pov Nina

- Musisz ze mną jechać, z Niall'em nie jest dobrze - muszę przyznać, że się przestraszyłam. Nadal we mnie tliło się uczucie do ojca mojej córki. W duchu zaczęłam się modlić by nic poważnego mu się nie stało.

- Co mu się stało? Gdzie on jest? W szpitalu? - zaczęłam zadawać mu masę pytań.

- Uspokój się - położył dłoń na moim ramieniu. - Jest w domu i fizycznie nic mu nie dolega - nie rozumiałam zbytnio jego słów.

- To co mu jest? - Spytałam dość zdenerwowana.

- Wytłumaczę ci to w samochodzie - nim zdążyłam zaprotestować to złapał mnie za nadgarstek i poprowadził do swojego auta. Gdy byliśmy już w środku to rozpoczął jazdę.

- Gdzie ty mnie wieziesz? - Z tego co widziałam to Louis wiózł mnie w stronę domu Nialla. A ja nie chciałam do niego jechać.

- On bez ciebie wariuje. I jeszcze mocno tęskni za waszą córką. Musisz go zacząć odwiedzać. A najlepiej to by było gdybyś z nim zamieszkała - przewróciłam oczami na jego słowa. Dla niego wszystko było proste.

- Jak tylko próbuję się do niego przekonać to dowiaduję się coraz to gorszych rzeczy o nim. A i obiecaj mi, że odwieziesz mnie jak cię o to poproszę. I jakby co to obronisz mnie przed nim - ostatnim czasem Niall zrobił się aż za nad to nieprzewidywalny.

- On cię kocha, nie zrobi ci krzywdy.

- Sam przed chwilą powiedziałeś, że on zaczął wariować.

- Ja cię zobaczy to odrazu mu przejdzie.

***
Jak tylko przekroczyłam próg jego domu to o mało co nie przewróciłam się o leżące na podłodze butelki i puszki po piwie. A także znalazło się kilka po wódce.

Pomieszczenie wyglądało jakby co najmniej miesiąc w nim nikt nie sprzątał.

- PRZYNIOSŁEŚ MI WRESZCIE TO PIWO - usłyszałam krzyk, a następnie zobaczyłam Nialla. Jego włosy sterczały we wszystkie strony, a na twarzy był już widoczny lekki zarost.

Jak mnie zobaczył to na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Nina - szepnął i szybkim krokiem do mnie podszedł. Mocno mnie objął i to na tyle, że miałam nawet utrudnione oddychanie. - Nie potrafię bez ciebie żyć kochanie, błagam cię nie zostawiaj mnie już samego.

Strasznie śmierdziało od niego alkoholem. Byłam pewna, że trzeźwy to on nie był.

- Gdzie nasza córeczka? Chcę ją przytulić, na pewno się za mną stęskniła.

- Została w domu.

- Dobrze, jutro po nią pojedziemy. Dziś pobądźmy sami - chyba naprawdę źle zrobiłam przyjeżdżając tu. Niall sobie teraz na wyobrażał nie wiadomo co.

- Niall zrozum mnie, ja przyjechałam tu tylko dlatego, że Louis powiedział mi, że jest z tobą źle.

- Martwisz się o mnie skarbie - no i znowu opatrznie mnie zrozumiał.

- Lepiej będzie jak porozmawiamy gdy wytrzeźwiejesz - chciałam wyjść, ale przyciągnął mnie do siebie.

- Nie chce żebyś gdzieś szła. Kocham cię - pocałował mnie w policzek.

- Ja wcale nie chcę do ciebie wracać. Przyszłam do ciebie tylko po to by sprawdzić czy wszystko z tobą okej. Teraz wracam do domu.

Do pomieszczenia wszedł Louis, co mnie nawet ucieszyło.

- Odwieź mnie wreszcie do domu - zwróciłam się do niego.

- Przykro mi Nina, ale musisz tu zostać, tak będzie lepiej.

Mam małe problemy,więc następny pojawi się za około godzinę lub jutro.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro